Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Podsumowanie 11. kolejki Primera División

Koniec passy Levante

Valencia CF – Getafe CF 3:1 (Feghouli 12’, 26’, Aduriz 75’ – Diego Castro 24’)
Miejsce: Mestalla

Sofiane Feghouli bohaterem Nietoperzy. Tym razem to właśnie Francuz został niespodziewanie głównym aktorem sobotniego widowiska. Jedyną rysą na jego występie jest faul na Mané, za który powinien opuścić boisko. Tak czy inaczej, Valencia zgarnia trzy punkty i utrzymuje czwartą lokatę w ligowej tabeli. Na uwagę zasługuje kolejny świetny występ Evera Banegi, który bardzo dojrzał i wreszcie zaczyna grać na miarę swoich możliwości.

Villarreal CF – Rayo Vallecano 2:0 (Bruno 20’, Borja Valero 66’)
Miejsce: El Madrigal

Los Submarinos w końcu zwycięscy. Mimo braku kontuzjowanych Giuseppe Rossiego i Nilmara, całkiem sprawnie poradzili sobie z piłkarzami z Madrytu. Gospodarze byli wyraźnie lepsi, ale trafili na dobrze zorganizowaną defensywę przyjezdnych i bramkarza Davida Cobeńo, który wybronił rzut karny wykonywany przez Marcosa Sennę. Gdyby nie to, wynik byłby pewnie wyższy. Nawiasem mówiąc, Senna to kolejny zawodnik, który dołącza do grona kontuzjowanych. Urazów doznali też Marco Ruben i Cani.

FC Barcelona – RCD Mallorca 5:0 (Messi 13’ (k.), 22’, 29’, Cuenca 50’, Alves 90’)
Miejsce: Camp Nou

Niemoc Katalończyków nie mogła trwać wiecznie. Po kilku bezbarwnych występach Blaugrana rozgromiła piłkarzy z Balearów. Klasycznego hat-tricka zaliczył Leo Messi, który tym samym został samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej. Pierwszą w karierze bramkę dla Barcelony A strzelił za to Isaac Cuenca.

Real Sociedad – Real Madryt 0:1 (Higuaín 9’)
Miejsce: Municipal de Anoeta

O zwycięskich Los Blancos pisaliśmy tutaj.

Sporting Gijón – Athletic Bilbao 1:1 (Bilić 70’ – Susaeta 62’)
Miejsce: El Molinón

Sprawiedliwy podział punktów na El Molinón. Pierwsi na prowadzenie wyszli Baskowie za sprawą Markela Susaety. Niedługo jednak cieszyli się bramkową przewagą, bo niecałe dziesięć minut później wyrównał Mate Bilić, który w międzyczasie pojawił się na boisku i spotkanie zakończyło się remisem.

CA Osasuna – Levante UD 2:0 (Cejudo 39’, Nino 43’)
Miejsce: Reyno de Navarra

Konia z rzędem temu, kto przed sezonem spodziewał się, że cała Hiszpania będzie się zastanawiać, kiedy powinie się noga kopciuszkowi z Walencji. Od jakiegoś czasu oczy Europy są skierowane na Orriols, dzielnicę, w której rezyduje największa sensacja tegorocznej Primera División. W niedzielę stało się to, co kiedyś stać się musiało. Levante odniosło pierwszą porażkę w październiku. Tymi, którzy zrzucili ich z fotela lidera, są piłkarze Osasuny, którzy przez ponad pół godziny grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Álvaro Cejudo.

Racing Santander – Real Betis 1:0 (Stuani 63’ (k.))
Miejsce: El Sardinero

Pierwsze w tym sezonie spotkanie zwycięskie dla Los Racinguistas, choć równie dobrze mogło zakończyć się zupełnie innym rezultatem, bo i Betis miał swoje okazje bramkowe. Piłkarze z Santanderu odzyskali nadzieję na wyjście z zapaści. Podopieczni Pepe Mela wręcz przeciwnie – po świetnym początku sezonu staczają się po równi pochyłej. Obecnie zajmują dwunaste miejsce.

Atlético Madryt – Real Saragossa 3:1 (Adrián 18’, 74’, Domínguez 30’ – Postiga 78’)
Miejsce: Vicente Calderón

Wobec nieskuteczności Radamela Falcao odpowiedzialność za strzelanie goli spadła w meczu z Saragossą na barki Adriána Lópeza. To 23-latek dwiema bramkami zapewnił zwycięstwo Los Rojiblancos. Zdominowanych przez Atlético gości było stać tylko na honorowe trafienie Héldera Postigi.

Málaga CF – RCD Espanyol 2:1 (Rondón 5’, Apońo 73’ (k.) – Álvaro Vázquez 45’)
Miejsce: La Romareda

Zaczęło się od bramki José Rondóna po asyście Nacho Monreala już w 5. minucie. Wenezuelczyk mógł podwyższyć wynik, ale fatalnie zachował się w sytuacji sam na sam z portero Espanyolu. A że – jak głosi stare, piłkarskie przysłowie – niewykorzystane sytuacje się mszczą, to przybysze z Barcelony wyrównali tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. W drugiej odsłonie nie było już wątpliwości, że lepsi są gospodarze. Byli jednak strasznie nieskuteczni i do udokumentowania przewagi potrzebowali rzutu karnego, w dodatku podyktowanego niesłusznie, bowiem Romarica piłka uderzyła nie w rękę, a w… oko, po czym zresztą dało się zauważyć wyraźny ślad na jego twarzy.

FC Sevilla – Granada CF 1:2 (Manu del Moral 1’ – Geijo 79’, Mikel Rico 89’)
Miejsce: Ramón Sánchez Pizjuán

Po piorunującym początku Las Palanganas wydawało się, że zwycięzca może być tylko jeden. Tym bardziej, że ich przeciwnikiem była czerwona latarnia ligowej tabeli. Przekonania tego nie zmącił fakt, że Granada skutecznie stawiała ostatnio opór samej Barcelonie. Gospodarze objęli prowadzenie już w 1. minucie, ale ku swojej zgubie nie utrzymali koncentracji do końca. Wyrównał Alex Geijo, a zwycięską dla piłkarzy Fabriciano Gonzáleza bramkę zdobył Mikel Rico. Dzięki trzem punktom Granada spycha na ostatnią pozycję Getafe. Kto wie, czy to nie zwiastun lepszej gry drużyny z Los Cármenes. Warto zwrócić uwagę, że to ekipa z najmniejszą liczbą straconych bramek spośród zespołów w dolnej połowie tabeli. Byliby o wiele wyżej, gdyby podobną skuteczność wykazywali pod bramką rywala, bo strzelonych bramek też mają najmniej.

Jedenastka 11. kolejki:

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!