Advertisement
Menu
/ as.com, marca.com

Sandoval: Kim ja jestem, żeby oceniać Mourinho?

Wywiad z trenerem Rayo Vallecano

Levante przerwało świetną passę Rayo na początku tego sezonu.
Środowa porażka z Levante obliguje nas do tego, aby na Santiago Bernabéu pokonać Real Madryt. Chociaż wiem, że nie będzie to łatwe, ponieważ mierzymy się z wielkim rywalem.

Jak pan przygotowuje spotkanie z Realem Madryt?
Cały czwartkowy poranek poświęciliśmy właśnie temu meczowi. Nie miałem nawet czasu, żeby wyjść na murawę. Przez trzy godziny oglądałem różne nagrania. A muszę tu podkreślić, że już wcześniej obejrzałem spotkania Realu Madryt w Superpucharze Hiszpanii i w Lidze Mistrzów.

Zatem nie ma pan zbyt dużo czasu.
To fakt, ale nasze metody są takie same. Nie ma tutaj znaczenia, że mierzymy się akurat z Realem Madryt i mamy tylko dwa dni wolnego. Zawsze gdy piłkarze wchodzą do szatni się przebrać, puszczamy już różnego rodzaju nagrania z akcjami najbliższego rywala. Obserwujemy i akcje defensywne, i ofensywne. Zwracamy uwagę na zalety i wady każdego piłkarza z osobna, aby później moi zawodnicy mogli to wykorzystać. Później staramy się to wszystko przenieść na boisko treningowe. Najpierw nieco lżejsze ćwiczenia, a następnie piętnastominutowy mini-mecz, w którym jedna drużyna ma grać tak, jak nasz najbliższy rywal. Teraz różnica polega na tym, że ten kurs przygotowawczy musi być nieco przyspieszony, ponieważ mamy mniej czasu.

Zapewne dużą wagę przyłoży pan do stałych fragmentów gry.
Tak, ale pod tym względem nie wynajdziemy czegoś nowego. Ale faktem jest, że dużą wagę przykładam do stałych fragmentów gry, dlatego zdenerwowało mnie to, że Levante strzeliło nam dwie bramki z główki. Strategia jest niczym teatr - trzeba grać, blokować i każdy musi znać swoją rolę.

Jakiego Realu Madryt się pan jutro spodziewa?
Ambitnego, który będzie grał pressingiem i dążył do zwycięstwa. Po ostatnich nieudanych meczach nie pozostaje im nic innego. Dlatego nasze zadanie będzie jeszcze cięższe. Jeśli chcemy wywieźć jakieś punkty z Bernabéu, to nie możemy popełnić ani jednego błędu. W przeciwnym wypadku... Jak do tej pory, Real Madryt tracił punkty tylko na wyjazdach. Na Bernabéu jest inaczej. Boisko jest bardzo duże, dlatego naprawdę trzeba się postarać, aby zanotować korzystny rezultat. Nigdy nie można lekceważyć Realu Madryt. Myślę, że ostatnie wyniki Realu Madryt i Barcelony są konsekwencją przygotowań pod Superpuchar Hiszpanii. Największą siłę chcieli mieć na te dwa spotkania. Jeśli jednak ktoś uważa, że można ich zlekceważyć, to bardzo się myli.

Rayo wyjdzie na boisko po to, aby przetrwać czy wykaże się ambicją i również zaatakuje?
Jeśli jedziesz na Bernabéu z zamiarem przetrwania, to na pewno przegrasz. Jeśli jedziesz tam po to, aby wygrać, to oczywiście również możesz przegrać, ale przynajmniej zrobisz to, prezentując swój futbol i swoje idee. Ja żyję po to, aby żyć, a nie po to, żeby myśleć o śmierci. Tego słowa nie ma w moim słowniku.

Którzy z obecnych zawodników Rayo wiedzą, czym jest gra na Bernabéu?
Raúl Bravo, Movilla, Javi Fuego, Tamudo i Cobeńo. Reszta zawodników jest w takiej samej sytuacji jak ja - to nasz debiut na tym stadionie.

