Advertisement
Menu
/ marca.com

Dwunasty zawodnik

<i>Canterano</i> przypuszcza atak na pierwszy skład

Ciężko pracujący, zawsze daje radę. Gdziekolwiek Mourinho go ustawi, nigdy na to nie narzeka. Wszystkie te słowa to opis José Callejóna, człowieka powoli pracującego na grę w pierwszej "jedenastce".

Od kiedy Di María boryka się z problemami, Callejón może liczyć na więcej boiskowych minut, często dostając szansę gry od początku meczu. Są tacy, którzy już widzieliby José w pierwszym składzie na stałe, nawet gdy do zdrowia wróci reprezentant Argentyny. I mają ku temu pewne przesłanki. Ostatni miesiąc dla Calletiego był naprawdę fantastyczny. W pełni wykorzystał daną mu szansę, zamieniając ją na bramki. Szalka wagi przechyliła się na jego korzyść, kiedy Higuaín musiał zejść z boiska w meczu z Borussią. Trener Realu Madryt, José Mourinho, co raz to bardziej przekonuje się do Callejóna, nie dziwią więc słowa wypowiedziane przez trenera po meczu z Ajaksem - „Zawsze mam go w planach. Gra dobrze, bardzo dobrze, wszystko co ma, zostawia na boisku”.

Carpe diem
To dobra druga połowa w meczu z Dortmundem otworzyła José drogę do pierwszej jedenastki. Znalazł się w niej w spotkaniu z Levante, zaliczając solidny występ na szpicy. Sytuacja powtórzyła się z Athletikiem Bilbao. Miejsce w "jedenastce" Callejón stracił dopiero przed meczami z City i Betisem, co ciekawe oba z nich skończyły się dla Realu niekorzystnym rezultatem. Mimo to pracował dalej i udało mu się poprowadzić zespół do awansu w Copa del Rey, pieczętując ten sukces dwiema bramkami strzelonymi Alcoyano. To pomogło, wrócił do gry w meczu z Atlético, a z Ajaksem zagrał od początku. Nie zawiódł, szczególnie w Lidze Mistrzów, gdzie walnie przyczynił się do zwycięstwa, notując dwa trafienia. Ogólnie w Lidze Mistrzów ma ich już siedem, spory wyczyn zważywszy na to, że potrzebował do tego tylko dziewięciu meczów. Jaki jest sekret? Wykorzystywanie szans w każdej sytuacji. Nawet wtedy, gdy przychodzi mu grać w spotkaniach o przysłowiową pietruszkę, zachowuje się jakby w jego żyłach zamiast krwi płynęła wysokooktanowa benzyna.

Wessać „Makarona”
Teraz, gdy Calleti zaczyna chwytać wiatr w żagle i przeżywa, z całą pewnością, swoje najlepsze chwile w Madrycie, udało mu się na jakiś czas odsunąć Di Maríę od pierwszego składu – spory wyczyn! Nie bez znaczenia pozostaje jego zdolność do poświęceń dla drużyny, w ostatnim tygodniu osiągnął w tym aspekcie jeszcze wyższy poziom. Przy niekorzystnym wyniku w Valladolid, Mourinho ustawił go na lewej obronie. Zupełnie nowe doświadczenie nie zbiło z pantałyku faceta, który zwykł atakować z wyższych sektorów boiska, udało mu się wypełnić założenia trenera – zapewnił swoim kolegom z przodu więcej miejsca do gry.

Callejón wzmacnia swoją pozycję właśnie teraz, kiedy zespół przechodzi przez najprawdopodobniej najgorsze chwile w sezonie. Rozpoczęła się polemika na temat jego roli w drużynie. Prawdą jest, że ciężko mu będzie posadzić na ławce El Fideo, ale już sam fakt, że powstaje dyskusja na ten temat jest dla niego sporą nobilitacją. Na szczęście Mourinho wie, że gdy idzie o decyzje kadrowe, to on jest panem i władcą, i nikt nie ma prawa dyktować mu warunków. Calleti zaś będzie czekał na swoją szansę.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!