Advertisement
Menu
/ espnfc.com

Hiszpański zaciąg Królewskich

Felieton Nicholasa Rigga

Poniższy felieton jest autorstwa Nicholasa Rigga, który pisze o Realu Madryt dla ESPN FC, a także prowadzi bloga o Primera Division dla Independent. Jest reporterem sportowym w Wakefield Express i redaktorem na nieoficjalnej stronie Sheffield Wednesday, Vital Sheffield Wednesday.

Rzadko mamy okazję powiedzieć, że Real Madryt inspiruje się Barceloną. Prawda? Do rzeczy, Asier Illarramendi jest czwartym letnim transferem Królewskich, w tym trzecim z reprezentacji Hiszpanii U-21. Można odnieść wrażenie, że Los Blancos próbują kopiować to, co wcześniej efektywnie uskuteczniano w Katalonii. Barça rozwijała się za sprawą trójki: Sergio Busquets, Andrés Iniesta i Xavi, a sukces został również przeciągnięty na La Furię Roję. Jako piłkarze zestarzeli się wspólnie, poświęcając kilka lat na poznanie swych słabych, ale i mocnych stron. W tej chwili Real wkracza na podobną ścieżkę. Jednak o ile Busquets, Iniesta i Xavi stanowią o sile reprezentacji, o tyle w Madrycie planują raczej z wyprzedzeniem, inwestując w przyszłość. Florentino Pérez postanowił w tym sezonie odejść, i to zdecydowanie, od tradycji rodem z ery Galacticos.

Real nadal lekką ręką wydaje pieniądze, nawet mimo tego, że młody piłkarz w dzisiejszych czasach nie należy do nabytków tanich. Potwierdzony w ostatni piątek transfer Illarramendiego kosztował 32 miliony euro, podczas gdy Isco przeszedł z Málagi za 30 milionów, a Carvajal wrócił z Niemiec za 6,5 milionów. Należy pamiętać o Casemiro, którego wykupiono z São Paulo. Pérezowi zostało najwyżej koło 70 milionów euro na transfery i można by je przeznaczyć na jegomościa znanego jako pan Bale.

Mówić, że to gracze na dalszą przyszłość, to tyle co nie mówić nic. Choć Real chce mieć z nich pociechę w dłuższej perspektywie, w końcu Carvajal i Isco mają po 21 lat, Illara zaś 23, już wkrótce mogą stanowić o sile nie tylko Realu, ale również reprezentacji Hiszpanii. Warto odnotować, że z wyżej wymienionej trójki jeden tylko Carvajal jest produktem cantery. W Barcelonie cała trójka wyszła spod dłuta La Masii. Niemniej jednak każdy z nich dostaje szansę na rozwój, szlifowanie swoich umiejętności i zdobywanie piłkarskiego doświadczenia na murawie Bernabéu.

Przybyli z odpowiednią reputacją i umiejętnościami. Dzięki temu mogą powalczyć o miejsce w pierwszej jedenastce Ancelottiego. Ostatnio problem zespołu była prawa obrona. Teraz zaś wraca Carvajal, który był bardzo chwalony w Niemczech (najlepszy prawy obrońca Bundesligi według Kickera – przyp.red.) – z pewnością jest w stanie załatać dziurę. Isco z kolei wyróżniał się w Máladze, której bardzo pomógł w zeszłym sezonie zajść daleko w Lidze Mistrzów. Wygrana bitwa z Manchesterem City znaczy tyle, że Real chce mu dać poważną szansę.

Jeśli chodzi o Illarramendiego, to dzięki zapłaconym za niego 32 milionom euro, stał się jednym z najdroższych Hiszpanów w historii Realu. Tylko na Alonso wydano więcej, bo 35 milionów euro. Już sama kwota transferu mówi, że związane są z nim poważne plany. Wiele osób przyrównuje go do Xabiego, co łatwo zrozumieć. Illarramendi również zaczynał w drużynach młodzieżowych Realu Sociedad i pomógł zespołowi w awansie do Ligi Mistrzów. Był mózgiem drużyny na boisku, jego podania, czy to z głębi pola, czy w ataku pozycyjnym, były wyjątkowe. Mimo stosunkowo młodego wieku już ma doświadczenie, dlatego powinien sobie poradzić z presją gry w białych barwach. Gdy poprawi odbiór, ustawianie się i wykonywanie rzutów wolnych, będzie jednym z najlepszych pomocników na świecie. Ciekawe, czy Ancelotti rzuci go od razu na głęboką wodę czy stopniowo będzie wprowadzać do zespołu, aby zastąpił sprawdzonego i zaufanego Alonso, któremu za rok kończy się kontrakt. Illarra jest postrzegany jako idealny zmiennik dla Xabiego, ale nie można wykluczyć, że będą mogli wzajemnie się uzupełniać, wspólnie grając w wyjściowym składzie. Czas pokaże.

Pomimo rozczarowania madryckich fanów, Gareth Bale nie zamienił jeszcze północnego Londynu na Madryt. Uważam, że Real tego lata zrobił dobry interes. Wydano duże pieniądze, ale zrobiono to mądrze – przeznaczono je na młodych, hiszpańskich graczy. Illarramendi i Isco stworzyli już genialny duet w reprezentacji U-21, co dobrze wróży dla Los Blancos. Oczywiście madridistas chcieliby, aby to zawodnicy cantery stanowili o sile zespołu. To tańsze, bardziej romantyczne i przyjaźniejsze kibicom rozwiązanie. Real też chciałby robić to, co napawa dumą serca kibiców Barcelony. Być może za Ancelottiego i Zidane'a uda się wprowadzić do drużyny jakichś wychowanków.

Bardzo dobrze, że Francuz pomaga Królewskim przy transferach młodych hiszpańskich gwiazd. Kiedy na Bernabéu pojawiła się moda na ściąganie Galacticos, produkowano już także najlepszych młodych graczy.To była era Zidanes y Pavones. Pavones na ten moment są za słabi, bo tylko jeden z nich dołączył latem do zespołu, ale w Madrycie powoli buduje się zespół wokół młodych hiszpańskich zawodników, co jest zdrowe i dobrze rokuje na przyszłość.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!