Advertisement
Menu
/ Marca

Mourinho: Nie zamierzam kopiować stylu Barçy - cz. II

Druga część wywiadu z trenerem

Czy ten Real Madryt ma wystarczającą drużynę, aby wygrać wszystko?
Piłkarze mają umiejętności, ale nie zamierzam się na ten temat wypowiadać, bo nie lubię, jak później w prasie pojawiają się jakieś moje wielkie hasła. Jestem zadowolony z tego, co klub dla mnie zrobił. Oczywiście zawsze jest jakieś ryzyko, ponieważ bardzo ciężko jest zbudować drużynę perfekcyjną. Praktycznie każdy klub ma jakieś problemy. Zawsze brakuje jakiegoś piłkarza, aby stworzyć perfekcyjną ekipę. Nasz problem nie dotyczy umiejętności, ale liczby zawodników.

Dlatego w dalszym ciągu domaga się pan transferu "dziewiątki".
Na dzień dzisiejszy mamy dwóch środkowych napastników i kropka. Jeśli ktoś twierdzi, że środkowym napastnikiem mógłby być Cristiano, Di María czy Özil, to jest w błędzie. Idealnie by było, gdybyśmy nie mieli żadnych problemów. Jeśli jednak masz jakiś problem, musisz wiedzieć, że zawsze są jakieś ograniczenia. Zatem przestańmy już płakać. Ja już nie płaczę i więcej nie będę. Obiecuję. Jeśli klub mówi: "nie, nie", to znaczy, że "nie, nie". Ale nie jest to odmowa w złości, tylko przy normalnej rozmowie. Nie ma wątpliwości, że stać nas na walkę, ale brakuje nam "dziewiątki". Jeśli wystawię w pierwszym składzie Higuaína i Benzemę, to kogo będę miał na ławce? Nie mogę sobie pozwolić na ławkę, na której nie ma środkowego napastnika. Jeśli po dziesięciu minutach kontuzji dozna jeden z nich, to będę musiał zmienić całą taktykę, ponieważ nie będę miał innego napastnika. Jednak w życiu trzeba się liczyć z pewnymi ograniczeniami, dlatego nie ma problemu.

Spodziewa się pan jakiegoś prezentu w ostatniej chwili?
Nie, nie. Nie spodziewam się. Klub nikogo mi już nie kupi i bardzo dobrze postępuje. Dyrekcja wydała już naprawdę wystarczająco dużo pieniędzy. Kupiliśmy sześciu nowych zawodników, a teraz trzeba się uporać z kwestią sprzedaży, ponieważ w kadrze mamy 26 piłkarzy. Rok temu Real Madryt wydał 250 milionów euro. Klub bardzo dobrze robi, nie godząc się na kolejne transfery. Ja to w pełni akceptuję i zabieram się do pracy.

Jest w Castilli jakiś zawodnik, który mógłby pełnić funkcję rezerwowego napastnika?
Po pierwsze jest Morata. Ale widzę w nim bardziej bramkostrzelnego skrzydłowego niż środkowego napastnika. Nie, to nie jest typowa "dziewiątka". Jest nią za to Joselu, ale przed nim jeszcze dużo pracy. Na dzień dzisiejszy nie jest gotowy, aby awansować do pierwszego zespołu. Gdybyśmy natomiast mieli problemy w defensywie, to na stoperze mógłby zagrać Mateos, a na boku Juanfran. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybiegali w pierwszym składzie na mecze ligowe. Nie miałbym także problemów z wystawieniem Moraty, jeśli kontuzji nabawiłby się Cristiano czy Di María. Jeśli zaś chodzi o atak, to niestety nie mamy żadnej alternatywy. Trzeba się będzie modlić, aby Higuaín czy Benzema nie nabawili się kontuzji. Inaczej będziemy musieli wdrażać zupełnie inny system.

