Advertisement
Menu
/ Sports Illustrated

Co jest takiego wyjątkowego w José Mourinho?

Artykuł <i>Sports Illustrated</i>

Nie przegrał meczu ligowego na swoim stadionie od dziewięciu lat i mierzy w bezprecedensowe trzecie zwycięstwo w Lidze Mistrzów z trzecim kolejnym zespołem. Maestro Realu Madryt może być najlepszym trenerem w jakimkolwiek sporcie, na całym świecie.

José Mourinho ma problem. Kiedy fani podchodzą do najpopularniejszego trenera na świecie - a robi to wielu z nich, od Madrytu po Los Angeles przez Londyn - rzadko są zadowoleni z typowego autografu. Chcą czegoś specjalnego. Innego. Można powiedzieć: wyjątkowego. "Podpiszę kartkę JOSÉ MOURINHO", mówi Portugalczyk po treningu w Madrycie. "Ale wtedy większość osób mówi: 'Nie, nie, nie. Niech pan podpisze THE SPECIAL ONE!'". Mourinho wzdycha, krawędzie jego ust zmieniają się w lekki uśmiech. "Każdy chce, żebym był The Special One. Jednak się tym nie martwię. Mogłem dostać gorszy pseudonim".

Dokładnie to pseudonim wymyślił on sam. W 2004 roku Mourinho w czasie swojej pierwszej konferencji w roli managera Chelsea stawał się coraz bardziej rozdrażniony sceptycyzmem spowodowanym tym, że przybywa z Portugalii. "Angielscy dziennikarze rozmawiali ze mną, jakbym przybywał z księżyca", mówi trener. "'Kim pan jest? Czy ma pan umiejętności do pracy w Anglii?' Odpowiedziałem: 'Boże, dajcie mi szansę. Wygrałem Ligę Mistrzów z Porto. Jestem wyjątkowy. Nie zabijajcie mnie w moim pierwszym dniu pracy!' Jednak oni zrozumieli to" - tutaj Mourinho zmienia głos na spokojny i mocny - "Jestem The Special One".

I tak się zaczęło. Osobowość Mourinho jest tak silna, że nawet po ponad trzech latach jego marionetka wciąż występuje w popularnym programie satyrycznym BBC, Special 1 TV. Obecnie nawet krytycy Mourinho - a tych jest wielu - muszą przyznać, że zuchwały pseudonim Portugalczyka jest trafny. W styczniu FIFA nazwała go Trenerem Roku 2010, co było wynikiem niepowtarzalnego zaciągu trofeów z Interem Mediolan, które zawierało zwycięstwo w lidze włoskiej, pucharze Włoch i największym klejnocie globalnego futbolu - Lidze Mistrzów. W pełnych siedmiu sezonach pracy jako manager w Porto, Chelsea i Interze 48-letni Mourinho wygrał 14 wielkich trofeów, wliczając w to dwa razy Champions League i sześć razy ligi krajowe.

Gdzie można umieść Mourinho pośród światowych trenerów? "Jest na szczycie, nie ma wątpliwości", przyznaje legendarny szkoleniowiec Manchesteru United Sir Alex Ferguson, przyjaciel i rywal Mourinho. "Jeśli chodzi o określenie topowego zarządzania, to są pewne kryteria, chodzi o długowieczność sukcesu - co dzisiaj jest bardzo trudne - i to, co wygrywasz. Jego osiągnięcia trzeba umiejscowić w absolutnej pierwszej klasie".

Teraz, dziewięć miesięcy po przejęciu Realu Madryt, Mourinho stawia czoła wyzwaniu z największą presją w dotychczasowej karierze: przywrócić najbardziej utytułowany klub w historii na ścieżkę sukcesów, nie tylko w Hiszpanii (gdzie Barcelona wygrała cztery z ostatnich sześciu ligowych tytułów), ale także w Europie (gdzie Real Madryt nie awansował do ćwierćfinałów Ligi Mistrzów od 2004 roku). "Real Madryt chce ponownie być najlepszy - teraz i w przyszłości", mówi Mourinho. "To moje wyzwanie". Jeśli przy tym będzie mógł dopieścić swoje CV, tym lepiej - żaden trener nie wygrywał Ligi Mistrzów z trzema różnymi drużynami. Real zmierzy się z Lyonem na madryckim Bernabéu szesnastego marca w rewanżu 1/8 finału. W pierwszym meczu był remis 1:1.

