Advertisement
Menu
/ swiatpilki.com

Podsumowanie 28. kolejki La Liga

Real, Barcelona i Atlético bez straty punktów

Jeden z naszych użytkowników i redaktor serwisu swiatpilki.com, kluchman, podsumowuje 28. kolejkę ligi hiszpańskiej. Zapraszamy do lektury.

Wczoraj zakończyła się dwudziesta ósma kolejka hiszpańskiej La Liga. Tym samym do końca sezonu pozostało już tylko dziesięć serii spotkań i łącznie sto meczów. Zanim jednak do nich dojdzie, warto raz jeszcze zapoznać się z tym, co na boiskach Primera División wydarzyło się pomiędzy piątkiem i poniedziałkiem. Poniżej jak zawsze prezentujemy komentarze i kilkuminutowe skróty wszystkich dziesięciu spotkań rozegranych w ramach minionej kolejki.

Getafe CF 3-3 Granada CF
1-0 Ciprian 6'
1-1 Riki 35'
2-1 Lisandro López 38'
2-2 El-Arabi 62'
3-2 Lafita 72'
3-3 El-Arabi 77'
Sędziował: Miguel Ángel Ayza Gámez

Nowy trener i nowe, lepsze Getafe? Cosmin Contra prowadzi zespół z Coliseum Alfonso Pérez zaledwie od tygodnia i trudno mówić, że znacząco zmienił formę drużyny. Jednak na pewno udało mu się wpłynąć na sferę mentalną zawodników, którzy w spotkaniu z osłabioną między innymi brakiem Pitiego, Recio, czy Brahimiego Granadą, w końcu pokazali choć odrobinę dobrej piłki. Ta odrobina wystarczyła na zdobycie tylko jednego punktu, a przecież piątkowy mecz układał się dla gospodarzy bardzo korzystnie. Już w pierwszych minutach przełamał się Ciprian Marica, który zdobył dopiero trzeciego gola w tym sezonie i to pomimo regularnej gry na środku ataku. Brak lidera w ofensywie to problem ciągnący się za ekipą z przedmieść Madrytu od dawna. W tym sezonie najlepszym strzelcem Azulones jest Pedro León z zaledwie sześcioma trafieniami na koncie. Niewątpliwie w Getafe przydałby się ktoś taki jak Youssef El-Arabi. Atakujący Granady co prawda zmarnował jedną doskonałą okazję, w której znalazł się po fatalnym błędzie Jordiego Codiny, zastępującego w bramce gospodarzy kontuzjowanego Miguela Ángela Moyę, ale w innych sytuacjach radził już sobie znacznie lepiej. To właśnie El-Arabi swoimi dwoma golami oraz asystą sprawił, że Getafe trzykrotnie traciło w tym meczu prowadzenie, w tym raz grając w przewadze jednego zawodnika.

Zresztą gospodarze nie potrafili zbyt długo cieszyć się nawet ze wspomnianej przewagi liczebnej, gdyż niecałe dziesięć minut po tym jak czerwoną kartkę ujrzał Munuel Iturra, dokładnie ten sam los spotkał Sergio Escudero. Przy tej okazji można wspomnieć, że było to pierwsze spotkanie prowadzone przez sędziego Ayzę Gámeza od czasu meczu z początku lutego pomiędzy Athletikiem Bilbao a Realem Madryt, po którym na miesiąc trafił on do tak zwanej „lodówki”. Sytuacja Getafe na pewno jest nie do pozazdroszczenia. Drużyna Cosmina Contry ma tylko dwa punkty przewagi nad osiemnastym w tabeli Realem Valladolid, a w najbliższych pięciu kolejkach zagra kolejno z Athletikiem Bilbao, Villarrealem, Valencią, Elche i Atlético Madryt. Jeśli w tym czasie Getafe nie znajdzie się w strefie spadkowej, rumuński szkoleniowiec tego klubu zasłuży na duże słowa uznania.

SKRÓT MECZU



Levante UD 0-1 Celta Vigo
0-1 Nolito 19'
Sędziował: Alejandro José Hernández Hernández

Spotkanie Levante z Celtą to starcie dwóch zupełnie innych filozofii futbolu – wyrachowania zespołu Joaquína Caparrósa i ofensywnej gry podopiecznych Luisa Enrique. Na szczęście z tej mieszanki nie wyszedł jednostronny i nudny mecz, w którym Celta mniej lub bardziej skutecznie próbowałaby przebić się przez szczelny mur Granotas. Wprost przeciwnie, działo się sporo i spokojnie można to spotkanie uznać za jedno z najciekawszych w minionej kolejce. W dodatku nieczęsto istnieje możliwość, aby zobaczyć Levante tracące gola po kontrataku, zwłaszcza, gdy jest to pierwszy gol w danym meczu. Jednak właśnie tak było w ostatnią sobotę, gdy szybki atak Celty strzałem z kilku metrów wykończył Nolito.

