Advertisement
Menu
/ Marca

Itu: Iker poprosił, bym nie sędziował więcej jego meczów

Wywiad z Eduardo Iturralde Gonzálezem

„Klasyki pomiędzy Realem Madryt a Barçą są najłatwiejsze do sędziowania”, przyznał Eduardo Jesús Iturralde González tuż przed wywiadem. Pracuje jako stomatolog, lecz jego prawdziwą pasją jest piłka. Z nią też związana była siedemnastoletnia kariera arbitra w Primera División.

Najłatwiejsze?
Uwierz mi, najtrudniejsze są te rozgrywane w strefie spadkowej, są nieznośne. Klasyki natomiast, patrząc na nie z punktu widzenia arbitra, takie nie są. Przynajmniej te sędziowane przeze mnie. Przewinienia są ewidentne. Presja mediów i ulicy to już inna sprawa, ponieważ nad tym nie panujesz.

Prowadziłeś trzy z nich. Co czułeś, kiedy ci je przydzielono?
Uniesienie.

Obawiałeś się pierwszego?
Zachowałem fotografię z kapitanami – Guardiolą i Sanchísem. Przed rozpoczęciem miałem powody do wzruszenia. Mówisz sobie: „Jestem tu!”. Później wyrzuciłem z boiska Roberto Carlosa za atak na Figo w 8. minucie spotkania i pozostawiłem Real Madryt w dziesiątkę. Ja, mający dwadzieścia siedem lat podczas pierwszego El Clásico, i wszyscy ci twardziele. Barça wygrała 3:0.

Barcelona odniosła zwycięstwa we wszystkich prowadzonych przez ciebie Klasykach.
3:0, 0:3 i 5:0, co daje 11:0 dla Barçy! Statystyki są takie, jakie są [wzruszenie ramionami], nie zakwestionujesz ich.

Mógłbyś powtórzyć, co powiedział ci Iker Casillas?
Iker to mój dobry znajomy, jednak pewnego dnia powiedział: „Itu, kur**, kocham cię niesamowicie, ale nie sędziuj więcej naszych meczów, proszę” [śmiech]. Jeżeli bowiem zliczysz wszystkie siedemnaście lat, otrzymasz jeszcze inne statystyki. Dla przykładu, Real Madryt przegrywał na Bernabéu najczęściej w mojej obecności. Na drugim miejscu jest mój dziadek, również będący arbitrem.

Pracowałeś w zawodzie podatnym na krytykę.
Mówimy często: „Będziesz sędzią, kiedy poprowadzisz starcie Madrytu z Barçą”. Mówi się tak, kiedy zaczynasz mieć problemy. Ja miałem je od pierwszego sezonu. Przybyłem na Bernabéu, a ludzie, co jasne, gwizdali. Pewnego dnia podszedł do mnie Fernando Sanz, który jest crackiem, i powiedział: „Spokojnie, jestem synem prezesa, a gwiżdżą na mnie głośniej od ciebie”. Ludzie obwiniają mnie o bycie barcelonistą czy antimadridistą, ale zapewniam, że tak nie jest. Jestem za Athletikiem.

Oświadczyłeś to jeszcze za czasów sędziowania.
Oczywiście. Nie powiedzą mi, że arbiter nie ma swojej drużyny. Jeżeli podoba ci się futbol, masz swoją drużynę. Powiem więcej, kiedy musiałem gwizdać w meczu towarzyskim Athleticu, zaliczyłem jeden z najgorszych występów, ponieważ chciałem być tak sprawiedliwy, że stałem się niesprawiedliwy.

Kiedy sędziowałem mecze Madrytu z Barçą, mogę zapewnić, największą presję spotykałem w domu... Mój ojciec, także arbiter, jest wielkim madridistą. Czarna owca w rodzinie! To powiedziałem także Ikerowi [śmiech].

Otrzymałeś jakieś pogróżki po El Clásico?
Nigdy. Jeżeli takie by się pojawiły, zostawiłbym sędziowanie.

Który z trzech wspomnianych doświadczył cię najbardziej?
Podobały mi się wszystkie trzy. Prawda, był jeden trudniejszy. Było to pierwsze starcie z serii napiętych Klasyków. Barça wygrała 5:0, lecz nie miałem na to wpływu.

Mou i Pep na ławkach trenerskich. Patrzyłeś na nich z ukosa?
Zawsze wychodzę na boisko z myślą, że w zagrodzie może być tylko jeden kogut. Tym kogutem jestem ja. Szkoleniowcy wiedzą z jakim mniej więcej typem sędziowania mają do czynienia. Zawsze byłem zuchwały, niczego nie ukrywałem i trenerzy byli tego świadomi.

