Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Całe życie za Realem Madryt

Materiał z klubowej telewizji



Ponad 70 lat jako socios klubu. Sergio Nieto, karnet numer 1, Manuel Fernández-Guisasola, numer 56, i Luis Andaluz, numer 64, przez całe życie byli związani z Realem Madryt i dzisiaj oficjalne klubowe media postanowiły przedstawić ich historie. W powyższym filmiku przy wypowiedziach wyświetlane są angielskie napisy, ale jeśli coś nie jest zrozumiałe, to poniżej przedstawiamy wszystkie wypowiedzi najstarszych socios klubu:

Sergio Nieto:
– Mój ojciec zrobił ze mnie socio, kiedy miałem 7-8 lat.

– Mecze zaczynały się o takich porach, że trzeba było jeść posiłki o 13:30 czy 14.

– Kiedy było bardzo zimno, paliliśmy gazety, żeby się ogrzać.

– Zacząłem grać w piłkę w drużynie Infantilu, z czasem stałem się amatorem, ale nasza drużyna trenowała z pierwszą ekipą i czasami rozgrywaliśmy z nimi sparingi.

La Décima była jednym ze spotkań, które były dla mnie najtrudniejsze. Jednak po zakończeniu meczu przeżyłem największą radość w moim życiu, bo nikt nie spodziewał się tej główki Ramosa.

– To największy klub na świecie.

Luis Andaluz:
– Chodziłem z ojcem za rękę na mecze i na początku w październiku 1939 roku pozwalano chłopcom wchodzić na mecze ze swoimi rodzicami. Jednak w 1940 roku w maju musiałem zostać socio.

– Jako że wtedy nie było sztucznego oświetlenia, grano przy słońcu. Dlatego zimą mecze rozpoczynały się o 15:30 czy 16. Kiedy pogoda się poprawiała, przychodziła wiosna, to mecze mogły rozpoczynać się o 18.

– Futbol był tym, co mieliśmy. Potem chodziliśmy na długie spacer na Paseo del Prado i Gran Víę, żeby popatrzeć na dziewczyny.

– Santiago Bernabéu miał taki zwyczaj, że w każdym roku w czerwcu, kiedy kończyła się liga, jeździł na obiady do fanklubów i mogliśmy spędzić z nim czas. Rozmowy z nim były przyjemnością, bo miał fenomenalne idee.

– Moje najlepsze wspomnienie dotyczy 1943 roku, 13 czerwca, kiedy Real pierwszy mecz w Pucharze Hiszpanii przegrał 0:3 z Barceloną, a tutaj w rewanżu wygrał 11:1.

– Jak na mój wiek, to La Décima się trochę przedłużała. Kiedy ją zdobyto, bardzo to na mnie wpłynęło.

– Przez całe życie jestem związany z Realem.

Manuel Fernández-Guisasola:
– Mój ojciec zrobił ze mnie socio zaraz po rozpoczęciu wojny, na koniec 1939 roku czy w 1940, wtedy zostałem socio. Miałem wtedy 5-6 lat.

– To był zaszczyt, to był taki rytuał. Chodziłem na mecze z ojcem, a po piłce wracaliśmy po siostrę i mamę i chodziliśmy do kina. Taki był plan na nasze niedziele.

– Mój ojciec znał Bernabéu, więc miałem szansę być w szatni, zrobiłem sobie wszystkie te zdjęcia z zawodnikami, oni je podpisywali. To było jako posiadanie zdjęć jakiegoś proroka, to było cudowne.

– Moim najlepszym wspomnienie jest prawdopodobnie pięć pierwszych Pucharów Europy, tych pięć z rzędu.

– To wszystko znaczy dla mnie wiele, bo całe życie byłem za Realem Madryt.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!