Advertisement
Menu
/ swiatpilki.com

Podsumowanie 27. kolejki La Liga

Sensacja na José Zorrilla, Real i <i>Atleti</i> uciekają

Jeden z naszych użytkowników i redaktor serwisu swiatpilki.com, kluchman, podsumowuje 27. kolejkę ligi hiszpańskiej. Zapraszamy do lektury.

W poniedziałek zakończyła się 27. kolejka hiszpańskiej La Liga. Ostatnia seria spotkań obfitowała w zaskakujące rozstrzygnięcia. Krótko pisząc, działo się. Poniżej jak zawsze zamieszczamy komentarze oraz kilkuminutowe skróty wszystkich dziesięciu meczów.

Real Valladolid 1-0 FC Barcelona
1-0 Fausto Rossi 16'
Sędziował: Alejandro José Hernández Hernández

Ostatnia kolejka La Liga zaczęła się od ogromnej niespodzianki. Znajdujący się w strefie spadkowej Real Valladolid podejmował na własnym boisku drużynę FC Barcelony. Goście zagrali zaskakująco słabo i mieli wiele problemów ze słynącymi z częstego remisowania podopiecznymi Juana Ignacio Martíneza. Tym razem gol strzelony po dość przypadkowej akcji przez Fausto Rossiego wystarczył na zdobycie przeciwko Barçy nie jednego, ale aż trzech punktów. Dla Realu Valladolid to dopiero piąte zwycięstwo w sezonie. Mniej wygranych ma jak dotąd tylko Betis, lecz to wystarczy, by na jedenaście kolejek przed końcem sezonu gospodarze po raz pierwszy od dłuższego czasu opuścili strefę spadkową.

Słabym usprawiedliwieniem dla drużyny prowadzonej przez Gerardo Martino jest nieobecność w tym spotkaniu Andresa Iniesty. Krótko przed wyjazdem Blaugrany do Valaldolid żona 29-letniego pomocnika poroniła, więc zrozumiałym jest, że zdecydował się on na pozostanie w stolicy Katalonii. Kibice zespołu mogli jednak oczekiwać, że ich ulubieńcy poradzą sobie z teoretycznie niezbyt wymagającym rywalem. Tak się nie stało i na pewno niemała w tym zasługa dobrze broniącej w środku pola ekipy gospodarzy, która po odzyskaniu piłki szukała szybkich kontrataków i było widać w jej poczynaniach konkretny pomysł.

Mimo to najważniejszą przyczyną porażki Barcelony była po prostu jej wolna, a nawet nudna gra. Nie znaczy to oczywiście, że goście nie mieli w tym meczu dogodnych sytuacji do zdobycia bramki. Jednak tych ostatnich między innymi z powodu kompletnie bezbarwnego występu Neymara było znacznie mniej niż zazwyczaj, a zmiany przeprowadzone przez trenera Gerardo Martino również nie wpłynęły na przebieg gry. Katalońskie media już teraz coraz częściej dużo miejsca poświęcają letniemu okienku transferowemu, a to wiele mówi o postawie Barçy w ostatnich tygodniach. Zbliżające się wielkimi krokami El Clásico może być dla Barcelony ostatnią szansą na uratowanie ligi.

SKRÓT MECZU



Real Betis 2-0 Getafe CF
1-0 Léo Baptistão 16'
2-0 Rubén Castro 39'
Sędziował: Alberto Undiano Mallenco

Władze Getafe CF miały dużo cierpliwości i wyrozumiałości dla trenera Luisa Garcii Plazy, ale nawet one musiały się w końcu skończyć. Dwanaście kolejnych meczów ligowych bez wygranej, tylko cztery zdobyte w tym czasie punkty, beznadziejna gra i brak perspektyw na poprawę. W ciągu tych dwunastu kolejek Getafe z drużyny będącej w górnej połowie tabeli stało się klubem mającym tylko punkt przewagi nad strefą spadkową i zupełnie nie wykorzystującym swojego niemałego potencjału ofensywnego. Czarę goryczy przelała w pełni zasłużona sobotnia porażka z Betisem. Nowym szkoleniowcem drużyny spod Madrytu został Cosmin Contra i jego zadanie jest oczywiste – musi uratować Getafe przez spadkiem, perspektywa którego niespodziewanie stała się bardzo poważna.

