Advertisement
Menu
/ Cadena SER

López: Stosunki z Ikerem są dobre i naturalne

Wywiad z Diego

Ale pecha miał Míchel, prawda?
Tak, szkoda, bo to była dobra szansa dla niego i dla tej drużyny. Mogli wyeliminować wielki Manchester, ale zostali przed drzwiami.

Diego, kiedy byłeś w Villarrealu, pamiętam, że byłeś sympatycznym i dostępnym gościem. W Realu jesteś oddalony i mało dostępny.
Nie, nie sądzę, ale może to też nie tylko sprawa zależna ode mnie. Ja myślę, że ciągle jestem taki sam i staram się taki pozostać, bo to jedna z wartości, dzięki którym doszedłem tam, gdzie jestem.

Ale nie jest tak, bo czułeś się urażony?
Nie, nie, myślę, że z powodu okoliczności, też nie kontroluję tego w 100% sam, ale nie mam niczego przeciwko nikomu z prasy i nikogo nie omijam. Wykonuję swoją pracę i jeśli mam mówić, to jestem jednym z członków drużyny, bez żadnego problemu.

Czułeś się atakowany?
Nie, też nie. Ja mocno szanuję waszą pracę. Ja jestem zawodowym sportowcem, wy jesteście zawodowymi mediami i macie swoje punkty widzenia, waszą obiektywność, wasz sposób mówienia o rzeczach, informowania, osądzania i wydawania opinii. Ja naprawdę nie mogę wejść w ten temat, jest poza moim zasięgiem i staram się wykonywać swoją pracę, którą jest bycie bramkarzem w piłce nożnej.

Czułeś się podważany?
Też nie. Ja odkąd przyszedłem do Realu, oczywiście mowa o ostatnim etapie, czułem się bardzo lubiany i bardzo szczęśliwy w każdym momencie.

Dobrze, ale wejdźmy na ostrzejszy poziom - czy czułeś się niesprawiedliwie traktowany przez media? Myślałeś kiedyś, że to nie jest sprawiedliwe, co się o tobie mówi?
Nie, też nie. Szczerze nie, bo media, kiedy uważały, że popełniłem błąd, o tym mówiły, a kiedy uważały, że grałem dobrze, to też o tym mówiły. W tym temacie jest krytyka i pochwały, nic więcej, a nasza praca zależy od nas.

Ja mówię o tym, bo znałem cię z Villarrealu i nie jesteś tą samą osobą, o której opowiadają mi teraz Antonio Romero, Javier Herráez czy Mario Torrejón, oni widzą cię częściej, bo podróżują z Realem Madryt. Dla mnie to pierwszy raz, kiedy z tobą rozmawiam po powrocie, a nigdy nie mieliśmy takich przerw...
W Segundzie nie rozmawialiśmy...

Cóż, tak, ale Primera to Primera. Możliwe, że nie dawałeś wiele od siebie i media opowiedziały się za Ikerem, a ty czułeś się pomijany, prawda? Ale w każdym razie możemy porozmawiać, jeśli tego chcesz.
Oczywiście.

Przed Diego Lópezem w niedzielę kolejny egzamin na Bernabéu, trudny egzamin, ciężki, gdzie jest więcej do stracenia, bo dobry występ to obowiązek, a zły będzie wszędzie komentowany. W pewien sposób jesteś z tym pogodzony?
To jest Real Madryt, nasza pozycja na boisku jest trudna, a to klub, który ogląda miliony ludzi i ci ludzie wydają opinie o wynikach.

Ale jak sobie z tym radzić? Z tym, że na przykład po golu Gabiego z derbów mówią, że Casillas czegoś takiego by nie wpuścił?
Nie, nie, absolutnie o tym nie myślę.

Nie wracasz do tego?
Nie, w ogóle. W takim momencie myślę o najbliższym meczu, myślę o jutrze, o pracy, o dbaniu o siebie, o codziennej rutynie, przygotowaniu do meczu, tym fizycznym i psychologicznym. Tyle.

Ten tydzień jest spokojny, bo po pierwsze, mamy Ligę Mistrzów, po drugie, kontuzję Jeségo, po trzecie, jutrzejsze derby Sewilli. Jest dużo tematów, więc o Klasyku jakby ciszej.
Tak, ale oczywiście Klasyk gdzieś tam czeka, w niedzielę mamy bardzo piękny mecz, bardzo wyjątkowy, czeka tam, ale my, zawodnicy, graliśmy wiele meczów, trzeba się nimi cieszyć, przeżywać je i wygrywać.

