Advertisement
Menu
/ RealMadryt.pl

Przed meczem z Realem Murcia

Środa, godzina 20:00

Gdy emocje już opadną, jak po wielkiej bitwie kurz mogliby zaśpiewać piłkarze Realu Madryt po zwycięstwie z Atlético, gdyby nie fakt, że po zaledwie trzech dniach czeka na nich kolejne, być może jeszcze cięższe gatunkowo spotkanie. Już dziś Królewscy zmierzą się na Bernabéu z Realem Murcia w rewanżowym meczu jednej szesnastej finału Pucharu Króla. Potyczka z trzecioligowym przeciwnikiem na pierwszy rzut oka wydaje się chwilą odetchnięcia od zmagań w lidze i Lidze Mistrzów, o ile jednak porażka w derbach Madrytu zaważyłaby właściwie wyłącznie na prestiżu, o tyle przegrana lub bramkowy remis z Murcją wiązać się będzie z dużo poważniejszymi konsekwencjami. Nie bez powodu wiele osób nazywa dzisiejszy mecz „pierwszym finałem”, jego stawka dla pragnącej walczyć o najwyższe cele drużyny José Mourinho jest bowiem niebagatelna.

Teoretycznie wszystko przemawia za Królewskimi. Gdyby o wynikach spotkań decydowały statystyki, piłkarze z Madrytu nie musieliby nawet zakładać butów (poza Ronaldo, który prawdopodobnie musi nawet spać w nowym reklamowanym przez siebie modelu), Murcja na Bernabéu grała bowiem do tej pory dwadzieścia dwa razy (18 w lidze i 4 w Copa del Rey) i tylko raz, w 1974 roku, zdołała wywieźć z Madrytu remis. Pozostałe wizyty w stolicy Hiszpanii zawsze kończyły się dla nich porażkami. Również tegoroczne liczby jasno wskazują faworyta - Blancos wygrali do tej pory wszystkie rozgrywane u siebie mecze, Murcja natomiast podczas minionego weekendu poniosła pierwszą w obecnym sezonie porażkę, która pozbawiła ją nie tylko miana niezwyciężonej, ale również pierwszego miejsca w tabeli.

Gdyby o zwycięstwach decydowały budżety (zapomnijmy na chwilę o niechlubnych przypadkach, kiedy rzeczywiście tak się dzieje), Królewscy już teraz spokojnie mogliby przygotowywać się do meczu ze Sportingiem, skromny Real Murcia w żadnym bowiem razie nie może konkurować z będący międzynarodową instytucją, nie tylko sportową, ale również finansową, jaką jest Real Madryt. Gdyby zamiast piłkarzy mecze wygrywali trenerzy, ci pierwsi zamiast biegać po boisku mogliby testować otrzymane niedawno samochody, mało który szkoleniowiec może bowiem poszczycić się sukcesami, jakie w swoim CV posiada José Mourinho. Wreszcie, gdyby wkład w zwycięstwo mieli przede wszystkim kibice, Królewskim pozostałoby już tylko oczekiwanie na losowanie kolejnej rundy, ponieważ Bernabéu będzie dzisiaj wypełnione fanami, chcącymi wesprzeć drużynę i na żywo doświadczyć przełamania klątwy, jaka w meczach pucharowych zdaje się ciążyć na madryckiej drużynie. Tak, gdyby o zwycięstwie przesądzały wymienione czynniki, dzisiejszy mecz moglibyśmy obejrzeć zupełnie bez emocji, jednak o końcowym wyniku zadecyduje coś zupełnie innego. Forma w danym dniu, dyspozycja poszczególnych piłkarzy, a także umiejętność tworzenia na boisku zgranego kolektywu – te elementy rozstrzygną dzisiaj losy awansu.

Trener Alonso powiedział, że w pucharach zdarzają się niespodzianki, cuda oraz katastrofy i trudno się z nim nie zgodzić, niezaprzeczalnie bowiem drużyna taka jak Murcja może pokonać Królewskich raz na sto prób, nie jest jednak powiedziane, że ten raz nie będzie miał miejsca akurat dzisiaj. Puchar rządzi się swoimi prawami i jeśli Blancos chcą grać dalej, będą musieli się do nich dostosować, zapomnieć o dotychczasowych osiągnięciach i podejść do meczu tak, jakby był jednocześnie ich pierwszym, ostatnim i najważniejszym.

Margines błędu będzie dziś jeszcze mniejszy niż dwa tygodnie temu, a mimo to wszystko wszystkie znaki na niebie i ziemi (czyt. Marca i As) wskazują, że José Mourinho w jeszcze większym niż ostatnio stopniu postawi na zawodników rezerwowych. Mecz z trybun obejrzą Pepe, Carvalho, Khedira i Özil, na ławce natomiast spotkanie rozpoczną Di María oraz, będący w obecnym sezonie po raz pierwszy w takiej sytuacji, Cristiano Ronaldo. Portugalski trener, zapewne podobnie jak większość kibiców, ma nadzieję, że najdroższy piłkarz świata nie będzie dziś potrzebny do ratowania wyniku, na wszelki wypadek trzyma go jednak w pogotowiu. Najbardziej z zaistniałej sytuacji cieszyć się powinien Karim Benzema, który najprawdopodobniej razem z Gonzalo Higuaínem znajdzie się w podstawowej jedenastce. Francuz zaczyna ostatnio prezentować coraz lepszą formę i jeśli poważnie myśli o wygryzieniu mającego średni początek sezonu Pipity, już dziś będzie mógł (i musiał) udowodnić to na boisku.

Na pokazanie swojej wartości będą mieli okazję również Granero, Canales oraz bohater meczu z Milanem, Pedro León. Postawienie na rezerwowych może być dobrym posunięciem, nic tak nie motywuje bowiem jak głód gry, z drugiej jednak strony zawsze może zdarzyć się, że stawka dzisiejszego meczu sparaliżuje młodych graczy, którym brak jeszcze ogrania i doświadczenia. Każda z tych możliwości wydaje się prawdopodobna, jednak to między innymi umiejętność dotarcia do umysłów swoich piłkarzy czyni z Mourinho trenera, za którym szaleje niemal całe madridismo

Oczekiwania, nadzieje oraz niepewność związane z dzisiejszym meczem sprawiają, że piłkarze będą musieli dać z siebie wszystko, w przeciwnym bowiem razie pierwszy finał skończy się pierwszym w obecnym sezonie bolesnym déjà vu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!