Pisząc ogólnie, cała pierwsza połowa to dość wyraźna dominacja gości, pomimo faktu, że po raz drugi z rzędu musieli oni radzić sobie bez Rafinhi. Po przerwie próbujący odrobić straty gospodarze zaczęli grać znacznie lepiej, co korzystnie wpłynęło na poziom widowiska. W całym meczu było naprawdę dużo strzałów i dobrej gry obu bramkarzy. Była też fatalna skuteczność Davida Barrala, który nie wykorzystał rzutu karnego i nie zdołał pokonać Yoela w sytuacji bardzo podobnej do tej, po której goście objęli prowadzenie. Niestety poziom jeszcze gorszy od napastnika Levante zaprezentował sędzia Hernández Hernández, ponieważ powinien podyktować tego dnia dwa rzuty karne więcej, po jednym dla każdego z zespołów. Arbiter oszczędził także dwóch obrońców Celty, Jonny'ego i Cabrala, którzy zasłużyli na czerwone kartki.

SKRÓT MECZU



Rayo Vallecano 3-1 UD Almería
1-0 Bueno 37'
2-0 Larrivey 57'
2-1 Soriano 71'
3-1 Larrivey 76'
Sędziował: Eduardo Prieto Iglesias

Rayo Vallecano wygrywa po raz trzeci z rzędu i wydostaje się ze strefy spadkowej. Po pokonaniu Valencii i Realu Sociedad ofiarami coraz lepiej dysponowanych Franjirrojos zostali także piłkarze Almeríi. Po ostrożnych pierwszych minutach drużyna prowadzona przez Paco Jémeza rzuciła się do ataku przeciwko zamkniętym na swojej połowie rywalom i w końcu zasłużenie osiągnęła swój cel, gdy strzałem głową piłkę do siatki skierował Alberto Bueno. Jednak bohaterem minionych tygodni w Vallecas z całą pewnością jest Joaquín Larrivey. Argentyński napastnik przełamał do niedawna częste problemy swojego zespołu z wykończeniem akcji i w trzech ostatnich kolejkach aż czterokrotnie wpisał się na listę strzelców. Almeríę było stać na tylko jedno trafienie, które zważywszy na przebieg meczu i tak trzeba uznać za sukces gości.

Nie zmienia to faktu, że Almería w pięciu ostatnich spotkaniach zdobyła zaledwie jeden punkt i jej szanse na utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej wciąż maleją. To jak piłkarze z Madrytu wraz ze swoimi kibicami świętowali sobotnie zwycięstwo, można zobaczyć na poniższym filmiku:


W następnej kolejce Rayo czeka bardzo ważne wyjazdowe starcie z mającym podobne ambicje Realem Valladolid. Jeśli Franjirrojos przedłużą swoją świetną passę do czterech zwycięstw, będą już naprawdę blisko pozostania w Primera División na przynajmniej jeszcze jeden sezon.

SKRÓT MECZU



Málaga CF 0-1 Real Madryt
0-1 Cristiano Ronaldo 23'
Sędziował: Juan Martínez Munuera

Kibice Málagi to w znacznej części również sympatycy Realu Madryt. W związku z tym, aby zachęcić lokalną społeczność do kibicowania w sobotnim meczu gospodarzom, klub z Andaluzji przygotował taki oto pomysłowy filmik:


Przesłanie było jasne: „Nadchodzi taki moment w życiu, kiedy trzeba podjąć decyzję. Nie możesz mieć dwóch zespołów. Wspieraj swoją drużynę”. W samym meczu przeciwko Realowi Madryt ekipa prowadzona przez Bernda Schustera pokazała sporo solidnej gry i sprawiła, że zdobycie kolejnych trzech punktów kosztowało Królewskich sporo wysiłku. Owa solidność Málagi była jednak dobrze widoczna tylko w grze defensywnej, a zwłaszcza w prowadzonym już na połowie przeciwnika pressingu. Mimo to Cristiano Ronaldo po świetnej akcji zdołał wyprowadzić swój zespół na prowadzenie. Później goście pomimo kilku dobrych okazji, z których niewątpliwie najlepszą na początku drugiej połowy zmarnował były zawodnik Málagi, Isco, nie zdołali zdobyć drugiego gola, który definitywnie rozstrzygnąłby losy meczu i zapewnił im spokój. Należy jednak zauważyć, że podopieczni Carlo Ancelottiego również znakomicie się bronili, umiejętnie oddalając grę od własnego pola karnego. Málaga miała sporo dobrych chęci i wiary, miała tez nieźle dysponowanego Nordina Amrabata, lecz nie miała pomysłu na wykreowanie okazji, dającej duże nadzieje na odrobienie strat. Tym samym na tydzień przed El Clásico Los Blancos utrzymali swoją przewagę nad głównymi rywalami w walce o mistrzostwo. Niestety niepewny pozostaje występ w następnej kolejce Karima Benzemy, który po zderzeniu z Cristiano Ronaldo doznał urazu mięśnia czworogłowego uda.

