Advertisement
Menu

Jeszcze nie teraz

Koszykarze przegrywają z Barceloną

FC Barcelona Regal wraca do gry. Palacio de los Deportes, z pewnością przygotowane na ewentualne świętowanie mistrzowskiego tytułu, musi odwołać imprezę. Katalończycy prowadzili przez znakomitą większość spotkania, kończąc z sześcioma punktami zapasu (75:81). Real Madryt o mistrzostwo będzie musiał powalczyć w Palau Blaugrana w Barcelonie.

Była to najbardziej wyrównana i wymagająca dla obu drużyn rozgrywka. Skupiły się one od samego początku na szybkiej i skutecznej rotacji piłki, starając się rozrzucić obronę rywali, a przede wszystkim wypracować wolne pozycje do rzutów zza obwodu. Okazały się one dość istotne, stanowiąc niemal połowę zdobytych w pierwszej kwarcie punktów.

Wraz z pojawieniem się na parkiecie Sergio Rodrígueza, madrycka ekipa rzadziej szukała długich wymian podań, licząc na okazje wypracowane przez hiszpańskiego rozgrywającego. Trochę się na nim zawiodła, co stworzyło rywalom warunki do sześciopunktowej przewagi (25:31), zbudowanej trójkami Charlesa Judsona Wallace'a. Po krótkim spotkaniu z Pablem Lasem ofensywa Realu Madryt zaczęła funkcjonować trochę lepiej, lecz nadal to Katalończycy znajdywali się w korzystniejszej sytuacji (34:39).

Nie atak, a defensywa stała się największym kłopotem miejscowych po przerwie. Barcelona, bazując na szybkich podaniach, stwarzała sobie okazje do łatwych punktów, w konsekwencji wychodząc nawet na dziewięciopunktowe prowadzenie (44:53). Koszykarze Realu Madryt znaleźli się w tarapatach, bowiem z trudem przychodziła im zmiana obrazu gry. Gdzieś w międzyczasie Sergio Llull trafił za trzy, podrywając publiczność do dopingu, jednak przeciwnicy, niczym nie wzruszeni, utrzymywali różnicę.

Odmianę dało się odczuć dopiero podczas ostatnich dziesięciu minut. Gospodarze wyszli na nie piekielnie zmotywowani, lecz żadnego pożytku z tego nie było. Sportowa złość była przyczyną większej liczby zbędnych przewinień, wyraźnie brakowało spokoju, który tym razem był po stronie przeciwnej. Spokój i trzynaście punktów na plus (60:73), na nieco ponad cztery minuty przed końcem.

Real Madryt ustawił pressing na całym boisku, biegał do kontrataków jak szalony i nigdy nie przestał wierzyć. Laso, na niecałe trzy minuty przed końcem, polecił podopiecznym, aby zachowali chłodną głowę, dobrze bronili, nie popełniali błędów. Chwilę później, także podczas przerwy na żądanie, nawoływał do spokoju. Niko trafił dwukrotnie zza obwodu, tylko potęgując wiarę w remontadę. Niestety, zabrakło i czasu, i punktów. Kolejne, ostatnie już starcie w sobotę.


75 – Real Madryt (15+19+21+20): Llull (12), Singler (11), Suárez (-), Veličković (7), Tomić (12) – Pocius (-), Reyes (6), Mirotić (14), Rodríguez (9), Begić (-), Carroll (4).

81 – FC Barcelona Regal (17+22+23+19): Marcelinho (15), Navarro (12), Mickeal (13), Lorbek (24), Vázquez (-) – Sada (-), Wallace (16), Ingles (1), Rabaseda (-), Eidson (-).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!