Mieliście specjalne treningi pod Barcelonę? Jakieś specjalne akcje? Rożne? Wolne? Że Messi strzela w taki sposób...?
Cóż, ciągle mamy sporo czasu, żeby się przygotować...

Ale robicie coś takiego?
Tak. Myślę, że trener - nawet jeśli zawodnicy nie zdają sobie z tego sprawy - analizuje sytuację i zna mocne czy słabe punkty Barcelony czy rywala, który na nas czeka w każdą niedzielę, i wprowadza jakieś detale na treningi. Szkoleniowiec bramkarzy zachowuje się podobnie.

Trener bramkarzy analizuje rzuty wolne rywali i takie tam?
Tak, teraz uważam, że futbol jest mocno przeanalizowany i przestudiowany, obecnie wszędzie są obrazki wszystkiego i tak naprawdę jest łatwo... No nie jest łatwo, ale można dostosować się do mocnych i słabych stron rywala. Potem na boisku mamy już swoją historię.

A zabierasz filmiki do domu? Czy może dają ci pracę domową, że masz obejrzeć ostatnie karne Messiego, jakieś wolne? Czy może wolisz nie zabierać pracy do domu?
Zawsze byłem w tym temacie bardzo aktywny, zawsze starałem się robić coś więcej niż pokazywał nam trener, może nie teraz, ale w Villarrealu i Sevilli. Oglądałem wiele rzeczy, analizowałem wiele spraw. Osobiście bardzo to lubię i robię tak praktycznie przed każdą niedzielą.

Ale zapamiętujesz te sprawy? Na przykład, masz karnego i już mniej więcej wiesz, jak ci go strzeli Messi?
No nie... [śmiech]

W tym jest więcej przygotowania czy intuicji?
Posłuchaj, znasz zawodnika, ale zostaje to, co mówi serce, dusza czy umysł. To chwile, gdy podejmujesz decyzję, ale w wielu przypadkach, nie chodzi o Messiego, ale o różnych graczy, których masz lepiej dopracowanych, a nadchodzi ten moment i rzucasz się w drugą stronę, bronisz lub nie bronisz... Jest jakaś część ciebie, której nie możesz kontrolować i w takim momencie z takim napięciem i na takiej szybkości ty decydujesz, co robisz bez myślenia, bo na boisku prawda jest taka, że nie myślisz.

Więc mamy taki moment, karny na Bernabéu, przed tobą Messi - coś słychać? Słychać coś w tym kotle na dole czy koncentracja jest tak duża, że nic nie dochodzi?
Nie miałem czegoś takiego i oby nie było czegoś takiego w niedzielę [śmiech]... Uważam, że od wszystkiego się odcinamy i przeżywamy to tak intensywnie, że są potem mecze, gdzie nie pamiętam, co robiłem, mówiłem... Jesteś tak skoncentrowany, że tracisz trochę z tej perspektywy.

A przy karnych zachowujesz się jak Diego Alves czy Cańizares, którzy podchodzili czy podchodzą do napastnika i mówią mu, że wiedzą, gdzie strzeli?
Cóż, wymieniłeś Diego i to prawdziwy crack w tych sprawach. To bramkarz, który ma niesamowitą intuicję i pokazuje to w każdym meczu. Ja staram się też grać moimi zaletami.

Ale rozmawiasz ze strzelcem?
Jeśli wierzysz w siebie, znasz historię tego zawodnika, to zawsze można poszukać wytrącenia z koncentracji...

Oni odpowiadają czy wolą milczeć?
Tak, to zależy.

A pamiętasz taką sytuację?
Pamiętam z Soldado, mecz Getafe-Villarreal, powiedziałem mu, że wiem, iż strzeli w dane miejsce, a on tam strzelił, ja tam poszedłem i była bramka, nie doszedłem [śmiech]. Ale na koniec zachowaliśmy dobre stosunki...

A w twoim domu, jak bliscy podchodzą do tego, że jesteś, jakby to powiedzieć, skwaterem w bramce Ikera Casillasa? Mocno cierpią? Może pytali jakim cudem idziesz rozmawiać z De la Moreną, gdy twoja żona walczy ze wszystkimi dziennikarzami? Że „niech wszyscy idą do swojego Casillasa”?
Nie, moja rodzina jest bardzo szczęśliwa. Mam to szczęście, że moja żona mocno mnie wspiera, nasi rodzice też, mamy fantastyczną rodzinę i to jedna z moich największych sił, to życie osobiste. Oni dają mi siłę i naprawdę są szczęśliwi. Dla mojego ojca, madridisty przez całe życie, powrót do Realu był prezentem. Także dla mnie.

