Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl, ACB.com

Real Madryt w finale Copa del Rey!

Koszykarze pokonali Valencię (69:59) i zagrają z Barceloną

Stało się. Mimo przeróżnych przeciwności, Real Madryt pokazał charakter i wybronił się z trzynastopunktowej straty, wygrywając półfinałowe starcie z Power Electronics Valencia 69:59. Zapewnił sobie tym samym udział w finale, gdzie czeka ich powtórka sprzed roku – pojedynek z Regal FC Barcelona.

Niezbyt obfita w punkty pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem gości (11:14). Real Madryt miał wyraźne problemy z rozgrywaniem. Ani Pablo Prigioni, ani tym bardziej Sergio Rodríguez nie potrafili zagrać na dobrym poziomie. Obie ekipy, głupimi błędami i stratami, ratowały siebie nawzajem. Żadna z nich nie przekonywała postawą na parkiecie, że zasługuje na finał.

Królewscy zatracili gdzieś pewność siebie i oddali rywalom pole gry. Atakowali dość ambitnie, lecz zabrakło dokładności w obronie. Valencia powoli się rozkręcała. Na domiar złego, niektórym zaczęły puszczać nerwy. Podczas jednej z przerw na żądanie Prigioni zaatakował obsługę techniczną stacji transmitującej ten półfinał (mówiąc prościej – „pana od mikrofonu”). I choć Ettore Messina powstrzymywał swojego gracza, niedługo później sam męczył się z utrzymaniem emocji na wodzy, po tym co widział w grze podopiecznych.

Sędziowie podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji, po których w madryckiej hali rozniosło się głośne: „Fuera! Fuera! Fuera!”. Ettore także wiedział swoje, jednak nie należy obarczać winą arbitrów. Jego drużyna grała słabiutko w obronie, nieskutecznie w ataku. Przegrywała zasłużenie (27:35).

Pierwsza piłka po przerwie i łatwe punkty gości. Druga piłka i trójka Omara Cooka. Czyżby nic się nie zmieniło? Zmieniło, choć potrzeba było na to kilku dodatkowych minut. Przy ponad dziesięciopunktowej stracie Real Madryt wziął się w garść, zmuszając trenera przeciwników do prośby o przerwę. Różnica wynosiła już bowiem tylko cztery (36:40).

Mecz z miejsca wskoczył na wyższy poziom. Wzrosło tempo, liczba podań, ilość wrażeń. Niestety, wzrastały także przewinienia indywidualne poszczególnych zawodników Los Blancos, co groziło sporymi problemami w końcówce. Paradoksalnie, wtedy właśnie ich obrona prezentowała się najlepiej. Trójka Carlosa Suáreza wyrównała rezultat (52:52), a kilkadziesiąt sekund później, w ten sam sposób, Nikola Mirotić zapewnił prowadzenie (55:52).

Było już tylko lepiej. Real Madryt poniosła gra obu panów (łącznie zdobyli 31 punktów), co w połączeniu z kapitalną defensywą pozwoliło na występ w finale Copa del Rey.

Spotkanie finałowe z Barçą odbędzie się w niedzielę, o godzinie 18:00. Transmisja, oczywiście, na platformie ACB360° Live.


69 – Real Madryt (11+16+19+23): Prigioni (5), Llull (7), Veličković (1), Reyes (6), Tomić (2) – Suárez (16), Mirotić (15), Rodríguez (5), Fischer (4), Tucker (8).

59 – Power Electronics Valencia (14+21+13+11): Cook (11), Javtokas (-), Claver (7), Martínez (19), Savanović (6) – Augustine (2), Lishchuk (2), Navarro (3), Pietrus (-), De Colo (9).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!