Betis przed własną publicznością wykorzystał właściwie mecz ostatniej szansy, bo jeśli miał wygrać to z kim, jeśli nie właśnie z Getafe. Verdiblancos udało się potwierdzić zauważalny od kilku tygodni wzrost formy, należycie uczcić urodziny Cedrica i z okazji dnia kobiet dać bardzo miły prezent fankom drużyny z Estadio Benito Villamarín. Ponadto Léo Baptistão nareszcie zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach klubu i wspomógł nieco Rubéna Castro, który był jedynym piłkarzem zdobywającym bramki dla Betisu w La Liga od spotkania z Osasuną 12 stycznia, kiedy na listę strzelców wpisał się Jorge Molina. Jeśli Betis ma rzutem na taśmę uratować swój byt w Primera División, gole dla tego zespołu musi zacząć strzelać więcej graczy. Sam Rubén Castro, choć niewątpliwie świetny, może nie wystarczyć.

SKRÓT MECZU



Celta Vigo 0-2 Atlético Madryt
0-1 Villa 62'
0-2 Villa 64'
Sędziował: Antonio Miguel Mateu Lahoz

Mecz Celty z Atlético to niestety przede wszystkim mecz pozbawiony gwiazd obu zespołów. W porównaniu do poprzedniej kolejki na Estadio Balaidos z różnych przyczyn nie mogli wystąpić Rafinha po stronie gospodarzy oraz Diego Costa, Arda Turan i Diego Godín w drużynie gości. Trudno się dziwić, że znacząco wpłynęło to na jakość widowiska. Ostatecznie w tym wyrównanym spotkaniu różnicę zrobił będący od jakiegoś czasu nieco w cieniu kolegów David Villa. Doświadczony napastnik pozbawił Celtę wszelkich złudzeń w ciągu zaledwie dwóch minut, gdy tylko dostał ku temu okazję i tym samym udowodnił, że wciąż potrafi być zabójczo skuteczny. Niestety dla gospodarzy pierwsza z tych bramek to fatalny błąd 20-letniego lewego obrońcy Celty, Jonnego, który nie poradził sobie z pressingiem Gabiego i zaliczył asystę przy trafieniu rywala.

Atlético w ostatnią sobotę nie zaprezentowało poziomu nawet zbliżonego do tego z derbów Madrytu. Nie zmienia to faktu, że pod nieobecność kilku podstawowych piłkarzy potrafiło wykorzystać swoją szansę i pomimo średniej gry wywieźć z Vigo komplet punktów. Tym samym Rojiblancos przynajmniej na jeden dzień objęli pozycję lidera i na pewno nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w walce o końcowy ligowy triumf. To spotkanie pokazało także jak wiele dla Celty znaczy Rafinha, bez którego kreatywność zespołu Luisa Enrique w ataku znacznie spadła.

SKRÓT MECZU



Granada CF 2-0 Villarreal CF
1-0 Fran Rico (k.) 23'
2-0 El-Arabi 33'
Sędziował: César Muńiz Fernández

Bruno Soriano na środku obrony, brak Mateo Musacchio i Giovaniego dos Santosa - Villarreal na Estadio Nuevo Los Cármenes stawił się w eksperymentalnym składzie i nie sprostał zadaniu, zasłużenie przegrywając z nareszcie dobrze prezentującą się Granadą. Tercet złożony z Frana Rico, Manuela Iturry i Recio bez większych problemów radził sobie z rozbijaniem już w zarodku wielu akcji zespołu gości, który miał wiele problemów z wypracowaniem sobie jakiejkolwiek dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. Granada wykorzystała też luki w defensywie rywala i po rzucie karnym wywalczonym przez Rikiego objęła prowadzenie. To pierwszy udany występ tego doświadczonego napastnika od naprawdę dawna, ale być może jego przebudzenie nadeszło we właściwym momencie i pomoże ekipie Luisa Alcaraza w walce o bezpieczne lokaty w środku tabeli. Dziesięć minut później precyzyjnym strzałem popisał się Youssef El-Arabi i uwzględniając dyspozycję Żółtej Łodzi Podwodnej było właściwie po meczu.