To ojciec zawiózł się na testy do Realu?
Nie, to był poszukiwacz talentu na Asturię, który nazywa się Ismael...

Byłeś w Lugo, prawda?
Tak, Lugo, 18 lat, drużyna Juvenilu, przeprowadzono testy latem i w następnym roku sprowadzono mnie do trzeciego zespołu.

I wyobrażałeś sobie, że drugie podejście będzie wyglądało właśnie tak? Byłeś w Sevilli... Nie grałeś! Między siedzeniem na ławce a byciem zmiennikiem w Realu wolisz Real, prawda?
Nie przychodziłem z taką ideą.

Nie?
Przychodziłem z poczuciem szansy, przed którą stawałem.

Ale wiedziałeś, że jest Casillas, że będzie ciężko...
Tak, wiedziałem o tym, że będzie trudno, można powiedzieć najtrudniej na świecie. To bardzo trudna szansa i drużyna, w której ciężko o pierwszy skład. Ale jeśli miałem szansę, bo przy kontuzji Ikera w rywalizacji byli też Antonio i Jesús, to z niej skorzystałem. W Sewilli z różnych powodów nie byłem w dobrej dyspozycji, bardzo tego żałuję, bo to było...

Dlaczego? Co się stało?
Szkoda mi z powodu kibiców Sevilli, bo oni chyba nie mają prawdziwego odczucia tego, że ja naprawdę starałem się w Sevilli. Szkoda mi tego, bo kiedy skończę karierę, chcę tam pojechać, odwiedzić klub i pokazać kibicom, że naprawdę chciałem dać z siebie wszystko. Uważam, że tam są ludzie, którzy nie wiedzą jeszcze, że codziennie na treningach się mordowałem, nawet jeśli nie grałem. Chciałem tam zatriumfować, o czym mówiłem po transferze. Chciałem tego.

Coś nie poszło?
Ja też przychodziłem po spadku z Villarrealem, co jest bardzo ciężkie. Psychicznie nie czułem się tak, jak czuję się teraz, byłem słabszy. Napotkałem też poważną rywalizację i cóż, dobry bramkarz, jakim jest Andres Palop, radził sobie świetnie i niewiele więcej mogę dodać. Rozegrałem sporo meczów u Míchela, ale nie szło mi za dobrze, drużyna też nie grała za dobrze, ale nie ma szukać taj daleko. Muszę przyznać, że w Sevilli nie byłem w dobrej dyspozycji, muszę to przyjąć i być szczerym.

[przerwa]

Diego López zaakceptował zaproszenie do rozmowy, co u mnie wywołało wielką radość. Cieszę się też ze spotkania przed programem, bo dawno nie mieliśmy okazji normalnie porozmawiać, w ogóle. Nie wiem czy nie jesteś trochę pod znieczuleniem i dlatego nie chcesz opowiedzieć mi o tarciach z mediami, czy to coś innego? Ja myślałem, że masz wielki żal do mediów.
Znowu nie, mówię szczerze. Moim zamysłem nie jest wysłuchiwanie i ocenianie... Ja staram się skupiać na swojej pracy.

To dziwne...
Więc jeśli ty lub któryś z kolegów poczuliście się urażeni, to ja nikomu nie chciałem ani nie chcę niczego zrobić. Nie wiem też o co ci dokładnie chodzi.

To odczucia Romero czy Herráeza, oni czasami mówili, że Diego jest inny. Ja nic nie mówiłem, bo zawsze mieliśmy dobre stosunki, zawsze zgadzałeś się na rozmowę ze mną, lubimy się, ale oni mówili, że czasami przechodzisz i nawet się z nimi nie przywitasz. Odpowiadałem, że co ja wiem, nic nie wiem, że może obrażasz się jak wszyscy za Casillasa. Ta sprawa z Casillasem... Ja pamiętam słowa Valdano, który powiedział, że Iker nie stracił miejsca w składzie przez błędy i niesprawiedliwością byłoby, gdyby teraz Diego stracił je bez błędów. Ta sprawa wisi gdzieś w powietrzu, prawda? Ale dobrze, rozmawialiśmy o drugim etapie w Madrycie, mówiłeś, że nie szło ci tak, jak tego chciałeś w Sevilli, ale przeszedłeś do Realu Madryt, zacząłeś grać, od razu z Barceloną, utrzymałeś miejsce w sezonie.
Zgadza się.

