Advertisement
Menu
/ Marca

Ramos: Ta generacja zasługuje na Ligę Mistrzów

Wywiad z drugim kapitanem

Jutro Sergio Ramos będzie świętować 10. rocznicę swojego debiutu w Lidze. Z tej okazji MARCA opublikowała w dzisiejszym wydaniu obszerny wywiad z drugim kapitanem Królewskich.

Jeśli w dniu twojego debiutu w Lidze ktoś powiedziałby ci, co przyjdzie potem - Madryt, reprezentacja, tytuły - to co byś sobie pomyślał?
Zabrzmiałoby to dla mnie trochę niezrozumiale. Wyobrażenie sobie, że coś zmienia się tak mocno, jak u mnie, trochę kosztuje. Smutna strona jest taka, że futbol kroczy tak szybko, że nie zostawia ci czasu na cieszenie się tymi momentami tak, jak należy. W przyszłości zrozumiem, co osiągnąłem i pewnie będę świętować to dużo bardziej z rodziną.

W takim momencie, co ci przychodzi do głowy? O kim lub o czym sobie przypominasz?
O tych, którzy pomogli mi rozwinąć się jako zawodnik i jako człowiek. Jednak, przede wszystkim, o rodzinie, która oczywiście jest najważniejsza w moim życiu. Jestem kim jestem dzięki nim. Dziękuję także trenerom, których miałem. Od wszystkich wiele się nauczyłem. Również kolegom, bo zawodnik nie może błyszczeć indywidualnie, jeśli kolektyw nie jest dobry.

Przypuszczam, że w czasie kariery otrzymałeś wiele porad. Której nigdy nie zapomniałeś?
Chyba najwięcej uwagi zwracam na te od rodziny, która zna mnie najlepiej. Na te od ojca i brata. Ludzie byliby zaskoczeni, bo myślą, że oni mnie głaszczą, że cały czas chwalą czy mówią to, co chcę usłyszeć. Nie jest tak, to z tymi osobami mam najwięcej dyskusji i kłótni, w dobrym sensie, bo mocno różnimy się w piłkarskich opiniach. To oni zawsze dawali mi największy wycisk.

Widzisz siebie kończącego karierę w wieku 40 lat, jak twój idol, Paolo Maldini?
To bardzo trudny do osiągnięcia cel, ale to prawda, że on był dla mnie przykładem w mojej karierze, ponieważ to zawodnik, którego podziwiam. Mam nadzieję, że któregoś dnia moje nazwisko zapisze się w futbolu tak, jak jego. Żyję dla piłki.

Twoja 10. rocznica może być zapowiedzią La Décimy. Jesteś przekonany, że ona zostanie kiedyś wygrana?
Zawsze dużo mówi się o tych rozgrywkach, bo to już wiele lat bez zwycięstwa. W takiej ekipie jak Real Madryt to coś dziwnego, a w moim przypadku to jeden z niewielu tytułów pozostających mi do wygrania. Może i mam wbitą jakąś szpilkę w temacie podniesienia Pucharu Europy. Jednak nie należy też tworzyć obsesji, bo to byłby błąd. Uważam, że kroczymy po odpowiedniej ścieżce do jej wygrania. W ostatnich latach byliśmy bardzo blisko i mam nadzieję, że krok po kroku nadejdzie tytuł, bo o nim marzę.

Pepe, Cristiano, Iker, Marcelo, Benzema i ty próbujecie wygrać Ligę Mistrzów od dłuższego czasu. Ta generacja na to zasługuje?
Myślę, że tak. Ciężko pracowaliśmy i wykonaliśmy wielki wysiłek w ostatnich latach, żeby ją zdobyć. Nie mieliśmy tej szczypty szczęścia w decydujących spotkaniach, chociaż nie ujmujemy niczego rywalom. W poprzednim sezonie przeciwko Borussii byliśmy o krok, przeciwko Bayernowi odpadliśmy w karnych... To minimalne szczegóły, które jeśli Bóg zechce, mam nadzieję będą towarzyszyć nam w tym sezonie, żeby w końcu podnieść ten Puchar, o którym wszyscy marzymy. Ale tak, ta piątka zawodników zasługuje na to, bo ma swoje dokonania.

Tylko Casillas pozostał z szatni, do której dołączyłeś w 2005 roku. Na 10 lat w Lidze 8 spędziłeś w Realu. Czy to dodatkowy plus przetrzymać tyle w tak wymagającym klubie?
Na pewno ma to swoją wartość. Od debiutu i dojścia do elity trudniejsze jest utrzymanie się w niej. Zrobienie tego w tak dużym klubie ma dodatkowy plus. Nie chodzi o przyznawanie mi medalików, ale zawodnicy, którzy utrzymywali się w takim klubie przez serię lat, to gracze, którzy naznaczali epoki. W moim przypadku mam nadzieję, że będę mógł podwyższać swoje liczby i bić rekordy, by móc dołączyć do tych mitycznych zawodników.

