Głowa lidera

Real Madryt zwyciężył w Getafe po niezbyt porywającym i wbrew pozorom bardzo trudnym spotkaniu. Jedyną bramkę zdobył strzałem głową Sergio Ramos w siedemnastej minucie. Dzisiejszego wieczora na Coliseum Alfonso Pérez w Getafe zdecydowanie bardziej porywający od poczynań obydwu zespołów był wiatr, towarzyszący piłkarzom przez całe spotkanie, który miał sporo do powiedzenia w kwestii realizacji taktycznych założeń.

Ale zwalanie wszystkiego na niezbyt przyjazne warunki atmosferyczne byłoby niegodne, bowiem na okazje, które Królewscy zmarnowali, panujące warunki wpływu żadnego nie miały. Mecz był rwany, walka miała miejsce głównie w środku pola, co nie mogło i nie przełożyło się na jego atrakcyjność.

Dobrze zorganizowane w defensywie Getafe dużo gorzej radziło sobie w ataku. Najwięcej sił, werwy i pomysłów na grę zespół Luisa Garcíi miał na samym początku spotkania. W siedemnastej minucie meczu Królewscy wywalczyli rzut rożny, który po dośrodkowaniu Mesuta Özila i skierowaniu piłki do siatki przez Ramosa zakończył się dla nich golem. Od tego czasu - i nie będzie w tym stwierdzeniu przesady - na murawie królowali już piłkarze gości. Los Blancos z sobie tylko wiadomych powodów nie zakończyli tego spotkania przynajmniej dwubramkowym prowadzeniem.

Trudno też wskazać jednoznacznie najlepszego piłkarza tego meczu po stronie Realu Madryt. Wydaje się, że to formacja defensywna spisała się dziś najlepiej, co tylko potwierdza, jak dziwne było to spotkanie. José Mourinho po raz kolejny dostał odpowiedź, kto powinien tworzyć parę stoperów, gdyby znów naszły go wątpliwości. Mecz z serii tych do zapomnienia, który istotnie może być kluczowy w kwestii mistrzostwa Hiszpanii. Do dziś Real Madryt tylko raz zwyciężył 1:0 po golu Sergio Ramosa w oficjalnym spotkaniu. Miało to miejsce cztery lata temu... w Getafe.