Advertisement
Menu
/ ACB.com, własne

Barça rozstrzelana zza obwodu

Zwycięstwo koszykarzy Realu Madryt

Role się odwróciły. Tego wieczoru to Real Madryt zmuszony był do odrabiania strat w samej końcówce i to on ostatecznie triumfował, pokonując FC Barcelona Regal różnicą sześciu punktów (69:75). Królewskim pomogła świetna skuteczność w rzutach z dystansu.

Podczas akcji otwierających pojedynek Real Madryt miał kłopoty z uporządkowaniem gry na obu frontach. Pod względem ofensywnym zespół po raz kolejny nastawił się na zagrywanie piłek do Antego Tomicia, lecz tym razem Chorwat był bardzo dobrze pilnowany. Kilkukrotnie jego rzuty zostały zablokowane, nie raz sam zgubił piłkę, ale wciąż uparcie próbował. Jego postawa nie była na tyle istotna, bowiem zza obwodu trafili Novica Veličković, Carlos Suárez i Sergio Llull, nadrabiając niepowodzenia pod obręczą.

Gra w defensywie opierała się głównie na przewinieniach, dopiero z czasem zyskując bardziej solidny charakter. Bardzo dobrze bronili za to miejscowi, wyjątkowo uczuleni na dynamiczne wejścia Królewskich pod kosz. Tego wieczoru już na początku zostali oni zniechęceni do takich akcji, jak na złość nawet lepiej radząc sobie w rzutach z dystansu i dotrzymując w ten sposób kroku rywalom. Do przerwy aż sześciu zawodników Los Blancos miało na koncie celny rzut za trzy, co w dużej mierze przełożyło się na brak jakiejkolwiek straty (40:40).

Kiedy zabrakło trójek, na pierwszy plan wysunęła się fatalna dyspozycja gości w rzutach ze strefy podkoszowej. Kolejne bezowocne akcje, nie do końca przemyślane i rozsądne, pozwoliły Barcelonie na zdobycie ośmiopunktowej przewagi (48:40). Katalończycy zaczęli kryć jeszcze skrupulatniej i intensywniej, na co gracze ze stolicy długo nie potrafili znaleźć recepty. Niemal cztery minuty przyszło kibicom oczekiwać na ich pierwsze punkty po przerwie.

Brakiem skuteczności na całe szczęście zarazili się także rywale, dzięki czemu nie doszło do całkowitej dominacji. Real Madryt był zupełnie pozbawiony okazji do przeprowadzania szybkich kontrataków, nie mogąc zagrać „po swojemu”. Czując zbliżający się koniec, a wraz z nim niebezpieczeństwo drugiej porażki, Sergio Rodríguez wziął na siebie odpowiedzialność, rozpoczynając trójkową rewolucję. Sam trafił za trzy punkty dwukrotnie, a przykład z niego wzięli Nikola Mirotić i Jaycee Carroll (66:70). Wraz z kolegami nie popełnili błędu z przeszłości, kończąc mecz z prowadzeniem (69:75).

Finałowa rywalizacja przenosi się do Madrytu, gdzie zostaną rozegrane kolejne dwa mecze. Pierwszy z nich w poniedziałek.


69 – FC Barcelona Regal (21+19+16+13): Huertas (10), Eidson (-), Mickeal (10), Lorbek (22), Vázquez (11) – Navarro (11), Sada (-), Wallace (1), Ingles (2), N'Dong (-), Rabaseda (2).

75 – Real Madryt (20+20+9+26): Llull (5), Suárez (3), Singler (8), Veličković (5), Tomić (12) – Pocius (2), Reyes (6), Rodríguez (14), Carroll (10), Mirotić (10), Begić (-).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!