Advertisement
Menu
/ własne, ACB.com

Derby dla Królewskich

Real Madryt pokonał Estudiantes (74:87)

Palacio de los Deportes, domowy parkiet zarówno koszykarzy Realu Madryt, jak i Asefa Estudiantes, był sceną niezwykle efektownego widowiska. Wsady, alley oopy, porywające tempo i bardzo mało nudy. Lider Ligi Endesa pokonał rywala zza miedzy trzynastoma punktami (74:87), kontynuując niczym nieskażony rajd po mistrzostwo rundy zasadniczej. Jedenaste zwycięstwo, zero porażek.

Drużyny już z początku pilnowały się nawzajem, nie dając przeciwnikom zbudować poważniejszej przewagi. Zaciętość szła w parze z szybkim, chwilami wręcz zawrotnym tempem gry, a także walką fizyczną. Gracze jej nie unikali, często ekspediując rywali na linie rzutów osobistych. Sposób na spowolnienie gry, trochę odpoczynku, ale i, z drugiej strony, punkty. Tego wieczoru mało kto mylił się przy tego typu rzutach.

Przewinienia, szczególnie te techniczne, wpłynęły destrukcyjnie na delikatną, wypracowaną przez Real Madryt w drugiej kwarcie różnicę. Rzecz jasna, zdaniem poszkodowanych gwizdek używany był zupełnie niesłusznie, co prowadziło do sytuacji nerwowych. Na szczęście udawało się utrzymać względny spokój, niejako wyciągając wnioski z Cantú. Co prawda doszło do małej przepychanki, lecz ofiar nie stwierdzono.

Chwaląc zespół Pabla Lasa, warto zwrócić uwagę na dyspozycję podkoszowych na tablicach. Przewaga dziesięciu piłek trzymała się przez większość spotkania, a trener Estudiantes, Txus Vidorreta, nie raz żegnał podopiecznych gromkim i jednoznacznym: „ĄRebotes, rebotes! ĄVamos!”.

Prawdziwy spektakl rozpoczął się tuż przed przerwą, kiedy Jaycee Carroll i ozdrowiały Rudy Fernández trafili zza obwodu, dając swojej drużynie dziesięć punktów przewagi (35:45). Zawodnicy Estu podjęli wyzwanie, inicjując okres gry wyjątkowo zasobny w trafienia. Wystarczy spojrzeć na wysoki rezultat rywalizacji po dwudziestu minutach (51:58), by z lekką zazdrością potraktować miejscowych kibiców, mogących śledzić to emocjonujące spotkanie na żywo.

Odpoczynek w szatni nie zmienił nastawienia Realu Madryt, dalej zawzięcie powiększającego dorobek punktowy (52:67). Gospodarze meczu nieco przysnęli, dopiero po kilku minutach rozpoczynając pościg za wynikiem. Koncentracji i skuteczności nie starczyło obu ekipom na pełne czterdzieści minut gry. Choć nadal dało się odczuć derbową atmosferę, pewną zaciętość, a i efektownych akcji nie brakowało, większość z nich było nieprzygotowanych, nieprzemyślanych, kończących się niepowodzeniem. Warunki sprzyjały Los Blancos w utrzymaniu korzystnej różnicy na tablicy wyników (74:87).


74 – Asefa Estudiantes (21+31+12+10): Granger (9), English (16), Kirksay (6), Gabriel (24), Barnes (-) – Fernández (2), Clark (5), Nogueira (7), Kurić (5), Fisher (-).

87 – Real Madryt (23+35+14+15): Llull (15), Fernández (17), Suárez (1), Mirotić (14), Hettsheimeir (-) – Rodríguez (9), Begić (9), Reyes (8), Pocius (-), Carrolll (6), Slaughter (4), Draper (4).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!