W Hiszpanii zapanowała moda na to, że jeśli chcesz grać dobrze, to musisz grać jak Barça. Zatem dobra gra w piłkę nożną oznacza tylko jeden styl?
Można grać dobrze na wiele sposobów. Jeden, konkretny styl możesz prezentować tylko wtedy, gdy masz wpojoną pewną kulturę i masz do dyspozycji odpowiednich zawodników. Jeśli ktokolwiek będzie chciał naśladować Barçę, to nigdy mu się to nie uda. Zawsze będziesz tą drugą najlepszą drużyną na świecie, która prezentuje taki styl. Jeśli zaś zgodzisz się na nieco inny styl, to możesz być w nim najlepszy na świecie. Jeśli mierzą się ze sobą zespoły, które prezentują ten sam styl, to zawsze wygra ten, który wdrożył go jako pierwszy. Jeśli zaś mierzą się zespoły, które prezentują odmienny styl, to wygrać może każdy.

I mamy na to przykłady z przeszłości.
Oczywiście. Jeśli przeanalizujesz wszystkie pojedynki pomiędzy Chelsea i Barceloną, to zauważysz pewną zależność. Za pierwszym razem wygrała Chelsea, później Barça, później znów Chelsea i następnie znów Barcelona. Chociaż pamiętamy, w jakich okolicznościach odbył się ten ostatni mecz. Tak samo było w poprzednim sezonie w pojedynkach Barcelony z Interem. W fazie grupowej jeden mecz pewnie wygrała Barcelona, a drugi zremisowała, chociaż również mogła go wygrać. W fazie pucharowej natomiast wygrał Inter, który jest najlepszy na świecie w tym konkretnym stylu gry. Gdyby Inter chciał grać jak Barcelona, to zawsze by przegrywał.

Zatem pański Real Madryt nie będzie grał jak Barça.
Wolałbym, aby moja drużyna była najlepsza w swoim stylu, gdyż wówczas ma szansę pokonać każdego, kto prezentuje inny styl. To samo powtarzam trenerom, którzy przeprowadzają ze mną wywiady lub pytają o wskazówki: "Samo kopiowanie niczego ci nie da. Będziesz dobry, ale nigdy lepszy od pierwowzoru. Jeśli natomiast na pierwowzorze będziesz się uczył, a później zaaplikujesz swoją własną filozofię, możesz być najlepszy". To samo możesz powiedzieć komuś, kto skopiuje okładkę Marki. Niezależnie od tego, jak dobrze będzie wykonana, nigdy nie doścignie oryginału. Z drużynami jest tak samo. Nie, nie chcę być drugi w danym stylu. Barça gra bardzo ładną piłkę, która naprawdę mi się podoba, ale nie zamierzam tego kopiować.

Ale zdaje pan sobie z tego sprawę, że przez cały sezon będą towarzyszyć wam ciągłe porównania. Jest pan tym zaniepokojony?
Nie, ani trochę. Według mnie nie można porównywać czegoś, co jest nieporównywalne. Tak, możesz porównywać rzeczy, które są do siebie podobne, ale nie takie, które nie mają ze sobą nic wspólnego. To tak, jakbyś porównywał Cristiano i Messiego pod względem budowy fizycznej. Jeden jest niziutki, a drugi mierzy metr dziewięćdziesiąt. Jeden codziennie chodzi na siłownię i jest jak szafa, a drugi może w ogóle nie podnosi ciężarów. Jeden jest lewonożny, drugi prawonożny. Porównywanie rzeczy nieporównywalnych jest głupotą. To niemożliwe.

Co pan sądzi o Guardioli?
To idealny trener dla Barcelony. Laporta bardzo dobrze zrobił, stawiając na niego. Rosell z kolei przedłużył z nim kontrakt, co również jest bardzo dobrym ruchem. Gdybym był prezesem Barcelony, zaoferowałbym mu umowę na dziesięć lat. Barça to jego dom, jego kultura.

