Advertisement
Menu
/ COPE

Casillas: Nie jestem ani świętym, ani kretem

Wywiad z kapitanem

Iker Casillas, co u ciebie, dobry wieczór.
Witam, dobry wieczór.

Jak się masz?
Dobrze, doskonale.

Ile czasu nie gościłeś w programie El Partido de las 12?
Ta, rozmawiałem już o tym z Carlosem, myślę, że gdzieś 5 lat.

Cztery lata i trochę, w 2010 roku.
Ależ kawałek czasu...

To chyba najwyższy czas. Postarzałeś się, co?
Uf, mamy wiele obowiązków, podróży, meczów i na koniec zostaje mało czasu, żeby odwiedzić radio COPE.

Dobrze, tradycyjnie przy rozmowach z gwiazdami zadamy ci serię pytań. Prosimy tylko, żebyś odpowiadał w miarę szybko, coś w stylu wyjścia do dośrodkowania i wybicia piłki pięścią, ok?
To trochę trudne [śmiech Ikera i gospodarzy].

Może przejdźmy na grę nogami?
Cholera, też ciężko [śmiech].

20 pytań, szybkie odpowiedzi. Real przegrał wczoraj przez sędziego?
Nie sądzę.

Atleti gra brutalnie?
N.... Grają na swój sposób.

Podoba ci się gra Atleti?
Wygrali puchary.

Ale podoba ci się?
Jeśli wygrywają tytuły, to najważniejsze, żeby podobali się swoim kibicom.

Kto gra brzydszy futbol: drużyna Mourinho czy drużyna Simeone?
Nie sądzę, że którakolwiek gra brzydko. Grają o zwycięstwo na swój sposób.

Trenerzy, kto jest lepszym trenerem: Ancelotti czy Mourinho?
Ancelotti.

Kiedy dobrze mówisz o Mourinho po tym, co on mówił o tobie, jest to prawda czy robisz to, żeby nie tworzyć problemów?
Dlatego że nie mówiłem o nim, kiedy był w mojej szatni, tak teraz nie sądzę, że muszę o nim mówić, kiedy prowadzi inną drużynę, a ja skupiam się na swojej. To byłoby z mojej strony wykorzystywanie sytuacji i zachowanie tchórza.

Chelsea czy City, wolisz, żeby która z drużyn wygrała Premier?
Mam kolegów w obu drużynach. Dlatego z powodu sympatii do nich nie wybiorę żadnej. Może i City ma Pellegriniego, którego bardzo lubię, ale nie skłaniam się ku żadnej z drużyn. Po prostu cieszmy się Premier League, jak to robimy.

Barcelona w kryzysie, to dobrze dla Realu?
Nie sądzę, że są w kryzysie.

Jak to nie?
Nie sądzę. Szczerze, z tego co widzę i patrząc na ich formę, to mówi się więcej o innych sprawach niż o sprawach sportowych. Naprawdę, patrząc na ich sytuację w Lidze, Pucharze i Lidze Mistrzów, nie sądzę, że są w kryzysie.

Zwolnili dyrektora sportowego, odszedł Puyol, zwołano przyspieszone wybory...
Ale mówisz o innych sprawach. Gdyby Barcelona traciła 5-6 punktów do lidera albo odpadła z Pucharu czy Ligi Mistrzów, ale oni grają ciągle we wszystkich rozgrywkach i nie mają wielkiej straty w Lidze. Naciskają.

Messi walczy z Luisem Enrique. Kupiłbyś go do Realu Madryt?
[śmiech] Messi walczy z Luisem Enrique... Nie wiem czy to prawda.

Ale pytanie było inne.
Pytanie czy kupiłbym go do Realu. Nie, teraz nie, w tym składzie czujemy się dobrze i osiągamy wielkie rzeczy.

Widzisz Messiego poza Barceloną?
Cholera, też kolejne pytanie... Nie wiem, chyba podoba mu się w Barcelonie.

Czy to twój ostatni sezon w Realu?
Mam nadzieję, że nie, proszę was... [śmiech]

Chcesz zakończyć tutaj karierę?
Tak.

Kto zasługuje na Złotą Piłkę?
To też trudne pytanie, pff. Oczywiście Cristiano Ronaldo, bo to nasz symbol i jest wśród trzech kandydatów. Jednak to trudna nagroda do przyznania w każdym sezonie. Za liczby, za rolę, jaką miał w tym roku Cristiano i za bycie kluczowym, oczywiście dałbym Złotą Piłkę mojemu koledze.

