Advertisement
Menu
/ własne

Porażka, która przekreśla Ligę?

Real przegrywa w Pampelunie

Cóż napisać po meczu, po którym nie ma nawet chętnych, by napisać o nim kilka słów? Real Madryt jechał do Osasuny w znakomitych nastrojach - wygrany pierwszy mecz z Sevillą w Pucharze Króla, Mourinho zadowolony z pozyskania kolejnego atakującego, Valdano spokojnie ustępujący w sporze z Portugalczykiem. Wszystko wskazywało na to, że ten trudny styczeń zakończy się zwycięstwem i będziemy mogli zapomnieć o wszystkich trudnościach. Że wejdziemy w dobrych nastrojach w luty, gdzie czeka nas już tylko Sevilla, kilka meczów w Lidze co tydzień i wydarzenie sezonu - spotkanie z Lyonem. Stało się inaczej...

Jak streścić to spotkanie? Mogliśmy, mieliśmy szansę, ale cóż, powtórzyliśmy grzechy z ostatnich ligowych potyczek i tym razem nie wystarczyło to nawet na punkt. Tragiczny pressing, naprawdę tragiczny, do tego jeszcze słabsze skrzydła. Coś pękło w styczniu, Królewscy nie wytrzymali jednak tego maratonu, ale, co jest pewnego rodzaju niespodzianką, chyba zawalili Ligę, a nie Puchar. Poszczególni zawodnicy? Di María i Cristiano to nie są ci sami piłkarze, którzy niedawno na jeden zwód potrafili nabierać po dwóch rywali, Benzema dwa mecze wygrał, dzisiaj miał nawet niezłą okazję na nodze i już tego nie zrobił, Khedira zawalił kolejną bramkę, która kosztuje nas punkty, a obrońcy wyglądali momentami na żyjących na innym świecie.

Sytuacja jest ciężka. Przy tej formie naszych największych rywali, co tu ukrywać, beznadziejna. Odpuścić tę Ligę? Wierzyć? Nawet patrząc na terminarz w drugiej rundzie? Do tego wszystkiego mamy jeszcze rewanż z Sevillą. Za trochę ponad 3 tygodnie jedziemy do Francji. To jeszcze nie kryzys, ale robi się niewesoło. Musi być lepiej, bo smutniej to na razie być nie może. Tylko, żeby to lepiej czy weselej przyszło jak najszybciej... Ja wierzę, przynajmniej chcę wierzyć w tę ekipę. Na Lidze świat się nie kończy, ale nie przekreślajcie jej, walczmy. Dopóki możemy, nawet jeśli na razie to tylko walka słowna... Na razie mogę napisać tylko tyle.

Osasuna 1:0 Real Madryt

Bramki:
1:0 62', Camuńas

Składy:
CA Osasuna: Ricardo - Damiá, Sergio, Miguel Flańo, Nelson; Puńal, Soriano (Vadocz, m.46) - Coro (Calleja, m.93), Pandiani (Lolo, m.82), Camuńas - Aranda.
Real Madryt: Casillas - Sergio Ramos, Raúl Albiol (Kaká, m.65), Carvalho, Arbeloa - Lass (Xabi Alonso, m.65), Khedira - Di María (Adebayor, m.65), Özil, Cristiano Ronaldo - Benzema.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!