W czasie drogi na szczyt Mourinho poszerzał swoje horyzonty - analizował style zarządzania Microsoftu i Apple'a, czytał autobiografię Colina Powella czy książki Phila Jacksona, badał Piramidę Sukcesu Johna Woodena. Mourinho chce także przyjechać kiedyś do Stanów Zjednoczonych, by zarówno pooglądać pracę trenerów NFL, jak i być może poprowadzić reprezentację kraju lub klub z MLS. "Trener piłkarski, który rozumie tylko futbol, nie jest wielkim trenerem", mówi Mourinho. "Musimy być dobrzy w innych rzeczach. Ja nigdy nie zapominam, że moi piłkarze to mężczyźni. Mężczyźni z różnymi osobowościami z innych kultur. Radzenie sobie z tym jest bardzo ważne przy budowaniu drużyny. Myślę, że mam, chyba, dar".

Mourinho nie może się powstrzymać. Jest na przemian mądry, próżny, zabawny, potrzebujący, ciężki i tak wrażliwy, jak winogrona pinot. Ale kto może się z nim kłócić? On ma dar. Nie można do niego porównać żadnego innego trenera. Phil Jackson może i wygrał 11 tytułów NBA, ale zawsze miał najlepszych graczy. Mourinho zwyciężał w Lidze Mistrzów z Porto i Interem, drużynami, które nie mogły się pochwalić takim talentem i pieniędzmi, jak ich rywale. Joe Torre i Mike Krzyzewski mogli docierać na szczyt cztery razy, ale nie musieli przy tym porozumiewać się ze swoimi zawodnikami w pięciu językach. Mourinho mówi płynnie po portugalsku, hiszpańsku, angielsku, włosku i francusku. Bill Belichick zdobywał trzy razy pierścienie za Super Bowl jako główny trener, ale nawet on nie może równać się z najbardziej niezwykłym rekordem Mourinho: dziewięć lat bez porażki w meczu ligowym u siebie. To 148 spotkań z 4 różnymi drużynami.

Do tego żaden z amerykańskich trenerów nie jest każdego tygodnia pod presją europejskiej piłki, jedynej gry, która naprawdę liczy się na kontynencie. W politycznie gorącym Realu Madryt, gdzie pojedyncza porażka może rozpalić kryzys, Mourinho może nie przetrwać jednego sezonu. Ale jest powód dla płacenia mu rocznie 12 milionów euro, co jest najwyższą pensją dla trenera na świecie. Po prostu jest na nim najlepszy.

Mediolan, maj 2010. Rozchodzi się wiadomość - Mourinho opuszcza Inter na rzecz Realu Madryt. Przy Bernebéu po finale Ligi Mistrzów włoska telewizja zauważa Mourinho wsiadającego do luksusowego sedana. Pojazd rusza, ale nagle gwałtownie staje. Mourinho wychodzi z samochodu i przechodzi około 20 metrów w kierunku obrońcy Interu Marco Materazziego, twardego typa najlepiej znanego z przyjęcia ciosu głową Zinedine'a Zidane'a w finale Mundialu w 2006 roku. Mourinho i Materazzi obejmują się przez 5, 10, 20 sekund. Obaj mają ciężkie ramiona. Dwóch z najtwardszych ludzi w piłce szlocha jak Dick Vermeil.

Zapytaj ludzi co czyni Mourinho wyjątkowym, a większość odpowie: jego piłkarze niemal powszechnie go ubóstwiają. Didier Drogba, skuteczny napastnik Chelsea, mówi, że czuł się jak "sierota", kiedy Mourinho opuścił zachodni Londyn w 2007 roku. "To wielki człowiek", twierdzi Iworyjczyk. "Możesz zobaczyć jak blisko związani są z nim piłkarze. Ma sposób na dotarcie do ich umysłów jako trener, ale też jako człowiek, rodzaj człowieka, który jest gotowy ofiarować ci całą swoją pewność siebie i zaufanie, ponieważ oczekuje, że ty dasz mu to samo". Drogba również uronił łzy, kiedy Mourinho odchodził. Jak sam mówi, to był jeden z niewielu razy, kiedy płakał w dorosłym życiu.

