Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

W obliczu fenomenu

Felieton o Cristiano Ronaldo

Autorem poniższego felietonu jest jeden z naszych użytkowników - Crystal.

-------------------------------

Na jego prezentacji w Realu Madryt pojawiło się 80 tysięcy kibiców, a potem były gole i jeszcze więcej goli, puchary, a także mistrzostwo. Nikt nie wie jak wyglądałby dziś piłkarski świat, gdyby Portugalczyk poddał się po trudnych, obfitych w łzy, początkach w Lizbonie i wrócił do domu, jednocześnie porzucając marzenia o wielkiej piłce.

Od samego początku wielki profesjonalista, który mimo śmierci ojca został na zgrupowaniu swojej reprezentacji, aby pomóc swojemu krajowi awansować na mundial w Niemczech. „Chciałem grać. Tego byłem pewien. Chciałem udowodnić wszystkim, że potrafię rozdzielić te dwie sprawy. Myślałem tylko o tym, żeby pokazać, iż jestem wielkim profesjonalistą i traktuję pracę jako coś bardzo ważnego. Chciałem zagrać w tym meczu, w hołdzie dla mojego ojca”, opowiada później zalany łzami Cristiano. Dla jednych uosobienie ideału, dla drugich rozkapryszony playboy.

Nadużyciem z pewnością nie będzie stwierdzenie, że fanek jego urody jest co najmniej (!) tyle, ilu wielbicieli jego talentu. Dlatego wydaje się, że warto, choćby na chwilę pochylić się nad tym felietonem i dowiedzieć się czegoś o człowieku, który bez wątpienia ma patent na nękanie wielkiej Barcelony i wyrobić sobie własną opinię na temat magicznego Portugalczyka.


Dzięki pozie aroganta, Cristiano tworzy sobie barierę ochronną. Taki jest jego sposób bycia, który jak śmiem przypuszczać bierze się stąd, że jako młody chłopak wiele wycierpiał, dlatego wie ile wysiłku i ile wyrzeczeń kosztuje sukces.

Ten piłkarz to fenomen, a więc tym bardziej nie potrafię zrozumieć, jak kibice na wielu stadionach mogą go obrażać. Piłkarza pokroju Cristiano powinno się chronić, bo on sam po prostu sprawia, że cały futbol staje się ciekawszy. Litrami wylanego potu i zaciętością, którą prezentował, przebił się na sam szczyt piłkarskiego świata, czy to się komuś podoba, czy też nie.

Najlepszy piłkarz świata często płaci za swoją popularność, żyje w zawrotnym tempie, a jego prywatność jest ograniczona do minimum. Gazety (nawet te madryckie) co chwila huczą od plotek o nowych zdradach lub kolejnych nieporozumieniach w sprawie przedłużenia kontraktu (99,9% to bzdury wyssane z palca) tworząc przy tym nieprawdziwy wizerunek Cristiano aroganta i egoisty, który dba tylko o własne interesy krzywdząc przy tym wielu innych ludzi.

CR7 płaci ogromną cenę za to kim jest, nie znam go osobiście, ale wiem, że często to co robią media bardzo go rani. Ronaldo wbrew zapewnieniom kolorowych pisemek nie jest przecież arogantem, a bardzo wrażliwym,wyrozumiałym i otwartym na innych człowiekiem. Człowiekiem, który nie boi się być sobą, a emocje okazywane podczas meczów świadczą tylko o jego wielkim zaangażowaniu i o tym, że piłka jest dla niego w życiu wszystkim. Cristiano nie boi się pokazywać, kiedy jest zły i zdenerwowany, a kiedy zadowolony. Nie chowa swoich uczuć - zawsze jest autentyczny. Jest po prostu wybitnym i jedynym w swoim rodzaju oryginałem, którego nie da się podrobić i to właśnie nie pasuje mediom.

Można go nie lubić, można gwizdać i śmiać się, jednak nie można mu odmówić nieprzeciętności i niepowtarzalności, zwłaszcza pod względem zmiany fryzury w trakcie przerwy spotkania.­


Wraz z Messim walką o Złotą Piłkę zawładnęli parę lat temu, konkurencją są sami dla siebie i nie zanosi się, aby prędko odpuścili. Mimo tego, iż obaj unikają porównań (niestety?) są na nie skazani.

No, ale cóż jedno trzeba stwierdzić, w czasach, kiedy cały świat składa Messiemu hołd, kłania mu się w pas, zgina przed nim kark, pucuje mu buty, prosi go w przerwie o koszulkę lub autograf i rozkłada przed nim nogi, aby móc się pochwalić: „kochanie, otwieraj szampana, nie uwierzysz kto mnie dzisiaj ośmieszył!” - w tych jakże dziwnych czasach znalazł się ktoś, kto ma czelność przeciwstawić się. I ten ktoś udowodnił swoją fantastyczną grą, że jeśli już musi kłaniać się przed Messim to tylko po to, żeby podać mu dłoń przed meczem. A jeśli musi zgiąć przed nim kark to tylko po to, żeby spojrzeć mu w oczy.

Portugalczyk z Funchal na Maderze do United trafił jako dziecko, a miesiąc temu wrócił na Old Trafford jako gladiator, który każdego dnia od transferu do Realu Madryt czynił postępy. Z pryszczatego ucznia zamienił się w piłkarza, który – gdziekolwiek się pojawia (stadion, lotnisko, sklep z odzieżą czy restauracja) – budzi emocje wszelkiego rodzaju. Uwielbienie, szaleństwo, zazdrość, nienawiść, miłość. Dla jednych jest bohaterem, dla innych tępakiem; dla jednych – przykładem perfekcyjnego piłkarza przyszłości, a dla innych – dobrym piłkarzem, ale nic ponadto.

W ciągu ostatniego roku przyćmił Messiego, przyćmił wszystkich i przyćmił wszystko, rozjaśnił Madryt, ale przede wszystkim siebie stając się pierwszym graczem historii, który tak systematycznie karci wielką Barcelonę. Barcelonę, dla której stał się koszmarem.

Mam nadzieję, że czytelnikowi, po zapoznaniu się z tym tekstem, będzie dużo łatwiej poznać Cristiano nie tylko jako znakomitego piłkarza, ale również jako zwykłego, mającego swoje słabości i borykającego się z różnymi problemami, człowieka. Sądzę, że będzie mu też dużo łatwiej zrozumieć fenomen CR7 jako kompleksowego produktu, który podbił cały świat. Jesteśmy świadkami przepięknej historii, którą Cristiano pisze wprost na naszych oczach, oceniajcie go za to co robi, a nie za to co o nim mówią!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!