Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

RealMadryt.pl w Manchesterze: Z piekła do nieba!

Relacja z meczu na Old Trafford

Niecałe pół roku temu pisałem o Gran Derbi: „Zobaczyć rewanż Superpucharu i umrzeć”. Dziś jednak przekonałem się, że pewnych emocji czy pewnych zachowań nie doświadczy się nawet w Klasyku, nawet wygranym Klasyku, nawet wygranym Klasyku i wygraniu trofeum. Champions League, wielki rywal, Anglia to chyba nieco większa para kaloszy.

Na początek – kolejna podróż pod Old Trafford. Jedna z najładniejszych części Manchesteru, Piccadilly Garden tętni życiem, mnóstwo ludzi wypoczywa na trawniku w centrum miasta. Ubrani w stroje Realu lub Manchesteru raczej kierują się w stronę przystanku tramwajowego. W tramwaju zero kłopotów, kolejna rozmowa z kibicami United. Kto wygra? „Jestem z Manchesteru, wierzę w 2:1”. Wysiadamy na przystanku, jakże by inaczej, Old Trafford i ruszamy w stronę stadionu. Do obiektu United jest stamtąd nieco dalej niż analogicznie w Madrycie z przystanku metra Santiago Bernabéu.

Przed meczem mijałem jeden z pubów zdominowanych przez fanów United. Poza niesamowicie długą kolejką imponuje efektowność i głośność przyśpiewek Anglików.

Pod stadionem znów wiele osób sprzedających okolicznościowe szaliki. Ważniejsza rzecz – bilety. O nie było naprawdę szalenie trudno. Jeszcze w piątek, cztery dni przed meczem Manchester Evening News informował, że najtańsze wejściówki u koników kosztowały aż tysiąc funtów! „Najdroższy mecz świata”. Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego można było kupić bilety za około 500 funtów. Byłem jednak jednym ze szczęśliwych posiadaczy akredytacji, dlatego od razu wybrałem się na stadion, do Teatru Marzeń. Tutaj bez niespodzianek – niezłe miejsce i bardzo szybko zapełniające się trybuny gości.

Jeszcze przed meczem dość blisko trybuny prasowej pracował Patrick Vieira. Wkrótce na murawę wybiegli piłkarze obu drużyn. Kolejny ważny moment to na pewno usłyszenie hymnu Ligi Mistrzów.

Warto zwrócić także uwagę na niesamowite przyjęcie Cristiano na Old Trafford. Spiker nie wymienił nazwiska Portugalczyka między Khedirą z numerem szóstym a Mesutem z dziesiątką, ale zostawił go na sam koniec. „Welcome back! Seven. Cristiano Ronaldo”, krzyknął, a za nim cały stadion.

Denerwowaliście się przed telewizorami? Trudno mi sobie wyobrazić, co czuli piłkarze. Niesamowita atmosfera na Old Trafford, głośni kibice obu ekip, jeden z najważniejszych meczów w tym roku. Jeśli chodzi o mecz, trudno napisać cokolwiek poza tym, co sami widzieliście, ale kilka rzeczy rzuca się w oczy od razu. Wielki spokój Xabiego, kapitalne przewidywanie Varane'a i przede wszystkim wyczucie Modricia. Zwłaszcza Chorwat rozegrał spektakularny mecz przypieczętowany bramką. Ciągle szukał gry, zgarniał wiele bezpańskich piłek i był decydujący dla Realu Madryt.

Kibice Królewskich bardzo ciepło przywitali Kakę. Jeszcze przed drugą połową Brazylijczyk robił przy linii bocznej kilka przebieżek i nie zapomniał o podziękowaniu licznie przybyłym fanom Realu. Co zaskoczyło w samym meczu? Zupełnie inny sposób kibicowania niż w Hiszpanii. Tutaj właściwie każda akcja, która dochodzi na 30. metr bramki rywala powoduje eksplozję na trybunach. Czasem nawet zwykłe wybicie piłki na rzut rożny powoduje ekstazę niczym po bramkach decydujących o trofeach.

Niemal natychmiast po meczu pędzę do sali konferencyjnej, czekając na Sir Aleksa Fergusona i José Mourinho. Niestety Szkot zawiódł dziennikarzy i nie zjawił się osobiście przed mikrofonem, wysyłając Mike'a Phelana. Poza narzekaniem na sędziego raczej niczym nie błysnął i wszyscy raczej oczekiwali szybkiego wejścia portugalskiego trenera Realu Madryt. Kiedy Mourinho wszedł, nie było mowy o uśmiechu. José nie był smutny, ale szalenie poważny. Trudno było o humor, którym tak tryskał jeszcze dzień przed meczem.

Po konferencji udało mi się jeszcze szybko podejść do samej murawy Old Trafford, ale właściwie na tym skończyła się moja przygoda ze stadionem Manchesteru United. Przygoda niezwykle udana. Przygoda, która być może zakończy się Décimą.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!