Advertisement
Menu
/ Marca

Essien: Mourinho się nie zmienił

Wywiad dla <i>Marki</i>

Cóż za początek sezonu! To, co wydawało się kolejnym rokiem w Chelsea, stało się przygodą w Madrycie. Jak to wspominasz?
Od czego zacząć? Wydawało się, że faktycznie to będzie dla mnie kolejny sezon w Chelsea po niezłym okresie przygotowawczym, ale jestem tutaj, w Madrycie. Wracając w lipcu do pracy z Chelsea nigdy nie wyobrażałem sobie, że może się zdarzyć coś takiego, ale futbol pełny jest niespodzianek i na pewno to była jedna z nich.

Opowiedz o swoim przejściu do Realu Madryt. Nikt tego nie oczekiwał, to musiało być szaleństwo...
Cóż, nie jest żadnym sekretem, że José Mourinho miał wielki wpływ na moją karierę od czasu, gdy ściągnął mnie do Anglii. On już wtedy był tak dobry i kochany, że poleciał nawet ze mną do Ghany na imprezę charytatywną, gdy pracowaliśmy jeszcze w Chelsea. Więc kiedy wyraził zainteresowanie moją osobą w kontekście Realu Madryt, w ogóle nie miałem wątpliwości. Oczywiście najpierw musieli dojść do porozumienia z Chelsea, ale kiedy dostaliśmy zielone światło, to wszystko ruszyło. W jednej minucie byłem gotowy do gry o Superpuchar w Monako, a w następnej pakowałem walizki, żeby lecieć do Madrytu. Szaleństwo, ale właśnie taki jest futbol dla zawodników.

W Madrycie jesteś już od półtora miesiąca. Co najbardziej zaskoczyło cię w nowej drużynie i nowym mieście?
Jestem tutaj tylko 6 tygodni, ale jestem już pod wrażeniem tego, jak czuli i mili są ludzie w Realu Madryt i samym mieście. Od prezesa po trenera, przez kolegów, sztab szkoleniowy i madrytczyków, wszyscy byli uprzejmi i pomocni. W Ghanie jesteśmy bardzo dumni ze swojej gościnności, ale Madryt nie musi nawet w tym aspekcie niczego zazdrościć. To fantastyczne, że tutaj sprawiają, że czujesz się jak jeden z nich.

A co "Papy" Mourinho? Zmieniło się coś od czasów Chelsea?
[śmiech] Nie, Papa w ogóle się nie zmienił. Ciągle oczekuje od zawodników ciężkiej pracy i zawsze wymaga od nich maksimum, 100%. Jego aspiracje to wciąż wygrywanie wszystkich rozgrywek. To zwycięzca, a to się nie zmienia. Zawsze miałem z nim świetne stosunki. Może będziemy pracować dłużej...

W Realu jest kilku zawodników, których znasz z czasów gry dla Chelsea czy samej Premier League. Grałeś z Carvalho, a także mierzyłeś się z Cristiano, Xabim czy Modriciem. Pomogli ci przy aklimatyzacji?
Tak, znałem już kilku kolegów przed przyjazdem. Poza nazwiskami, które podałeś, Casillas przypomniał mi, że mierzyliśmy się w Południowej Afryce w Meridian Cup, kiedy mieliśmy po 16 czy 17 lat. Grałem też przeciwko Kace na Mundialu U-20 w Argentynie. Wszyscy dali mi wielkie wsparcie, nawet ci, których wcześniej nie znałem. Jesteśmy drużyną pod każdym względem, a treningi zawsze są zabawne.

Jak oceniasz futbol angielski w porównaniu do tego hiszpańskiego?
Na tym poziomie nie ma łatwych meczów, ani w Hiszpanii, ani w Anglii. O wszystkich meczach, w których grałem czy które widziałem w Hiszpanii z ławki, myślałem, że będą trudne i na pewno żaden nie będzie łatwiejszy od drugiego. Przed transferem nie grałem regularnie, więc potrzebowałem kilku spotkań, żeby złapać rytm, co właśnie robię. Dopóki ciężko trenuję, wszystko będzie dobrze.

Przypuszczam, że już wiesz jak ważne dla Realu Madryt jest wygranie dziesiątego Pucharu Europy. To wielki cel klubu od dłuższego czasu.
Tak, wiem o tym, mam nadzieję, że przyłożę się do sukcesów Realu Madryt. Poza wielkim wyczynem dla klubu i miasta, dla mnie też to byłoby coś niesamowitego, bo wygrałbym dwie Ligi Mistrzów z rzędu, więc na pewno dam z siebie maksimum, żeby być częścią tego trofeum.

Jak u ciebie z życiem pozapiłkarskim? Na przykład, próbowałeś już madryckiej kuchni?
Tak, próbowałem już kilku dań, które mnie zachwyciły, ale tęsknię najmocniej za jollof rice [danie złożone z ryżu i ghańskiej zieleniny] i ghańską zupą. Jeśli chodzi o jedzenie, to przytrafiają mi się dziwne rzeczy, bo w większości madryckich restauracji właściciele zapraszają mnie od razu na darmowy posiłek, bo gram w Realu Madryt. Nie jestem do tego przyzwyczajony, naprawdę, muszę mocno naciskać na to, żebym mógł zapłacić rachunek, bo dla mnie to wydaje się niesprawiedliwe.

Na koniec, jak się ma twoja Fundacja? Podobno w 2013 roku znowu zorganizujesz w Ghanie charytatywny mecz gwiazd świata na gwiazdy Afryki. To już potwierdzone?
Cóż, analizujemy temat i podejmiemy decyzję na koniec listopada. Mecz Pokoju sprzed dwóch lat był wielkim sukcesem i chcemy to powtórzyć, żeby zebrać więcej środków na prace charytatywne w Ghanie. Niektórzy zawodnicy, którzy towarzyszyli mi w kwietniu 2011 roku, już powiedzieli, że chętnie to powtórzą, więc pracujemy z nimi nad tym pomysłem. Poza tym reszta projektów idzie swoją drogą. Właśnie zatrudniliśmy kolejnych 10 osób na warsztaty edukacyjne i tworzymy także bibliotekę przy przy wsparciu firmy Mont Blanc.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!