SKRÓT MECZU



Atlético Madryt 1-0 RCD Espanyol
1-0 Diego Costa 55'
Sędziował: Pedro Jesús Pérez Montero

Spotkanie na Estadio Vicente Calderón nieco się opóźniło z powodu złego zamocowania siatki przy jednej z bramek. Na szczęście problem został szybko rozwiązany i piłkarze mogli przystąpić do gry. W spotkaniu z Espanyolem Atlético po raz kolejny udowodniło, że jak nikt inny potrafi zwycięsko wychodzić z trudnych i wyrównanych starć. Śmiało można uznać, że różnicę w tym meczu zrobił nie tylko strzelec jedynego gola, Diego Costa, ale też jak zwykle świetna defensywa Rojiblancos, która bez zawieszonych João Mirandy i Mario Suáreza, za to z powracającym go gry po kilkutygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją, Tiago, bez większych problemów radziła sobie z atakami gości. Znacznie gorzej niż w obronie Atlético spisywało się w ataku. W pierwszej połowie najwięcej zagrożenia pod bramką strzeżoną przez Kiko Casillę wynikało ze stałych fragmentów gry dla gospodarzy. Nic więc dziwnego, że już w pierwszych minutach drugiej połowy argentyński szkoleniowiec Los Colchoneros zdecydował się wprowadzić na boisko Koke, któremu początkowo planował dać odpocząć.

Koke gola nie zdobył, nie zaliczył też asysty, jednak to krótko po jego wejściu na boisko Atlético objęło prowadzenie, którego nie oddało już do końca. Największym osiągnięciem Espanyolu w pogoni za remisem było przypadkowe kopnięcie w głowę Thibaut Courtois przez potężnie zbudowanego Jhona Córdobę. Belgijski bramkarz po kilku minutach przerwy powrócił do gry, lecz wyraźnie był nieco zamroczony aż do końcowego gwizdka sędziego. Próby odrobienia strat swoim podopiecznym z pewnością nie ułatwił Javier Aguirre, który bardzo długo zwlekał z przeprowadzeniem ofensywnych zmian.

SKRÓT MECZU



Elche CF 0-0 Real Betis
Sędziował: Alfonso Javier Álvarez Izquierdo

Niezła ostatnio dyspozycja Betisu, potwierdzona czwartkowym zwycięstwem w derbach Sewilli, musiała budzić nadzieję, że w niedzielnym meczu na Estadio Martínez Valero będzie ciekawie. Niestety nie było, bo obie drużyny zaprezentowały niewiele kreatywności i jeszcze mniej skuteczności, a wynik bezbramkowy całkiem nieźle odzwierciedla przebieg wydarzeń na murawie. Co prawda gospodarze posiadali inicjatywę przez większość meczu, ale zupełnie nie potrafili przełożyć tego na sytuacje do zdobycia bramki. Z drugiej strony trener gości, Gabriel Calderón, nie miał zbyt wielu możliwości, aby wpłynąć na postawę swoich piłkarzy, bowiem już w pierwszej połowie musiał wykorzystać aż dwie zmiany na roszady w linii obrony. Najpierw kontuzji doznał Dídac Vilà, a następnie ten, który go zmienił, a więc Caro. Na szczęście kolejny rezerwowy, Antonio Amaya, bez problemów dograł to spotkanie do końca, ale jego kolegów najprawdopodobniej czeka dłuższa przerwa. Jak się później okazało, również trzecia zmiana w Betisie była wymuszona. W drugiej połowie na problemy ze zdrowiem skarżył się Léo Baptistão i na placu gry zastąpił go Álvaro Vadillo. Wszystko wskazuje na to, że Brazylijczyk będzie zmuszony odpoczywać przez co najwyżej kilka dni, jednak niewielkie to pocieszenie dla wciąż pozostających na samym dole tabeli Verdiblancos. Remis na pewno bardziej satysfakcjonuje drużynę Elche, aczkolwiek gospodarze mieli wiele pretensji do arbitra, że ten w końcówce meczu nie podyktował dla nich rzutu karnego po tym, jak w szesnastce rywali przewrócił się Coro.