Wyjechałeś na wakacje i rozumiem, że na nich dbałeś o siebie wyjątkowo dobrze, prawda?
Tak, cóż, zawsze tak robiłem.

Tak, ale wróciłeś w bardzo dobrej formie, z odpowiednią wagą. Casillas ciągle nie wrócił, miał późniejszy termin. Zaczynasz grać w sparingach, Ancelotti jest nowy, trener bramkarzy mówi, że ten wysoki gra cudownie, że ten drugi jest bardzo dobry, ale ciągle nie wrócił na dobre, ciągle nie ma swojej wagi, nie ma formy i takie tam... Zaczyna się Liga i zaczynasz grać ty. Kiedy Ancelotti powiedział ci, że to ty zagrasz w Lidze?
W dniu meczu.

Do tego momentu nic? A czy w czasie przygotowań przeczuwałeś, że sen się skończy i wrócisz na ławkę?
Nie, nie oczekiwałem ani gry, ani braku gry. Wiedziałem jak ciężko będzie, tak samo było przed powrotem Ikera, wiedziałem, że przy nim ciężko będzie zachować pozycję. To oczywiste, ale ja wierzę w siebie i moje możliwości. Wiem, że muszę dawać z siebie maksa, maksa codziennie. Wiedziałem, że muszę po powrocie od początku harować na maksa, nie mogłem pozwolić sobie na miesiąc dochodzenia do formy, musiałem wrócić w 100% dyspozycji i oprzeć się na swoich podstawach, ciężko trenować, pracować i pokazać swoje nastawienie nowemu trenerowi i nowemu sztabowi. Tak właśnie zrobiłem.

I w tej nowej sytuacji, bo nagle stałeś się pierwszym bramkarzem Realu Madryt, a ludzie pytali Ancelottiego tylko o Casillasa, do tego codziennie z nim trenujesz, było dziwnie? Bo miałeś wcześniej z Ikerem dobre stosunki, graliście nawet razem w niższych kategoriach...
Nie, kiedy ja przyszedłem, to on już był wyżej. Co do stosunków, to są takie same. Nie zmieniło się... No dobrze, zmieniło się trochę, bo wcześniej chodziliśmy na drinki czy na jedzenie, bo mieliśmy po 20 lat, a teraz on ma swoją kobietę, ja mam swoją, mamy dzieci... Chodzi o rzeczy, które zmieniają się z wiekiem, ale nie dlatego, że coś się stało. Ja bardzo szanuję i mocno podziwiam Ikera, zawsze go szanowałem, związaliśmy się na zawsze, bo dzieliliśmy razem poprzedni etap i dzielimy teraz wiele rzeczy w szatni. Oczywiście chcę jak najlepiej dla moich kolegów i dla Ikera.

Ale kiedy ta cała sytuacja się zaogni, to zrozumiesz, że on powie, że jak nie wróci do gry, to odejdzie?
Cóż, to sprawy Ikera. Jemu nigdy wobec mnie nie zabrakło szacunku, nigdy nie miał dla mnie złego słowa.

Rozmawialiście prywatnie o tej sytuacji?
Nie, mamy całkowicie normalne i naturalne stosunki. Rozmawiamy o wielu sprawach, codziennie, sprawach osobistych, o naszych rodzinach, o wszystkim, drużynie, ale on jest mężczyzną i szanuje decyzję, a ja też uważam się za mężczyznę i też szanuję decyzję. Tyle.

On jest rok starszy od ciebie.
Kilka miesięcy, ten sam rocznik.

I w swoich rozmowach nigdy nie rozmawialiście o tej sytuacji?
Nie, nigdy.

W ogóle? Jakiś żarcik? Znamy przecież Ikera...
Cóż, jesteśmy teraz w innym wieku, wcześniej robiliśmy inne rzeczy ze względu na młodość, a teraz jest inaczej. Ale powtarzam, że nigdy nie zabrakło nam wobec siebie szacunku, ani teraz, ani wcześniej. On zawsze traktował mnie bardzo dobrze i nasze stosunki są superuprzejme i supernaturalne.

