Advertisement
Menu
/ Klatus

Podsumowanie 18. kolejki Primera División

Real goni Atlético, niespodzianka na Riazor

Sześć czerwonych kartek, goleada Barcelony w derbach, prezent Atlético na Trzech Króli, niesamowici Iago Aspas i José Antonio Reyes i niespodzianka w A Coruńi. Te i pozostałe wydarzenia z hiszpańskich boisk w podsumowaniu 18. kolejki.

Real Saragossa 1–2 Real Betis
Montańés 77' – Rubén Castro 44', Jorge Molina 58'
Skrót meczu

Xabi Prieto, Márquez, Aduriz, Zigić, Adrián, Bernardo i teraz Rubén Castro. Co łączy tych piłkarzy? To oni otwierali ostatnie kalendarzowe worki z bramkami w Primera División. Rubén Castro nie tylko strzelił jako pierwszy, ale przede wszystkim poprowadził swój zespół do pierwszego zwycięstwa w 2013 roku i bez wątpienia był najlepszym piłkarzem na placu gry. Hiszpan utrzymuje wysoką formę z poprzedniego sezonu i to głównie dzięki jego dobrej grze Betis znajduje się w strefie pucharowej. Z dobrej strony pokazał się również Víctor Rodríguez, ale piłkarz Saragossy nie był w stanie w pojedynkę wygrać tego spotkania. Młody Katalończyk szarpał, strzelał, podawał, ale nic z tego nie wychodziło. Był piątkowy wieczór i najwidoczniej jego koledzy myślami byli już gdzie indziej… W szczególności Hélder Postiga, dla najlepszego strzelca Saragossy był to bez wątpienia jeden z najgorszych meczów w tym sezonie.

Levante UD 3–1 Athletic Bilbao
Lell 26', Iborra 45', El Zhar 69' – Aduriz 6'
Skrót meczu

Jeśli kibice w Madrycie łapią się za głowy widząc na ławce rezerwowych Ikera Casillasa, to co dopiero mają zrobić fani Athleticu? Marcelo Bielsa w sobotnie popołudnie posadził na ławce Llorente, Amorebietę i Toquero. Piłkarzy, którzy w poprzednim sezonie stanowili trzon zespołu. Niemniej jednak ledwo dobiegła szósta minuta meczu, a Aduriz dał prowadzenie Baskom i można było zacząć zastanawiać się, czy przypadkiem argentyński trener nie miał racji? Nie miał. Nie dobiegał końca pierwsza połowa, a mecz był już praktycznie rozstrzygnięty. Najpierw Lell strzelił golazo, później Laporte wyleciał z boiska, a następnie Iborra wyprowadził Levante na prowadzenie. Po przerwie Basków dobił jeszcze El Zhar i goście znów wrócili na tarczy nad Zatoką Biskajską. Levante pozostaje w strefie pucharowej, a Bilbao z kolejki na kolejkę jest co raz bliżej strefy spadkowej.

Deportivo La Coruńa 1–0 Málaga CF
Pizzi 57'
Skrót meczu

Nowy rok, nowy trener, nowe Deportivo. Dokładnie 30 grudnia Augusto César Lendoiro stracił cierpliwość do José Luisa Oltry. Wcale nas to nie dziwi, Hiszpan w 2012 roku wygrał w Primera División tylko dwa mecze. Drużynę po Oltrze przejął Domingos Pacięncia, który był wcześniej trenerem lizbońskiego Sportingu i zasada nowej miotły znów zadziałała. Depor pod wodzą Portugalczyka wygrało ten mecz w bólach, ale dla kibiców nie styl gry był najważniejszy, ale punkty. A te w końcu udało się zdobyć w komplecie. Z kolei Málaga po trzech wygranych z rzędu znów niespodziewanie straciła punkty i temperatura fotela Manuela Pellegriniego podniosła się o kilka stopni. Betis zrównał się już punktami z podopiecznymi byłego trenera Królewskich, a Levante jest już tylko jedno oczko za Andaluzyjczykami. Bój o czwarte miejsce między tą trójką potrwa na pewno do samego końca sezonu.

Granada CF 1–2 Valencia CF
Brayan Angulo 49' – Jonas 59', Piatti 82'
Skrót meczu

Pablo Piatti poprowadził Valencię do pierwszego zwycięstwa w nowym roku. Najpierw asystował przy golu Jonasa, a później samemu trafił do siatki. Od samego początku Valencia dominowała, a Roberto musiał dwoić się i troić, ponieważ piłkarze z Walencji oddali w tym spotkaniu aż 28 (sic!) strzałów. Na nic zdała się dobra gra bramkarza gospodarzy, bo Granada przekreśliła swoje szanse już w pierwszej połowie. Rico już w 34. minucie obejrzał drugą żółtą kartkę. Co prawda Andaluzyjczycy pierwsi strzelili gola, ale jak się później okazało, były to tylko dobre złego początki. Nie możemy też przejść obojętnie wobec kolejnego katastrofalnego meczu w wykonaniu Undiano Mallenco. Socjolog z Pampeluny popełnił w tym meczu tyle błędów, że można by napisać o tym przynajmniej pracę licencjacką. Pozostawimy to jednak bez komentarza, bo taka postawa tego arbitra w ogóle już nas nie zaskakuje. Valencia pod wodzą Valverde wyraźnie odzyskała wigor i Nietoperze krok po kroku zbliżają się do strefy pucharowej, tracąc do szóstego Levante trzy punkty. Z kolei Granada może podziękować Espanyolowi i Osasunie, że wciąż nie znajduje się w strefie spadkowej.