Gdyby był pan prezesem innego klubu, pozyskałby go pan na stanowisko trenera?
Oczywiście, że tak. To dla mnie wielki trener, wielki lider, facet z charakterem, kulturą... Pozyskałbym go z zamkniętymi oczami, ale pod jednym warunkiem - musiałby zrozumieć, że Chelsea czy Roma nie mogłyby grać jak Barça. Rijkaard na przykład nie stworzył z Galatasaray drugiej Barçy. Również Bayern pod dowództwem Van Gaala nie gra jak Barcelona. Barça to Barça. To coś więcej niż sami trenerzy. Oni są jedynie drobnymi korektami. Tak, Pep może się przenieść do Włoch lub Anglii i wygrywać tam kolejne wielkie trofea, ale nigdy nie powieli tej Barçy.

Co pan sądzi o Guardioli jako człowieku?
Ale to nie jest ważne, jakim jest człowiekiem. Liczy się to, jakim jest trenerem. Wielu się zastanawia, jaki tak naprawdę jestem. Ale to nie powinno nikogo interesować. Znam Pepa, ponieważ pracowałem z nim trzy lata, ale nie powiem wam, jaki jest. Pep jako człowiek jest ważny dla rodziny i przyjaciół. Dla reszty świata powinien się liczyć tylko i wyłącznie jako trener. Zresztą jako jeden z najlepszych trenerów w swojej generacji. Ale zwróć uwagę, że generacja trenerska trwa dłużej niż ta piłkarska, gdzie liczy się tylko dziesięć lat. Na przykład Ferguson, Guardiola i ja jesteśmy z tej samej generacji.

Barça postawiła na Pepa, ponieważ nie mogła sprowadzić pana?
To nieprawda. Postawili na Pepa, ponieważ uznali, że jest dla nich trenerem idealnym. Mieli go na miejscu, ponieważ wcześniej pracował z drugą drużyną. Uznali, że ma w sobie wszystkie cechy odpowiedniego trenera. I nie mogli dokonać lepszego wyboru.

Jak pan ocenia ostatnie nieporozumienia na linii Guardiola - Ibrahimović?
Nie jestem na bieżąco.

Ale zna pan Ibrahimovicia. To niezdyscyplinowany piłkarz?
Z Ibrą nigdy nie miałem żadnych problemów. Zawsze był do dyspozycji drużyny i pasował do stylu, jaki Inter prezentował dwa lata temu. W tym sezonie musiałby grać zupełnie inaczej, ponieważ za sobą miałby Sneijdera, a obok Eto'o. W tym pierwszym roku Ibrahimović praktycznie w pojedynkę rozwiązywał wszystkie problemy ofensywne. Spisywał się wyśmienicie, został najlepszym strzelcem ligi. Mogę o nim mówić w samych superlatywach. Przez ten cały czas były tylko dwa dni, kiedy było między nami gorzej - tuż przed przeprowadzką do Barçy. Nie chciałem żeby odchodził, on natomiast mnie nie słuchał i chciał tego transferu za wszelką cenę.

Czy właśnie on mógłby być tą idealną "dziewiątką", jakiej brakuje Realowi Madryt?
Nie, nie... Ibra jest zawodnikiem Barçy.

Ibra nie rozmawia już z Pepem. I obaj panowie to potwierdzili.
Są tacy trenerzy, którzy nie potrzebują tego, aby mieć w zawodnikach przyjaciół i utrzymywać z nimi jak najlepsze relacje. Ale to przecież nie jest jakiś obowiązek, że każdy piłkarz ma kochać swojego trenera. Liczy się przede wszystkim szacunek i zawodowa komunikacja. Nie wierzę w to, że Pep mówi Ibrze, gdzie i jak ma grać, a ten go nie słucha i robi coś zupełnie innego. Nie wierzę też, że Zlatan pyta o coś Pepa, a ten mu nie odpowiada. Jeśli obaj mówią, że relacje nie są dobre, to zgoda - musi tak być. Ale nie uważam, aby to była jakaś dramatyczna sytuacja. Obaj są poważnymi i ambitnymi profesjonalistami, dlatego na pewno mogliby ze sobą dalej pracować.