Czy w jakimś momencie poczułeś się w jakimś stopniu winny tej wojny domowej wśród madridismo? Zapytałbym też o to Ikera, bo to coś bardzo smutnego, że mamy takie stosunki. Mourinhistas są za tobą, a antimourinhistas twierdzą, że Iker nie gra, bo Mourinho go zniszczył i takie tam, że dlatego właśnie grasz.
Ja tak naprawdę widzę wobec siebie i także wobec Ikera uwielbienie madridismo. To jasne, że każdy ma swoje preferencje, to coś logicznego, jednemu bardziej podoba się Iker, drugiemu Diego. Jednak tak naprawdę czuję się bardzo lubiany przez madridismo od pierwszego dnia po przejściu tutaj. Prawda jest taka, że nie wiem... no czegoś takiego zabrakło mi w Sevilli, mówiłem o tym, tego dodatkowego plusika wsparcia i wiary, poczucia bycia docenionym. Tutaj dano mi to od pierwszej chwili, także ze strony kolegów czy klubu, a to daje wiele.

Potem klimat trochę się zaognia, bo wszystkie konferencje Ancelottiego dotyczyły tego, a ja widziałem, że miły, wychowany gość staje się introwertykiem i oddala się. Ty twierdzisz inaczej.
Ja twierdzę inaczej [śmiech]. Prawda jest taka, że nie...

Ja wiem, jasno to przekazałeś, ale chcę ci pokazać jak czuły się media. Mi też brakowało... Popatrz na to: ostatnio Iker wyszedł i wzmocnił ten szacunek do Diego, twierdząc, że Real ma lidera także z powodu Diego Lópeza. W pewnym momencie, gdy na Iker zaczęto mówić kret czy zdrajca, czy Diego López nie powinien wyjść i wzmocnić szacunek dla Ikera?
Ja zawsze, gdy mówiłem...

Ale mówiłeś mało, rzadko wychodziłeś.
Ale zawsze powtarzałem i robię to teraz: absolutnie nie mogę mieć wobec Ikera żadnego negatywnego słowa, bo to byłoby mijanie się z prawdą i omijanie tego, co się dzieje.

Potem drużyna się rozwija, tradycyjnie sukcesy uspokajają sytuację. Na początku sezonu wszyscy mają problemy z traconymi golami, ale nagle drużyna dobrze się zamyka, pozwalacie na mniej okazji, zaczynacie działać, wskakujecie na pozycję lidera i przychodzi gol Gabiego na Calderón [uśmiech Diego]. To kolejny kamyczek w twoim bucie.
Muszę to zaakceptować. To gol, przy którym jako bramkarz mam swoją część odpowiedzialności...

Nie widziałeś jej, co?
Nie. Zobaczyłem ją, kiedy prześlizgnęła się po głowie Cristiano. Ja zrobiłem krok w lewo, żeby ją zobaczyć, a ona poleciała w prawo. Nie miałem czasu na reakcję, ale to była wolna piłka i przyjmuję swoją odpowiedzialność.

Ale to ciekawe, że rozmawiamy tu o jednym szczególe z całego sezonu. Inni wpuszczali mnóstwo goli, a tu roztrząsamy jeden detal.
Nie, ja na pewno popełniłem więcej błędów, ja o tym wiem. Jestem pierwszym, który w poniedziałek prosi o wideo z meczu, oglądam całość i analizuję, wyciągam wnioski z pracownikami naszego sztabu. Oceniamy każdy mecz, w którym gram.

Real jest liderem i mamy ten niedzielny mecz. Teraz ta sytuacja jest dużo bardziej normalna, prawda? Przyjęto to, że Iker gra w Lidze Mistrzów i Pucharze, ty grasz w Lidze. Ale jeśli awansujecie do półfinału czy finału Ligi Mistrzów, to trener może postawić na Casillasa w Lidze, żeby go do tego przygotować.
A ja to uszanuję, bo takie jest jego prawo, jeśli to coś dobrego dla drużyny. Obyśmy doszli do finału Ligi Mistrzów, obyśmy wygrali. Nie mogę nic powiedzieć przeciwko temu, muszę wspierać taką decyzję i wspierać kolegę.

Czy to najlepsze chwile drużyny odkąd jesteś w Madrycie? Te obecne?
Jesteśmy w świetnym momencie, bez wątpienia. Uważam, że drużyna wiele zyskała w obronie, co męczyło nas na początku sezonu. Myślę, że trenerowi udało się to, że cała drużyna jest na wysokim poziomie. Analizujesz sezon każdego zawodnika po zawodniku i wszyscy rozgrywają cudowny rok. Odwróciliśmy trudną sytuację w Lidze, która była ciężka, doszliśmy do finału Pucharu Króla po półfinale z Atleti, który rozwiązaliśmy... można powiedzieć, że przeszliśmy się po nich w dwumeczu... i w Lidze Mistrzów jesteśmy w ćwierćfinale z pełnymi szansami. I jak mówiłem, obyśmy doszli do tego finału w Lizbonie.

