Advertisement
Menu
/ uefa.com

Mecz o zaliczkę

Wtorek, godzina 20.45.

Gruba kreska. Przegraliśmy ze Sportingiem – trudno. Przegraliśmy mistrzostwo – trudno. Będziemy się tym martwić po sezonie. A jeśli zdobędziemy Puchar Króla i Puchar Mistrzów, nikt nie będzie się martwił ligą ani złorzeczył trenerowi i piłkarzom. Do tryumfu w Lidze Mistrzów zostało nam pięć kroków. Dzisiaj nogę spróbuje nam podstawić Tottenham.

Marcelo, Xabi Alonso i Cristiano Ronaldo wracają do gry, toteż z kluczowych zawodników w kadrze Mourinho zabraknie jedynie Karima Benzemy. Oznacza to jednak, że napastnikiem będzie Emmanuel Adebayor, który po udanym początku madryckiego etapu kariery najwyraźniej wpadł w dołek, a w spotkaniu z podopiecznymi Manuela Preciado… no, powiedzmy, że się nie popisał. Dlatego tak ważne jest, aby Cristiano pojawił się na murawie. Wobec nieobecności Francuza to Portugalczyk będzie rdzeniem naszej ofensywy, czy to się komu podoba, czy nie; nie może być mowy o oszczędzaniu go. Gramy przecież u siebie i chociaż bezbramkowy remis byłby wcale korzystnym wynikiem, nie możemy grać „na zero z tyłu”. Po prostu nie wypada.

W porównaniu z Tottenhamem Real Madryt jest zresztą drużyną grającą dużo bardziej ofensywnie czy też mającą po prostu większy potencjał ofensywny (tyle że sporą jego część stanowi właśnie Benzema). Jeśli kogoś nie przekonują wrażenia estetyczne, niech przemówi statystyka: Królewscy oddali dotąd w Lidze Mistrzów 131 strzałów, Tottenham zaś – 74. Inna sprawa, że obie drużyny zdobyły po dziewiętnaście goli. Anglicy zaskakująco często strzelali po trzy gole. Sztuka ta udała im się w Mediolanie (Inter wygrał wtedy 4:3) i Enschede (3:3), a także u siebie we wszystkich trzech meczach. Twente pokonali 4:1, Werder – 3:0, a Inter – „tylko” 3:1.

Najlepszymi strzelcami ekipy Harry’ego Redknappa w Lidze Mistrzów są Peter Crouch i Gareth Bale. To właśnie młody Walijczyk strzelił aż trzy bramki Interowi na Giuseppe Meazza (czwartą dołożył w meczu z Twente), Crouch zaś oprócz bramkarza Interu pokonał też golkipera Werderu, tak w Londynie, jak i w Bremie, oraz Milanu; ten ostatni gol był golem na wagę awansu Zaliczyli też wspólnie pięć asyst i to właśnie oni decydują o sile ataku The Spurs. Warto jednak pamiętać i o Romanie Pawluczence, który co prawda lepiej radzi sobie na stadionach Premier League, ale także w Champions League dał się we znaki golkiperom – konkretnie Twente i Interu.

Przez pewien czas występ reprezentanta Walii w Madrycie stał pod znakiem zapytania, ostatecznie udało mu się jednak wykurować na czas. Nie udało się za to Ledleyowi Kingowi i Jonathanowi Woodgate’owi (pamiętacie go jeszcze, kibice Realu Madryt?). King zmaga się z urazem od kilku miesięcy, natomiast Woodgate na początku roku zaleczył właśnie kontuzję, a już na jej miejsce przyplątała się nowa.

Do tej pory Real Madryt z Tottenhamem mierzył się tylko raz, w ćwierćfinale Pucharu UEFA 1984/1985. Obrońca tytułu nie sprostał przyszłemu tryumfatorowi, najpierw przegrał u siebie, następnie zaś bezbramkowo zremisował w Madrycie. Wystąpili w tamtym meczu między innymi Emilio Butragueńo i Jorge Valdano. Jak więc widać, w Pucharze UEFA drużyna z White Hart Lane radziła sobie nieźle (wygrała też Puchar Zdobywców Pucharów w roku 1963), natomiast w Lidze/Pucharze Mistrzów będzie to dopiero jej drugi ćwierćfinał.

Piąta drużyna Premier League ma też kiepskie wspomnienia ze spotkań z José Mourinho. Jako trener Chelsea Portugalczyk mierzył się z Tottenhamem osiem razy. Pięć z tych meczów wygrał, dwa zremisował, zwyciężył też trzykrotnie na stadionie rywala. Za każdym razem pokonywał też Harry’ego Redknappa, którego pokonywał zarówno wtedy, gdy ów był menadżerem Southamtonu, jak i gdy zasiadał na ławce Portsmouth FC. Skądinąd, także Adebayor ma patent na Tottenham, strzelił mu w sumie osiem goli w barwach Arsenalu.

W ostatnim meczu Tottenham zremisował na wyjeździe 0:0 z Wigan Athletic FC. Był to dla podopiecznych Redknappa już piąty z rzędu mecz bez wygranej i czwarty remis, z czego trzeci bezbramkowy. Nie można powiedzieć, że nasi przeciwnicy są w wybitnej formie. Skład naszych rywali prezentował się wówczas następująco: Gomes – Ćorluka, Dawson, Bassong, Assou-Ekotto – Sandro, Jenas, Modrić – Van der Vaart – Pawluczenko, Defoe. Z ławki weszli Kranjčar, Lennon i Crouch. Z pewnością większość tych piłkarzy zobaczymy na murawie i dzisiaj. Rzecz jasna, szczególnie interesować nas będzie występ Rafaela Van der Vaarta, który w Londynie radzi sobie całkiem nieźle.

Sześćdziesięcioczteroletni Harry Redknapp otwarcie przyznaje, że to Real Madryt jest faworytem. Kokieteria? Nie, pragmatyzm. A także uświadamianie własnym piłkarzom, że nie spoczywa na nich taka presja jak na naszych. W tym roku dwa razy wyraziłem przekonanie graniczące z pewnością, że Real Madryt wygra mecz – raz zremisował, a raz (był to oczywiście nasz poprzedni mecz) przegrał. Może więc bezpieczniej byłoby prognozować porażkę? Tyle że byłaby to prognoza nie tylko wbrew sercu, ale i wbrew rozumowi. Los Blancos naprawdę są faworytem. Najlepiej byłoby wygrać, powiedzmy, 2:0 – byłaby to praktycznie nienaruszalna zaliczka na londyński rewanż.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!