Advertisement
Menu
/ Serpico / RealMadryt.pl

RealMadryt.pl w Warszawie: Szalejący fotoreporterzy

Relacja z innej perspektywy

Podzieliliśmy się już z Wami wrażeniami dotyczącymi Super Meczu i jego odbioru z trybuny prasowej, zaś teraz nadszedł czas na nieco inne spojrzenie. Dwóch redaktorów RealMadryt.pl otrzymało akredytacje fotoreporterskie, co pozwoliło na przeżycie meczu w niecodzienny sposób.

Początkowo nasz pobyt w Warszawie przebiegał tak, jak opisał to Leszczu w poprzedniej relacji. Wspólnie udaliśmy się na Stadion Narodowy i spędziliśmy kilkanaście minut w Biurze Prasowym. Podczas gdy czwórka redaktorów udała się na trybunę prasową, Serpico i ja zgłosiliśmy się po kamizelki, które zapewniły nam względnie swobodne poruszanie się wokół boiska. Szybkie sprawdzenie aparatów, szklanka wody i mogliśmy ruszyć na murawę. Pierwsze wyjście zrobiło ogromne wrażenie. Stadion zapełniał się z minuty na minutę, a my trafiliśmy na początek rozgrzewki. Jeśli chodzi o graczy Realu Madryt, jako pierwsi na boisku pojawili się bramkarze i Villiam Vecchi. Warto tu przypomnieć zeszłoroczny artykuł dziennikarzy Marki zatytułowany „Niespożyte siły Vecchiego”. Możemy z całą pewnością stwierdzić, że 65-letni szkoleniowiec imponuje formą. Kilka minut później do rozgrzewki dołączyli pozostali zawodnicy. Królewscy podzielili się na dwie grupy, jedną z nich stanowili canteranos, którzy przygotowywali się do meczu wraz z Danim Carvajalem (Fot. 1, Fot. 2). Pozostali gracze udali się na drugą stronę boiska, gdzie rozpoczęli ćwiczenia pod okiem Paula Clementa (Fot. 1, Fot. 2, Fot. 3, Fot. 4). Po wspólnych przebieżkach Blancos podzieli się na jeszcze mniejsze grupy, które pracowały nad różnymi elementami gry (Fot. 1, Fot. 2, Fot. 3 ). Główkowanie, podania, strzały... a także sztuczki techniczne. W momencie, gdy Cristiano Ronaldo dostał większą swobodę, trybuny zawrzały. Widać było, że sprawia to ogromną radość Portugalczykowi (Fot. 1, Fot. 2, Fot. 3). Po rozluźniających popisach przyszedł czas na strzały. CR7 znów mógł się wykazać, to samo można napisać o bramkarzach.

Po rozgrzewce zawodnicy obu drużyn udali się do szatni, a my szybko wróciliśmy w okolice ławki rezerwowych chcąc uchwycić na zdjęciach jak najwięcej materiałów. Oczywiście nie byliśmy sami, fotografowie utworzyli tam mały tłum. Kilka minut poświęconych na prezentację herbów i po chwili mogliśmy zobaczyć zawodników rezerwowych. Jako pierwszy na ławce pojawił się Iker Casillas. Następnie z szatni wyszli zawodnicy Castilli, ponownie w towarzystwie Carvajala. Później nadszedł czas na Sergio Ramosa i Fábio Coentrão, którzy wyraźnie byli w bardzo dobrych nastrojach. Jak najszybciej wykonaliśmy kilka zdjęć, po czym od razu odwróciliśmy się w stronę murawy. Jedenastki obu zespołów tradycyjnie przywitały się ze sobą, zatrzymały do wspólnego zdjęcia (Fot. 1, Fot. 2), po czym każdy z graczy udał się na swoją pozycję. My zdążyliśmy jeszcze sfotografować Garetha Bale'a, Pepego czy Fernando Hierro, po czym poproszono nas o przejście za jedną z bramek. Część fotografów udała się na stronę Fiorentiny, nas poprowadzono pod bramkę Keylora Navasa. Niestety, jak się okazało kilka minut później – w trakcie meczu nie wolno nam było opuścić tamtej strefy, więc w pierwszej połowie bardzo ciężko było nam uchwycić ataki Realu. Jednocześnie mieliśmy okazję do naprawdę dobrej obserwacji poczynań defensywnych. Obaj zgodnie przyznaliśmy, że oglądanie meczu w takim miejscu jest niezwykłym doświadczeniem, w żaden sposób nie da się tego porównać z transmisją telewizyjną. W trakcie pierwszej połowy mogliśmy zauważyć solidną postawę Asiera Illarramendiego (Fot. 1, Fot. 2, Fot. 3), a także bardzo dobre zawody w wykonaniu Nacho. Oczywiście przy okazji nie omieszkaliśmy wykonać kilku zdjęć upamiętniających postawę kibiców. (Fot. 1, Fot. 2, Fot. 3, Fot. 4, Fot. 5). Chcielibyśmy przy okazji zapewnić osoby, które oglądały mecz w telewizji - być może w transmisji nie było tego dobrze słychać, ale uwierzcie nam - doping robił wrażenie. Od pierwszych braw i okrzyków przy prezentacji zawodników, przez siódmą minutę meczu, aż do ostatniego gwizdka. A skoro o kibicach i trybunach mowa – nie mogliśmy nie zauważyć tego transparentu. O ile nie byliśmy w stanie dobrze "wyłapać" gola Cristiano, o tyle przy bramce Mario Gómeza byliśmy ustawieni idealnie. Kelyor Navas zrobił co mógł, ale niestety nie był w stanie zatrzymać strzału Niemca (Fot. 1). Pierwsza połowa stała na całkiem dobrym poziomie. W pamięci zapadła nam wspomniana solidna postawa mniej medialnych zawodników, kilka ciekawych akcji Cristiano, a także chociażby efektowna próba przyjęcia piłki przez Marcelo.

