Advertisement
Menu

O trzy punkty między Cornellà i El Prat

Niedziela, godzina 21.00

Barcelona wlała dziś kapkę otuchy w dusze madridistas, nasze szanse na odzyskanie mistrzostwa Hiszpanii nieznacznie bo nieznacznie, ale jednak się zwiększyły. Remis Dumy Katalonii ze Sportingiem – skądinąd w pełni zasłużony punkt dla klubu z Asturii – zmniejszy jej przewagę nad Królewskimi o dwa punkty, ale to tylko pod warunkiem, że my wygramy w Barcelonie, gdzie naszym rywalem będzie RCD Espanyol.

Jeszcze do niedawna jednym z symboli Los Periquitos – czyli Papużek – był Raúl Tamudo. Trzydziestotrzyletni napastnik, wychowanek Espanyolu, w ciągu piętnastu lat zdobył prawie 130 bramek w samej tylko lidze. Spotkał go jednak los podobny do losu jego imiennika z innego klubu z koroną w logo. Ponieważ nie mieścił się już w składzie, a skoro grał mało, to i strzelał mało (właściwie praktycznie wcale), postanowił odejść gdzieś, gdzie go docenią. Wybrał Real Sociedad i radzi tam sobie wcale poprawnie.

Za dorobek bramkowy Espanyolu odpowiadają zaś (jako napastnicy i ofensywni pomocnicy) tacy piłkarze jak Argentyński Włoch Pablo Daniel Osvaldo, wychowankowie FC Barcelona Sergio García de la Fuente i Joan Verdú czy ex-madridistas Luis García Fernández i José María Callejón, ewentualnie obiecujący nastolatek Álvaro Vázquez. Radzą sobie jednakże tak średnio, Espanyol zdobył do tej pory w lidze trzydzieści goli, a więc mniej niż jakakolwiek inna drużyna w górnej połowie tabeli. Inna sprawa, że stracił również trzydzieści, to jest nie więcej niż którakolwiek inna drużyna poza pierwszą czwórką i Osasuną.

Defensywne zadania w drugiej linii przypadną w meczu z nami prawdopodobnie Raúlowi Baenie i Javiemu Márquezowi, w obronie wystąpią zaś Javier Chica, Jordi Amat, Juan Forlín i Ernesto Galán. Jest to bardzo młody kwartet, najstarszy w tej grupie Chica ma dopiero 25 lat; wyjątkowo zagra na prawej stronie, zastępując Davida Garcíę de la Cruza. Najmłodszy zaś, Jordi Amat, w marcu skończy dopiero dziewiętnaście lat, a już stał się jednym z ważniejszych ogniw ekipy Mauricia Pochettino – być może dlatego, że i Pochettino jest bardzo młody jak na trenera.

Już od dość dawna podstawowym portero Espanyolu jest Kameruńczyk Idriss Carlos Kameni, który trafił na Estadi Olímpic Lluís Companys już w 2004 roku; od tego czasu rozegrał z górką dwieście meczów ligowych, a do tego kilkadziesiąt w reprezentacji swojego kraju.

Swoją drogą, Kameni trafił na Estadi Olímpic Lluís Companys, owszem, teraz jednak gra – podobnie jak cały Espanyol, ma się rozumieć – na stadionie Cornellà-El Prat, nazwanym tak ze względu na położenie między dwiema miejscowościami opodal Barcelony. Wyprowadzka ze stadionu na Montjuïc (co skądinąd znaczy „Wzgórze Żydów”), zbudowanego w 1927 roku, nastąpiła latem roku 2009. Nowy stadion Cornellà-El Prat – władze klubu mają nadzieję sprzedać prawa do nazwy za jakąś okrągłą sumkę, chociaż niewykluczone, iż otrzyma nazwę na cześć tragicznie zmarłego półtora roku temu kapitana Espanyolu, Daniela Jarquego – może pomieścić 40.500 kibiców.

A co u nas? Największą chyba niewiadomą jest to, jak José Mourinho rozwiąże problem obsady ataku. Karim Benzema czy Emmanuel Adebayor? Za pierwszym przemawiają względy psychologiczne, Francuz po długim okresie niemocy wreszcie się bowiem przełamał i zaczął nawiązywać do pamiętanej przez kibiców wielkiej formy z czasów gry w Olympique’u Lyon. Togijczyka bronią jednakże liczby i namacalne fakty. Gol z Sevillą, gol z Realem Sociedad – jedyny Afrykanin w barwach Los Merengues świetnie wkomponował się w drużynę. Nie kryję, że byłem wielkim zwolennikiem powrotu Ruuda van Nistelrooya do Madrytu, jednak gdy ta opcja upadła i włodarze Królewskich postawili na Adebayora, ucieszyłem się. Tym bardziej cieszę się, że nasz nowy napastnik spełnia póki co moje – nasze – oczekiwania. Oby tak dalej. Może czas na jakiegoś hat-tricka?

Bo tak ogólnie to Real Madryt umie strzelić Espanyolowi trzy gole na jego stadionie. Robi się to tak:



Jeżeli uda nam się powtórzyć ten wynik czy w ogóle wygrać, dla Espanyolu będzie to trzecia ligowa porażka z rzędu. Ostatnio naszych najbliższych rywali pokonała Almería, która po błędach Kameniego i obrońców prowadziła 3:0 już w osiemnastej minucie. Ostatecznie stanęło na 3:2 dzięki trafieniom Verdú i Álvara Vázqueza.

A skoro już tak sobie marzymy, to miło byłoby, gdyby gola strzelił Pepe, powracający po bardzo długiej nieobecności. Ale nie samobója, jeśli można prosić.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!