Bramkarz na nią nie zasługuje?
Tak, także bramkarz na nią zasługuje, ale przez tyle lat wielu bramkarzy nie mogło jej zdobyć... To trochę śmieszne, że nie docenia się pracy bramkarzy, jak Kahn, Buffon i innych, którzy zasługiwali na nagrodę, ale jej nie dostali.

Czy zabolały cię słowa Xabiego Alonso o tym, że Neuer to najlepszy bramkarz z jakim grał?
Nie interesuje mnie to, co mówi Xabi Alonso.

Kogo wolisz: Kroosa czy Xabiego Alonso?
Obaj dali pozytywne rzeczy Realowi Madryt. Z Xabim mieliśmy fenomenalne lata w Realu Madryt, dawał nam wiele, wiele ważnych rzeczy, a teraz pałeczkę przejął Toni i też ma wielki wkład. Ja pamiętam o pozytywnych sprawach, jakimi były tytuły.

Real to dalej grupa atletów, jak to ujął Guardiola?
W dzisiejszym futbolu liczy się wszystko, także dobra forma fizyczna. Trzeba grać w piłkę, ale też mieć ciało jak Cristiano czy Sergio Ramos. Nie moje [śmiech].

Jak zachowywał się Florentino wobec ciebie w sprawach dotyczących Realu: dobrze, źle, obojętnie?
Nie mam żadnej skargi. Mogliśmy mieć jakieś różnice zdań. Mam szczęście być kapitanem i rozmawiamy ze sobą, ja mam sympatię wobec niego, a on wobec mnie, bo znamy się od długiego czasu.

Więc dobrze?
Tak, żadnej skargi.

Opuścisz reprezentację po EURO?
Prawdopodobnie.

W tym roku będziesz zadowolony z...
W tym roku, zadowolony... Cóż, z podobnych rzeczy, jak w roku poprzednim, ale to zawsze ciężka sytuacja, bo stawiane są coraz cięższe warunki. Myślę, że dla Realu Madryt bardzo ważne będzie znalezienie się w półfinale Ligi Mistrzów i walka z trzema innymi drużynami, ale mistrzostwo też uważam za nasz cel.

Kim chcesz zostać w przyszłości?
Chciałbym pozostać w świecie piłki i do tego się przygotowuję. Dzisiaj trzeba się przygotowywać na przyszłość. Mogę dzisiaj powiedzieć, że będę trenerem, a jutro zostanę jednak komentatorem w COPE. Nie wiem, naprawdę... Chciałbym pozostać w futbolu, to na pewno.

Jeśli zostaniesz komentatorem, to przyjdziesz do nas?
Oczywiście, pierwszą pracę komentatora przyjmę w COPE [śmiech].

Więc nie interesuje cię, co mówi Xabi Alonso?
Naprawdę, nie interesuje mnie to, ale rozumiem, że każdy ma swoją opinię.

Wasze stosunki są już zerowe?
W ostatnich latach nasze stosunki nie były odpowiednie, ale tak już jest. Możesz żyć z jednymi kolegami lepiej, a z drugimi gorzej... Madridismo wymaga od nas tego, żebyśmy byli drużyną i wygrywali trofea, co robiliśmy.

Wygraliście razem tyle trofeów, a wasze stosunki tak się pogorszyły...
Może w ostatnich latach było inaczej, ale każdy ma swoj opinię i nic złego się nie dzieje. Niektórzy będą chwalić zachowanie Xabiego, inni moje, nic złego się nie dzieje. Jeśli Xabi tak sądzi o Neuerze... Ja sądzę inaczej. Jednak dla mnie Xabi to fantastyczny zawodnik, który zrobił wiele dobrego w Realu Madryt, a w Bayernie na pewno wykorzystają jego grę.

Czy najgorsze w etapie Mourinho było to, że byliście rozbici wewnętrznie?
To były trudne chwile, na które inaczej patrzy się z zewnątrz, a inaczej ze środka. Nie jest tym samym bycie codziennym bohaterem wydarzeń w szatni, co oglądanie tego z zewnątrz. Nasza pozycja jest oczywista. Wielu ludzi może wydawać swoje opinie, mogę dochodzić do nich pomysły czy opinie z szatni, ale na koniec ty sam musisz iść w kierunku, w który wierzysz. Tak właśnie się zachowywałem.