SKRÓT MECZU



FC Barcelona 7-0 CA Osasuna
1-0 Messi 19'
2-0 Alexis 21'
3-0 Iniesta 34'
4-0 Messi 62'
5-0 Tello 78'
6-0 Messi 88'
7-0 Pedro 90'
Sędziował: José Antonio Teixeira Vitienes

Na tydzień przed meczem z Realem Madryt Barcelona postanowiła przeprowadzić mały pokaz siły i podbudować swoją pewność siebie. Drużyną, która w tych okolicznościach musiała poradzić sobie z bardzo wysoką porażką była Osasuna. Katalończycy zaczęli ten mecz dość spokojnie, ale gdy wynik otworzył Lionel Messi, nie było litości dla zespołu gości. Sam Messi popisał się hat-trickiem i już teraz przeszedł do historii jako najlepszy strzelec Barçy w historii, bijąc osiągnięcia Paulino Alcántary sprzed około stu lat. Spotkanie na Camp Nou było bardzo jednostronne i mogło zakończyć się nawet wyższym wynikiem. Poza wyczynem Messiego na wzmiankę na pewno zasługuje doskonały i efektowny strzał Cristiana Tello, który przyniósł piątego gola w tym meczu. Osasuna po serii dobrych wyników przegrała trzeci mecz z rzędu, nie zdobywając w nich ani jednego gola. Nie jest jednak tajemnicą, że Los Rojillos to drużyna dużo lepiej radząca sobie przed własną publicznością. Barcelonę prawdziwy test formy czeka na Estadio Santiago Bernabéu. Ewentualna porażka zespołu Gerardo Martino prawdopodobnie będzie oznaczać koniec jego marzeń o zdobyciu mistrzostwa w tym sezonie.

SKRÓT MECZU



Sevilla FC 4-1 Real Valladolid
1-0 Rakitić (k.) 23'
2-0 Gameiro 41'
3-0 Gameiro (k.) 66'
4-0 Figueiras 74'
4-1 Javi Guerra 76'
Sędziował: Carlos Velasco Carballo

Sevilla sprawiła swoim kibicom spory zawód w meczu Ligi Europy, ale w La Liga wciąż kontynuuje świetną passę i przeciwko Realowi Valladolid odniosła już czwarte zwycięstwo z rzędu. Na początku goście dobrze się bronili, ale niepotrzebny faul w polu karnym i jedenastka wykorzystana przez Ivana Rakiticia kompletnie rozbiły ich pomysł na grę. Od tego momentu Sevilla miała już wyraźną przewagę, a Real Valladolid w pierwszej połowie stać było tylko na bardzo niebezpieczny strzał Valdeta Ramy z rzutu wolnego. Znakomita interwencją popisał się w tej sytuacji Beto i zapobiegł zdobyciu przez rywali kontaktowego trafienia. Gol definitywnie rozstrzygający zwycięstwo gospodarzy przyszedł po ponad godzinie gry. Trzeba jednak przyznać, że jeden z najlepszych sędziów w Hiszpanii, Velasco Carballo, tym razem nie podjął optymalnej decyzji, gdyż kolejny rzut karny Sevilli się nie należał. Tak czy inaczej, po chwili z prezentu skorzystał Kevin Gameiro, zdobywając swoją drugą bramkę w tym meczu. Podłamani goście byli w stanie strzelić tylko jednego gola. Już przy stanie 4-0 Javi Guerra umieścił piłkę w siatce, wykorzystując fatalny błąd José Antonio Reyesa i tym razem nie najlepszą interwencję Beto.

Poza strzelcem dwóch goli, Kevinem Gameiro, na wyróżnienie z pewnością zasłużył Marko Marin. Niemiec wywalczył rzut karny, zaliczył asystę i po prostu pokazał sporo dobrej gry. Z całą pewnością to jego jak dotąd najlepszy występ w barwach klubu z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán. Niestety smak zwycięstwa zespołowi Unaia Emery'ego nieco popsuła wiadomość, która nadeszła już po ostatnim gwizdku sędziego. Mecz z urazem dokończył Sebastián Cristóforo, a przeprowadzone badania potwierdziły najgorszy scenariusz – 20-letni Urugwajczyk zerwał więzadło krzyżowe w kolanie i czeka go około półroczna rekonwalescencja.