Który zawodnik zaskoczył pana najbardziej?
Przekazałem moim podopiecznym, że żaden z nich mnie nie rozczarował. Na szczęście nie miałem tutaj takiej sytuacji, że dany zawodnik okazał się zupełnie inny w porównaniu z tym, co widziałem w telewizji czy na boisku. Dużo razy coś takiego mi się zdarzało, ale nie w Realu Madryt.

Ale ja pytam, kto pana zaskoczył? Canales?
Muszę przyznać, że spodziewałem się, że Canales, jak i Pedro León będą mniej dojrzali. Wcześniej grali w Racingu i Getafe, a ponadto są bardzo młodzi, dlatego myślałem, że nie będą walczyć o pierwszy skład, ale ogólnie o miejsce w pierwszym zespole. Przez ten okres przygotowawczy dokonali jednak tego, że teraz muszę się poważnie wahać, kogo wystawić w pierwszym składzie na niedzielny mecz. Jeszcze dwa miesiące temu zakładałem, że ta dwójka będzie walczyć o to, aby w spotkaniu z Mallorcą zasiąść przynajmniej na ławce, a nie na trybunach. Canales na przykład zaskoczył mnie przede wszystkim pod względem przygotowania fizycznego. Oglądałem go w lutym, a teraz bardzo się zmienił. Jest silniejszy i agresywniejszy. Rozwija się.

Ma umiejętności, aby w przyszłości zostać jednym z najlepszych piłkarzy na świecie?
Nie lubię nakładać na zawodników tego typu presji. Dzisiaj mogę powiedzieć jedynie, że Canales ma umiejętności, aby Bernabéu nie musiało płakać za Gutim. Guti był pod pewnymi względami fenomenem. Ten chłopak ma za to wiele cech z nim wspólnych, jak wizja, przewidywanie gry czy osobowość. Ponadto jest bardzo młody.

Jak naprawdę wyglądała wymiana zdań na treningu pomiędzy Benzemą a panem?
Jestem w stanie mówić zawodnikom takie rzeczy, których nie powiedziałby im żaden inny trener. Tak, potrafię pochwalić za dobrze wykonywaną pracę, ale mogę też go tak skrytykować, że nawet sobie nie wyobrażasz. Krytyka może być czasami w formie sarkazmu, agresji lub nawet słownego pojedynku. Ale piłkarze to rozumieją.

Powiedział mu pan, że na treningach jest cały czas zaspany?
Wiem, że w waszym dzienniku pojawił się zapis domniemanej rozmowy. "Trening nie może się rozpoczynać o 10:00, bo jeszcze śpisz. O 11:00 też nie, ponieważ wówczas jesteś zaspany. O 11:55 w dalszym ciągu śpisz..." - jeśli pytacie mnie, czy te słowa rzeczywiście padły, to muszę odpowiedzieć, że tak. Ale to coś zupełnie normalnego. Załóż pluskwę lub przysłuchuj się otwartym treningom, a usłyszysz wiele takich konwersacji. Wczoraj na przykład powiedziałem zawodnikowi: "Nie masz siły grać 45 minut? Potrzebujesz odpoczynku? To bierz sobie dzień wolnego". I tym razem to nie był Benzema. To coś zupełnie normalnego.

Kto to był?
Nie powiem. Sergio Ramosowi powiedziałem na przykład, że jeśli będzie potrafił zapanować nad swoją głową, to może zostać najlepszym obrońcą na świecie. On odpowiedział: "To ty od tego jesteś. Ty musisz mi zapewnić tę równowagę". Bardzo dobra odpowiedź.

W ten sposób motywuje pan zawodników?
Motywuję, krytykuję i się z nimi porozumiewam. Jestem po prostu szczery wobec swoich zawodników. Nie zawsze przecież będę ich chwalił. Tym bardziej, jeśli na to nie zasługują.

Bardzo często podaje pan przykład Drogby, w którego stronę rzucił pan bardzo ostre słowa, a na drugi dzień rozegrał wielki mecz.
To jest typ gościa, na którego możesz zrzucić całą presję, a on zawsze odpowiednio na nią zareaguje. Również mam do tego pomocników, którzy także wszystko analizują i zalecają jak najlepsze postępowanie wobec danego zawodnika. Każdy piłkarz reaguje inaczej. Jeśli chcesz osiągnąć zamierzony cel, najpierw musisz zawodnika poznać, aby wiedzieć, czego się możesz po nim spodziewać.