Uważasz się za najlepszego na świecie?
Chcę znowu być uważany za najlepszego na świecie, po to trenuję i staram się rywalizować. Kiedy dostałeś taki tytuł pięć razy, to wymagania są maksymalne. Teraz w ostatnim roku nagrodę dostał Neuer, zasłużenie, ale ja mam nadzieję i zamysł powrotu do bycia najlepszym.

Pogodziłeś się z tym, że przestałeś być najlepszy?
Moje ostatnie 1,5 roku nie było takie, jakie były poprzednie lata. Oczywiście kiedy grasz mniej czy kiedy doznałeś kontuzji, to nie należysz do piłkarskiej codzienności na świecie. W tym sezonie wydaje się, że wróciłem do jakiejś rutyny i sprawy idą dobrze. Miejmy nadzieję, że będą iść tak dalej, żebym znowu był najlepszy. Ja mam dobry przykład w szatni, bo Cristiano zawsze mówi, że każdego dnia walczy o bycie najlepszym i uważam, że możemy się wszyscy od niego uczyć.

Czujecie podniecenie starciem z Chelsea w Lidze Mistrzów? Bolą was jego kolejne przytyki?
Was podnieca każde słowo, jakie wypowiada Mourinho. Zawsze łączycie jego wypowiedzi z nami, a każdy, jak w przypadku Xabiego, ma prawo do swojej opinii. Ja ciągle czytam te informacje, że nasza szatnia znowu się zdenerwowała, bo powiedziano coś na zewnątrz... Naprawdę tak nie jest. Ja mu życzę, żeby szło mu fenomenalnie. W czasie, kiedy był w Realu, wygrał tytuły i trzeba mu za to podziękować. My nie myślimy o trenerach z przeszłości czy tym, co działo się dwa sezony temu.

Gdybyś go spotkał, podałbyś mu rękę przed meczem?
Bez żadnego problemu. Rok temu latem nie mieliśmy tej okazji, może wszystko było zbyt świeże, każdy popatrzył w swoją stronę, ale jeśli spotkam go jutro, to wyciągnę rękę. Wszystko będzie zależeć od niego czy ją uściska, ale sądzę, że uścisnąłby mi rękę. Z Mourinho mieliśmy stosunki miłości i nienawiści, zgody i starcia.

Długo cię u nas nie było, myślałem, że przyjdziesz gruby, stary, wolny, ale wyglądasz dosyć dobrze.
[śmiech] Trzeba jednak o siebie dbać, z każdym rokiem rzucenie się na piłkę kosztuje coraz więcej. Lata lecą u każdego. Trzeba trenować i wiedzieć, co chce się osiągnąć. Ja staram się pracować każdego dnia.

Przeciwko komu chciałbyś wygrać La Undécimę: Chelsea, Bayernowi czy Atlético?
Przeciwko każdemu. To byłoby wspomnienie na całe życie. Wymagania są jednak maksymalne, rywale są doskonale zorganizowani. Bayern to wielka drużyna, Chelsea także, wymieniłbym też Barcelonę, nie jest z nimi tak źle. Atlético może nie ma wielkich indywidualności, ale to bardzo poważny przeciwnik.

A na kogo nie chciałbyś trafić?
Jeśli uda nam się wyeliminować Schalke, to nie chciałbym raczej trafić na Atlético. To ciężki rywal, wybiegany, który stworzył nam już wiele problemów.

Czy Ancelotti już zauważył, że bez ciebie nie da się wygrać w danych rozgrywkach?
[śmiech] Nie, ja też przegrywałem mecze i rozgrywki. W ostatnim sezonie miałem szczęście wygrać oba turnieje, w których brałem udział, ale w przeszłości przegrywałem wiele razy.

Czy Iker Casillas odzyskał swoją najlepszą wersję?
Tak. W ostatnich trzech miesiącach wszedłem na dużo lepszy poziom. To owoc cierpliwości i próby starcia z samym sobą. Poza formą fizyczną ważne jest też dobre samopoczucie psychiczne.