Czy teraz wygranie z Barceloną wydaje ci się łatwiejsze?
Nie, Barcelony nie skreślam ani ja, ani nikt inny z powodu talentu, jakości i drużyny, jaką są. Sądzę, że w tym sezonie mieli słabsze mecze, tak samo jak my, ale liczą się w walce i wiemy, że w niedzielę czeka nas trudny mecz. Oni będą na pewno na swoim maksymalnym poziomie.

Masz kontrakt do 2017 roku. Twoim zamysłem jest zakończenie tutaj kariery? Czy jest inaczej, bo ma pojawić się Courtois, bo nie znamy losów Casillasa? A jeśli dostaniesz dobrą ofertę? Może czas na Anglię?
Moim zamysłem jest dalsza gra tutaj. Mówiłem tak w poprzednim sezonie, mówiłem też latem, kiedy pojawiło się wiele plotek. Powiedziałem tak i było tak. Chcę tutaj zostać, walczyć, to dla mnie bardzo piękne wyzwanie, żeby dopłynąć do końca na tym statku. Dla mnie nie ma lepszego klubu niż Real Madryt, naprawdę czuję się szczęśliwy, że tutaj jestem i muszę to wykorzystać. Muszę wykorzystać to, że jestem w takiej sytuacji, niczego nie odpuszczać, iść na śmierć do ostatniej minuty kontraktu, a jeśli klub będzie chciał, żebym grał tutaj dalej, to ja będę tutaj dawał z siebie maksa.

Widzę, że jesteś spokojny, ale zaraz rzucą się na ciebie Romero, Herráez i Torrejón, którzy skarżyli się na twoją ciszę czy dystans, który zachowywałeś. Ale to ciebie nie martwi, prawda?
W ogóle.

[przerwa]

De la Morena: Kontynuujemy wieczór ze spowiedzią Diego Lópeza. Mnie naprawdę przekonał, bo myślę, że ten miły, dostępny gość, nawet sympatyczny, którego znałem, dalej jest tutaj. Może postawiłeś jakąś tarczę wobec kogoś, ale są z nami Javi Herráez, Antonio Romero i Mario Torrejón... Mario mniej [śmiech w studiu], ale Antonio i Javi skarżyli się. Javi, proszę.

Javier Herráez:: Tak, tak, ja znałem Diego uśmiechniętego z ośrodka Las Rozas, który zawsze wychodził ostatni, bo ciężko trenował. Nie widzę też już Diego z Pucharu Konfederacji z Del Bosque, który bardzo pomagał, udzielał wywiadów. To nie jest Diego, jakiego widzę teraz w Realu. Widzę Diego zdystansowanego, który przechodzi obok, bez uśmiechu. Diego López jest inny.
Nie, naprawdę nie jestem [uśmiech]. Sam powiedziałeś, te 7-8 lat temu...

JH: Wtedy rozmawialiśmy swobodnie, przy samochodach, wymienialiśmy uwagi.
No i właśnie teraz się nie widzimy każdego dnia. To się zmieniło. Dziennikarze nie mają wstępu do ośrodka i może straciliśmy trochę z tej rutyny „Cześć, jak się masz, co tam u ciebie?”. Mogliśmy tak rozmawiać i straciliśmy ten codzienny kontakt po każdym treningu. Po meczu mogą teraz mówić tylko zawodnicy, których określa klub, ale ja nigdy nie odmówiłem rozmowy i za każdym razem mówiłem, jak dzisiaj, jak się czułem, odpowiadałem na pytania, bez problemu.

Antonio Romero: Ja przede wszystkim chcę podziękować ci, że nie czułeś się atakowany, bo jeśli przejrzysz portale społecznościowe i fora po meczach czy analizach, to stwierdzenie, że któryś z bramkarzy podoba ci się bardziej, bierze się za atak i podobało mi się wysłuchanie od ciebie, że nie czujesz się atakowany. Mówisz to naprawdę, z serca?
Nie, cały wywiad był z serca. Mówiłem szczerze to, co myślę i nie ma niczego za moimi słowami.