I naprzeciwko siebie będą mieć Cristiano Ronaldo.
Popełnimy wielki błąd, jeśli skupimy się tylko na Realu Madryt Cristiano Ronaldo. Mimo że Portugalczyk potrafi zdobyć w sezonie 50 bramek, to Real Madryt to przede wszystkim drużyna. Trzeba uważać także na innych zawodników. Najbardziej mnie niepokoi Di María, ponieważ w pojedynkę potrafi przejść całą obronę rywala. Mimo to trudność polega na tym, że Real Madryt ma ogólnie silny zespół. Żebyśmy mogli wygrać, oni musieliby mieć kiepski dzień, a my prawie idealny.

Jutro Real Madryt wyjdzie bez podstawowej pary stoperów.
Tak, ale ci, którzy za nich wejdą, będą równie dobrzy. Praktycznie wszyscy piłkarze Realu Madryt są reprezentantami swoich krajów, a to mówi samo za siebie. Powtarzam, Rayo nie może popełnić ani jednego błędu, jeśli chce zdobyć jakieś punkty na Bernabéu.

Jak wygląda kwestia motywacji zawodników przed takim meczem?
Akurat w tej kwestii trener ma niewiele do roboty, ponieważ tego typu mecze dla każdego są szczególnym wydarzeniem. Ponadto większość skazuje nas na porażkę, dlatego motywacja wśród zawodników jest jeszcze większa.

Po ostatnim meczu z Levante narzekał pan na symulacje i aktorstwo w wykonaniu zawodników rywala. Pod pewnymi względami jest pan bardzo podobny do Mourinho. Pan również zawsze mówi to, co myśli.
Narzekałem, ponieważ chciałem podtrzymać na duchu moich zawodników, którzy byli bardzo podłamani. Ale potrafimy zachować pokorę i przyznałem później, że zasłużenie nas pokonali.

Tak, ale naprawdę bardzo mi pan przypomina Mourinho.
Ponieważ jako trener jest dla mnie wzorem do naśladowania. Wygrywał wszystko, co tylko możliwe. I ponadto robił to w dobrym stylu. Nigdy nie będę miał takiego CV. Kim ja jestem, żeby oceniać takiego wielkiego profesjonalistę, jakim jest Mourinho? Jeśli pod pewnymi względami jesteśmy do siebie podobni, to nie jest to dla mnie powód do niepokoju. Na przykład w środę bardzo mi się podobało to, jak Guardiola i Emery żyli meczem. Jeśli nie potrafisz przeżywać spotkań z taką intensywnością, to nie jesteś trenerem. Nie widziałbym się z założonymi rękami i skulonego na ławce. Nie rozumiem jednak tej debaty, jaka cały czas pojawia się względem Mourinho. Takim jest trenerem i tyle. Zapewne prywatnie jest zupełnie innym człowiekiem. Możliwe, że podobnie jak ja na osobności sam dokładnie analizuje swoje zachowanie podczas meczu.

Zespoły mierzące się z Realem Madryt zazwyczaj zmieniają swoje ustawienie. Rayo również tak postąpi?
Nie, będziemy grać z taką samą filozofią i samym zamysłem taktycznym jak dotychczas. Większość rywali Realu Madryt na Bernabéu stosowała ustawienie 4-1-4-1, aby stosować pressing na Xabim Alonso i tym samym przy wyprowadzaniu piłki. My jednak postawimy na tradycyjne 4-3-3. To ten system pozwolił nam awansować do pierwszej ligi, to ten system używamy w tych pierwszych kolejkach i użyjemy go na Bernabéu. Ma on jednak swoje wady i zalety. Czasami jest za bardzo ambitny, dlatego w środę w meczu z Levante widać było nasze defekty. Źle to wszystko przełożyliśmy na boisko i drużyna była za bardzo rozciągnięta, a zamysł jest taki, aby linie były blisko siebie. To ja popełniłem ten błąd, dlatego w drugiej połowie musiałem go naprawić. Wejście Movilli dało nam większą stabilizację, a i tak musieliśmy zaryzykować, ponieważ graliśmy trzema obrońcami. Zresztą czasami broniliśmy tylko jednym zawodnikiem, bo boczni przechodzili do ataku. Ale jak już mówiłem po meczu, to właśnie po porażkach najbardziej wierzę w ten zespół.