Bałeś się, że nie wrócisz na ten poziom?
Ja jestem stały, mam swoje wymagania i wiem jaki mogę zaoferować poziom. To jednak prawda, że w złych chwilach masz różne myśli. Jeśli za dużo się martwisz, to inni tylko czekają, żeby cię zaatakować. Trzeba sobie z tym poradzić, być cierpliwym i jeśli wytrzymasz, to na końcu wygrywasz.

To był najbardziej intensywny rok w twojej karierze?
Tak, był intensywny. Jednak jeszcze bardziej intensywny był rok 2013, z powodu wszystkich wydarzeń, wszystkich słów... To były trudne dwa lata, przez które wiele się nauczyłem. Dzięki wytrzymałości i cierpliwości mogłem spróbować wrócić na najwyższy poziom.

W jakim stanie rozpocząłeś poprzedni sezon?
Trudno było to zrozumieć, bo wcześniej grałem cały czas. Trzeba to dobrze zrozumieć. Wkurzyć się na siebie, spróbować poprawić, tak właśnie zrobiłem. Milczałem. Uważam, że nikt nie usłyszał ode mnie słów nie z tego świata, tylko te wypowiedzi z czasu, kiedy nie grasz, że chcesz wrócić na boisko i znaleźć rozwiązanie. Jednak to normalna sprawa u każdego zawodnika. Uważam, że nie ma zawodnika, który gdy nie gra, to się nie wkurza. Dlatego gdy Ancelotti dał mi szansę gry w Lidze Mistrzów i Pucharze Króla, podchodziłem do każdego meczu jak do finału. Dlatego mój sezon, poza błędem w finale, dla mnie był bardzo dobry.

Czy mocno cierpiałeś?
Tak, oczywiście, że cierpiałem. Źle to się znosi. Czasami wytrzymywałem łzy, ale były dni, kiedy one płynęły.

Czy byłeś sam w drużynie? Grupa się oddaliła?
Nie, nie oddalili się koledzy, ale kiedy jesteś kontuzjowany, to drużyna się oddala od ciebie, do tego musisz słuchać gówna, jakim obrzucają cię różne grupy ludzi, nie możesz się bronić... Ludzie pytają dlaczego nic nie mówiłem, a ja odpowiadam, że muszą patrzeć na dobro klubu i moich kolegów.

Czułeś się opuszczony ze strony klubu?
Nie, o samotność przy kontuzji chodziło mi, że wtedy jesteś oddzielony, jesteś poza życiem drużyny. Spędzasz dużo czasu z fizjoterapeutami, z lekarzami, a kiedy wracasz, to wszystko jest gównem, za przeproszeniem. Wydaje się, że wszystko jest złe, a ty jesteś czarną owcą.

Tak się czułeś?
Czułem się smutny, czułem ból.

Teraz nie kłam, myślałeś o odejściu?
Oczywiście. Kiedy nie grasz, to...

Ale jedna sprawa to brak gry, a druga to koniec sezonu. Powiedziałeś po sezonie, że odchodzisz?
Tak, tak, oczywiście.

Powiedziałeś agentowi, żeby zbierał oferty?
Żeby szukał rozwiązań, bo rozumiem, że jest rywalizacja, że trener może preferować jednego ponad drugim, ale w końcu ja zostałem, a odszedł Mourinho.

A w ostatnim roku myślałeś o odejściu?
Powiem, że miałem kilka spotkań z klubem, ale ostatecznie zdecydowaliśmy się tutaj zostać i staraliśmy się zresetować głowę, oczyścić głowę.

Mówiono, że zagroziłeś, że albo zaczniesz grać wszystko, albo odchodzisz.
Nie, nie, ja nie muszę tak mówić. Po prostu jeśli zaczyna się sezon, a ja nie jestem w składzie, to wtedy rozumiesz decyzję trenera, szanujesz jego wybór, ale ty chcesz grać. Ja niczego nie wymuszałem, nigdy tego nie robiłem.

Klub był gotowy ułatwić ci odejście?
Klub zawsze zachowywał się wobec mnie sympatycznie, zawsze starano mi się pomóc w trudnych chwilach.

Chcesz zostać w Realu na następny sezon?
Przy doświadczeniu, które zdobyłem przez ostatnie dwa lata i które jest chyba większe niż to zdobyte przez szesnaście wcześniejszych lat, myślę tylko o jutrze, nie myślę o czerwcu. Po tym wszystkim zmieniasz nastawienie i cieszysz się chwilą, cieszysz się znowu z bycia ważnym i wykorzystuje kolejne mecze, które dostajesz.

