Advertisement
Menu
/ wikipedia.en, RealMadryt.pl

żQué pasa Javier?

Co słychać u byłych <em>Canteranos</em>

Javier García Portillo urodził się 30 lat temu w Madrycie i to stołeczny Real był jego pierwszym klubem. Trafił tam w 1994 roku, a w 2001 zadebiutował w drugiej drużynie Królewskich, pobijając wcześniej rekord Raúla strzelonych w młodzikach goli (150). W 28 meczach w barwach Castilli ustrzelił 16 bramek i po jednym sezonie w rezerwach przeszedł do pierwszego zespołu. Tam przebywał w latach 2002-04, wystąpił w 53 meczach trafiając do siatki rywali siedemnaście razy.

Chociaż początki były nad wyraz obiecujące - pięć goli w dziesięciu występach, w tym ten absolutnie kluczowy dla awansu, w starciu grupowym drugiej rundy Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund w ostatniej minucie spotkania. Jego klauzula wykupienia z Madrytu wynosiła aż 35 milionów euro, co na tak młodego i niedoświadczonego gracza było wtedy ogromną sumą.

Portillo został więc wypożyczony: najpierw do Fiorentiny, potem do Club Brugge, a w roku 2006 Real Madryt sprzedał swego wychowanka do Gimnàsticu. Po roku znalazł się w Osasunie, po kolejnych dwóch latach w Hérculesie. Następny sezon, 2011-12, to Las Palmas. A obecny sezon Portillo spędza znów w Hérculesie, drugoligowym klubie hiszpańskim.

Napastnik nie może pochwalić się karierą reprezentacyjną. W kadrze do lat 21 wystąpił w sezonie 2001-02 dziesięciokrotnie zdobywając pięć bramek.

Oddajmy ponownie głos użytkownikowi RealMadrid.pl o nicku RaulMadrid13, który tak opisuje perypetie Porttillo: "Hiszpański napastnik Javier Portillo, dziś 30-letni zawodnik drugoligowego Hérculesa Alicante miał ogromny talent i potencjał, w młodzieżowych drużynach Królewskich bił rekord za rekordem. Pobił wyczyn samego Raúla Gonzáleza! Strzelił blisko 150 goli, jego rozwój był bardzo szybki, a więc rosły również oczekiwania. Po kapitalnym sezonie w Castilli - 23 spotkania i 15 bramek, Portillo został włączony do pierwszej drużyny.

Miał tam wielką konkurencje w ataku: Ronaldo, Raúl, Morientes. I każdy z tych graczy miał już wyrobioną markę. Mimo to Portillo rozegrał w swoim pierwszym sezonie w pierwszej drużynie 10 spotkań i zdobył aż 5 bramek. Miał wtedy 20 lat. Tyle, ile ma obecnie Morata... Ówczesną konkurencję w osobach Ronaldo, Raúla i Morientesa można porównać z obecną konkurencją Moraty w osobach Cristiano Ronaldo, Benzemy i Higuaína. Mam nadzieję, że Álvaro nie skończy tak jak Javier...

Portillo w swoim drugim sezonie w Realu Madryt awansował w hierarchii i stał się trzecim napastnikiem Los Blancos. Nie było już Morientesa, który został wypożyczony do AS Monaco, i wtedy rozpoczął się jeden z najgorszych sezonów w historii Realu Madryt. Portillo wystąpił w 18 meczach i zdobył tylko jedną bramkę, a jego ekipa odpadła w 1/4 finału LM pogrążona przez Morientesa właśnie, przegrała finał Pucharu Króla, i mimo że miała przewagę w La Liga skończyła rozgrywki na czwartym miejscu, nie wygrywając żadnego z ostatnich siedmiu spotkań ligowych. To najgorszy sezon odkąd pamiętam.

Portillo trafił do Fiorentiny na bodajże pół roku, wrócił do Madrytu i znów nic wielkiego nie pokazał, ale nie miał zaufania szkoleniowca Królewskich w osobie Brazylijczyka Luxemburgo. Potem znowu wypożyczenie do belgijskiego Club Brugge i tam jego kariera trochę ożyła, był istotnym zawodnikiem i pokazywał się z dobrej strony. Chociaż po tej przygodzie dostał kolejną "szansę" pokazania się w ekipie Realu, tym razem za Fabio Capello, od razu po powrocie do Madrytu trafił do Tarragony (beniaminek ligi). Został potraktowany jak Negredo, niby powrót do domu, ale zaraz trzeba wyjeżdżać, bo mimo że w składzie jest Ronaldo i Raúl, to klub pozyskuje dwóch najemników - Cassano i Van Nistelrooya.

W ekipie z Tarragony Javier był najlepszym zawodnikiem (jak np. Soldado w Getafe, Negredo w Almeríi), mimo to beniaminek ligi po rocznej przygodzie wrócił na zaplecze hiszpańskiej piłki. Potem "PortiGol" grał dwa lata w Osasunie, gdzie był jednym z wielu zawodników, i za wiele dla tej drużyny nie znaczył. Po przygodzie z klubem z Pampeluny trafił do Alicante, gdzie gra do dziś.

Moim zdaniem to piłkarz nietuzinkowy, ambitny i utalentowany, który na dobrą sprawę nie dostał szansy w Realu Madryt. Praktycznie ciągle zmieniał otoczenie, co mogło wpłynąć na jego psychikę, formę itd. Zresztą aklimatyzacja jest ciężka, a on zmieniał ekipę co sezon. Szkoda chłopa, mógł być wielki... Ilu już takich graczy straciliśmy ?

Jedni są dobrymi grajkami jak Soldado czy Negredo, inni genialnymi jak Mata, a jeszcze inni przeciętnymi: Portillo, Alberto Bueno itd.

Lecz aby nie było, że Barcelona daje szansę każdemu:

- Giovanni Dos Santos - geniusz , piłkarz w wielu aspektach przypominał Ronaldinho , Messiego... Jak skończył ? Jako przeciętny gracz z przebłyskami. W tym przypadku w karierze przeszkodził niesforny charakter piłkarza.

- Bojan Krkić uważany za największy talent "hiszpańskiej' piłki, bił masę rekordów strzeleckich pnąc się po szczeblach kariery do pierwszej ekipy Barcelony. Gdy wydawało się, że już mu się udało, Katalończycy zainwestowali w Ibrahimovicia, Villę, Sancheza, dawali szanse Pedro. A Bojan dziś ma podobny status piłkarza co Gio Dos Santos .

- wielki talent Gai Assulin, Andreu Fontàs i wielu, wielu innych, którzy nie zrobili kariery takiej, jaką im kiedyś wróżono".

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!