Advertisement
Menu
/ terra.es

Barcelona znów płacze

Felieton Alfonso Celemína

Alfonso Celemín ma w zawodowym portfolio pracę w Televisión Espańola, gdzie był / jest redaktorem odpowiedzialnym za informacje dotyczące Realu Madryt. Zadeklarowany madridista, zarazem z ostrożnym podejściem do drugiej kadencji Florentino Péreza na stanowisku prezesa Realu Madryt.

-------------------------------------

Transmisja na żywo: FC Barcelona, klub honorowy, który nigdy nie mówi o arbitrach, ponieważ wykracza to poza kategorie dobra i zła, właśnie pokazuje swe prawdziwe oblicze. Wreszcie porzucił hipokryzję i dziesięciopunktową przewagę Realu Madryt w ligowej tabeli oficjalnie składa na karb postawy sędziów. Atakuje arbitrów w sposób dość ortodoksyjny, by nie powiedzieć trywialny. Ta poczciwa barcelońska ofiara sędziów, jaką świetnie znamy z przeszłości, znów powróciła. W samą porę, po trzech latach przebywania w raju i opływania we wszelkie dostatki.

W ostatnich latach wygrała wszystko, podczas gdy narzekali inni, w tym Real Madryt na czele z Mourinho. Była na narzekania głucha, jak w epoce kina niemego, a jeżeli już, to tłumaczyła je zazdrością Królewskich o zdobywane trofea. I tak brzmiała prawda.

Lecz nagle i niespodziewanie koło fortuny poczęło obracać się w drugą stronę. Real Madryt, oparłszy się na dobrej grze, pomocy w kilku przypadkach i szkodzie Barcelony w kilku innych - nie będziemy temu zaprzeczać - pewnie zmierza ku detronizacji jeszcze aktualnego mistrza Hiszpanii. Wracają więc stare duchy sędziowskiej pomocy okazywanej Los Blancos. Teoria zrodzona w Barcelonie, sięgająca jeszcze poprzedniego wieku. Oni nigdy nie potrafili uhonorować madryckich triumfów w kraju i zagranicą. Według nich zawsze przychodziły z pomocą sędziów.

Teraz zwycięski cykl dobiega końca, już o tym wiedzą i zaczynają dostrzegać decyzje arbitrów, które im szkodzą. I zachowują się tak przykładnie, tak spokojnie. Prasa pro-barcelońska znów zaczyna się strzępić, różni trenerzy Blaugrana wygłaszają zdania bez sensu i pomyślunku, a Guardiola... Ech, Guardiola jest takim Panem Perfekt, że nigdy nie wypowiada się na temat sędziów. Wysyła jedynie, niczym mityczna Sybilla, zakamuflowane wiadomości w kierunku prasy i pozostałych barcelońskich trenerów, mające nakłonić do wszczęcia ataku na sędziów ligowych.

Guardiola, jak się teraz okazuje, niczym nie różni się od Mourinho. Gdy zraniony, lamentuje. To samo robił Portugalczyk chcąc sprawdzić, czy musi zacząć głośno protestować, aby odmienić panujące trendy. Każdy narzeka tak, jak czuje. Jeden czyni to otwarcie nic nie ukrywając, jak Mourinho. Inny skrycie, ubierając pretensje w woalkę, używając słów, które wymagają interpretacji. Słowa wypowiedziane przez Guardiolę po meczu z Atlético, te traktujące o niemożności wygrania ligi, zdecydowanie odbieram jako ukrytą skargę na arbitrów przeszkadzających Barcelonie. I jeszcze uwaga o równej liczbie żółtych kartek Pepe i Messiego. Czy te uwagi muszą być tak zakamuflowane, czy nie lepiej powiedzieć wszystkiego jasno i otwarcie? Nie, przecież wizerunek człowieka prawego nie pozwala być tak bezpośrednim, trzeba więc wysyłać sygnały, aby kampanię wszczynali inni.