Podpisałbyś z Realem kolejny kontrakt?
Chcę wypełnić obecny kontrakt, który jest ważny do 2017 roku, wtedy będę mieć 36 lat. Trzeba być realistą i w tym wieku planować rzeczy krok po kroku.

Ale na dzisiaj chcesz zakończyć karierę w Realu Madryt?
Oby klub powiedział mi, że chcą mnie dalej, ale sądzę, że trzeba iść krok po kroku. Dojdziemy do tego momentu. Mam nadzieję, że moja głowa i moje ciało będą w fenomenalnej dyspozycji, a klub zaoferuje mi wtedy rok czy dwa więcej. W takiej sytuacji jasne, że się zgodzę.

Czy latem ustaliłeś coś sobie z prezesem?
Powiem tyle, że on zawsze miał wobec mnie sympatię i wspierał w trudnych momentach.

Co przeszło ci przez głowę po bramce Godína w Lizbonie? Myślałeś, że zostaniesz wygnany z kraju?
Do dzisiaj o tym myślę... [śmiech] Ale taki jest futbol, ciągle się zmienia. Twój błąd i złe obliczenie górnej piłki przy dwóch gigantach przed tobą kosztuje cię bramkę w finale Ligi Mistrzów. W takim momencie chcesz się zapaść pod ziemię. Nie grałeś źle w całych rozgrywkach, pomogłeś dojść do Lizbony, ale ludzie pamiętają tylko o tym. Pamiętają, to jasne. Dlaczego? Na pewno dlatego, że to ja i mam za sobą tyle lat kariery. Na szczęście Sergio trafił głową i wygraliśmy. Chociaż krytycy będą zawsze odwoływać się do tej chwili...

Ja bym powiedział, że nie tyle to był twój błąd, co świetne zachowanie Godína...
[śmiech] No tak, jasne. Nie jest też łatwo wyskoczyć przy Khedirze, dwa metry i siła.

Co powiedziałeś Ramosowi?
Że był bardzo ważny w półfinałach i finale, że dał nam szansę na dogrywkę.

Ale już podnieść pucharu mu nie dałeś...
Taka już jest hierarchia. Ale powiem ci jedno, obyśmy doszli do finału w Berlinie i wtedy na pewno, obiecuję ci, że dam podnieść Sergio La Undécimę.

Masz zachowane zdjęcia ze wszystkich trofeów, jakie zdobyłeś?
Tak, ale na pewno nie zrozumiem znaczenia tego wszystkiego dopóki nie skończę kariery. Po zdobyciu klubowego mistrzostwa świata powiesiłem w domu obrazek z ośmioma zdjęciami wszystkich pucharów, jakie zdobyłem.

Uważasz, że to prawda, iż masz niesamowite szczęście w bramce?
Miałem szczęście przy niektórych uderzeniach...

Na przykład przy Robbenie na mundialu...
Futbol to momenty. Na ostatnim mundialu sytuacja była podobna, ale Robben tym razem ograł mnie i Sergio. Futbol to właśnie takie szczegóły.

Kim więc w końcu jesteś: kretem czy świętym?
Nie jestem ani świętym, ani kretem. Jestem Ikerem Casillasem, jak zawsze i ograniczam się do występowania w każdy weekend w bramce Realu Madryt, żeby móc wygrywać tytuły i żeby móc dzięki temu grać w reprezentacji. Staram się robić to samo przez te wszystkie lata.

Nie jesteś stary, po prostu jesteś doświadczony...
Tak, powiedziałem coś podobnego we wrześniu, kiedy pytano mnie o gwizdy, że może ludzie już się mną znudzili. Jednak każdy ma swoją odpowiedzialność i trzeba ją przyjmować. Kiedy idzie źle, trzeba stanąć na wysokości zadania i sobie z tym poradzić.

Dużo rozmawialiśmy o twoim dołku. Kiedy zanotowałeś zwyżkę formy?
W meczu na Madrigal przeciwko Villarrealowi. Może nie miałem wielkich parad, ale tam znowu poczułem się dobrze. Każdy bramkarz czuje, kiedy może obronić strzał z trzech metrów, a kiedy może wpuścić strzał z czterdziestu. Latem byłem wystawiony na dużą krytykę, po tym mundialu, po Lizbonie... Jest tak do dnia, w którym sam czujesz, że jest lepiej i coś zmienia się w twojej głowie.