Językiem narodowym Materazziego jest włoski, Drogby francuski. Mourinho ma zasadę, że kiedy zwraca się do drużyny, robi to w języku kraju, w którym pracuje, dzięki czemu może lepiej zintegrować się z piłkarzami i kulturą. (W Interze Mourinho mówił po włosku, chociaż tylko 4 z 24 zawodników pierwszej drużyny było Włochami). Jednak już w prywatnych rozmowach z piłkarzami Portugalczyk stara się mówić w ich narodowych językach. "Dzięki posługiwaniu się pięcioma językami mogę mieć z nimi specjalne relacje", mówi sam Mourinho. "Piłkarz czuje się wygodniej, mogąc tłumaczyć emocje w swoim języku, gdzie nie ma co do nich żadnych wątpliwości. Nie ma wtedy problemu z otworzeniem swojego serca, krytyką czy byciem krytykowanym".

Inaczej mówiąc, umiejętność łączenia się z piłkarzami to u Mourinho zarówno sprawa psychologiczna, jak i lingwistyczna. Siedzenie naprzeciw Mourinho i przepytywanie go jest niczym uwodzenie z wysokiego poziomu, tyle że nie w sensie seksualnym. Opiera się łokciami na kolanach, ma złożone ręce, jakby dzielił się sekretem, którego nikt nie zna. Czy to rodzaj sztuki występowania? Oczywiście. Ale czy taki nie jest sport? Zawsze dostarcza szczegóły, niezmiennie swoim piłkarzom, nie mówiąc o światowych mediach, wszyscy kupują to, co sprzedaje. Jeśli Ferguson jest sierżantem, który gorąco suszy głowy, to Mourinho jest światową wersją sportowego artysty.

Manchester, marzec 2004. Kto to jest? Jak śmie naruszać świętą trawę Old Trafford? To rewanż 1/8 finału Ligi Mistrzów i malutkie Porto zadziwia piłkarski świat, strzelając w 90. minucie bramkę eliminującą potężny Manchester United. Mourinho wybiega ze strefy dla trenerów, biegnie wzdłuż linii - pięści pracują jak tłoki, płaszcz wzbija się z każdym kolejnym krokiem - do piłkarzy, którzy celebrują gola w narożniku boiska. Kim on jest? On jest magnesem uwagi, tym właśnie jest.

Niepodobnie do reszty managerów Mourinho wdarł się elity trenerskiej nie jako była gwiazda piłkarska - jego kariera obrońcy skończyła się w wieku 24 lat - ale jako tłumacz. Portugalczyk tłumaczył dla angielskiego managera Sir Bobby'ego Robsona przez pięć sezonów, najpierw w Portugalii, a potem w Hiszpanii, w Barcelonie. Kiedy Robson opuścił Barçę w 1997 roku, Mourinho został asystentem Louisa van Gaala. Zyskał zaufanie Holendra dzięki swojej taktycznej bystrości, relacjom z piłkarzami i sławnym już dokładnym raportom na temat rywali. (Mourinho zaczął analizować drużyny już jako nastolatek dla swojego ojca, Félixa, byłego piłkarza i trenera) "Pracuje jak szalony", mówi Drogba. "W Chelsea wykonywał to samo przed meczem z zespołem z czwartej ligi, jak i Manchesterem United. To pokazuje jaki jest poważny".

Kiedy Mourinho przejął w 2002 roku Porto, wypracował swoją trenerską filozofię. Według niego, najważniejszym momentem w grze są "przejścia", momenty, kiedy drużyna przechodzi z obrony do ataku i odwrotnie po zmianie posiadania piłki, kiedy rywal może być źle ustawiony. "To są przedziały czasowe o długości trzech lub czterech sekund", mówi Portugalczyk. "Jeśli piłkarze mają wysokie umiejętności, gra czasami w ogóle nie jest przerywana. Drużyna musi wtedy mieć świetny balans. Dlatego sądzę, że trzeba mieć w drużynie piłkarzy z ogromną taktyczną kulturą do analizy meczu. Wszyscy muszę myśleć tak samo w tym samym momencie. To nie jest koszykówka, bo w koszykówce jest pięciu zawodników na boisku. Tutaj jest ich jedenastu".