AR: Druga sprawa to szatnia, życie w niej w poprzednim sezonie było trudniejsze, także stosunki z mediami. Zauważyłeś to? Bo odszedł Mourinho, który na pewno był punktem maksymalnego napięcia w tej szatni. Czy szatnia, nie tylko Diego López, czuje w tym sezonie większy relaks?
Zmienił się trener, bo to dwie różne osoby, dwa różne sposoby patrzenia na futbol i sytuacje. Ja też w poprzednim sezonie przyszedłem w środku rozgrywek, traciliśmy 8 oczek do Barcelony, to była inna sytuacja. W tym sezonie zmieniliśmy trenera, byłem przy tym od początku i naprawdę trzeba chwalić trenera, bo świetnie zarządza szatnią. Jesteśmy przy nim bardzo zjednoczeni, jest świetny feeling między wszystkimi, to widać w każdym spotkaniu, na każdym treningu. On radzi sobie bardzo dobrze.

DlM: To dobry negocjator, co?
To bardzo dobry człowiek. I bardzo inteligentny [uśmiech]. Przede wszystkim ma bardzo dobre serce, to człowiek, który grał w piłkę, trenował 1000 drużyn, jest w tym od wielu lat. Uważam, że jest bardzo naturalny i wie, jak zarządzać szatnią.

Czy widzieliście go któregoś dnia naprawdę wkurzonego?
Tak, wkurzył się. Miał powody [uśmiech].

Wszyscy teraz siedzimy z szeroko otwartymi oczami.
Denerwował się, ale miał rację [śmiech]. To spokojny człowiek, ale ma swój charakter.

Mario, ty nie masz za wielu skarg na Diego, prawda?
Mario Torrejón: Ja mam mniej kontaktów z zawodnikami w strefie mieszanej, chociaż też widziałem, że Diego jest bardziej zdystansowany. Ja pamiętam, że zaczynałem w tym biznesie w radiu Onda Cero i w ośrodku Las Rozas zawsze miałeś czas, żeby pogadać. Nie wiem czy się zmieniłeś, bo widzimy się dużo rzadziej, ale jeśli mówisz, że nie, to wierzę.
Chodzi o to, o czym mówiliśmy wcześniej.

MT: Wy, piłkarze, czujecie, co dzieje się na rynku, jak to działa, który agent działa. Czy myślisz, że Iker może odejść?
Nie wiem, co myśli Iker. Wiem, co myślę ja - chcę kontynuować grę tutaj, to jasne.

MT: Niezależnie od wszystkiego?
Niezależnie.

MT: Wygląda na to, że w następnym sezonie będzie grać tylko jeden. Trzymasz się swojego zdania, nawet jeśli masz siedzieć na ławce?
Nie, nie biorę w ciemno ławki. Biorę rywalizację i walkę o pozycję. Myślę, że dzisiaj w Realu Madryt żaden trener nie może tak powiedzieć żadnemu zawodnikowi, praktycznie żadnemu, wszyscy walczą.

MT: Chodzi mi o to, że jak zostaniesz, to będziesz mieć to ryzyko, że rywalizujecie, ale nagle siadasz na ławce i wrócisz do sytuacji sprzed 8 lat.
Oczywiście może się tak zdarzyć, a sytuacja może się odwrócić. Ja wierzę w siebie, w swoją pracę. Dzięki Bogu, nie jestem taki sam jak 8 lat temu pod względem tego, że mocno dojrzałem, że mam wielkie doświadczenie, ciężko pracowałem na dojście tutaj i czuję siłę oraz wielką nadzieję na dalszą grę w Realu Madryt.

MT: A dla Diego Lópeza kto jest najlepszym bramkarzem na świecie?
Pff... Dla mnie to trudne.

DlM: Jak powiesz Casillas, to niezła opowieść. Jak nie powiesz, to samo.
Iker jest wśród najlepszych, na pewno. Jednak wybranie najlepszego z najlepszych to chyba za bardzo wejście w momenty danych zawodników. W tym momencie najlepszy jest ten, za dwa miesiące najlepszy jest inny. Forma, twoja drużyna... Jest wiele czynników.

MT: Ale dla ciebie Iker dalej jest najlepszy? W ogóle kiedyś był? Dla mnie był i jest.
Dla mnie Iker bez wątpienia był jednym z najlepszych i zdobył nagrody, których nikt nie ma. Ja byłem zawsze pierwszym w podziwianiu go, mówiłem o tym wiele razy.

DlR: Czy nie uważasz, że takie pytania podgrzewają atmosferę? Że zła odpowiedź to podgrzanie atmosfery?
Nie widzę tak tego.

Cieszę się, że tak do tego podchodzisz, bo to temat dla Ancelottiego.
To wasza opinia, dla kogoś innego najlepszy jest inny.

