Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Postawić kropkę nad "i"?

Przed meczem z Sevillą

Już jutro Królewscy mogą zdobyć 32. tytuł Mistrza Hiszpanii. Jeśli podopieczni José Mourinho wygrają z Sevillą, a Barcelona przegra w Vallecas, to Katalończycy nie będą mieli już nawet matematycznych szans na obronienie tytułu.

Na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy nastroje w Madrycie zmieniały się częściej niż Giacomo Casanova zmieniał kobiety. Najpierw było dziesięć punktów przewagi i zastanawianie się, czy na Camp Nou Xavi i spółka znowu będą musieli ustawiać szpaler, czy może Blancos będą świętować mistrzostwo na stadionie odwiecznego rywala. Później przewaga topniała, osiem, sześć, cztery i wreszcie wszyscy zaczęliśmy obgryzać paznokcie i martwić się tym, że Real po Gran Derbi może mieć już tylko jeden punkt przewagi, a wtedy pojedynek z Sevillą będzie jednym z pierwszych meczów "o życie". Na szczęście nie będzie, mecze "o życie" Królewscy mają już za sobą.

Bezpieczna przewaga nad Dumą Katalonii daje stołecznemu klubowi spory margines bezpieczeństwa. Dzięki takiej, a nie innej sytuacji w tabeli, piłkarze z Santiago Bernabéu nie powinni odczuwać presji ze strony kibiców, czy bezpruderyjnej prasy z Madrytu. Jednak presja związana z sytuacją w tabeli to jedno, a mecz z Bayernem to drugie, o którym w stolicy Hiszpanii jeszcze nikt nie zapomniał. Cristiano Ronaldo na pewno będzie chciał udowodnić, że przestrzelony karny w żaden sposób na niego nie wpłynął, podobnie Sergio Ramos czy Kaká, jeśli oczywiście obaj zagrają. Cała drużyna będzie chciała się zrehabilitować, co niestety może przynieść zupełnie odwrotny skutek.

Poza presją i chęcią udowodnienia swojej wielkości, problem stanowić może zmęczenie i brak świeżości u podstawowych graczy. Pomijając już sam fakt, że w środę Merengues spędzili na boisku 120 minut, to już od samego początku tamtego spotkania było widać wyraźne zmęczenie trudami całego sezonu. Takim piłkarzom jak Xabi Alonso, Khedira, Özil czy nawet Ronaldo brakowało sił już po pierwszej połowie. Mourinho będzie musiał postawić na zmienników i tu zaczynają się schody. O ile Higuaín może zagrać za Benzemę, tak kto mógłby zastąpić Khedirę i Alonso? Granero i Şahin nie gwarantują w środku pola takiej jakości jak Bask i Niemiec, którzy notabene są dalecy od swojej najlepszej formy, szczególnie fizycznej. Patowa sytuacja.

Madridistas mogą narzekać, że klub nie zagra w finale Ligi Mistrzów, czym to jednak jest przy sytuacji sevillistas? Klub z Andaluzji w Lidze Europy nie zakwalifikował się nawet do fazy grupowej rozgrywek, odpadając z niemieckim Hannoverem. A w La Liga? Na razie wszystko wskazuje na to, że dla Sevilli będzie to najgorszy sezon od 11 lat. Rozgrywki w sezonie 2002/03 zakończyli na dziesiątym miejscu, obecnie są oczko wyżej, ale za ich plecami czai się już Espanyol i Getafe. Jeśli prezes José María del Nido marzy jeszcze o europejskich pucharach, to jego klub musi jutro dać z siebie wszystko. Dla Królewskich to nie jest mecz "o życie", ale dla Rojiblancos jak najbardziej.

Míchel, dla którego każda wizyta na Santiago Bernabéu jest jak powrót do domu, będzie miał ciężki orzech do zgryzienia. W meczu z Levante swoją piętnastą żółtą kartkę w sezonie obejrzał Gary Medel, piłkarz absolutnie kluczowy dla Sevilli. Chilijczyk spędził w tym sezonie 2542 minut na boisku, więcej od niego grał tylko Jesús Navas. Kto może go zastąpić i być partnerem Trochowskiego w środku pola? Możliwości są trzy i żadna nie będzie dla Míchela w 100% satysfakcjonująca. Najprawdopodobniej w pierwszym składzie wybiegnie Ivan Rakitić, ale Chorwat grał w tym sezonie zdecydowanie bliżej napastników niż obrońców, a w Madrycie trzeba myśleć przede wszystkim o defensywie. Drugim wyborem może być José Gómez Campańa, jemu z kolei może zabraknąć doświadczenia – urodzony w 1993 roku Hiszpan zaliczył dotąd tylko trzy występy w wyjściowej jedenastce. Ostatnim i najmniej prawdopodobnym wyborem wydaje się być Tiberio Guarente, jednak Włoch grał w obecnych rozgrywkach jedynie przez… 17 minut.

Álvaro Negredo – dla niego powrót na Santiago Bernabéu nie wiąże się z wieloma pięknymi wspomnieniami, jak w przypadku Míchela, a przede wszystkim z rozczarowaniem. Hiszpan będzie chciał znów pokazać włodarzom z Madrytu, że pozbycie się go było błędem. Reprezentant Hiszpanii w barwach Sevilli grał przeciwko Królewskim już siedem razy i strzelił trzy gole, ale tylko raz cieszył się z wygranej w sezonie 2009/10 na Sánchez Pizjuán. Jutrzejsze spotkanie zostanie jednak rozegrane w Madrycie, a tam Andaluzyjczycy ostatni raz wygrali w sezonie 2008/09 – 4:3. Ogólny bilans ligowych spotkań między obiema drużynami, rozgrywanymi w stolicy Hiszpanii, jest zdecydowanie korzystniejszy dla gospodarzy. 67 meczów, 48 wygranych, 11 remisów i tylko 8 porażek, na dodatek 180 goli strzelonych i 73 stracone.

Czego możemy się jutro spodziewać? Na pewno bramek. Mecze Sevilli i Realu zawsze obfitowały w multum goli, a na Santiago Bernabéu tylko dwa spotkanie zakończyły się bezbramkowym remisem. Poza tym, jeśli piłkarze wyrzucili już z głów pojedynek z Bayernem i odzyskali siły, to nie mamy się o co martwić.

Po mistrzostwo, Madrycie!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!