SKRÓT MECZU



Real Sociedad 1-0 Valencia CF
1-0 Agirretxe 61'
Sędziował: Javier Estrada Fernández

Minęła godzina gry na Estadio Anoeta, w pole karne Valencii precyzyjnie dośrodkowuje José Ángel, a Imanol Agirretxe wykonuje równie dobry strzał głową, wyprowadzając Txuri-Urdin na prowadzenie. Kilka minut później doskonałą okazję na podwyższenie wyniku marnuje Antoine Griezmann... Co działo się wcześniej? Niewiele. W jednym z hitów ostatniej kolejki La Liga zespoły Realu Sociedad i Valencii zdecydowanie zawiodły swoją grą i stworzyły słabe, długimi momentami nawet senne widowisko.

W drużynie gości ani Eduardo Vargas ani Jonas Gonçalves nie byli w stanie zastąpić nieobecnego Paco Alcácera. Porażka bezbarwnej tego dnia przez całe spotkanie Valencii oznacza, że Blanquinegros tracą w tabeli już osiem punktów do siódmej Sevilli. Podopieczni Juana Antonio Pizziego prawdopodobnie najbliżej zdobycia bramki byli w końcówce meczu, gdy strzał Jonasa ofiarnym wślizgiem zablokował Ińigo Martínez. O zwycięstwie Basków zadecydowały epizody, ale najważniejsze dla nich są właśnie te trzy punkty zdobyte po dwóch wcześniejszych porażkach. Z drugiej strony starcia ze swoim byłym klubem nie będzie najlepiej wspominał Sergio Canales, który w zderzeniu z Seydou Keitą doznał dużego rozcięcia skóry na czole.

SKRÓT MECZU



Villarreal CF 1-1 Athletic Bilbao
1-0 Pina 46'
1-1 Aduriz 83'
Sędziował: José Luis González González

W poniedziałkowym meczu Marcelino Garcia Toral nareszcie mógł skorzystać ze wszystkich piłkarzy podstawowej jedenastki. Do zdrowia powrócił Mateo Musacchio, duet napastników wraz z Ikechukwu Uche znów mógł stworzyć Giovani dos Santos, a Cani był gotów by zagrać od pierwszej minuty. Na poważne osłabienia swojego zespołu nie mógł narzekać także Ernesto Valverde. Właściwie jedynym kontuzjowanym zawodnikiem w drużynie Los Leones, który w normalnych okolicznościach miałby realne szanse na wyjście na El Madrigal w pierwszym składzie był Ibai Gómez.

Zapowiadało się więc bardzo ciekawe spotkanie, ale pierwsze minuty pomimo niezłego tempa na pewno nikogo nie zachwyciły. Niewielką przewagę mieli płynnie operujący piłką gospodarze, lecz mimo to oba zespoły sprawiały wrażenie, że bardziej zależy im na tym, aby gola nie stracić, niż by go strzelić. Na większą dawkę emocji kibice musieli poczekać aż do około czterdziestej minuty. Wówczas po rzucie rożnym dla Athleticu piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał Gabriel. Po chwili futbolówkę na jedenastym metrze ustawił Aritz Aduriz i przegrał pojedynek z Sergio Asenjo, którego bardzo dobra interwencja sprawiła, że do przerwy goli na El Madrigal nie było.

Druga połowa była zdecydowanie ciekawsza i niewątpliwie duża w tym zasługa Ólivera Torresa. Młody Hiszpan tuż po wznowieniu gry wykorzystał zagapienie Balenziagi i posłał idealne podanie wzdłuż bramki do Tomása Piny, który nie mógł spudłować w tak dobrej sytuacji. Kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi gospodarze stracili gdy drugą żółtą a następnie czerwoną kartkę zobaczył Gabriel. Od tego momentu Athletic zaczął uzyskiwać coraz wyraźniejszą przewagę, Ernesto Valverde przeprowadził ofensywne zmiany i w końcu przyniosło to pożądany przez gości efekt. Specjalnością Basków w tej kolejce były bramki zdobyte głową po dośrodkowaniach z głębi pola. W rolę José Ángela z meczu Realu Sociedad z Valencią wcielił się Ander Iturraspe, a skuteczny strzał oddał Aritz Aduriz. Athletic dominował do samego końca. Ostatecznie nie zdołał jednak ponownie przechytrzyć rozsądnie broniących się piłkarzy Villarrealu i mecz zakończył się podziałem punktów.

SKRÓT MECZU


Tekst ukazał się także w serwisie swiatpilki.com.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!