Advertisement
Menu

Jak Décima świat przesłoniła

Tekst od naszego czytelnika

Autorem tekstu jest czytelnik naszej strony, Norbert Ciszek.

Zwycięstwo z Bayernem w rewanżowym spotkaniu półfinałowym Ligi Mistrzów oznaczało dla wszystkich kibiców Los Blancos rozpoczęcie odliczania. A może jego zakończenie? Wszak to już 12 lat, od kiedy po raz ostatni Królewscy w najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywkach Europy zapewnili sobie miano najlepszej drużyny Starego Kontynentu. Monachijska wiktoria wprawiła wszystkich w stan euforii. Na horyzoncie zarysowały się kontury majaczącej do tej pory gdzieś w oddali, legendarnej i mocno wyczekiwanej Décimy.

Marzenie całego madridismo znalazło się na wyciągnięcie ręki, jeden finał (ale cóż to będzie za finał!) dzielił drużynę Carlo Ancelottiego od nieśmiertelności. Tak właśnie – dzielił. W sferze wyobrażeń pozostanie już powtórzenie wyczynu Barcelony z pierwszego sezonu panowania Guardioli. Historyczny tryplet i zapisanie wspaniałej karty w historii klubu było dla Królewskich w roku 2014 całkowicie realne. Los łaskawie podsuwał piłkarzom kolejne potknięcia dwóch wielkich rywali. Niestety, porażka Atlético z Levante zbiegła się w czasie z szampańskimi nastrojami wśród zawodników Merengues, rozpieszczonych stylem i łatwością, z jaką powstrzymali drużynę Bayernu na jej drodze do kolejnego Pucharu Europy.

Następujące po kliku dniach od półfinału Ligi Mistrzów spotkanie z Valencią mogło i chyba miało wygrać się w sposób samoistny - myśleli tak prawdopodobnie zarówno kibice, jaki i sami piłkarze, mocno podbudowani tym, co zmontowali wspólnym wysiłkiem na Allianz Arena. Zmarnowane sytuacje z pierwszej połowy ligowego meczu na Bernabéu sprawiły, że barbarzyńska wręcz pewność siebie przekształciła się w utopijny samozachwyt, który zdaje się trwać w głowach piłkarzy do tej pory. Liga została przez zespół „spartolona” w sposób równie spektakularny, jak wcześniejszy awans do wielkiego finału w Lizbonie.

Trudno usprawiedliwić dorobek Królewskich w trzech ostatnich meczach Primera División. Dwa punkty zdobyte w okresie kluczowym z punktu widzenia walki o tytuł, do tego w obliczu słabej postawy konkurentów, świadczą o tym, że piłkarzom Carlo Ancelottiego zabrakło czegoś więcej, niż tylko odpowiedniej koncentracji. Z pewną dozą zrezygnowania należy spojrzeć na panujący w gwiazdorskiej szatni Los Blancos deficyt przysłowiowych cojones. Całkowicie niezrozumiały wydaje się brak determinacji wśród zawodników na ostatniej prostej ligowych rozgrywek. Wspomniał o tym zresztą po meczu z Celtą, jak zawsze szczerze, Álvaro Arbeloa.

Na zakończenie warto przytoczyć słowa poprzedniego szkoleniowca Realu, wypowiedziane w przerwie pewnej ligowej potyczki. Cytując Jerzego Dudka: „Mourinho, prowadząc Real, potrafił szaleć przy stanie 3:0. »Co ty robisz?! Skoncentrujcie się! W dupie mam wynik, bo chwilami gracie jak amatorzy!« - ryczał. ”. I chyba o to chodzi. That's the point, José.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!