Advertisement
Menu
/ as.com, marca.com

Echa sobotnich derbów

Czyli o kibicach, prezesach i Cristiano

Brak kary za kibiców
Komitet Rozgrywek przy Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej nie zamierza w żaden sposób ukarać Atlético za okrzyki kibiców w stronę Cristiano Ronaldo i Marcelo. Real zgłosił już w oficjalnym piśmie te incydenty, chociaż Królewscy nie chcą psuć relacji z sąsiadami. Warto dodać, że to nie pierwsze tego typu zdarzenia na Calderón. W spotkaniu Pucharu Króla obraźliwych przyśpiewek wysłuchali Mourinho i Cristiano. Również w poprzedzającym derby w Copa del Rey meczu z Sevillą fani Rojiblancos nie oszczędzali zawodników i działaczy gości.

Mimo wszystko arbiter Teixeira Vitienes nie zapisał w protokole meczowym ani słowa o haniebnym zachowaniu kibiców, którzy tym razem najchętniej wykrzykiwali trzy frazy: "Cristiano, zdychaj", "Ten Portugalczyk, co za skur....." i "Marcelo, jesteś małpą". Tymczasem regulamin Federacji jest w takich przypadkach bardzo jasny. W artykule 70. możemy przeczytać: "Za akty wynikające z braku tolerancji uważa się (...) , jak również intonowanie pieśni na obiektach sportowych, które zawierają w sobie wiadomości obrażające innych ze względu na ich pochodzenie rasowe, etniczne, geograficzne i socjalne (...), jak i podburzanie oraz grożenie prawom i wolności osobistej innych osób".

Patrząc na regulamin, Atleti powinno zostać ukarane, ale Komitet Rozgrywek nie otworzy postępowania, nawet pomimo pisma Królewskich. Jak pisze Marca, to normalne zachowanie działaczy. Obrażające przyśpiewki zaistniałyby w biurach Federacji dopiero wtedy, gdy zostałyby uwzględnione w protokole meczowym. Ostatnim "wybrykiem" Komitetu był brak reakcji na agresywny atak Davida Navarro wobec Fernando Llorente. Piłkarz Valencii nie został ukarany, ponieważ arbiter niczego nie widział, a Athletic nie wysłał do Federacji żadnego pisma.

Wesoły prezes, smutny prezes...
Jakże odmienne były reakcje obu prezesów na wynik meczu. Florentino Pérez wyszedł z loży honorowej praktycznie ostatni. Od ostatniego gwizdka arbitra był uśmiechnięty od ucha do ucha i bardzo zrelaksowany. Podchodził do każdego, odbierał gratulacje, starał się rozmawiać. Obok prezesa brylowali również Pardeza czy Valdano. Z kolei pan Cerezo po zakończeniu meczu był wściekły. Szybko ulotnił się z loży, by tradycyjnie zejść do szatni i porozmawiać z piłkarzami. Po tym praktycznie do nikogo się nie odezwał i bardzo szybko opuścił stadion.

Rojiblancos ponownie obrażeni na Cristiano
Cristiano swoimi gestami irytował nie tylko kibiców, którzy głośno komentowali każde jego pretensje do arbitra. Ponownie zachowanie Portugalczyka nie spodobało się graczom Atleti. Przypomnijmy, że w ligowym starciu na Bernabéu poszło o słynną już espaldinhę, czyli zagranie plecami. Teraz znowu niektórzy piłkarze z Calderón nie mogli pogodzić się z efektywnymi trikami Portugalczyka. - Szczęście, że nie byłem blisko niego, kiedy zaczął się bawić piłką na skrzydle. Nie wiem, co mogłoby się wtedy wydarzyć - skomentował Álvaro Domínguez. Mimo wszystko gracze Atlético zapowiedzieli, że nie mają już zamiaru więcej komentować gry i zachowania Cristiano.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!