Katalońska prasa poczęła tworzyć teorie konspiracyjne, w tym samym tonie wypowiedział się zastępca prezesa Barcelony: "Liga nie oferuje warunków ani obiektywnych, ani normalnych do tego, żeby wygrał najlepszy. Jednak wcale nie narzekamy na arbitrów. Po prostu gracze Barcelony potrzebują czegoś ponad doskonałością, ponieważ w normalnej sytuacji w spornej sytuacji zawsze decyzja jest przeciwko nim." Ojej! Ktoś tu chyba ma problem z zaakceptowaniem podstawowego prawa w futbolu, które mówi, że każdy cykl się kiedyś kończy. Tak było w przypadku i "Piątki Sępa", i Dream Teamu, i Milanu Sacchiego...

Ot, cała polityka lamentu dobiegającego z Camp Nou, na czele której stoi Guardiola. A przecież sam mówił, że wykształcenie zobowiązuje, aby o pracy arbitrów nie rozmawiać. Ta hipokryzja wpisuje się w portret złożonej osobowości trenera Barcelony. Jego prawdziwy charakter to nie tylko to, co widzimy na konferencjach prasowych. Pep potrafi być równie sprytnym manipulatorem co Mourinho. Tyle że Portugalczyk się z tym nie ukrywa, Guardiola przeciwnie. Nie poznaliśmy jeszcze jego prawdziwego oblicza.

Gdy wszystko spływało mlekiem i miodem, było wspaniale. Teraz, gdy zmienia się sytuacja, zmienia się i Guardiola. Niepewny, nerwowy, fałszywy, a nawet gwałtowny, co skrywa pod maską ironii. Pamiętacie, że to on jest najczęściej wyrzucanym z boiska piłkarzem w historii Barcelony? To mówi wiele. Chyba trochę nas oszukał i uważam go za człowieka mającego w sobie sporo fałszu. W czasach sukcesu łatwo jest być szlachetnym i pokazywać zestaw pięknych zalet. Teraz, gdy sprawy nie układają się tak gładko, zaczynamy dostrzegać prawdziwego Guardiolę.

Już tysiąc razy wolę Mourinho, który o swoich przekonaniach mówi głośno i wyraźnie, nie stosując forteli, aby wysnuć te same zarzuty. Jeden jest szczery, drugi jest hipokrytą.

A jeżeli są w Hiszpanii jakieś dwa zespoły, które nie mogą narzekać na sędziów, to właśnie Real i Barcelona. Zawsze były faworyzowane bardziej niż reszta ligi. Tu nie ma kontrargumentów, chociaż niektórzy i bez nich chcieliby iść na wojnę. Barcelona wygrała prawie wszystko w ostatnich trzech latach ponieważ była najlepsza. Bez względu na pomoc pewnego arbitra w pewnym meczu na Stamford Bridge.

Teraz Real wyprzedza Barcelonę o dziesięć punktów z tego samego powodu - po prostu radzi sobie lepiej. Zespół Mourinho nie zawiódł tam, gdzie zawiódł zespół Guardioli, który ma na koncie mniej zwycięstw poza swoim stadionem niż Rayo Vallecano. Przyczyny porażek z Getafe czy Osasuną szukać należy bardziej w błędach własnych niż sędziego. I nie łudźcie się, czas płynie tak samo dla innych, jak dla Puyola i Xaviego, którzy zaczynają pokazywać oznaki zmęczenia. Real tymczasem ma najmłodszy zespół i zmierza ku rekordom ligowym nigdy nienotowanym.

Nie dajmy się oszukać, nie zrzucajmy winy na sędziów. Tak jak Villarato było wytworem mediów, tak teraz nikt nie faworyzuje Realu Madryt. Wcześniejsi mistrzowie zwyciężali, ponieważ byli najlepsi. Teraz zmierza ku temu Real. Warto natomiast zachować trzeźwość spojrzenia i zauważyć, że ci, którzy nigdy nie mówili o sędziowaniu, teraz czynią to nader gorliwie. Barcelono, witamy w prawdziwym świecie! Zdjęłaś maskę i znów szlochasz.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!