Advertisement
Menu
/ własne

Nadczłowiek

O cichym bohaterze sezonu laudacyjnych słów kilka

Za każdym razem, gdy go widzę – na nagraniach wideo, w transmisjach na żywo, we wspomnieniach – mam wrażenie, że to ktoś więcej niż zwykły człowiek. Gdy przypominam sobie jego styl, czysty, nienaganny, nastawiony na maksymalną korzyść drużyny, ale oczywiście niepozbawiony ozdobników, jestem przekonany, że o ile, jak mawiają Hiszpanie, Xabi Prieto i Juan Valerón powinni na murawie meldować się w smokingach, to zasadne wydaje się, by jemu towarzyszył pełny skład orkiestry symfonicznej kwitujący wzniosłymi akordami wzniosłe zagrania.

Nie będę przypominał, w jaki sposób napisał kolejne rozdziały księgi geniuszu, każdy zna tytuły jej rozdziałów, każdy podziwia styl i biegłość autora, który pokusił się o rzucenie wyzwania największym.

Teraz jego rola jest inna, teraz pisze inne dzieło. Nie czuję się na siłach rozsądzić, jaki będzie tytuł i temat przewodni. Znam tylko pierwsze paragrafy. Napisał je z rozmachem, zamaszystymi i jednocześnie pewnymi ruchami pióra.

Dołączając go do swojego sztabu, Mourinho wiele nie ryzykował – jeśli okazałoby się, że brakuje mu wiedzy, umiejętności czy nawet inteligencji, zawsze mógłby robić za uśmiechający się do kamer i mówiący okrągłe zdania symbol. Na szczęście dla wszystkich, wiedzy, umiejętności, a już na pewno inteligencji mu nie zabrakło. Portugalski trener dostrzegł to jako pierwszy, szybko naciskając na kolejne awanse. Na początek powierzył mu rolę swego rodzaju ambasadora jeżdżącego na wyjazdowe mecze w ramach Ligi Mistrzów. Z czasem zakres jego obowiązków rósł – nasz bohater stał się człowiekiem–instytucją. Biura Santiago Bernabéu polubił tak jak jego szatnie. W Valdebebas porusza się niczym udzielny władca. Rozmawia z każdym, począwszy od Cristiano Ronaldo, na Gonzalo Merchánie z drużyny Cadete B kończąc (oficjalna strona Realu pozwala nam dowiedzieć się, jakich piłkarzy podziwiają adepci futbolu – bohater tego tekstu to bodajże jedyny piłkarski emeryt, którego nazwisko pojawia się tam regularnie). Mało tego, niedawno osobiście negocjował z agentem Canalesa warunki wypożyczenia.

Jednak chyba największą jego zasługą jest to co zrobił z Karimem „Bojęsięświata Bojęsięświata” Benzemą. Nie wiem, czy dokonał tego prośbą czy groźbą, ale był skuteczny, bo jakoś przekonał Francuza, że talent na ławce rezerwowych to żaden talent. O tym, jaką formę prezentuje aktualnie wychowanek Lyonu, nie muszę mówić. Podobnie było z Özilem. Niemiec nie mógł wyobrazić sobie lepszego nauczyciela. To tak jakby początkującego literata sztuki składania wersów uczył Herbert, a człowieka pragnącego kręcić filmy Almodóvar. Oczywiście przesadzam, Mesut swoje potrafił, talentem kipiał, umiejętnościami zachwycał, ale na nic by to się zdało, gdyby nie był w stanie udźwignąć brzemienia następcy bohatera tego tekstu. Byłby marnym epigonem, gdyby osobiście go nie poznał, gdyby nie czuł jego wsparcia. Idę o zakład, że bez tej znajomości Marca i As zakatowałyby Niemca ciągłymi porównaniami, a on sam załamałby się od ciągłego powtarzania, że niczyim następcą nie jest i nie będzie.

Każdy go zna, niezależnie od tego, czy i jak długo interesuje się piłką nożną. Jego nazwisko otwiera wszystkie drzwi, jego imię wypowiedziane w trakcie negocjacji to pewny sukces. Posiadanie w klubie takiego człowieka to wielka sprawa, zwłaszcza, gdy ten człowiek objawia tak mnogie talenta.

Nietzscheański termin homo superior, chociaż przetarty od uporczywego powtarzania i maglowania na wszystkie możliwe sposoby, dobrze oddaje to, jak postrzegamy bohatera tekstu. To nie kolejny szanowany, ale coraz bardziej rozpływający się w morzu anonimowości weteran, to nie jeden z pozbawionych twarzy dyrektorów, których imię i nazwisko zapamiętamy tylko wtedy, gdy zapiszemy je sobie na nadgarstku, to wreszcie nie kolejny trener, który wypełnia swoje dni bieganiem z grupką dzieciaczków i marzeniami o byciu Mourinho. To ktoś, w kogo obliczu zapisana jest przeszłość, a w głowie przyszłość klubu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!