We wcześniejszych dziesięciu kolejkach Granada zdołała pokonać tylko Betis i Real Valladolid, więc osiągnięcie korzystnego wyniku w starciu z bardziej renomowanym przeciwnikiem musi być dobrym prognostykiem na przyszłość. Z kolei Villarreal w ostatnich pięciu meczach wygrał tylko raz i szanse zespołu Marcelino Garcii Torala na coś więcej niż obecnie zajmowane piąte miejsce znacznie maleją. Athletic Bilbao ma za swoimi plecami prawdziwy wyścig żółwi i raczej może być spokojny o swoją przewagę. Jednak to właśnie Athletic przyjedzie w następnej kolejce na El Madrigal i będzie to świetna okazja dla Villarrealu, by coś jeszcze zmienić. Tym bardziej, że po trzech miesiącach przerwy spowodowanej kontują kolana w ostatni weekend do gry powrócił Cani.

SKRÓT MECZU



RCD Espanyol 3-1 Elche CF
1-0 David López 2'
2-0 Colotto 21'
3-0 Pizzi 58'
3-1 Fuentes (sam.) 88'
Sędziował: Carlos del Cerro Grande

Święto z powodu setnego meczu rozgrywanego na Estadi Cornellà-El Prat udało się i Espanyol bardzo pewnie pokonał gości z Elche. Podopieczni Javiera Aguirre potrzebowali zaledwie dwóch minut do objęcia prowadzenia, a dwudziestu na całkowite opanowanie przebiegu wydarzeń. Dwie pierwsze bramki dla gospodarzy to w dużym stopniu zasługa Simão Sabrosy, gdyż Portugalczyk dobrymi dośrodkowaniami przy stałych fragmentach gry zaliczył dwie asysty.

Elche zdołało uzyskać inicjatywę i niewielką przewagę dopiero po przerwie, ale to nie pozwoliło gościom na odrobienie strat. Zamiast tego przy niewielkiej pomocy rykoszetu kolejnego gola dla Espanyolu zdobył Pizzi i nikt nie mógł mieć już wątpliwości, kto zgarnie w tym meczu pełną pulę. Ambitnie walcząca drużyna Frana Escriby zdołała zdobyć tylko honorowe trafienie, po ty jak w końcówce meczu niefortunnie interweniował Juan Fuentes, kierując piłkę do własnej bramki. Na wzmiankę zasługuje też Kiko Casilla, który wykonał doskonałą paradę przy silnym strzale Carlosa Sáncheza zza pola karnego.

SKRÓT MECZU



UD Almería 1-3 Sevilla FC
0-1 Bacca 30'
0-2 Carriço 50'
0-3 Gameiro 76'
1-3 Vidal 85'
Sędziował: Carlos Clos Gómez

Wygląda na to, że kryzys Sevilli skończył się na dobre, gdyż drużyna Unaia Emery'ego odniosła trzecie zwycięstwo z rzędu i znów znacznie zbliżyła się do klubów zajmujących piątą i szóstą lokatę w tabeli. W meczu z Almeríą Sevilli nie przeszkodziły nawet znaczące braki w defensywie spowodowane zawieszeniami Alberto Moreno i Federico Fazio oraz kontuzją M'Bii. Nie przeszkodził tez fakt, że Ivan Rakitić zaczął ten mecz na ławce rezerwowych. Nie najlepiej dysponowana w ostatnich tygodniach Almería po długiej przerwie powróciła do strefy spadkowej i w następnej kolejce zmierzy się w niezwykle ważnym meczu dla układu w dolnej części tabeli z ekipą Rayo Vallecano.

Niedzielny mecz na Estadio de los Juegos Mediterráneos nie zachwycił, ale był też pokazem skuteczności, gdyż oba zespoły nie miały zbyt wielu okazji do zdobycia bramki i oddawały niewiele strzałów. Z trwających przez pierwsze pół godziny piłkarskich szachów zwycięsko wyszli goście i po ładnej akcji swojego zespołu wynik otworzył Carlos Bacca. Na kolejne gole trzeba było czekać do zmiany stron. Krótko po wznowieniu w gry w drugiej połowie dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał zupełnie niepilnowany Carriço. Trzeciego gola dla Sevilli po podaniu Rakiticia strzelił Kevin Gameiro, a rozmiary porażki gospodarzy zdołał zmniejszyć Aleix Vidal.