Jeśli gra polega na przejściach, to coś podobnego można powiedzieć o karierze Mourinho, co pokazują jego migracje z Porto do Chelsea, a potem do Interu, w żadnym z tych klubów nie przepracował pełnych trzech sezonów, za każdym razem poświęcano mu więcej miejsca w tytułach prasowych niż jego piłkarzom. "Mam szczęście, że mogłem tworzyć historię w tych trzech klubach", mówi. "W Porto było to wygranie Ligi Mistrzów bez pieniędzy. Graliśmy z Manchesterem United i Realem Madryt, gdzie zarobki jednego zawodnika wystarczyłyby dla całej drużyny Porto. Chelsea również była bardzo wyjątkowa, ponieważ wtedy zdobyliśmy pierwszy tytuł ligowy od 50 lat. W Lidze Mistrzów z Interem byliśmy daleko od bycia najlepszą drużyną. Musieliśmy zagrać cztery razy z najlepszą ekipą poprzedniego sezonu, którą była Barcelona".

Cudowne zwycięstwo Interu nad Barceloną w półfinale Champions League - 3:2 w dwumeczu, gdzie w rewanżu Inter grał w dziesiątkę przez ponad godzinę - przekonało wszystkich, że Mourinho to ktoś więcej niż jakikolwiek inny żyjący trener, że on ma zdolności do wygrywania mając słabszych zawodników. To zwycięstwo również spolaryzowało świat piłki na dwa obozy: jeden, który chwalił Mourinho za jego praktyczny geniusz, i drugi, który wyśmiewał go jako defensywnego zabójcę gry. Przykuło to uwagę prezesa Realu Madryt, Florentino Pérez. Za swojej poprzedniej kadencji w latach 2000-2006 Hiszpan zapoczątkował projekt Galácticos, dream team, w którym grali Zidane, Ronaldo, Beckham czy Figo. Pérez swoją drugą prezesurę w 2009 roku zaczął od kupienia dwóch byłych najlepszych graczy na świecie - Cristiano Ronaldo i Kaki - ale Real Madryt ponownie przegrał z Barceloną w lidze hiszpańskiej.

W tym sezonie nowym Galáctico był sam Mourinho, człowiek-cud, który wykopał z Ligi Mistrzów Barçę, największego rywala Realu Madryt. Nie przyszedł tanio. Real Madryt zapłacił Interowi 10 milionów euro, a samemu Mourinho zaoferował czteroletni kontrakt o wartości 48 milionów dolarów. Poza tym jego zatrudnienie zwiastowało kulturową transformację klubu. "Mourinho wniósł ze sobą niedawno odkryty szacunek dla trenera, czyli pozycji, która zawsze była wręcz kryminalnie niedoceniana w Realu Madryt", mówi Sid Lowe, madrycki korespondent Guardiana. "Teraz to trener jest najważniejszym gościem w klubie. Czy ten model przetrwa to już inna sprawa".

Dokładnie, fani i działacze Realu Madryt są przyzwyczajeni do zwycięstw z dominacją, słowem, która prawie w ogóle nigdy nie cechowało drużyn Mourinho. Jorge Valdano, dyrektor klubu, kiedyś nazwał Mourinho "gó.... na patyku". Ci dwaj panowie potykali się już w tym sezonie w hiszpańskich mediach. W tym miejscu The Special One zaznacza, że ma teraz bardziej kreatywnych i nastawionych na posiadanie piłki zawodników. "Z Interem nie mieliśmy jakości, by kontrolować mecze poprzez posiadanie piłki przez cały mecz", mówi Mourinho. "W Realu Madryt adaptuję się do jakości zawodników. Mamy ludzi, którzy mogą kontrolować grę nie przez obronę, ale przez posiadanie piłki".

Żaden z nich nie jest bardziej elektryzujący niż Ronaldo, który jest świszczącą siłą szybkości, umiejętności i włosów na żel. Portugalczyk jest zaangażowany w epicką walkę z Lionelem Messim. Do ostatniej niedzieli Ronaldo strzelił 34 bramki w 39 meczach, Messi 39 w 35. Pod okiem Mourinho Ronaldo wrócił do niszczącej formy, którą pokazywał dwa lata temu w Manchesterze United. "Zawsze miałem wielkich piłkarzy, ale nigdy nie miałem Cristiano Ronaldo", mówi Portugalczyk. "W poprzednim roku Real za bardzo polegał na Cristiano w decydujących sprawach. Najlepiej w ogóle nie dawać mu odczuć, że jest odpowiedzialny za sukces lub jego brak w drużynie. Jest po prostu jednym z członków ekipy - z umiejętnościami, oczywiście. Może stworzyć różnicę, kiedy mecz jest bardzo wyrównany, ale za sobą ma całą strukturę. Myślę, że dzięki temu czuje się o wiele wygodniej".