Nie zauważyłem niczego nadzwyczajnego, nic takiego również nie słyszałem. [Chwila przerwy]. Nie rozumiem. W telewizji widzisz, jak pokrzykują na swoich zawodników, ale na boisku tego nie słychać. Podobnie zdarza się, gdy jesteś bardzo skoncentrowany.

Dwa odmienne style gry. W jakim stopniu warunkuje to pracę sędziego?
Dużo łatwiej sędziować mecze Realu Madryt niż Barçy. Pewnego razu Pep powiedział mi: „Dyktują nam mniej rzutów karnych od Realu Madryt”. Wszystko ma swoją logikę i tak mu wtedy odpowiedziałem [bierze do ręki kartkę papiery, ołówek i zaczyna rysować]. Barcelona długo wypracowuje akcje. Wszystkie drużyny, które się z nią mierzą, jak niedawno Milan, mają dziesięciu ludzi za piłką. Tak więc Barça gra niczym zespół piłki ręcznej: podanie, podanie, gra po trójkącie, gra po trójkącie, a kiedy dostrzeże okazję, umieszcza piłkę między liniami.

Gdy to wszystko się dzieje, arbiter jest trzydzieści pięć metrów od sytuacji. Gdy nadarzy się okazja na podyktowanie rzutu karnego, nie ma takiego pola widzenia, by go dostrzec, ponieważ przed nim stoi cała armia wysokich mężczyzn.

Odwrotnie, Madryt gra z kontrataku, akcje są bardzo szybkie, a podania pionowe. Zostaje tylko Ronaldo i Piqué, boisko jest czyste, widzisz akcję wyraźnie i jeżeli będzie rzut karny, zobaczysz go. W przypadku Barçy musimy częściej szukać miejsca, by nie opóźniać gry.

Stanowi to największą trudność?
Wiesz, kiedy Barça traci piłkę, rodzi się okazja na niesamowity kontratak. Dla przykładu, ten w wykonaniu Cristiano. 89. minuta, rzut rożny przeciwko Madrytowi, strata piłki i w osiem i pół sekundy piłka pojawia się w drugim polu karnym. Choć jesteś w biegu przez całe spotkanie, musisz gnać za tą bestią. Myślisz sobie: jeżeli coś się wydarzy, niech będzie ewidentne, a jeżeli nie, niech skończy się trafieniem.

Innym zmartwieniem są wejścia Barcelony z boku, na przykład przez Alvesa czy Pedrito. Dlatego też, co intensywnie przerabialiśmy, akcje zawsze są na styku spalonego. W El Clásico arbiter nie chce być szarym charakterem. To rodzi kontrowersje. Lepszy jest biały lub czarny.

Ogólnie mówiąc, możesz na murawie usłyszeć wszystko.
Bardziej skłaniałem się ku dyskusjom z zawodnikami niż karceniu ich za protesty. Zobacz, jak ich ostrzegałem! Toczyły się tam dyskusje.

Piłkarze lubią się podlizywać?
Bardzo, cholera, bardzo. „Ej, Iturralde, jak dobrze sobie dzisiaj radzisz”, mówili. Serwują ci przeciwbólową pigułkę, gdy pojawisz się na ich terenie, pragną ingerować. Pamiętam Melliego, z Betisu, mówiącego: „Itu, jesteś tak dobry, jesteś mistrzem”. Pewnego dnia powiedziałem mu: „Jeżeli jesteś tak podły, następnym razem się zamknij”.

Później przekształcali się komentatorów. „Bla, bla” od pierwszej minuty: „Ależ faul, Itu”, „strzeż się”. Zabierałem ich na bok i mówiłem: „A ty co, robisz dziś za spikera radiowego?” [śmiech].

Niektórzy nie otwierają ust.
Wiesz którzy? Geniusze. Ubolewam przez całe życie, że nie sędziowałem meczu Maradony, ale inni, jak Cristiano, Messi, Romario, Ronaldinho, Zidane, Ronaldo, Intiesta, wszyscy się przewinęli. Nie rozmawiali z tobą, decydowali się na grę w piłkę.

Nie wymieniłeś Xaviego?
Xavi, i mówię to z przyjaźni, jest, bez wątpienia, kolejnym geniuszem. Należy jednak do tych radiowych komentatorów! [wybucha śmiechem]. Wolałem utrzymywać wszystko w żartach, by pozbyć się napięcia. Niektórzy zawodnicy, kiedy widzą taką postawę, sami zaczynają żartować. Uważam, że kluby powinny dysponować sylwetką arbitra, aby zapoznawać już od samej centery, jak pracujemy.

