Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Bananowy Madryt: A gdy opadnie kurtyna…

Zapraszamy do lektury

Ostatni mecz Królewskich od następnego domowego starcia dzielą 24 długie dni. Z tego też powodu zakupiłem adwentowy kalendarz, odliczając niecierpliwie czas pozostały do kolejnego występu podopiecznych Carlo Ancelottiego na Santiago Bernabéu. Przez te niecałe dwa tygodnie naszły mnie pewne refleksje związane z życiem w stolicy Hiszpanii, które raczej nie są związane z futbolem. Zjawiska, które dziś opiszę z pewnością nie występują jedynie tutaj, choć w Madrycie są one nadzwyczaj widoczne. Chciałbym wam przedstawić to oblicze miasta, które niekoniecznie jest eksponowane w przewodnikach. Miasta, które mimo nieskazitelnie czystych ulic i zadbanych cudów architektury zarówno dawnej, jak i nowoczesnej, kryje pod sobą warstwę brudu, której nie widać na pierwszy rzut oka.

Znajomość poszczególnych aglomeracji nigdy nie ograniczała się dla mnie wyłącznie do umiejętności poruszania się po reprezentatywnych ulicach. W ostatnich pięciu latach dość często zmieniałem miejsce zamieszkania. Rodzinna Gdynia nigdy nie była dla mnie jedynie pięknie zagospodarowanym nadmorskim obszarem, w Bydgoszczy liczyło się dla mnie nie tylko to, jak wyglądają fasady kamienic, lecz również to, jak prezentują się one od drugiej strony, Warszawa z kolei poza kłującym w oczy przepychem Nowego Świata to także biedny Grochów i Północna Praga. W Madrycie sprawa ma się nieco inaczej, ponieważ architektonicznie praktycznie nie przejawia on oznak słabości, co nie oznacza jednak, że ludzkie problemy i zepsucie są mu obce.

Wychodząc w którąś z weekendowych nocy na przechadzkę po mieście z pozoru wszystko gra. Kiedy jednak zdecydujesz się na nocną eskapadę w środku tygodnia, sprawa ma się inaczej. Szary obywatel stolicy ojczyzny Cervantesa śpi grzecznie do czasu, aż budzik nie da mu znaku, że czas zbierać się do szkoły lub pracy, natomiast problemy zostają na ulicach. Tłumy ludzi zamazują ten nieco mniej korzystny obraz Madrytu. To, co rzuca się w oczy niemal od razu to bardzo duża liczba bezdomnych. W parkach, wnękach z bankomatami, na chodnikach, placach, naprawdę nie trzeba się wysilać, by ich dostrzec. Czasami sypiają w grupach, czasami oddzielnie. Również w tej warstwie społecznej niektórzy radzą sobie lepiej, inni gorzej. Część buduje sobie „luksusowe” kartonowe fortece zaopatrzone w materace, inni stawiają na minimalizm – koc i ławka. Głowy często odkryte, mimo że obecnie temperatura powietrza w Hiszpanii wynosi około 8 stopni. Mimo że mieszkam w centrum, dosłownie 3 minuty drogi ode mnie znajduje się mini osiedle tekturowych domów, w którym z codziennością zmaga się dość spora liczba osób. Szczerze mówiąc, podziwiając podobne widoki nieraz czułem się trochę, jakbym został wrzucony w książkowy opis biedy w Hiszpanii w latach 50 czy 60 za czasów dyktatury Francisco Franco. A przecież tak naprawdę jeszcze nie przechadzałem się (jeszcze?) po typowych dzielnicach biedy.


Wiele osób, zarówno w obrębie kraju, jak i z innych zakątków świata, wyruszało do Madrytu w poszukiwaniu lepszych dni. Hiszpański sen jednak nie zawsze się spełniał. Niejednokrotnie na miejscu okazywało się, że idylliczna wizja życia w jednym z najpiękniejszych europejskich miast w rzeczywistości nie okazywała się równie cukierkowa. Około tydzień temu przechadzałem się późną porą ulicą łączącą Puerta del Sol z Gran Víą. Samo serce Madrytu. Na całej długości alei stały nieskrępowane niczym prostytutki, rzucające zalotne spojrzenia. Co jednak zdziwiło mnie jeszcze bardziej, jedna z nich podbiegła do mnie, zaczęła mnie szarpać desperacko za płaszcz, komunikując mi, że za 25 euro jest w stanie zrobić wszystko. Raczej nie muszę dodawać, że nie zostałem zaczepiony wyłącznie przez to, że prezentuję szczególne walory estetyczne. Dziewczyna nie była Hiszpanką, można było od razu się zorientować po jej akcencie. Takich jak ona jest tu pełno. Czasami zwyczajnie nie eksponują wdzięków bezpośrednio na ulicy, a prostu gnieżdżą się w lokalach o wątpliwej reputacji, do których, jeśli tylko chcesz, zaprowadzi cię, któryś z naganiaczy z Bangladeszu.

Policja udaje, że nie widzi. Ogólnie praca funkcjonariuszy w wielu przypadkach wygląda jedynie na pozorowanie spełniania służbowych obowiązków. Ich ściganie czarnoskórych imigrantów rozkładających na kocach kradzione towary lub podróbki ogranicza się do podjechania na odległość kilku metrów i opuszczenia szyby samochodu. Murzyn wtedy sprawnie porusza za sznureczki, zwija stoisko i przemieszcza się kilka metrów dalej. Wszyscy zadowoleni. Policja udaje, że dzielnie stoi na straży prawa, imigrant natomiast dalej może wciskać przechodniom szemrany towar.

Narkotyki? Proszę bardzo. Nie musisz rozmawiać z dilerami przez telefon umówionym szyfrem. Idziesz na Sol i masz. Czy jeśli ktoś w centrum miasta otwarcie proponuje ci kupno kokainy, jest w ogóle możliwym, by policja nie wiedziała o tym, co się dzieje dokoła? Nie wiem, w jaki sposób działa ten system, ale od razu wiadomo, że coś w tym wszystkim funkcjonuje nie tak jak powinno.

Nie chcę tym tekstem wmawiać czytelnikom, że Madryt jest jedynie siedliskiem zła i zepsucia, bo to przecież przede wszystkim wspaniałe miasto, w którym tak naprawdę niczego mi nie brakuje. Usiłuję jedynie podkreślić, że w moim przypadku pobyt tutaj nie ogranicza się wyłącznie do bawienia się raz w tygodniu przez półtorej godziny w dziennikarza, chodzenia na zajęcia i podziwiania architektury. Szansa, którą dostałem jest czymś więcej. Jest okazją na poznanie tego miasta bardziej od środka, zwracając uwagę również na to, co dzieje się na jego zapleczu. Wiele dla mnie znaczy to, że mogę się tym z wami dzielić.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!