Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Po mistrzostwo przez Vallecas

Trudne spotkanie z Rayo Vallecano

Czy to był najtrudniejszy mecz dla Realu Madryt w tych rozgrywkach o mistrzostwo Hiszpanii? Czy to był najsłabszy mecz Realu Madryt w tym sezonie Primera División? Takie pytania po wizycie w Vallecas stają się zasadne, bo do tego, że było to najtrudniejsze i najsłabsze wyjazdowe spotkanie Królewskich w tegorocznej batalii o mistrza kraju nie ma żadnych wątpliwości. I tylko błysk geniuszu rozgrywającego słabszy mecz Cristiano Ronaldo pozwolił Los Blancos dopisać sobie trzy punkty.

Chyba w żadnym meczu w tym sezonie, a może nawet w całym kalendarzowym roku 2011 Real Madryt nie został tak zdominowany fizycznie, choćby przez czterdzieści pięć minut - pierwsza połowa w wykonaniu przyjezdnych mogła przyprawić swoich kibiców w zdumienie. Tak nieporadny, wybijający na oślep wręcz piłki do przodu Real Madryt, wykonujący tak niedokładne - jak te w pierwszej części - kontrataki to widok na takich stadionach jak Campo de Fútbol de Vallecas to widok nieczęsty.

Rayo Vallecano powinno schodzić na przerwę prowadząc jedną bramką po strzale Pitiego (piłka odbiła się od spojenia bramki Casillasa) z grającym od dwudziestej minuty w dziesiątkę Realem Madryt - Sergio Ramos po uderzeniu łokciem napastnika gości, Diego Costy, powinien otrzymać czerwoną kartkę. Swoją okazję na bramkę miał Higuaín, próbował z dystansu dwukrotnie Cristiano, ale to nieprzesłoniło niemocy i rozdygotania w grze Królewskich w pierwszych czterdziestu pięciu minutach.

Druga połowa ułożyła się dla graczy Mourinho pomyślnie dość szybko, bo już osiem minut po rozpoczęciu. Gdy drużynie wyjątkowo nie idzie, gdy gra się nie klei, wtedy sprawy w swoje ręce bierze Cristiano, wtedy wszyscy mogą się przekonać po raz n-ty, dlaczego kosztował tak dużo, dlaczego wart jest dwa albo trzy razy tyle i dlaczego jego miejsce w historii Realu Madryt jest wśród wielkich legend. Któż oprócz niego zdecydowałby się na taki strzał, z takiej pozycji i w takiej sytuacji? Wspaniałe uderzenie piętą Ronaldo dało Królewskim prowadzenie i pozwoliło na bezcenny spokój w ich poczynaniach.

Ale podopieczni José Ramóna Sandovala nie podłamali się po tej bramce i nie zaprzestali atakować, a szkoleniowiec beniaminka zmianami dał do zrozumienia, że nie broni wyniku i stawia wszystko na jedną kartę. Wyrównanie powinno nadejść w siedemdziesiątej trzeciej minucie, gdy naprzeciw Casillasa stanął Michu, ale niestety dla gospodarzy i na szczęście dla gości strzelił nad poprzeczką. Zaledwie minutę później Królewskich uratował wspaniałą interwencją ich kapitan, Iker Casillas po strzale Casado. I w końcu w minucie dziewięćdziesiątej po rzucie rożnym piłki z metra do siatki nie skierował Armenteros.

Trzeba też wspomnieć o arbitrze, który zaliczył fatalny występ, nie karząc Sergio Ramosa i niesprawiedliwie wyrzucając z boiska Michu. Real Madryt miał w tym spotkaniu ze sobą kupę szczęścia (Piti, Casado i Armenteros) oraz geniusz Ronaldo i Casillasa. Takimi meczami zdobywa się mistrzostwo.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!