Advertisement
Menu
/ abc.es

Niezwykły byt madridisty, Ángela Atienzy Landety

O drugim życiu wielkiego piłkarza Realu

Na madryckiej stacji Canillejas w dzielnicy San Blas, tuż przy wyjściu na ulicę Alcala, znajdziemy wyjątkowy mural upamiętniający życie równie wyjątkowego człowieka, artysty i piłkarza, Ángela Atienzy Landety. Ceramiczne dzieło ma cztery metry długości i dwa wysokości, a postacie na nim przedstawione są dzikie, wyraziste i abstrakcyjne. Ta praca niesie wiele znaczeń, lecz przede wszystkim przedstawia życie jej autora, piłkarza złotej madryckiej drużyny z lat 1954-59, dobrego przyjaciela Alfredo Di Stéfano.

Mural na Canillejas należy do serii czternastu podobnych dzieł zleconych Ángelowi Atienzie przez władze miasta Madrytu na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Miały przyozdobić madryckie stacje metra, uczłowieczyć podziemny beton, szkło i stal. - Mężowi wykonanie tych murali zabrało około roku - przypomina sobie dawne czasy Mari Carmen Atienza, żona i oficjalny rzecznik artysty, odkąd ten zapadł na ciężką, stopniowo wyniszczającą go chorobę.

Nie były to pierwsze znane prace Atienzy, wcześniej wykonał już specjalne hiszpańskie okna na Międzynarodowe Targi w Nowym Jorku oraz dla międzynarodowego lotniska Barajas w Madrycie. Tworzył również murale, rzeźby wykonywane w metalu i dachówki ceramiczne dla Bazyliki Matki Bożej Nieustającej Pomocy w stolicy Hiszpanii.

Futbol czy sztuka?
Ángel Atienza artystyczne szlify zdobywał w Akademii Sztuk Pięknych w Santiago de Compostela. Podobno malował od dziecka, porzucił jednak sztukę, aby bronić barw Realu Madryt. - Jak artysta może grać w piłkę? Artysta nada się do wszystkiego - śmieje się Mari Carmen, przypominając postać Eduardo Chillidy, artysty i bramkarza Realu Sociedad.

Atienza nie tylko świetnie grał w piłkę, ale robił to w najlepszym wówczas zespole na świecie. Występował na pozycji obrońcy w złotej drużynie Realu Madryt w latach 1954-59, u boku Di Stéfano, a także swojego brata Adolfo, napastnika. Czterokrotnie wzniósł Puchar Europy (1956-59), raz "mały" Puchar Świata (1956), dwa Copas Latinas (1955, 1957) i trzy tytuły Mistrza Hiszpanii (1955, 1957, 1958).

Mało kto może szczycić się takimi osiągnięciami, lecz o Atienzę upomniała się jego pierwsza miłość - sztuka. - W 1958 roku zaczął studiować sztukę i architekturę, a w tamtych czasach piłkarzom nie wolno było zajmować się innymi rzeczami niż futbol. Klub nalegał, aby dokonał wyboru, więc odszedł - mówi żona Mari Carmen. - Zrezygnował z gry w wieku 28 lat, ponieważ pochłonęła go pasja tworzenia. I chociaż opuścił futbol, to tylko na poziomie profesjonalnym, ponieważ sport nie opuścił jego. Nadal grał, tyle że amatorsko.

Z Madrytu do Caracas.
- Życie artysty zawsze jest pełne zmian - zauważa Mari Carmen. Atienza zmienia nie tylko profesję, ale i miejsce zamieszkania. Warsztat na Boadilla del Monte w Madrycie zastępuje dom na przedmieściach Caracas w Wenezueli. Do tego karaibskiego kraju trafia dzięki znajomościom z wenezuelskimi artystami pracującymi w Madrycie. Początkowo miał tam wykonać jedną pracę, ale przyszły kolejna i kolejna, "aż w końcu zostaliśmy na 25 lat", śmieje się Mari. Tam urodziła się ich córka Dasha, biolog morski. - Bardzo cenię sobie Wenezuelę. Nasza córka jest przecież obywatelką tego kraju - zauważa żona artysty.

- Tam nastał jego czas, czas pracy i kreatywności. Posiadał już bogactwo doświadczenia, a że otrzymał więcej swobody, mógł eksperymentować - twierdzi Mari Carmen. Pośród wielu prac z tamtego okresu pochodzą między innymi rzeźbione szyby dla międzynarodowego lotniska w Maiquecie, witraże i rzeźbione w metalu drzwi w Muzeum Boga w Maracaibo czy murale w Melia Puerto La Cruz i Caraballedzie. Atienza często stosował mieszankę różnych materiałów, od brązu, przez aluminium, drzewo i beton, po szkło i ceramikę. - Zmieniał się pod wpływem mieszkania w Wenezueli, w jego pracach pojawiało się coraz więcej koloru zielonego. Nasze mieszkanie wyglądało jak wielka zielona góra - wspomina Mari Carmen.

Jej mąż zawsze miał upodobanie do prac obejmujących wielkie obszary, dlatego jego ulubionym dziełem pozostaje wykonanie dekoracji zewnętrznych, wewnętrznych, okien, balustrad i metalowych części konstrukcji w Sanktuarium Narodowym Najświętszej Marii Panny z Coromoto. - Jego prace wpływają na odbiorcę. Miał ogromny potencjał, zawsze wywierał wrażenie. Każdy geniusz ma szczególną naturę. On ma bardzo mocną osobowość, dlatego jego prace posiadają wielką siłę - mówi Mari Carmen.

Barcelona na emeryturę.
- Ángel nie planował powrotu do ojczyzny, zrobiliśmy to jednak ze względu na bezpieczeństwo - tłumaczy żona artysty. Decyzja o powrocie zapadła po tym, jak małżeństwo padło ofiarą napadu. Kula wystrzelona przez napastnika zraniła Ángela w kość udową.

Wybór padł na Barcelonę, gdzie córka państwa Atienza kończyła studia podyplomowe.

- Ángel nigdy nie chciał wrócić do Madrytu czy Hiszpanii. Po tak długim upływie czasu nie potrafił wrócić do miejsc, gdzie się wychował. Wszystko byłoby inne, bez ludzi z tamtych czasów, bez tamtych budynków. Nic nie byłoby takie samo.

W 2001 roku państwo Atienza przenieśli się do Barcelony. Wtedy zaczęła się również choroba artysty, Alzheimer. To zmusiło Ángela do zarzucenia rozpoczętych projektów. - Aby wykonywać witraże czy murale trzeba się naprawdę ciężko napracować, a on nie mógł już się tak wysilać - tłumaczy Mari. Dotychczasowe materiały, z którymi pracował Atienza, zastąpiło malarskie płótno.

Zdołał jeszcze odrestaurować witraże w Círculo de Bellas Artes w Madrycie, malował do roku 2010. - Teraz mąż jest już w finalnym stadium choroby. Nie wiemy, jak długo będzie z nami, może dzień, może rok. To choroba wielu artystów, tak właśnie zmarł Eduardo Chillida. Cóż zrobić, życie - kończy Mari Carmen.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!