Jaką ocenę wystawiasz sobie za te 10 lat?
Nie jestem wielkim fanem oceniania samego siebie. Zawsze szanowałem pochwały i krytykę. Myliłem się wiele razy, jak wszyscy, ale niczego nie żałuję. Ocenę zostawiam kibicowi. Ja czuję się zadowolony z pracy przez te wszystkie lata. Ocenę wystawię, gdy zakończę karierę.

Czujesz się osobą lubianą? Zdobyłeś wielu przyjaciół w futbolu?
Przede wszystkim jesteśmy ludźmi. Jeśli futbol ma coś pięknego, to fakt, że jest sportem, który służy łączeniu. Prawdą jest, że przez swój sposób bycia czy pochodzenie - w Andaluzji jesteśmy bardzo bliscy sobie - mam wielu przyjaciół i czuję się tym zaszczycony. Jeśli chodzi o karierę, to na poziomie osobistym mogę pochwalić się wieloma przyjaciółmi. Bardzo się z tego cieszę. Ludziom mogę kojarzyć się gorzej lub lepiej, ale jestem sympatyczny, kochany i szczery. Pod tym względem zawsze mam czyste sumienie.

10. rocznicę debiutu obchodzisz jako kapitan Realu Madryt. Z opaską grasz już praktycznie od roku z powodu posadzenia Casillasa na ławce. Czy w Ramosie-kapitanie jest coś z Alfaro, Raúla lub Ikera, czyli kapitanów, jakich miałeś?
Jestem ich mieszanką. Każdy zbiera różne rzeczy od kapitanów, także piłkarzy, którzy byli wzorami. Miałem i mam wielkich kapitanów i od wszystkich dużo się nauczyłem. Człowiek przyjmuje taką odpowiedzialność, wie jaką ma rolę w szatni i zdaje sobie sprawę, że jest przykładem dla kolegów i dzieci. Noszenie opaski wymaga mieszanki osobowości i charakteru.

Jakie ma się obowiązki, które nakłada noszenie opaski?
Musisz być świadomy tego kim jesteś: kapitanem najlepszego klubu na świecie, co nie jest żadnym głupstwem. Trzeba potrafić docenić to, co się nosi, czym się jest i co się reprezentuje.

Jacy gracze wpłynęli na twoją karierę?
Darío Silva mnie naznaczył, bo opiekował się mną jak własnym synem. Nie miałem prawa jazdy i to on zawoził mnie na treningi i z nich odwoził. Pablo Alfaro i Javi Navvaro dali mi wiele porad na temat niewidzialnej pracy, czyli posiłków, regeneracji, odpoczynku i zapominania o sprawach, które mogą cię zdekoncentrować, jak wieczory i hulanki. Miałem świetnych doradców i zawsze będę im bardzo wdzięczny.

A trenerzy?
Tutaj na czele jest Joaquín Caparrós. Nigdy nie zmęczę się powtarzaniem tego. W karierze miałem wielu szkoleniowców i wszyscy mi coś dawali, ale to on miał na mnie największy wpływ, kiedy jeszcze byłem nikim. Nie każdy wystawia do gry w pierwszej lidze 17-latka, sadzając przy tym poważne nazwiska. Aragonés zrobił to samo, ale w reprezentacji. Del Bosque czy Capello to inni ważni trenerzy dla mojej kariery.

W ostatnich miesiącach ile spotkań rozegrałeś bez bólu i problemów fizycznych?
Kiedy masz na koncie tyle spotkań, to praktycznie już z tym żyjesz, przyzwyczajasz się do gry z bólem i problemami. Nadchodzą nawet mecze, kiedy musisz mieć blokadę, żeby móc zagrać. To część naszej pracy i będę to robić dopóki pozwoli mi na to ciało. My, piłkarze, jesteśmy bardzo uparci, zawsze chcemy grać. Czasami ryzykujemy nawet więcej niż się powinno, żeby pomóc drużynie, nawet jeśli nie jest to poprawne.

