Advertisement
Menu
/ sport-magazine.co.uk

Bale: Bycie tutaj jest jak bycie pod mikroskopem

Walijczyk dla brytyjskiego <i>Sportu</i>

„Atlético czy Real?”, zapytaliśmy taksówkarza w Madrycie, próbując odciągnąć go od próby spowodowania wypadku jeszcze zanim dojedziemy na wywiad z Garethem Bale'em. „Real”, odpowiada stanowczo. „Real Madryt. Bernabéu!”

„Co myślisz na temat Garetha Bale'a?”, pytamy, rezygnując z chociażby próby posłużenia się naszym łamanym hiszpańskim podczas, gdy taksówkarz dociska pedał gazu, mknąc z szybkością porównywalną do tej reprezentanta Walii. Czy to Maicona i Marka Bartrę możemy zobaczyć w bocznym lusterku, jak znikają za nami?

Si, si, Bale i Cristiano Ronaldo, Karim Benzema, James Rodríguez..." potakuje nasz gospodarz, błędnie nas biorąc za kogoś w rodzaju turysty, który zna tylko jednego piłkarza Realu. „Lubisz Bale'a jako piłkarza?”, dodajemy. „Ach”, mówi nasz towarzysz, zdejmując wzrok z drogi, by na nas spojrzeć przez dłuższą chwilę, niż byśmy chcieli. „Gareth Bale daje Realowi Madryt... coś innego. Nie sądzę, byśmy mieli wcześniej takiego piłkarza”.

Coś innego
„Tak, różnorodność jest bardzo ważna; każdy z nas wnosi inne wartości do drużyny”, mówi Gareth Bale, gdy w końcu się z nim spotykamy, szczęśliwie, w jednym kawałku. „Mamy silny skład, ale ponad to mamy również odpowiednią mieszankę. Myślę, że to widać coraz bardziej i bardziej w tym sezonie, w momencie, gdy zaczęliśmy się ze sobą dobrze rozumieć”.

Wejście do drużyny trochę zajęło Bale'owi, gdy zaczynał swoją karierę w Realu Madryt osiemnaście miesięcy temu. Drobne kontuzje wstrzymały jego rozwój, a obserwatorzy kwestionowali, czy to była dobra decyzja hiszpańskiego klubu.

„Gra jest bardziej taktyczna, z dużą ilością podań, a Premier League jest bardzo szybka, bardzo fizyczna”, potwierdza.

Nie chodzi o to, że Bale kiedykolwiek kwestionował swoją zdolność do adaptacji i odniesienia sukcesu. „Na boisku piłkarskim zawsze czułem się komfortowo", mówi. „Szczerze mówiąc, nowy język był prawdopodobnie największym wyzwaniem. Ważną rzeczą jest to, że teraz rozumiem rozmowy w drużynie i to, co mówią ludzie. Minie jeszcze trochę czasu, zanim będę umiał lepiej mówić po hiszpańsku, ale w każdym tygodniu mam lekcje i wciąż się poprawiam. Natomiast jeśli chodzi o futbol, to zawsze odnajduję w sobie pewność siebie i swoje umiejętności”.

Niemniej jednak, szybko można było zauważyć, że Bale nie był typem pomocnika, który wykonałby ponad 80 podań w jednym meczu, na wzór Xaviego czy Xabiego Alonso. Nie z powodu braków w technice, ale ponieważ to nie byłby najlepszy użytek z jego atrybutów: atletyzmu, dużej szybkości i siły strzału, jaką miał Hot Shot Hamish, bohater walijskich komiksów.

Bale dopasował się do nowego stylu w Hiszpanii, ale zadziałało to też w drugą stronę: Real dopasował się także do niego. Stało się jasne, że Bale nie musi brać udziału w każdym aspekcie gry Realu. Lepszy jest z niego użytek, gdy jego wkład jest bardziej oszczędny, ale też bardziej decydujący, często przesądzający o wygranej.

