Advertisement
Menu
/ Champions

Niemiecki Real Madryt - część 3, ostatnia

Felieton o dwóch pierwszych Niemcach w barwach Królewskich

Część pierwsza, Część druga.

Autorem wspomnianej pod koniec drugiej części artykułu zwycięskiej bramki dla Realu Madryt w meczu z Valencią w 1974 roku był Günter Netzer. Był to zresztą jego pierwszy dopiero ligowy gol dla Królewskich po roku pobytu w Madrycie. Jednym z powodów rozczarowującej formy niemieckiego piłkarza były częste kontuzje. Podczas jednej z nich wywinął numer, który dobrze koresponduje ze słowami Phila Balla, autora książek o Realu Madryt: „Netzer sprawiał wrażenie, jakby nie był szczególnie przejęty grą w tym klubie.”

Viva Las Vegas!
Jednym z przyjaciół Netzera był w tamtym czasie niemiecki reżyser filmowy Michael Pfleghar, który pod koniec lat sześćdziesiątych romansował z córką Franka Sinatry, Tiną.

23 stycznia 1974 roku Pfleghar zadzwonił do przebywającego w madryckim mieszkaniu Netzera. - Pakuj się Günter, bierz szczoteczkę do zębów i smoking. Jutro spotykamy się w Londynie, pojutrze lecimy do Los Angeles i Las Vegas. Będziemy na weselu Tiny!

Netzer wiedział, że była dziewczyna kolegi wychodzi za mąż za producenta muzycznego Wesa Farella. Telefon od Michaela uznał jednak za żart, odpowiedział więc, że niestety, ale smokingiem nie dysponuje. Pfleghar jednak nie ustępował: „To bierz szczoteczkę, o ubrania zadbamy w Londynie.” Piłkarz Realu zrozumiał że to nie żart, zakomunikował więc o kolejnej przeszkodzie - hiszpański klub był w posiadaniu paszportów wszystkich zawodników. Niemiecki reżyser i na to miał odpowiedź: „Kolega pracujący w ambasadzie wyda ci paszport zastępczy. Przylecę po ciebie swoim prywatnym odrzutowcem.”

Po latach Netzer przyznał w biografii: „Gdyby ta heca wyszła na jaw, nie miałbym już opinii piłkarza często kontuzjowanego, mającego problemy z utrzymaniem formy. Stałbym się przykładem skrajnego nieprofesjonalisty. Pewnie wyrzuciliby mnie z klubu.”

A jednak wcielił w życie dziwaczny plan kolegi reżysera. Jak tłumaczył, zdrowy rozsądek nigdy nie był jego mocną stroną.

Korzystając z zastępczego, tymczasowego paszportu Netzer, w tajemnicy przed klubem, opuścił Madryt. W wielkim kapeluszu i równie wielkim kołnierzem kurtki, aby nie zostać rozpoznanym. Koledzy z Realu właśnie udawali się do Murcji, w poszukiwaniu pierwszego wyjazdowego zwycięstwa ligowego w sezonie, a Netzer leciał do Las Vegas. Na pustyni w Nevadzie jego podróż stała się jeszcze bardziej surrealistyczna.

Po ślubie Tiny goście udali się do Las Vegas, aby wziąć udział w koncercie Sinatry. Przy stoliku Netzera siedzieli Sammy Davis Jr, Dean Martin oraz Neil Diamond. Ten ostatni chciał nawet kupić niemieckiego pilkarza do klubu, w którym miał udziały. Dopiero Dean Martin wyjaśnił, że Netzer wprawdzie gra w futbol, ale ten europejski, nie amerykański.

Następnego dnia Netzer poznał samego Franka Sinatrę. Ten skorzystał ze świetnych kontaktów i załatwił dwa bilety na wyprzedany już koncert Elwisa Presleya w hotelu Hilton. Netzer i Pfleghar oglądali Króla z miejsc w pierwszym rzędzie, popijając szampana.

Sobowtór Netzera.
To niewiarygodne, lecz Niemiec wrócił do Madrytu, a nikt w klubie nie zauważył jego nieobecności. Najadł się jednak strachu, gdy kilka dni po amerykańskiej eskapadzie podszedł do niego klubowy kolega, weteran Ignacio Zoco. - Wiesz co, w telewizji był ostatnio świetny show Sinatry. Byli tam wszyscy najważniejsi, Deam Martin, Sammy Davis Jr, cala śmietanka. I nagle podczas transmisji moja żona mówi: „Patrz, tam siedzi Netzer!” Günter wstrzymał oddech, lecz Zoco dodał. - Powiedziałem jej, że to niemożliwe, a ty masz pewnie sobowtóra.

Biorąc te wydarzenia pod uwagę nie dziwi, że następny niemiecki piłkarz przypominający w sposobie gry Netzera i który dołączył do Realu, Bernd Schuster, również witany był z mieszanymi uczuciami. On nie tylko był zawodnikiem, podobnie jak jego poprzednik, o profilu pasującym bardziej do Barcelony. On nawet przychodził z Barcelony.

Za to następca Breitnera został madryckim bohaterem. Mowa o Ulim Stielike, praktycznym do bólu, ciężko pracującym defensywnym pomocniku, który cztery razy z rzędu, w latach 1979-82, wygrywał trofeum magazynu Don Balón dla najlepszego zagranicznego piłkarza La Liga. Co więcej, Stielike był w pełni oddany Realowi Madryt.

„Razu jednego ściągnął spodenki i pokazał kibicom Realu Sociedad miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. Kilka chwil wcześniej wygwizdali go po tym, jak kopnął poza boiskiem ich piłkarza, Jesusa Zamorę”, pisze Phil Ball.

Khedira i Özil nie muszą posuwać się do czynów tak radykalnych. Mogą natomiast odrobić lekcję z historii i stosować się do kilku podstawowych zasad: nie szpanować, być odpowiedzialnym i ciężko pracować. Innymi słowy być sobą. Być jak Niemcy.

Fot.: Sześciu Niemców w Realu, poprzedników Khediry i Özila. Od lewej, rząd górny: Netzer, Breitner, Stielike, Schuster, Illgner, Metzelder.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!