W wielu sprawach pierwsze sześć miesięcy sezonu było prologiem do hiszpańskiego armagedonu, który może wybuchnąć w następnych trzech. Real Madryt i Barcelona mogą być dwiema najlepszymi drużynami na świecie, więc Mourinho będzie oceniany na podstawie tego, jak jego ekipa spisze się w wielkich meczach: w Lidze Mistrzów i bezpośrednich starciach z Barceloną. Katalończycy wygrali pierwsze spotkanie u siebie w listopadzie 5:0, to było upokorzenie, który było jednocześnie największą porażką w karierze Mourinho. Jednakże warto przypomnieć, że to tylko jedna z dwóch porażek w 32 spotkaniach ligowych i Champions League, a poza tym dwaj rywale mogą spotkać się w tym sezonie jeszcze cztery razy: w Lidze (17 kwietnia), finale Pucharu Króla (20 kwietnia) i być może w dwumeczu Ligi Mistrzów.

Ta rywalizacje reprezentuje nie tylko dwa miasta. Trzeba cofnąć się do czasów, kiedy Real Madryt był symbolem reżimu Franco, a Barcelona oporu Katalonii. Na razie Barça ma przewagę: siedmiopunktowe prowadzenie w Lidze. Jednak zwalnianie Mourinho byłoby szaleństwem, on wygrał w poprzednim sezonie z Barceloną raz na cztery próby, ale zrobił to w najważniejszym meczu.

Londyn, kwiecień 2007. Porozmawiajmy o dziwnych parach. WWE Raw przybyło do Anglii. Teraz Shane McMahon przerywa swój ringowy monolog: "Czekajcie, znam cię! To José Mourinho! Główny trener piłkarskiej drużyny Chelsea!" Chór pohukiwań (ale też brawa) spadają na Mourinho, który siedzi z dziećmi w pierwszym rzędzie. Mourinho się uśmiecha, macha palcem na McMahona. Wciągnął się. Może Shane-O-Mac zniszczył jego imię, źle je wymawiając. A zresztą, kto się tym przejmuje? To The Special One i profesjonalny wrestling! To... perfekcyjne połączenie.

Kiedy Mourinho wraca domu z centrum treningowego Valdebebas, przestaje być szefem. Ta rola przypada Tami, która jest od 21 lat żoną Mourinho, i ich dzieciom: 14-letniej córce Matilde i 10-letniemu José Juniorowi. "Muszę robić to, czego chcą oni", mówi Mourinho. "Muszę oglądać programy, które chcą oglądać oni, chodzić na filmy, które oni chcą obejrzeć. Muszę chodzić na wrestling, bo oni lubią wrestling".

Dzieci Mourinho chodziły i chodzą do amerykańskich szkół w Londynie, Mediolanie i Madrycie. Portugalczyk oczekuje, że w przyszłości wyjadą na college'ów w Stanach Zjednoczonych. I tutaj pojawia się szansa na pracę w Ameryce. "Chcemy być jak najbliżej naszych dzieci", mówi trener. "Więc jeśli za kilka lat podążą w tamtym kierunku, to ja z moją żoną zrobimy to samo. Widzę siebie trenującego drużynę, reprezentację lub nawet jedynie pomagającego rozwijać futbol w Stanach. Kiedy zmęczę się wygrywanie trofeów w Europie, to chciałbym robić właśnie to. Po klubach w Europie chcę trenować reprezentację Portugalii i pracować w Stanach Zjednoczonych".

Policzmy. Matilde pójdzie na studia za cztery lata, José Jr. za osiem. Wtedy nadejdzie dobry czas dla Mourinho na objęcie amerykańskiej kadry po, powiedzmy, Mundialu w 2018 roku. Portugalczyk już przyjeżdża ze swoimi drużynami do Los Angeles na przedsezonowe przygotowania. "Kocham ją", mówi Mourinho o Ameryce. "Ludzie mają tam bardzo otwartą mentalność. Każdy jest taki sam. Status nie liczy się tak bardzo. Bardzo podoba mi się taki sposób myślenia".

Jeśli Mourinho w końcu przekroczy Atlantyk, to będzie to świetne zakończenie jego międzynarodowych występów. W podstawowym sporcie na świecie stał się podstawowym trenerem świata, przekraczając granice, zmieniając języki i wygrywając trofea niezależnie od tego, gdzie się znalazł. Pamiętajcie, że dla The Special One gra polega na przejściach.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!