Nowy trener będzie Hiszpanem

Zatrudnienie nowego trenera Królewskich nie będzie trudne. Przynajmniej patrząc na oferty i propozycje spływające każdego dnia do biura Realu Madryt. Pomimo tego, że Carlos Queiroz nadal prowadzi zespół Blancos, rozgrywki ligowe się jeszcze nie zakończyły, a Portugalczykowi pozostał jeszcze cały rok do wypełnienia kontraktu, nazwiska różnych trenerów padają gęsto niczym deszcz na Santiago Bernabeu.

Wczorajszy dzień może być znamiennym przykładem tego co się ostatnio dzieje w madryckim klubie. Osiem trenerskich nazwisk rozbrzmiewało wczoraj w obrębie murów siedziby klubu w formie konkretnych ofert, rekomendacji czy rad. Didier Deshamps, który wczoraj na czele AS Monaco zakwalifikował się do finału Ligi Mistrzów, był jednym z tych, który został wpisany na listę potencjalnych szkoleniowców Galacticos. Trener FC Porto, przeciwnika AS Monaco w finale LM, Jose Mourinho, również był wymieniany, aczkolwiek mówi się, że po bieżącym sezonie stanie na czele Chelsea. Roberto Macini (Lazio), Fabio Capello (Roma), Giovanni Trappatonni (reprezentacja Włoch), Javier Irureta (Deportivo), Rafael Benitez (Valencia) i Jose Camacho (Benfica) uzupełnili listę trenerów, którzy są w kręgu zainteresowań Realu.

Jeśli jest jakaś jasność w planach prezydenta Realu Madryt dotyczących ławki trenereskiej, to bez wątpienia to, że nowy trener będzie Hiszpanem. W klubie dość mają eksperymentów. Nie może się tak zdarzyć, że trener nie zna piłkarzy, pyta Núñeza na jakiej gra pozycji lub ustawia Pavóna na prawej obronie naprzeciwko takiego piłkarza jak Reyes. Przyszły trener musi znać filozofię Królewskich, wychowanków Blancos i unikać niespodzianek w ostatniej godzinie.