„Jedną z premii związanych z grą w Realu Madryt są szanse stwarzane przez zespół”, mówi Bale. „W Premier League, niektóre zespoły zaczęły podwajać, a nawet potrajać krycie mnie. Nie jest niemożliwe poradzenie sobie z tym, ale musiałbym dostosować moją pozycję albo moją grę. Teraz, jeśli zespół podwaja krycie Cristiano [Ronaldo] albo mnie, daje to więcej miejsca dla któregoś z reszty zawodników. To sprawia, że przeciwko nam naprawdę trudno się bronić, ponieważ zawsze mamy kogoś, kto to wykorzysta”.

Wykorzystywanie szans jest czymś, co Bale robił w spektakularny sposób w pierwszym sezonie w Realu Madryt. Obrazek Cristiano Ronaldo bez koszulki, pokazującego swój dwunastopak po strzeleniu rzutu karnego w Lidze Mistrzów, jest obrazkiem, który zostanie w naszej pamięci na długo, ale to Bale strzelił dla Realu Madryt dwa kluczowe gole w sezonie 2013/14: niesamowitą bramkę, która dała zwycięstwo nad Barceloną w finale Pucharu Króla, a następnie wpakował piłkę do siatki w dogrywce finałowego meczu Ligi Mistrzów z Atlético.

„To było niesamowite”, mówi Bale o atmosferze w Madrycie po meczu. „Po Pucharze Króla, wróciliśmy późno w nocy i całe miasto żyło, nawet o tej godzinie. Pamiętam, że rozmawialiśmy między sobą i mówiliśmy: «Wyobraźcie sobie jakby było, gdybyśmy wygrali Ligę Mistrzów – byłoby dziesięć razy lepiej». Wróciliśmy po tym, jak ją zdobyliśmy i wyglądało na to, jakby było około miliona osób na Cibeles. To było niesamowite uczucie świętować z fanami. Świętowanie nie miało końca...”

Carlo szef
To była rekordowa, dziesiąta wygrana Realu i wyrównująca rekord zdobytych trofeów przez trenera. Zdobywając puchar, Włoch wyrównał wynik Billa Paisleya, który podnosił w górę Old Big Ears trzykrotnie.

„Carlo jest całkiem sympatyczny”, mówi Bale. „Daje nam pewność siebie, by wyjść na boisko i pokazać swoje umiejętności. Ale to bliskość i związek, jaki ma z zawodnikami, jest czymś naprawdę wyjątkowym – sprawia, że piłkarze poszliby za nim w ogień”.

Czy Bale widział, jak jego szkoleniowiec mający chłodną głowę wściekł się?
„Tak, właściwie kilka razy. Zagraliśmy parę spotkań, gdy mieliśmy prowadzenie i mało brakowało, byśmy je oddali – po spotkaniu Carlo nas ochrzanił. Ale każdy dobry menedżer musi to umieć – a on od lat pokazuje, jakim jest świetnym menedżerem i niesamowitą osobą".

Umiejętność Ancelottiego do zapewnienia sobie lojalności w szatni pełnej supergwiazd to jedna z kluczowych spraw, które czynią z niego trenera odnoszącego sukcesy.

„Nie ma różnicy w porównaniu do innych zespołów w których byłem”, mówi Bale na temat bycia otoczonym przez swoich „galaktycznych” kolegów. „Wszyscy dobrze się dogadujemy i razem się śmiejemy. Marcelo to prawdopodobnie największy żartowniś – wciąż się wygłupia. Ale mamy dobrego ducha drużyny w szatni i myślę, że to było widać w spotkaniach, które rozegraliśmy”.

Bale dobrze się zadomowił. Ale gdy podpisał kontrakt mówiono, że – biorąc pod uwagę jego pozycję na boisku i wysokość transferu – nieco odstawi pierwszoplanową gwiazdę Realu w cień. Czy kiedykolwiek rozmawiał z Ronaldo, nawet w żartach, by wyjaśnić kwestię ich wymyślonej rywalizacji?

