Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl, ACB.com

Gran Derbi w kolorze bieli!

Koszykarze Realu Madryt ogrywają Barcelonę 77:72

W końcu! Długo czekali na to madridistas, lecz cierpliwość ich i wiara zostały wynagrodzone. Po wielu nieudanych bojach, których liczby nie warto już przywoływać, Real Madryt pokonuje koszykarzy Regal FC Barcelona (77:72) w spotkaniu niezwykle zaciętym i emocjonującym.

Już po niecałych stu dwudziestu sekundach gry doszło do małej przepychanki Carlosa Suáreza z Alanem Andersonem, po faulu technicznym tego drugiego. Amerykanin potrzebował słownej reprymendy kolegów, aby się uspokoić. Chwilę później Sergio Llull trafił z dystansu, co Katalończykom nie wróżyło najlepiej. Xavi Pascual poprosił o przerwę przy wyniku 12:4.

Trener Barçy nie rozrysował żadnej akcji, co skończyło się stratą jego zespołu i trójką Suáreza. Real Madryt różnił się tego wieczoru od drużyny z poprzednich pojedynków z Blaugraną. Grali swobodnie, pewnie, skutecznie. Wystarczyło postawy tej nie zatracić, umacniając trochę defensywę.

Kiedy, po dość słabym początku drużyny piłkarskiej, Kaká wykorzystał rzut karny na San Mamés, koszykarze, po lepszym okresie gry, zaczęli tracić przewagę. Barça wzmocniła pressing, zmuszając gospodarzy do wielu przypadkowych zagrań.

Mimo wszystko, Barcelonie brakowało lidera oraz skuteczności. Potrafili ograć madrycką obronę, zaskoczyć rywala, ale z trafianiem było już znacznie gorzej. Pozwoliło to Madrytowi na dziesięć punktów zapasu (29:19).

Druga połowa rozpoczęła się pechowo. Najpierw goście doprowadzili do remisu (36:36), a następnie z parkietem pożegnał się Llull, trzymając się za mięsień kontuzjowanej już nogi. Do gry już wrócił. Było to dla madryckiej drużyny spore osłabienie, bowiem Hiszpan zdobył w pierwszych dwudziestu minutach dwanaście punktów. Trzymali się jednak nieźle i bez niego prowadząc (43:39).

Barcelona nie grała koncertowo, lecz powolutku zbliżała się do przeciwników. Kluczowe okazały się ostatnie trzy minuty, kiedy to właśnie goście objęli prowadzenie (56:57), a gra toczyła się wedle reguły „akcja za akcję”. Jeszcze na szesnaście sekund przed końcem Real Madryt przegrywał dwoma punktami. Zdobył je Ante Tomić, na co rywale nie zdołali już odpowiedzieć. O wygranej zadecydowała dogrywka.

Dodatkowe pięć minut trwało ponad dwadzieścia. Były wzloty, były upadki, lecz różnica, dzieląca oba zespoły, rzadko sięgała wyżej niż dwa punkty. Niesamowicie zacięta końcówka, również dzięki błędom przeciwnika, należała do Madrytu, zamykającego w piękny sposób ten, jakże udany, tydzień. Tydzień pełen wrażeń i kończących się niepomyślnych serii. Oby na jednym się nie skończyło.


77 – Real Madryt (22+12+16+14+13): Prigioni (8), Llull (12), Suárez (19), Reyes (8), Tomić (17) – Mirotić (5), Veličković (3), Begić (-), Vidal (-), Fischer (1), Tucker (4).

72 – Regal FC Barcelona (19+10+14+21+8): Rubio (-), Anderson (11), Ingles (14), Lorbek (11), Perović (6) – Sada (5), Lakovič (7), Vázquez (4), Morris (2), Grimau (12).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!