Wyobraża pan sobie zwycięstwo na Bernabéu?
To byłoby niczym pokonanie byka na Las Ventas i na oczach całej Hiszpanii odcięcie mu ucha. Zwycięstwo na Bernabéu jest ciężkie do zrealizowania, ale nie niemożliwe. Rayo postara się wygrać, ponieważ z takim nastawieniem podchodzi do każdego meczu.

W meczu z Levante był pan bliski ujrzenia czerwonej kartki, a co za tym idzie przegapienia jutrzejszego spotkania.
Gdy podbiegał do mnie arbiter, to myślałem, że rzeczywiście przegapię ten mecz. Za nic w świecie nie mogłem do tego dopuścić, dlatego szybko uciekłem w kąt ławki rezerwowych jak najdalej od czwartego arbitra. Gdyby arbiter mnie wyrzucił, to nie stawiłbym się jutro na Bernabéu, ponieważ takiego meczu nie wytrzymałbym na trybunach. Nie wiem, gdzie bym oglądał to spotkanie, ale na pewno nie na stadionie. Od szesnastu lat trenuję, pracuję na tych wszystkich boiskach, rysuję linie na murawie, zakładam siatki na bramkach i gdy nadchodzi mecz na Bernabéu, to miałoby mnie zabraknąć na ławce? Dwanaście lat temu miałem rozmowę o pracę w biurach Realu Madryt i wychodząc, źle skręciłem i wyszedłem na płytę boiska zamiast na ulicę. Rozejrzałem się dookoła i powiedziałem sobie: "Kiedyś tu wrócę jako trener pierwszego zespołu". Na razie wracam jako trener pierwszoligowej drużyny.

Jest pan na to przygotowany?
Zawsze celuję najwyżej. Zachowywałem pełen profesjonalizm, nawet gdy trenowałem sekcje dziecięce. Niektórzy szczycą się zdobyciem Ligi Mistrzów, a ja szczycę się moimi korzeniami i tym, że pracę zaczynałem na klepiskach. Ja również odnosiłem sukcesy w wielu sekcjach wiekowych - Benjamines, Alevines, Juveniles, Preferente madrileńa, Tercera División... Wszędzie z wyjątkiem Segunda B, gdzie nie miałem okazji pracować.

Mówi pan, że od dziecka celem było trenowanie Realu Madryt. Rayo nie było wśród pańskich planów?
Oczywiście, że było. Pamiętam czasy Ucedy, Landáburu... Miałem osiemnaście lat i naprawdę zacząłem się fascynować Rayo. W dniu meczu już od samego ranka dało się czuć tę podniosłą atmosferę w całej dzielnicy Vallecas. Dlatego też chciałem trenować Rayo, które jest przecież drużyną z mojej dzielnicy.

Objął pan posadę trenera w drugiej drużynie Rayo, która nie przechodziła przez najlepsze chwile...
Rayo B groził spadek do Preferente. Żona namawiała mnie wówczas, żebym wziął tę pracę. Powiedziała mi: "Bierz to, jeśli naprawdę tego chcesz". I się na to zdecydowałem, ponieważ byłem przekonany, że z Rayo mogę się dostać do Primera División. To jest właśnie ta zaleta, jaką daje ci taka drużyna. Krok po kroku awansujesz i cały czas się rozwijasz. Byłem tak dumny z pracy w Rayo, że gdy otrzymałem klubową kurtkę, chodziłem w niej nawet do kiosku po gazetę.

Jak woli pan nazywać ten klub - Rayo czy Rayito?
Zależy, z kim rozmawiasz. Rayito jest bardziej skierowane do tych, którzy utożsamiają się z tym klubem i go kochają.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!