Xabi, Arbeloa i „yihad mourinhista”...

Portale społecznościowe, z Twitterem na czele, zmieniły nasze zachowania, a nawet życia, wystarczy spojrzeć ile czasu spędzamy przy telefonie czy komputerze. Od tej mody nie uciekli też piłkarze. Dla wielu z nich takie strony służą do pokazania swojego punktu widzenia, obrony i ataku w niektórych sprawach, a także łączenia się z fanami. Tak jest w przypadku Xabiego Alonso i Arbeloi, którzy dzięki Twitterowi skończyli na wspólnym posiłku z grupą fanów Realu Madryt nazywającą się (José Félix Díaz pisze, że ci kibice nazwali się tak sami, ale nie jest to prawda - to określenie stworzyli hiszpańscy dziennikarze, okazując tej grupie pogardę) „yihad mourinhista”. To radykalni obrońcy trenera Królewskich i wielcy krytycy sportowych mediów. Na spotkanie z zawodnikami byli zaproszeni też trzej dziennikarze.

Díaz pisze, że ci kibice bronią metod Mourinho, który wygrał w poprzednim sezonie mistrzostwo, a w tym na dobre rozprawił się z koszmarem meczów przeciwko Barcelonie, wygrywając ostatnio dwa takie starcia z rzędu. „Yihad”, według dziennikarza, uważa szkoleniowca za swojego proroka. Z kolei Xabi czy Arbeloa uważają Mou za najlepszego trenera na świecie i wskazują prasę jako winnego wielu problemów, które powstały od przyjścia trenera do Madrytu.

Spotkanie odbyło się w restauracji Juliána de Tolosy, której wielkim fanem jest Alonso. Bask wiele razy zapraszał kolegów na posiłki do tego lokalu. Dowiadujemy się, że na spotkaniu rozmawiano o drużynie, jej grze w ostatnich tygodniach, a także skrytykowano zachowania Ramosa i Casillasa. Alonso i Arbeloa w pełni identyfikują się z Mourinho i na dzisiaj to oni najbardziej wspierają go w drużynie.

Informacje z El Confidencial rozchodzą się po Hiszpanii i pierwsze komentarze dziennikarzy to mieszanka szoku, niedowierzania i krytyki względem obu graczy. Mówi się, że zawodnicy oficjalnie dołączyli do kampanii przeciwko kapitanom i dziennikarzom, którą od dawna prowadzi Mourinho. Fani z kolei są zniesmaczeni, że słowem „yihad” określa się już ich oficjalnie. Dotychczas to określenie krążyło raczej tylko w Internecie.