Sevilla FC 1–0 CA Osasuna
Spahić 83'
Skrót meczu

Marca nie ma wątpliwości: „Emir Spahić uratował Míchela”. Tytuł największego hiszpańskiego dziennika sportowego sugeruje, że to Bośniak był bohaterem niezbyt interesującego spotkania na Ramón Sánchez Pizjuán (które za wszelką cenę próbował jeszcze bardziej zepsuć katastrofalnie prowadzący mecz Del Cerro Grande). Nie możemy się z tym zgodzić. Jeden z najlepszych meczów w karierze rozegrał bowiem José Antonio Reyes. Gdyby nie znakomite zawody Andaluzyjczyka, kibice na stadionie w Sewilli pewnie wróciliby do domów jeszcze w przerwie. 29-letni lewoskrzydłowy napędzał niemal każdą akcję gospodarzy, zanotował 11 podań kluczowych (sic!), a jedno z nich zakończyło się bramką na wagę trzech punktów. Ostatni sobotni mecz zdecydowanie jednak rozczarował, protestujący kibice pojawili się na Pizjuán w marnej liczbie, a częściej niż przyśpiewki motywujące drużynę mogliśmy usłyszeć „Del Nido precz!”. Sevilla jednak przełamała złą passę, ale na patrzenie w stronę pucharów jest na razie dużo za wcześnie. Trzeba jednak zaznaczyć, że gdyby nie świetna postawa Andrésa Fernándeza między słupkami goście mogli stracić znacznie więcej bramek. Osasuna z kolei wciąż okupuje ostatnią pozycję w tabeli, ale do szesnastej Mallorki tracą zaledwie trzy punkty. O utrzymanie z pewnością byłoby łatwiej, gdyby w drużynie José Luisa Mendilibara wciąż występował Raúl García. Od powrotu środkowego pomocnika do Atlético drużyna z Pampeluny nie ma kim straszyć w ofensywie, a nawet środkowy napastnik Kike Sola prezentuje się pod tym względem znacznie słabiej niż rówieśnik.

Celta Vigo 3–1 Real Valladolid
Iago Aspas 8', 30' k., Álex López 51' – Bueno 11' k.
Skrót meczu

Przyznajemy, że gdy zobaczyliśmy listę nieobecnych po stronie Realu Valladolid niemal natychmiast jako faworytów wskazaliśmy gospodarzy. Nie jest tajemnicą, że gra ofensywna Valladolidu opierała się na trzech piłkarzach – Ebercie, Óscarze i Manucho. Pierwszy nabawił się konutzji jeszcze w starciu z Realem Madryt, drugi pauzował za kartki, zaś trzeci wyjechał na zgrupowanie reprezentacji Angoli przed Pucharem Narodów Afryki. Co najważniejsze, po stronie gospodarzy nie zabrakło z kolei Iago Aspasa, który po raz kolejny udowodnił, że jest piłkarzem, dla którego wkrótce w Vigo może być za ciasno. Najlepszy piłkarz Celty w tym sezonie strzelił dwie bramki i opuszczał murawę Estadio de Balaí­dos przy oklaskującym go tłumie. Nie będziemy szczególnie zaskoczeni, jeśli Aspas opuści wkrótce galicyjskie wybrzeże na rzecz Premier League, a Anglię zachwyci w nie mniejszym stopniu niż obecnie robi to Michu. Nie ryzykujemy wiele, pisząc, że bez niego Celta obecnie byłaby w strefie spadkowej – napastnik brał udział w 11 z 18 bramek w sezonie (8 goli i 3 asysty). Jedyną bramkę dla Valladolidu strzelił Alberto Bueno, mający za sobą występy w Realu Madryt. Przed nim i jego drużyną ciężkie tygodnie – już za kilka dni bez Manucho i Eberta zmierzą się z powracającą do dobrej dyspozycji Mallorcą, która złapała drugi oddech.

Real Madryt 4–3 Real Sociedad
Benzema 2', Khedira 35', Cristiano Ronaldo 68', 70' – Xabi Prieto 9' k., 40', 76'
Skrót meczu

O tym meczu piszemy tutaj.