Czy ten turniej z reprezentacją był twoją największą porażką w karierze?
To był bardzo duży cios. Być może to największa porażka. Jechaliśmy tam z gotową drużyną, zorganizowaną, po 4-5 latach cudownej gry, ale nie zasłużyliśmy na taki upadek. Powinniśmy byli walczyć o więcej. Może jeśli w meczu z Holandią Silva trafił na 2:0, to byłoby inaczej. Jednak futbol to te momenty i szczegóły. Nie potrafiliśmy sobie poradzić i wyjść z tej sytuacji, Holandia się po nas przeszła, potem Chile... I pokazaliśmy ten wizerunek, którego nie chcieliśmy pokazać, przede wszystkim ja.

Czas na Real, trzy porażki z rzędu, co się dzieje?'
Wpływ na wszystko mają też rywale, a zagraliśmy z dwoma bardzo zmotywowanymi przeciwnikami, którzy rozegrali świetne spotkania.

Czy ten dołek fizyczny może skończyć się taką sytuacją, jaka miała miejsce za Queiroza?
Jesteśmy też po tej przerwie świątecznej, o której tyle się dyskutuje... Ja powiedziałbym, że trzeba znaleźć swoją drogę i to staramy się robić. Mieliśmy podobne problemy we wrześniu po porażce z Realem Sociedad.

Czy ta drużyna jest lepsza od tej z poprzedniego sezonu?
To inne ekipy. Ta na pewno jest bardzo wymierzona i gotowa. Odeszli ważni zawodnicy, ale przyszli podobni, pasujący do systemu, Kroos przyszedł za Xabiego, a James za Di Maríę. Mieliśmy trzy fantastyczne miesiące.

Co jest najlepszego w Ancelottim?
Wielu z nas zgadza się, że najlepsze jest to, iż był piłkarzem i potrafi zarządzać zachowaniami i nastawieniem, jakie mamy przy przeciwnościach i różnych zadaniach.

Enrique też był piłkarzem, a szatnia mu się sypie.
Luis grał ze mną w kadrze i nie mieliśmy żadnych problemów. Nie wiem co dzieje się w ich szatni, wiem tylko co działo się w mojej.

Czy w twojej szatni dostrzegasz jakieś ego, z którym nie da się wytrzymać?
Żadne, wręcz przeciwnie. To młoda i zdrowa szatnia, gdzie ważni ludzie znają swoje role. Nowym ludziom trzeba pokazywać drogę, jaką przeszliśmy, to wielkie cierpienie, bo nie było łatwo rywalizować z najlepszą Barceloną w historii i dojść od tamtego momentu do dzisiejszych chwil.

Najlepszy trener, jakiego miałeś i zawodnik, z jakim grałeś?
Nie mogę wybrać jednego, to byłoby niesprawiedliwe, tylu ich było... Na pewno zapamiętam Zidane'a, Ronaldo, Carlosa, Raúla, Hierro, Redondo... Z obecnych Bale'a, Cristiano, Sergio Ramosa... Podając jednego nie byłby sprawiedliwy wobec siebie samego.

Najgorszy rywal, z jakim się mierzyłeś?
Trafiliśmy na tę epokę Eto'o, kiedy ciągle nas niszczył i rozbrajał, ale też był ten etap Messiego w Barcelonie, kiedy padał gol po golu.

Kto rządzi w waszej szatni: Ramos, Cristiano, a może Iker?
Sergio odgrywa rolę kapitana z charakteru. Jeśli miałbym go do kogoś porównać, to jest z niego taki Camacho, którego musi mieć każda drużyna. Ja też jestem kapitanem, ale bardziej w sposób zdyscyplinowany i spokojny. Z kolei Cristiano jest dla nas kluczowy i bardzo ważny. Idziemy za nim i wspieramy go w każdym momencie. To coś dobrego, że Cristiano miał tę radykalną zmianę na lepsze, na bycie bardziej z drużyną. Razem z Pepe i Marcelo to pozwoliło nam stworzyć silną szatnię, ale nie mówię przez to, że wcześniej było źle, a teraz jest dobrze.

