Advertisement
Menu
/ FootBar.pl

Laboga: Real jeszcze nie wszedł na szczyt

Wywiad z komentatorem Canal+ Sport

Pierwsze wnioski po meczu z Liverpoolem?
Przede wszystkim, był to słaby mecz, bez emocji. Miałem wrażenie, mówiąc żartobliwie, kapitanowie obu zespołów podeszli do siebie i gracz Realu powiedział coś w stylu: „Panowie, jak będziecie grzeczni, to was nie skompromitujemy; jesteście drużyną z dużą historią, macie fajnych piłkarzy. Nie kąsajcie, a gra zakończy się symbolicznym zwycięstwem.” To oczywiście żart, ale w pełni oddający przebieg zdarzeń – Real grał spokojnie, był pewny siebie, w drugiej połowie nawet trochę za pewny, co przy jednobramkowym prowadzeniu było ryzykowne. Wystarczyłby przecież, zwłaszcza po wejściu Sterlinga i Coutinho, jeden zryw, strzał i mecz mógł się zakończyć remisem, choć pewnie gdyby wyrównujący gol padł nawet w 70 minucie, to Królewscy wcisnęliby gaz i zrobili swoje. Ich przewaga była miażdżąca, trudno tutaj normalnie oceniać, bo nie ma czego. Liverpool wyszedł jak na ścięcie, walczył o to, żeby się nie skompromitować, grał rezerwowym składem, który wcześniej ze sobą nie występował. A Ancelotti ma to, czego chciał – komplet punktów, odniósł kolejne, choć tym razem niespektakularne, zwycięstwo. Wielu oczekiwało tęgiego lania, a tymczasem jedynym zawodnikiem, który miał nieskrywaną ochotę, aby seryjnie strzelać, był Cristiano Ronaldo. Tyle tylko, że wszystko było jakby przeciwko Portugalczykowi – zupełnie nie dopisywało mu szczęście, być może chęć dogonienia i przegonienia Raula podziałała negatywnie na koncentrację w decydujących momentach, bo w doskonałych wręcz sytuacjach Portugalczyk przestrzeliwał w rzadki dla siebie sposób.

Gdybym miał kogoś wyróżnić, byłby to Sergio Ramos – za bardzo spokojną grę i trzymanie w ryzach obrony. Dobrze w destrukcji spisywał się też Luka Modrić, a to ważne, ponieważ na samym początku sezonu Chorwat nieźle wyglądał z przodu, ale miał problemy z pressingiem, zdecydowanym odbiorem. Pochwaliłbym też Marcelo za jego cechy wolicjonalne, radość z gry, przyspieszenie. No i oczywiście Karima Benzemę, który po pierwsze strzelił gola, a po drugie w wielu sytuacjach znakomicie odnajdywał lepiej ustawionych kolegów. O Kroosie nie wspominam, bo on zawsze jest mniej widoczny, ale doskonały w swoich poczynaniach.

Nie był mecz dla gwiazd – ani James, ani Ronaldo czy Isco nie wyróżnili się w tym meczu czymś wyjątkowym. Brakowało maestrii, Real grał jakby lekko rozleniwiony, w zwolnionym tempie – zawodnik, który dostawał piłkę przyjmował ją, rozglądał się i dopiero szukał, tracąc sekundy. Real leżał na tapczanie, wokół latała piłka i tak umiejętnie operował nogami, że nawet biegający wokół tej kanapy przeciwnik nie był w stanie mu jej zabrać. Smutne, że mecz, który po losowaniu wszyscy nazywali hitem, okazał się – przede wszystkim w przypadku rewanżu – kitem.

(...)

Wspomniał Pan już o tym, że Ronaldo zbytnio zależało na rekordzie, który może dziś pobić Leo Messi. Jak taka sytuacja wpłynęłaby na Portugalczyka?
Myślę, że Ronaldo dorósł do pewnych rzeczy – ma świadomość, że dysproporcja między nim, a Messim została zasypana, że osiągnął topową formę. To jest ściganie się z rekordami, owszem, fajnymi dla dziennikarzy, natomiast mniej znaczącymi dla zawodnika. Dla Portugalczyka liczy się Złoty But i Złota Piłka. To, czy Raula wcześniej wyprzedzi on, czy Leo Messi, ma pewnie dla niego znaczenie drugorzędne. Jeśli chodzi o osobowość, umysł piłkarski, to jest to już zawodnik innego formatu, o czym mówił zresztą niedawno, że sam patrzy krytycznie na swoje zachowania, płaczliwość na boisku, która wywoływała niezadowolenie na trybunach. On dorósł i stał się zupełnie innym graczem. Oczywiście, nadal jest nienasycony, ciągle walczy, niemniej jednak, jeśli dzisiaj Messiemu uda się pobić rekord… No cóż, to wygląda trochę jak rywalizacja Casillasa i Xaviego – dzisiaj najwięcej meczów ma ten pierwszy, a za chwilę ten drugi się z nim złączy. Potem jeden czy drugi nie zagra i znowu zmienią się na prowadzeniu w tej klasyfikacji. Liczą się te nagrody „na teraz” – tytuły drużynowe i indywidualne – jak korony króla strzelców. A rekordy mają znaczenie drugorzędne.

(...)

Pełną treść wywiadu znaleźć można na portalu FootBar.pl.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!