Real przeżywa świetne chwile. Według Ancelottiego, wiele zależało od tego, że ty odzyskałeś swój najlepszy poziom. Zauważasz, że masz taki wpływ na drużynę?
Jestem wdzięczny, że trener tak mówi i daje mi to zaufanie. To coś, co mnie motywuje. On najlepiej wie, kiedy jesteś na swoim maksymalnym poziomie, bo ogląda cię każdego dnia. To prawda, że jestem bardzo zadowolony z tego, jak rozpocząłem ten rok. Na początku sezonu nie czułem się dobrze, ale krok po kroku szedłem wyżej. Zazwyczaj jestem w lepszej dyspozycji na końcu sezonu niż na początku, ale każdy ma świadomość, że gdy jesteś na dobrym poziomie, to korzysta drużyna.

Jak oceniasz Real? Czujesz, że drużyna odpaliła?
Na dzisiaj jesteśmy w świetnej formie i obyśmy mogli utrzymać ją do końca sezonu. Liczby Realu zakamuflowały trochę dwie drużyny, Atlético i Barça, które miały świetny początek. Gdyby było inaczej, gdyby obie ekipy nie zanotowały niesamowitej rundy, mówiono by o nas w inny sposób. Straciliśmy tę obawę z wyjściem z intensywnością i zyskaliśmy tę odwagę, którą teraz u nas widać, ten spokój i zaufanie w grze. To dało podstawy tej serii i widać już praktycznie odpaloną drużynę.

Remontada w Lidze dała wam spokój?
Tak, oczywiście. My mówiliśmy wcześniej, że jest za wcześnie, żeby mówić o kryzysie, bo Liga jest długa i daleko do końca. Nikt nie oczekiwał potknięć Atlético i Barçy z rzędu, a w sobotę kładliśmy się spać jako liderzy. Dla widza ta rywalizacja trzech drużyn jest pozytywna.

Jakie znaczenie ma dla twojej kariery Florentino?
To kolejna z osób, które naznaczyły moje życie i której zawsze będę wdzięczny, bo pewnego dnia zrobił to, co robi niewielu. Miał tę wizję postawienia na młodego piłkarza. Dla mnie jest najlepszym prezesem na świecie, bo pozwolił przeżyć mi marzenie i je spełnić. On także pozwolił mi rozwijać się jako zawodnik i jako człowiek.

O co prosisz na kolejne 10 lat?
Proszę o zdrowie, żeby kontuzje omijały mnie tak, jak dotychczas. I o tytuły, które sprawiają, że gdy kończysz karierę, patrzysz na swoje sukcesy i mówisz: „Odchodzę w taki sposób”.

Czy karny na Panenkę w półfinale EURO przeciwko Portugalii to twoje największe szaleństwo?
Myślę, że tak, ale to nie było szaleństwo. Ludzie mogą trochę tak na to patrzeć, ale to kolejna cząstka Sergio Ramosa, mojego charakteru i sposobu bycia.

Niedawno zostałeś częścią światowej jedenastki, to kolejne wyróżnienie w twojej karierze. Uważasz to za rekompensatę za swoją pracę?
Całkowicie. Nie ma lepszego słowa, żeby to opisać niż rekompensata za pracę przez te wszystkie lata. Od trzech lat jestem w idealnych składach UEFA i FIFA, to wyróżnienie, które też zostanie w moich nagrodach. Nagrody indywidualne to także nagrody za pracę zespołową i dziękuję za to moim kolegom.

Przeżywasz najlepsze chwile w swojej karierze? Chwile pełnej dojrzałości pod każdym względem?
Chyba jestem w momencie, gdy mam równowagę w karierze i w życiu. Jestem w spektakularnym momencie swojego życia. Żyję spokojnie, dla futbolu i rodziny, to dwie rzeczy, które naznaczyły moje życie. Kiedy masz spokój w domu, w sprawach osobistych, to przekłada się na pracę. Rzeczy robi się z innym nastawieniem. Jeśli masz jakieś problemy osobiste, kiedy masz jakiś niepokój, wpływa to na twoją postawę na boisku.

Jeśli traktowalibyśmy tę rocznicę jak urodziny, to o jaki tytuł poprosiłbyś przy zdmuchiwaniu świeczek?
Poprosiłbym o trzy, o triplete, którego nigdy nie zdobyłem. To byłoby niesamowite, ale wszyscy wiedzą, co mi zostało, czego Real od dawna nie wygrał i co przyciąga największą uwagę. Jednak w klubie jesteśmy zobowiązani do walki o trzy trofea i oby wszystko poszło dobrze.

Na koniec jakaś wiadomość w tym wyjątkowym momencie?
Chcę podziękować ludziom. Zarówno sevillistas, jak i madridistas. Za całe wsparcie i wszystkie uczucia. Dziękuję też trenerom, kolegom i rodzinie za wytrzymywanie ze mną na dobre i na złe. Dziękuję również swojej kobiecie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!