Laporta: Mówili mi, żebym zatrudnił Mourinho

Były prezes FC Barcelona Joan Laporta udzielił wywiadu magazynowi El Gráfico, w którym odniósł się w paru kwestiach do Realu Madryt, nie unikając oczywiście porównań do Barcelony.

Laporta nie ma wątpliwości dlaczego model Barçy, a nie Realu Madryt się sprawdza, wskazując wyraźne różnice w sposobie zarządzania klubem. - Hegemonia Barcelony zaczęła się w 2003 roku nie dlatego, że ja objąłem fotel prezesa, ale dlatego, że był to czas, kiedy zaczęto stawiać na canterę, podczas gdy Real Madryt wciąż sięgał do portfela. Ponadto, mieliśmy większą stabilność instytucjonalną. Jako prezes w klubie spędziłem siedem lat, w tym czasie w Realu Madryt przewinęło się pięciu sterników, wspaniałych ludzi, z którymi miałem świetne relacje, ale to bardzo wyraźnie pokazuje, jaki mieli sposób na zarządzanie klubem.

Poprzednik Sandro Rosella wyjawił też, z jaką presją spotykał się po mianowaniu Guardioli na trenera pierwszego zespołu. - Wszyscy mówili mi, żebym zatrudnił Mourinho, a ja powierzyłem klub Guardioli. Chcieli mnie zniszczyć, mówili, że nie miał doświadczenia. Mourinho jest wielkim trenerem, ale myśleliśmy, że Guardiola spełniał wymagania ze względu na swoją mentalność. My to wiedzieliśmy, bo przygotowywaliśmy kontrakt, ale większość ludzi była temu przeciwna.

Co jest kluczem do sukcesu obecnej Barcelony? Laporta nie ma wątpliwości. - Klub, a co najważniejsze, piłkarze nadal są skromni. Guardiola i zawodnicy podejmują dobre decyzje. Zasługi są ich.

Były prezes klubu ze stolicy Katalonii wspomniał, co było najszczęśliwszym momentem jego kadencji - 2-6 na Bernabéu. Tego dnia czułem rozkosz z tortury, że nie mogłem wyrazić dokładnie, co czułem, przez szacunek do prezesa rywala.