Almería chciała grać ofensywnie, ale na tle posiadającego znacznie większy potencjał rywala było widać wszystkie jej braki. W Sevilli nieźle wypadł razem grający duet napastników Bacca – Gameiro i być może trener Emery zacznie w końcu częściej grać dwójką atakujących.

SKRÓT MECZU



Real Madryt 3-0 Levante UD
1-0 Cristiano Ronaldo 11'
2-0 Marcelo 49'
3-0 Nikos (sam.) 81'
Sędziował: Ignacio Iglesias Villanueva

Levante musiało w końcu przerwać swoją świetną serię ośmiu ligowych spotkań bez porażki. Nawet jak zawsze świetny Keylor Navas w bramce Granotas to za mało do zatrzymania Realu Madryt. Królewscy odnieśli bardzo pewne zwycięstwo, utrzymali trzypunktową przewagę nad Atlético i uciekli już na cztery oczka zespołowi Barcelony. Na Estadio Santiago Bernabéu od pierwszej do ostatniej minuty nie było wątpliwości, kto jest zespołem lepszym i powinien odnieść zwycięstwo. Cristiano Ronaldo powiększył przewagę nad Diego Costą w klasyfikacji strzelców, a Marcelo zaliczył swoje pierwsze trafienie w tym sezonie. Do tego kuriozalny gol samobójczy Nikosa Karabelasa i czerwona kartka dla Davida Navarro za brutalny faul w środku pola, który był doskonałym zobrazowaniem bezradności gości w tym spotkaniu.

Real Madryt Carlo Ancelottiego wciąż gra bardzo dobrze, pozostaje niepokonany w tym roku kalendarzowym i niewątpliwie stał się faworytem do zwycięstwa w lidze. Gdyby nie kilka znakomitych interwencji Keylora Navasa, Królewscy mogliby pokonać zespół Levante znacznie wyżej. Kostarykański bramkarz otrzymuje pochwały praktycznie co kolejkę i coraz trudniej wyobrazić sobie, by w przyszłym sezonie nie grał w większym i bogatszym klubie, mającym bardziej ambitne cele.

SKRÓT MECZU



Valencia CF 1-1 Athletic Bilbao
1-0 Paco Alcácer 23'
1-1 Aduriz (k.) 53'
Sędziował: David Fernández Borbalán

Niewątpliwy hit kolejki nieco się opóźnił z powodu nagłej awarii oświetlenia na Estadio Mestalla. Na szczęście problem nie okazał się poważny i po kilku minutach oczekiwania wszystko wróciło do normy, a piłkarze obu zespołów mogli zacząć zmagania. Valencia z Danim Parejo w składzie była znacznie lepsza od Valencii bez Daniego Parejo, którą można było oglądać tydzień wcześniej, ale nawet obecność na boisku wychowanka Realu Madryt i powrót do wyjściowej jedenastki Jonasa nie wystarczyły, by pokonać zespół wracającego na Mestalla Ernesto Valverde.

Pierwsze minuty tego meczu zdecydowanie należały do Athleticu i przewaga gości powinna zostać przypieczętowana zdobyciem gola, ale Aritz Aduriz wykazał się sentymentem dla byłych kolegów i spudłował w znakomitej sytuacji, a po technicznym strzale Andera Herrery piłka odbiła się od słupka. Później spotkanie było już bardziej wyrównane, a bohaterami zawodów niestety postanowili zostać sędziowie. Najpierw przy golu Paco Alcácera asystent Davida Fernándeza Borbalána nie dopatrzył się wyraźnego spalonego Feghouliego, a następnie już po przerwie sam arbiter główny wyczarował rzut karny dla drużyny gości. Do piłki podszedł Aritz Aduriz i tym razem już nie zawiódł, pewnie kierując futbolówkę do siatki. Był to dziesiąty gol napastnika Los Leones w tym sezonie.

Spotkanie do końca było wyrównane, choć zdecydowanie to piłkarzom Juana Antonio Pizziego bardziej zależało na zdobyciu zwycięskiego gola. Sztuka ta ostatecznie się nie udała i oba zespoły musiały zadowolić się podziałem punktów. W następnej kolejce w meczu z Realem Sociedad w składzie Valencii prawdopodobnie po dłuższej przerwie pojawią się Oriol Romeu oraz Pablo Piatti, lecz z drugiej strony karę zawieszenia z powodu żółtych kartek będą musieli odcierpieć Paco Alcácer i Jérémy Mathieu.

