Advertisement
Menu
/ beinsports.tv

Wiadomo, czego się spodziewać

Phil Kitromilides podsumowuje mecz z Atlético

Felieton napisał Phil Kitromilides, reporter RealMadrid TV.

Trzeba przyznać Atlético, że nas ostrzegali. Na konferencji prasowej poprzedzającej pierwszy mecz Superpucharu Hiszpanii kapitan i talizman Los Rojiblancos – Gabi został zapytany czy napływ nowych piłkarzy na Vicente Calderón w jakiś sposób zmieni charakterystykę drużyny. Odpowiedział: „To bez znaczenia kto przychodzi. My będziemy grać dokładnie tak samo jak w zeszłym sezonie”.

We wtorkową noc dokładnie tak zrobili. Stare powiedzenie mówi „nie naprawiaj tego, co nie jest zepsute”, a styl gry, który skutkował pierwszym triumfem ligowym od dwóch dekad oraz pierwszym finałem Ligi Mistrzów od 40 lat, zepsuty być nie może.

Jednak jak by nie był skuteczny, jest brzydki. W starciu z Realem Madryt Atleti trzymało się planu brutalnej skuteczności i gry ze stałych fragmentów, co pomogło im wywieźć z Bernabéu bardzo przydatny remis 1:1. Ale czy nie powinniśmy oczekiwać czegoś więcej po drużynie, która w tym roku wydała ponad 134 miliony dolarów na nowych piłkarzy, co dało czwarty najwyższy wynik w całej Europie? Prawdopodobnie nie.

Przede wszystkim dlatego, że należy tę kwotę umieścić w kontekście do szeroko komentowanych odejść z klubu. Oznacza to, że rzeczywiste wydatki Atleti były o wiele niższe. Drugą kwestią jest starcie z drużyną, która wygrała Ligę Mistrzów w poprzednim sezonie, a mimo to na wzmocnienia wydała jeszcze więcej pieniędzy. Jak po meczu podkreślił asystent trenera Realu – Paul Clement „bronienie w ten sposób to cecha Atlético”. I robią to bardzo dobrze.

Samo spotkanie było nieatrakcyjnym, ale wcale nie nudnym spektaklem. Los Blancos desperacko próbowali przebić się przez dobrze naoliwioną defensywę Atleti. Przełom nadszedł po 80 minutach trudnej, czasem drażniącej, walki. Jednak jak to w piłce często bywa, szybko nadszedł zwrot akcji. Atlético wyrównało prawie tak samo, jak zrobił to Real w finale Ligi Mistrzów w maju: późno i po rzucie rożnym. Gdyby wziąć pod uwagę stworzone szanse, posiadanie i kontrolę nad grą, ten gol nie był zasłużony. To wynik determinacji, którą zaszczepił swojemu zespołowi Diego Simeone. Skutkuje ona dwiema wygranymi i remisem osiągniętymi w ostatnich czterech wizytach na stadionie, który przez tak długo grzebał ich wszelkie nadzieje.

Carlo Ancelotti pozostał optymistą po meczu i podkreślił, że w piątek jego drużyna przyjedzie na Calderón z zamiarem strzelania i wygrania Superpucharu. Późny gol autorstwa Raúla Garcíi oznacza, że Real będzie potrzebował bramki, żeby w dwumeczu pokonać rywali zza miedzy, a jak widzieliśmy we wtorkową noc, Atleti wszystkie swoje siły skupi na uniemożliwianiu ataków Królewskim. Mogą cieszyć się z czegoś więcej niż tylko z obrony i odporności.

W świecie, w którym pochlebstwa i nieszczerość coraz częściej stają się normą nie tylko w piłce nożnej, ale w całym społeczeństwie, jest coś dziwnie świeżego w stylu gry Atlético. Może nie jest za piękny, ale przynajmniej wiadomo, czego się spodziewać.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!