„Nie za bardzo – przychodząc tutaj wiedziałem, że Cristiano jest czołową postacią. To niesamowity zawodnik. Wystarczy spojrzeć na jego stosunek bramek do rozegranych spotkań (288 goli w 276 spotkaniach - przyp. red.). Szanuję go, więc dogadujemy się bardzo dobrze odkąd tu jestem, na boisku i poza nim”.

Co byłoby, gdyby Bale był na swojej dawnej pozycji lewego obrońcy: jak grałoby mu się przeciwko Ronaldo?

„Może zapytaj trenera, by zmienił mi pozycję”, odpowiedział ze śmiechem. „Ciężko jest zatrzymać takich zawodników, jak on, którzy są tak dobrzy, tak konsekwentni. Musisz mieć nadzieję, że weźmie dzień wolny, tak myślę”.

Pod mikroskopem
Dni wolne nie są tolerowane w Realu Madryt. To taki rodzaj klubu, gdzie, bez względu na to, jakie sukcesy odnosi zespół, każda seria trzech porażek oznacza kryzys w oczach mediów. Zapytany o porównanie zainteresowania prasy w Hiszpanii i Anglii, Bale jest zdecydowany: „Jest dużo większe zainteresowanie Realem Madryt. Bycie tutaj jest jak bycie pod mikroskopem. Są gazety poświęcone w całości Realowi Madryt. Ale to tylko część bycia zawodnikiem tego klubu – przyzwyczajasz się”.

Bale wygląda na zrelaksowanego. Mieszanka jego opanowania, połączona z ambicją i wielką, delikatnie mówiąc, pewnością siebie, to idealna mentalność dla zawodnika zapewne największego klubu na świecie. Zapytaliśmy 25-letniego Bale'a o to, czy jego celem jest pewnego dnia zdobycie Złotej Piłki, do której był nominowany w 2014 roku, a on odpowiedział wymijająco, że trofea są bez znaczenia, jeśli drużyna wygrywa.

„Bycie nominowanym oznacza, że wykonujesz dobrą pracę na boisku i ludzie to widzą”, mówi. „Mam nadzieję, że w przyszłości będę jednym z faworytów do jej zdobycia. Ale na ten moment, jestem na właściwej drodze, wciąż się poprawiam. Przy odrobinie szczęścia pewnego dnia mogę dotrzeć na szczyt”.

Jego nastawienie do sukcesu przypomina mantrę Sir Alexa Fergusona, trenera, który chciał podpisać z nim kontrakt, gdy Bale, jako nastolatek, grał w Southampton. Trofea zdobyte w zeszłym sezonie są pokryte kurzem, a to, co się liczy, to podniesienie następnych. O swoim medalu i piłce z meczu finałowego Ligi Mistrzów mówi jak o pamiątkach: „Schowałem je. Staram się nie myśleć o przeszłości zbyt długo. Gdy skończę karierę, będę mógł spojrzeć wstecz i zobaczyć, co osiągnąłem, ale w tym momencie, wolę patrzeć na to, co mnie czeka”.

Zbliża się Liga Mistrzów, która wznawia zmagania w lutym, a obrońcy trofeum zagrają z Schalke w 1/8 finału. Real to faworyt bukmacherów – razem z Bayernem Monachium – do obrony tytułu. Jeśli im się to uda, będą pierwszym zespołem, który tego dokonał, od czasu Pucharu Europy.

„Tak, jak chcieliśmy zdobyć Decimę, tak teraz równie mocno pragniemy obronić tytuł”, mówi Bale. „Bez względu na rozgrywki, w których bierzemy udział, bez względu na to, czy je wygraliśmy w zeszłym roku, czy nie, chcemy je wygrać. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by tego dokonać, i wierzę, że możemy to zrobić”.

Niesłabnące nastawienie by wygrywać. Gareth Bale może wnieść coś nowego do gry Realu Madryt, ale to jego podejście perfekcyjnie pokrywa się z tradycją klubu i sensem wygrywania.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!