SKRÓT MECZU



CA Osasuna 0-2 Málaga CF
0-1 Samuel 14'
0-2 Amrabat 66'
Sędziował: Fernando Teixeira Vitienes

Málaga w dość niespodziewanym momencie przełamała serię słabszych rezultatów, pokonując na El Sadar zespół Osasuny. Świadomi wagi tego meczu goście postanowili od początku ruszyć do zdecydowanej ofensywy i nagroda nadeszła jeszcze w pierwszym kwadransie gry, gdy po dośrodkowaniu Amrabata świetne techniczne uderzenie wykonał Samuel García. Trudno jednak stwierdzić, by w ciągu całego meczu zespół Bernda Schustera był lepszy od swoich przeciwników. Málaga zwycięstwo w dużym stopniu zawdzięcza doskonałej postawie swojego bramkarza, Willy'ego Caballero oraz szczęściu. Dążąca do odrobienia strat Osasuna była stroną przeważającą, a ta przewaga jeszcze bardziej uwidoczniła się, gdy na początku drugiej połowy czerwoną kartkę ujrzał Jesús Gámez. Mimo to gospodarze nie zdołali osiągnąć celu, a Málaga po jednej ze swoich nielicznych szans po przerwie jeszcze podwyższyła swoje prowadzenie.

Tym samym goście zrównali się punktami ze swoimi poniedziałkowymi rywalami i na tydzień przed starciem z Realem Madryt zdołali uciec od strefy spadkowej na trzy oczka. Sytuacja w dolnej połowie tabeli La Liga pozostaje bardzo emocjonująca, różnice punktowe są minimalne i właściwie dopiero o dziesiątym Levante można powiedzieć, że jest bezpieczne.

SKRÓT MECZU



Real Sociedad 2-3 Rayo Vallecano
1-0 Ińigo Martínez 1'
1-1 Larrivey (k.) 4'
2-1 Rubén Pardo 45'
2-2 Bueno 47'
2-3 Rochina 67'
Sędziował: Alfonso Javier Álvarez Izquierdo

Mnóstwo emocji dostarczyło spotkanie zamykające kolejkę, w którym faworyzowany Real Sociedad podejmował na własnym boisku Rayo Vallecano. Ińigo Martínez strzałem głową błyskawicznie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie, ale goście nie podłamali się niekorzystnym przebiegiem wydarzeń i po chwili do remisu z rzutu karnego doprowadził Larrivey. W kolejnych minutach Real Sociedad miał zauważalną przewagę i ofensywna gra Txuri-Urdin przyniosła pożądany efekt w ostatnich sekundach pierwszej połowy, gdy piłka po strzale Rubéna Pardo odbiła się od jednego z obrońców i zupełnie myląc bramkarza Rayo wpadła do siatki.

Na odpowiedź zawodników Paco Jémeza znów nie trzeba było długo czekać. Dwie minuty po przerwie fatalny błąd stojącego w bramce gospodarzy Zubikaraia wykorzystał Alberto Bueno. Kibice gospodarzy musieli zacząć żałować, że Claudio Bravo nie mógł wystąpić w tym meczu z powodu drobnej kontuzji mięśniowej. Tym bardziej, że ponowne odrobienie strat zdecydowanie dodało skrzydeł piłkarzom z Vallecas, którzy grali coraz lepiej. Jednocześnie Baskowie nie potrafili się otrząsnąć z tego przede wszystkim psychologicznego ciosu i zapłacili za to stratą kolejnego gola. Prowadzenie Rayo dał Rubén Rochina i jak się później okazało pierwsze trafienie 22-latka w La Liga zapewniło jego drużynie cenny komplet punktów. Tym samym w 27. kolejce Primera División doszło do niecodziennej sytuacji – wszystkie trzy zespoły, które przed jej rozpoczęciem znajdowały się w strefie spadkowej, wygrały swoje mecze.

SKRÓT MECZU

Tekst ukazał się także na serwisu swiatpilki.com.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!