Czy często razem gdzieś wychodzicie?
Tak, chociaż może nie tak często, jak byśmy tego chcieli... Mimo wszystko ta szatnia jest inna i zdrowa.

Kto wtedy płaci?
Ci, którzy się gdzieś spóźnili czy trochę na coś zaspali.

Jak oceniasz Keylora Navasa? Naciska? Lepszy od Diego Lópeza?
Ja zawsze miałem kolegów, którzy na mnie naciskali. Zawsze miałem twardą rywalizację. Najbardziej wyróżniłbym tutaj Césara. To był niesamowity bramkarz, który zmuszał mnie do wielkiej rywalizacji. Codziennie był w doskonałej formie, a miał 10 lat więcej. Musiałem być na tym poziomie co on albo lepszym, żeby móc rywalizować. Potem też miałem wielkie rywalizacje z Diego Lópezem, Keylorem czy Dudkiem, który przychodził tutaj jako mistrz Europy... Nikt nigdy niczego mi nie podarował.

Gdzie widzisz swoją przyszłość?
W przyszłości chcę mieszkać w Madrycie. Chciałbym grać w piłkę do 40. roku życia, jeśli ominą mnie kontuzje. Może na koniec wyjadę gdzieś za granicę, żeby zmierzyć się z mniej wymagającym wyzwaniem, żeby zobaczyć coś innego, żeby docenić to, czym jest Real Madryt, bo nie znam innych klubów.

Odrobicie straty w Pucharze Króla?
Najpierw skupimy się na sobocie i Espanyolu, bo w niedzielę Barça gra z Atlético i trzeba to wykorzystać. Potem będziemy przygotowywać się na czwartek. Wiem, że kibice są przygotowani na święto.

Z czego czujesz się najbardziej dumny? I z jakiej parady?
Z tytułów, które zdobywałem jako kapitan i z podniesienia La Décimy. Pamiętam też o debiucie na San Mamés. Jeśli chodzi o paradę, to czuję się dumny z wielu obron, na pewno tych w finale w Glasgow, z obron w dwumeczu przeciwko United, też przeciwko Bayernowi... Pięknym momentem był też finał Pucharu sprzed pięciu lat, kiedy zaczęliśmy wierzyć w siebie. W przypadku reprezentacji zapamiętam dzień 22 czerwca 2008 roku, kiedy wygraliśmy z Włochami i zrozumieliśmy, gdzie możemy dojść.

Co zmieniło w twoim życiu zostanie ojcem?
To wielka zmiana, ale piękna, która cię wypełnia radością. Na pewno Martín pomógł mi przejść przez cięższe chwile. Wzrok syna pozwala mi zmienić spojrzenie na wiele spraw. Wcześniej po porażkach byłem wkurzony, teraz wracam do domu i widzę to maleństwo i wszystko przechodzi.

Kim ma zostać w przyszłości?
Kim zechce, byle był zdrowy i miał dobrych przyjaciół.

Ma zadatki na piłkarza?
Jest sprawny, ma silne nogi. Niedługo zacznie chodzić i na pewno zajmie się jakimś sportem, ale dla mnie najważniejsze jest, żeby był dobrym człowiekiem.

Jakie są twoje życzenia osobiste?
Chcę powiększyć rodzinę. Chcę mieć więcej dzieci, chcę, żeby Martín miał rodzeństwo.

Pytania z Twittera. Kogo zaprosiłbyś na urodziny: Mourinho, Alonso czy Arbeloę?
Nie trzeba dorzucać już do tej sprawy. Zapamiętam dobre momenty, jakie mieliśmy i mamy, bo z Arbeloą wciąż dzielimy szatnię. I niech żaden madridista nie ma wątpliwości, chcemy jak najlepiej dla Realu.

Świętowałeś bramki w meczu Tottenham-Chelsea, jak większość kraju?
[śmiech] Oglądałem ten mecz i to było świetne spotkanie dla sympatyków futbolu. Po prostu cieszmy się Premier League.

Ancelotti obiecał, że jeśli wygracie Ligę Mistrzów, przyjdzie tu na wywiad. Możemy teraz uzyskać taką obietnicę od ciebie?
Oczywiście, z wielką chęcią.

Dziękujemy Iker.
Dziękuję.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!