Po gwizdku sędziego nadszedł czas na kolejną rozgrzewkę, tym razem w wykonaniu zawodników rezerwowych. Toni Kroos i spółka wykonali kilka ćwiczeń, a następnie zeszli z murawy, tym samym umożliwiając jej nawilżenie. W tym samym czasie mogliśmy poruszać się wokół boiska, ale uznaliśmy, że przejście na stronę Realu nie ma sensu, chcieliśmy w końcu mieć jak najlepsze miejsca do obserwowania ataków Królewskich. Jak wszyscy wiemy, druga połowa spotkania stała na słabszym poziomie, ale mimo wszystko mieliśmy okazję do zobaczenia kilku ciekawych sytuacji. Na wyróżnienie zasługuje postawa Ángela Di Maríi. Fideo był jednym z nielicznych, którzy pozwalali nam zapomnieć o tym, że oglądamy jedynie mecz towarzyski. Próbował zarówno indywidualnych akcji, jak i ciekawych rozegrań z Karimem Benzemą. Jak wiemy, jedna z nich zakończyłaby się powodzeniem, gdyby nie podyktowany przez arbitra spalony (Fot. 1, Fot. 2, Fot. 3, Fot. 4). Toni Kroos również imponował swoją postawą. Kilka razy do akcji wkraczał duet Carvajal-Arbeloa (Fot. 1, Fot. 2), co dobitnie udowadnia, że Real stawiał przede wszystkim na rozegranie i nie próbował wygrać za wszelką cenę. Ostatecznie nie mogliśmy sfotografować zbyt wielu udanych akcji Realu. Dlatego przy okazji zaczęliśmy się interesować ławką rezerwowych. Kibice często skandowali nazwiska zawodników, w tym Sergio Ramosa (który bardzo często zgarniał ogromną porcję okrzyków) czy Cristiano Ronaldo. Co ciekawe, w trakcie okrzyków na cześć Portugalczyka, sam CR7 zaczął wskazywać na Marcelo, prosząc o doping dla Brazylijczyka. Nie musiał długo czekać na reakcję kibiców. Oczywiście drugi kapitan Królewskich otrzymał jeszcze większe brawa, gdy pojawił się na boisku. Miał również okazję wpisać się na listę strzelców, ale jego ataki przy rzutach rożnych nie zakończyły się powodzeniem (Fot. 1, Fot. 2, Fot. 3).

Po ostatnim gwizdku na boisko wkradł się mały chaos, pojawiło się kilku fanów proszących o autografy czy też kibic, który pragnął uściskać Ramosa. Biorąc pod uwagę to, a także znany wszystkim moment z „polskim Ronaldo” - nie możemy zbyt pozytywnie ocenić postawy stewardów. Część kibiców powoli zbierała się do opuszczenia obiektu, zaś reszta została, w dalszym ciągu dopingując ulubionych zawodników, a także obserwując moment wręczenia pamiątkowego pucharu zawodnikom Fiorentiny. Oczywistym jest, że trofeum nie wiąże się ze szczególnym prestiżem, ale mimo wszystko zawodnicy włoskiej drużyny cieszyli się z tego zwycięstwa. (Fot. 1, Fot. 2). My natomiast schowaliśmy aparaty i wróciliśmy do Biura Prasowego.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!