Mówisz, że z nich żartowałeś?
Pewnego dnia Messi strzelił bramkę z tych po przedryblowaniu dwustu metrów i kiedy wrócił na środek boiska, spojrzałem na niego i powiedziałem: „Ech, nie bądź taki wyniosły, takich jak ta strzeliłem już wiele”. Spojrzał na mnie wymownie: „Ten to jest dupkiem”.

A w drugą stronę?
Zapytałem kiedyś Xabiego Alonso, czy da się zażartować z Cristiano. Odpowiedział, że tak. Przed rozpoczęciem drugiej połowy na Bernabéu czekaliśmy na wejście, kiedy zagadałem do niego: „Hej, Cristiano, masz tak radosny uśmiech, ale za dużo gadasz”. Odparł nieśmiało: „Ale o sędziach nie mówię nigdy! Nigdy nic nie powiedziałem”, zapewnił. „Nie, nie z tego powodu”, odpowiedziałem mu. „Kiedyś w wywiadzie dla Marki powiedziałeś, że jesteś numerem jeden w ping-ponga. Wiedz, że numerem jeden jestem ja”. Zmierzył mnie wzrokiem: „Jestem numerem jeden i na boisku, i w ping-ponga” i wybiegł [śmiech]. Przy okazji kolejnego meczu podczas rozgrzewki wysyłał mi z daleka gesty imitujące grę w ping-ponga.

Pozostawiło to niewyrównane rachunki między tobą a Cristiano.
[Śmiech] Wybitnym dowcipnisiem jest Joaquín. Podczas meczu Valencii z Barçą podbiegł do mnie i wypalił: „Itu, zrób coś, nie robię nic innego, tylko biegam, i wydaje mi się, że dotknąłem piłki jeden raz. Zatrzymaj to albo zrób coś”.

Czujesz, kiedy możesz pożartować. Podczas El Clásico przy wyniku 4:0 nie było to na miejscu. Był to wyjątek wśród sędziowania. Komitet Sędziowski był powściągliwy w słowach, ja jedynie gestykulowałem. Nie wiem, jak wytrzymałem tak wiele!

Kiedykolwiek poprosiłeś o wybaczenie popełnionego błędu?
Tak. Czekałem na następny mecz, ponieważ wcześniej musiałem zobaczyć to w telewizji. Powiedziałem: „Przepraszam, nie było karnego”. Jeżeli popełniałem błędy to tylko dlatego, że uważałem to za słuszne. Gwizdałem to, co widziałem, nigdy to, co chciałem. Podczas meczu możesz podjąć ponad dwieście decyzji i jeżeli ktoś poczuł się skrzywdzony, przeprosiłem go. Myliłem się nieumyślnie.

Co uważasz o dodatkowym arbitrze, tym za bramką? Bardziej podobają ci się pomysły Platiniego czy Blattera?
FIFA optuje za technologią, podczas gdy UEFA za piątym arbitrem. Odnotowano, że w tej edycji Ligi Mistrzów zdobyto więcej bramek głową i popełniono mniej przewinień, ponieważ kiedy mamy tam dodatkową osobę, zawodnik mniej kombinuje i mniej fauluje. Futbol jest czystszy.

Więc jak?
Trzeba to wypróbować, czyż nie? Nie my decydujemy. Decyzje podejmują wyższe instancje i w zasadzie nie ma tam żadnego arbitra. Wiedziałaś o tym? Jesteśmy generacją Canal+, widzimy wszystko. Nasi przełożeni tego nie rozumieją, ponieważ są starszą generacją. W telewizji widzisz perfekcyjnie z każdego kąta, na boisku tak nie jest, uwierz. Nowoczesne technologie nas zabiły.

Przegrana bitwa?
Czołgi przeciwko procom. Wyobraźmy sobie, że bierzemy za to odpowiedzialność. Wyobrażasz sobie, co działoby się następnego dnia na spotkaniu Komitetu Rozgrywek, kiedy obejrzą w telewizji, jak zawodnik nurkuje i nałożą karę na jego drużynę, wymazując trzy punkty? Wina będzie po stronie zawodników? Nie, jeżeli decyzję podejmuje arbiter.

Twoja wiadomość dla Undiana Mallenco i Péreza Lasy?
Cieszcie się chwilą, której później będzie wam brakować. Przebywanie wśród tych ludzi jest wyjątkową okazją. Nadal nie jestem świadomy tego, że byłem w elicie przez siedemnaście lat. Obecnie, kiedy oglądam telewizję, mówię do siebie: „I ja tam byłem?”.

Czegoś ci zabrakło?
Meczu Boca – River. Wspominano mi, że tam dopiero jest presja. Inny świat. Coś, co by mi się spodobało, dużo bardziej od sędziowania na mundialu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!