Advertisement
Menu
/ własne, ACB.com, euroleague.net

Cantú pokonane z łatwością

Trzecie zwycięstwo koszykarzy w Eurolidze

Dużo wsadów i efektownych zagrań, lecz żadnych poważniejszych emocji. Tak właśnie przebiegło euroligowe spotkanie Realu Madryt z Mapooro Cantú (80:66). Ci pierwsi nie dali dojść rywalom do prowadzenia choćby przez chwilę, zachowując pierwszą pozycję w grupie A. Mirza Begić, zdobywca 17 punktów i 10 zbiórek, zaliczył swój najlepszy występ w sezonie.

Pallacanestro Cantú posiada bardzo bogatą historią, dorównującą tej madryckiej. Co więcej, Los Blancos zawsze mieli z włoskim zespołem pod górkę. Tym razem sytuacja była zupełnie odmienna – Madryt nie musiał się wysilać. Rozpoczął od serii dziesięciu punktów, zmuszając trenera gości, Andreę Trinchieriego, do prośby o czas. Jego podopieczni zbliżyli się do rywali dopiero po tym, jak Pablo Laso wypuścił na parkiet zmienników (18:17).

Bliskość ta trwała ledwie kilkanaście sekund, bowiem dwie trójki Jaycee'ego Carrolla w połączeniu z dobrą defensywą i zbiórkami odbudowały straconą przewagę. Już wtedy, gdy w przerwie oba zespoły dzieliło piętnaście punktów, inny scenariusz niż zwycięstwo gospodarzy był bardzo wątpliwy.

Goście prezentowali koszykówkę bardzo chaotyczną, często tracąc piłkę jeszcze na etapie budowania akcji. Postawa ta udzieliła się trochę koszykarzom Realu Madryt, zaczynającym z lekkim lekceważeniem podchodzić do obowiązków defensywnych. Droga do remisu była daleka, lecz podobne zachowania mogą sprowokować zmianę nastawienia słabiej grających przeciwników. Należało zareagować.

Nie kto inny, a Nikola Mirotić i Rudy Fernández zadbali o komfortową przewagę, co skutecznie rozochociło graczy z Półwyspu Apenińskiego. Prawdziwego rozpędu madrycka drużyna nabrała z początkiem ostatniej kwarty, kiedy piłkę przechwycił Sergio Llull i efektownym wsadem obudził miejscowych kibiców, a także kolegów. Efekt był jednak widoczny jedynie w ofensywie – obrona wciąż sugerowała, że mecz jest już praktycznie rozstrzygnięty. I tak rzeczywiście było.


80 – Real Madryt (18+23+22+17): Draper (-), Fernández (14), Suárez (2), Mirotić (14), Begić (17) – Rodríguez (-), Reyes (3), Carroll (11), Slaughter (6), Llull (11), Pocius (2), Hernangómez (-).

66 – Mapooro Cantú (12+14+22+18): Smith (7), Markoiszwili (5), Aradori (18), Cusin (2), Leunen (13) – Scekić (-), Mazzarino (3), Brooks (13), Tyus-Cecchini (5), Tabu (-).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!