Advertisement
Menu
/ eleconomista.es

Real, Cristiano, Kaká i problem z Prawem Beckhama

Kilka słów o zarobkach

Real Madryt ciężko pracuje nad najbliższym sezonem. Królewscy skupiają się na różnych tematach, a wśród nich są ich największe gwiazdy, Kaká i Cristiano Ronaldo, które stały się powodem do zmartwień w biurach na Santiago Bernabéu. Brazylijczyk z powodu swojego odejścia, które zaczyna być już czymś większym niż łamigłówką. Z kolei Portugalczyk przez nowy kontrakt i pieniądze, które ma zarabiać. Problem jest praktycznie wspólny - w obu operacjach podstawową przeszkodą jest tzw. "Prawo Beckhama". Pamiętacie tę słynną i kontrowersyjną regułę? Wprowadził ją rząd José Maríi Aznara w 2003 roku, a jej celem było ściągnięcie do Hiszpanii najlepszych menadżerów z całego świata. Ostatecznie prawo stało się maszynką do kupowania największych gwiazd światowej piłki. Mówiło ono o tym, że zagraniczni pracownicy, którzy nie mieszkali w poprzednich 10 latach w Hiszpanii i którzy zarabiają ponad 120 tysięcy euro rocznie, mogą być objęci specjalnym 23% podatkiem od dochodu zamiast tradycyjną stawką w wysokości 43%. Beckham był pierwszym zawodnikiem, który skorzystał ze zmiany prawa. Po nim była masa kolejnych zawodników. Sześć lat później ostatnimi crackami, którzy skorzystali z ulg, byli także madridistas.

Cristiano i Kaká wylądowali na Santiago Bernabéu w dużej mierze dzięki tej regule. Obaj zarabiają po 12 milionów euro netto, które oznaczają jedynie 15,5 miliona euro brutto dla Realu Madryt. Jeśli nie istniałoby "Prawo Beckhama", to klub musiałby wydawać na obu piłkarzy po 21,1 miliona euro. Warto przypomnieć, że w Hiszpanii kluby negocjują z zawodnikami zarobki netto, a potem same płacą podatek dochodowy, które normalnie powinien płacić zawodnik. Kilka miesięcy po transferach atakujących prawo się zmieniło. Zapatero przez kryzys zmienił reguły podatkowe i usunął normę stworzoną przez Aznara. "Prawo Beckhama" odeszło w zapomnienie, chociaż kasacja nie dotyczyła przeszłości. Ci, którzy podpisali kontrakty w czasie obowiązywania poprzednich przepisów, mogą czerpać korzyści przez 6 lat od zawarcia kontraktu. Oczywiście Cristiano i Ricardo podpisali umowy na sześć lat, czyli na tyle, na ile prawo gwarantowało klubowi ulgi. Dzisiaj, trzy lata po ich prezentacjach, ta zaleta stała się trochę niewygodna.

Przypadek Kaki
Sprawa Brazylijczyka jest dużo poważniejsza od tej Cristiano. Real Madryt chętnie pozbyłby się Kaki, a sam zawodnik rozumie, że ma coraz mniejsze szanse na triumf w Madrycie i szuka sobie nowego klubu. Jednak na razie jakiekolwiek rozmowy kończyły się fiaskiem. Problem? Zarobki. Piłkarz dalej chce zarabiać około 12 milionów euro, które dostaje w Realu Madryt. Prawdą jest jednak, że w ostatnich rozmowach z Milanem zawodnik obniżył żądania, oczekując 9 milionów euro za rok gry. To we Włoszech dałoby kwotę 17,3 miliona euro. Rossoneri wydaliby ogólnie na zawodnika więcej niż Real Madryt, ale ten zarabiałby mniej. Na dzisiaj mimo wszystko 17,3 miliona euro jest w Calcio nie do pomyślenia. To za duży wydatek na gracza, który budzi tyle wątpliwości.

Coś podobnego, a nawet wręcz gorszego, miało miejsce w przypadku ofert PSG czy Chelsea. W obu przypadkach Kaká nawet nie pomyślał o obniżeniu oczekiwań. 12 milionów euro oznaczałoby nawet 48 milionów euro brutto dla klubu francuskiego (nowy prezydent Hollande planuje 75% od dochodów przekraczających milion euro) i 24 miliony euro brutto dla angielskiego (podatek 50%). Przy takich scenariuszach Brazylijczyk nie chce ruszać się z Realu. Woli pozostać w Madrycie i dostawać tyle, ile dostaje niż ryzykować o wiele mniejsze zarobki w nowej organizacji. Dlatego Realowi tak ciężko będzie się go pozbyć. Mówiąc w skrócie, jeśli Florentino będzie chciał coś za atakującego dostać, to napotka wielki problem. Na razie wydaje się, że klub wręcz musiałby oddać zawodnika za darmo, żeby jego nowa drużyna udźwignęła żądania finansowe gracza.

Przypadek Cristiano Ronaldo
Ta sprawa jest mnie poważna, ale też martwi prezesa Realu Madryt. Od kilku tygodni trwają negocjacje na temat nowego kontraktu i podwyższenia zarobków lidera drużyny Mourinho. Po podpisaniu nowej umowy Portugalczyk będzie w ostatnim progu opodatkowanym stawką 52%. Real Madryt zamiast wydawać 15,5 miliona euro brutto będzie musiał przygotowywać rocznie ponad 31 milionów euro. Dlaczego? Ponieważ CR7 ma zarabiać 15 milionów euro netto, do których trzeba będzie doliczyć 52% podatek. Bez "Prawa Beckhama" taka pensja jest nawet ponad siły Królewskich. Dlatego klub szuka innego rozłożenia zarobków Portugalczyka (premie za mecze, bramki czy tytuły) niż tylko płacenie mu ogromnej pensji netto.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!