FC Barcelona 4-0 RCD Espanyol
Xavi 10, Pedro 16', 27', Messi 29' k.
Skrót meczu

Chyba nikt nie spodziewał się innego rozstrzygnięcia? Espanyol wygrał na Camp Nou tylko dziewięć razy w historii, w niedziele dziesiątego zwycięstwa nie było. W zasadzie po pół godzinie gry piłkarze mogliby już zejść do szatni. Podopieczni Tito Vilanovy, który wrócił już na ławkę, nie mieli litości dla gości zza miedzy. Barça weszła w nowy rok z impetem, Messi strzelił kolejnego gola, Iniesta zaliczył jedenastą asystę w sezonie i nawet Pedro się przebudził i strzelił dwa gole. Na razie nic nie wskazuje na to, żeby Katalończycy spuścili z tonu w drugiej części sezonu.

RCD Mallorca 1–1 Atlético Madryt
Kevin 87' – Raúl García 72'
Skrót meczu

Już tydzień temu pisalśmy o Mallorce jako drużynie powracającej na właściwe tory. Dzięki wygranej z Betisem Joaquín Caparrós wreszcie mógł odpocząć od plotek o jego odejściu i spokojnie przepracować z drużyną nieco spokojniejszy okres. Przewidywaliśmy, że będące w chwilowej rozsypce Atlético (Miranda, Falcao i Arda Turan pauzowali za kartki) może mieć kłopot ze zdobyciem trzech punktów na Balearach. Bardzo długo mecz nie obfitował w wiele sytuacji, jednak przez długie minuty to madrytczycy byli bliżej strzelenia otwierającej bramki. Oddali zdecydowanie więcej strzałów i w końcu po trafieniu bramkostrzelnego Raúla Garcíi wydawało się, że sięgną po wymęczone trzy punkty. Wydaje się jednak, że Caparrós tchnął w piłkarzy z Majorki wiarę w to, co nie udawało się na początku sezonu i w 87. minucie gospodarze dość niespodziewanie wyrównali. Jakby tego było mało, już w doliczonym czasie gry strzał Giovaniego dos Santosa trafił w słupek. Mallorca znów oddała znacznie mniej strzałów niż rywal, jednak może być bardziej zadowolona z wyniku niż Atlético. Wydaje się jednak, że wreszcie wróciła na dobre tory i powoli oddala się od strefy spadkowej. Przed Atlético z kolei rewanżowy mecz z Getafe w Pucharze Króla (3:0 w pierwszym starciu) i już w pełnym składzie dwa ligowe spotkania na Calderón z Saragossą i Levante.

Rayo Vallecano 3–1 Getafe CF
Lass 14', Piti 27', 52' – Paco Alcácer 65'
Skrót meczu

Spotkanie zespołów, które od jakiegoś czasu walczą o siódme miejsce (które po wykluczeniu z pucharów Málagi gwarantuje udział w europejskich pucharach), mimo wszystko nie było zapowiadane jako jedno z najciekawszych starć kolejki. W obu zespołach gra jednak kilku bardzo ciekawych piłkarzy, a co jeszcze ważniejsze – w poniedziałkowy wieczór zaserwowali widzom w Vallecas niezły deser 18. kolejki Primera División. Obie drużyny są nieprzewidywalne, a tym razem na plus zaskoczyli gospodarze, którzy zdominowali mecz i bez większych problemów pokonali Getafe, które musiało sobie radzić bez Abdela Barrady, będącego na zgrupowaniu reprezentacji Maroka, i wciąż leczącego kontuzję Pedro Leóna. Po stronie gospodarzy nie mógł zagrać były canterano Realu Madryt José Carlos, którego jednak znakomicie zastąpił Piti, autor dwóch trafień. Rayo rozgegrało naprawdę świetny mecz, a Léo Baptistão i spółka znów pokazali, że na Półwyspie Iberyjskim można oglądać wielki futbol również bez udziału Realu Madryt i Barcelony.

Terminarz następnej kolejki
DataGodzinaMecz
11.01.201321:30Athletic Bilbao – Rayo Vallecano
12.01.201316:00Real Valladolid – RCD Mallorca
12.01.201318:00RCD Espanyol – Celta Vigo
12.01.201320:00CA Osasuna – Real Madryt
12.01.201322:00Valencia CF – Sevilla FC
13.01.201312:00Real Betis – Levante UD
13.01.201317:00Real Sociedad – Deportivo La Coruńa
13.01.201319:00Atlético Madryt – Real Saragossa
13.01.201321:00Málaga CF – FC Barcelona
14.01.201320:00Getafe CF – Granada CF

Fot. Pizzi, bohater meczu Deportivo, które jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przez nowego szkoleniowca Domingosa Pacięncię odniosło trzecie zwycięstwo w sezonie. I to nie z byle kim – na El Riazor gospodarze mierzyli się z mocną Málagą i zasłużenie zwyciężyli z wyżej notowanym rywalem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!