Niektórzy oceniają też całe kariery i w swojej karierze ten gość był najlepszy na świecie, prawda? Teraz jest też Diego i powtórzę z Valdano, że Ikera nie zdjęto za błędy i Diego niesprawiedliwie było zdjąć bez błędów. Ale chyba możesz poczuć się urażony, jeśli w niedzielę jest taki mecz, a 7 na 10 pytań jest o Casillasa?
Nie, nie, rozumiem to przez to, co reprezentuje Iker w Realu Madryt i w tym kraju. Jak mówisz, on ma wiele rzeczy, których nie ma nikt inny.

Nie myśleliście o jakimś wspólnym geście, żeby zakończyć tę wojnę wśród madridismo? Może nie całego, ale tych fanów ultra, antimourinhistas i tych, którzy zostali po dżihadzie Mourinho i którzy chowają się za tobą? Żeby grający bramkarz czuł się komfortowo w bramce, bo w jakiś sposób każdy z was może czuć się wyjątkowo bacznie obserwowany przez własnych fanów. Ludzie czekają na błąd jednego, żeby wesprzeć drugiego.
Ja uważam, że nie możemy tego kontrolować. Iker i ja nie mamy szans, żeby zmusić ludzi do nieszukania u jednego tego, a u drugiego tego. My podchodzimy do tego z dużo większą naturalnością niż myślicie. W tym sensie nie możemy przesłać ludziom więcej niż obecnie. Ostatnio Iker powiedział, co powiedział, a ja mówię to, co mówię. Pod tym względem nie ma nic między nami, wręcz przeciwnie. Nie wiem czy w kadrze są dwaj inni zawodnicy, którzy przy takiej rywalizacji na jednej pozycji... rywalizacja o bramkę jest też inna niż ta na boku obrony...

W waszym przypadku jest wybór jeden lub drugi.
Więc ta rywalizacja jest wysoka, ale jest szacunek bez względu na wszystko.

AR: Po błędzie na Calderón poczułeś zmniejszenie pewności siebie? To mogło na ciebie wpłynąć?
Nie. Wyjechałem z Calderón bardzo zadowolony poza tą określoną akcją, tą bardzo, bardzo pojedynczą akcją. Uważam, że to było spotkanie, w którym byłem bardzo pewny, miałem dwie bardzo dobre akcje z Diego Costą i Ardą. Wpadła ta bramka i cóż... Ja nie nadaję jej większej wagi niż naprawdę ma. Staram się utrzymać taką samą filozofię i nastawienie.

AR: Dla podstawowego bramkarza Realu Madryt reprezentacja to marzenie czy utopia?
Posłuchaj, obecnie jest bardzo trudna. Musiałoby się wydarzyć jakieś nieszczęście, którego nikomu nie życzę. Na Mundial pojadą ci, którzy jeżdżą zazwyczaj na kadrę i mają swoje zasługi.

JH: Ancelotti czy Mourinho? Wybierz.
Wybrałbym dwóch...

JH: Proszę jednego.
Nie potrafię odpowiedzieć, bo posłuchaj: Mourinho muszę oczywiście być bardzo wdzięczny nie tylko dlatego, że byłem jego wyborem, ale też dlatego, że on pozwolił mi uwierzyć w swoje możliwości po tym, co przechodziłem w Sevilli. To dla mnie, jako człowieka i piłkarza, było bardzo ważne. A z Carlo też mam wyjątkową szansę, postawił na mnie, uwierzył we mnie z całym sztabem i oczywiście mu także jestem bardzo wdzięczny. A jako trenerzy? Pff... Obaj wygrali wszystko, więc bez wątpienia to jedni z najlepszych trenerów na świecie.

JH: Ochotorena [reprezentacja, wcześniej Real Madryt] czy Vecchi, jako trenerzy bramkarzy?
Z Ochoto pracowałem przez rok, kiedy byłem powoływany. Dużo się od niego uczyłem na kadrze, pokazywał w czym muszę się poprawić, to pomogło mi na przyszłość. A u Vecchiego jego kariera mówi wszystko, także obecna forma bramkarzy wynika z jego pracy.

DlM: Diego López, jestem ci wdzięczny za rozmowę, za towarzystwo. Nawet nie wiesz jak bardzo. Szczęścia.
Dziękuję, to była przyjemność.

Dodam tylko, żebyś dał szansę wszystkim, nie tylko nam, na rozmowę z tobą. Niech wszyscy twoi fani cię usłyszą. Nie ma nikogo przeciwko tobie.
Dziękuję.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!