Benzema ma nadwagę?
Tak, lekką. Wielu zawodników stawiło się z nadwagą, a zwłaszcza ci, którzy mieli sześć tygodni wakacji. Powoli jednak wracają na swój poziom.

Powiedział pan, że Benzema i Kaká to zawodnicy, którzy podobają się panu najbardziej. W dalszym ciągu tak jest?
Tak, powiedziałem tak, ale najpierw trzeba ich poznać i z nimi popracować. W dalszym ciągu uważam, że Benzema ma ogromny talent, ale talent to nie wszystko. I nie mówię tego tylko ze względu na Karima. Tak po prostu jest. Oprócz talentu trzeba mieć także ambicję, dumę, ducha zwycięzcy, chęć zostania najlepszym piłkarzem na świecie...

I Karim tego nie ma?
Nie. Ale też nie mogę powiedzieć, że źle pracuje. Gdybym tak powiedział, to byłbym wobec niego niesprawiedliwy. A na to nie zasługuje. Pracuje dobrze na tyle, na ile może, ale musi poszerzyć swoje granice. Musi wejść na inny poziom poświęcenia i ambicji. Mam nadzieję, że mu się to uda. Zawsze będzie tym dobrym zawodnikiem, ale jeśli chce być fenomenalny, musi zrobić coś więcej. I jesteśmy tu po to, aby mu w tym pomóc. Tak samo jestem do dyspozycji Ramosa, aby pomóc mu znaleźć tę równowagę, by mógł zostać najlepszym obrońcą na świecie. Benzemie również pomożemy.

Może w przyszłości zdobyć Złotą Piłkę?
Zobaczymy. Nie jest jeszcze w najlepszym momencie swojej kariery. Tak, Cristiano i Messi eksplodowali w bardzo młodym wieku, ale to wyjątki. Inni, jak Nedved, Kaká, Figo czy Rivaldo pełnię swoich możliwości pokazali w dojrzałym wieku. Karim jest jeszcze dzieckiem i dużo mu brakuje.

Nie uważa pan, że w kwestii kontuzji Kaki nie postępowano właściwie i niepotrzebnie stracono czas?
Ale tak to właśnie działa. Dyrekcja klubu to dyrekcja klubu. My jesteśmy jedynie sztabem technicznym. Sztab medyczny jest własnością klubu. Selekcjonerzy pracują w reprezentacjach. Sztaby medyczne reprezentacji są własnością reprezentacji. I ostatecznie zawodnicy - jako jedyni podlegają zarówno pod klub, jak i reprezentację. Zatem gdy zawodnik wyjeżdża na taki turniej, jakim jest Mundial, klub nie ma nad nim praktycznie żadnej kontroli.

A sztaby medyczne reprezentacji nie myślą o zdrowiu piłkarzy...
Sztaby reprezentacji myślą tylko o reprezentacji. Jeśli natknę się na sztab, który najpierw myśli o piłkarzu, a dopiero potem o reprezentacji, to jestem gotowy dać im jakiś prezent. Do tej pory jednak nie spotkałem się z czymś takim. Miałem piłkarzy, którzy grali w wielu reprezentacjach i każda myślała tylko o sobie. Pojawiają się jakieś wątpliwości wobec zdrowia piłkarza? Wystarczy pstryknąć palcami i już ich nie ma. Twierdzą, że po prostu mają prawo korzystać z zawodników bez względu na stan, w jakim są. Później, gdy zawodnik wraca do klubu, oni umywają ręce, ponieważ on nie jest już im potrzebny, a ty zastajesz problem. Jeśli zawodnik wyjeżdża na zgrupowanie z lekkim naciągnięciem mięśnia, to wróci ze złamaniem. Tak to wygląda. Kaká udał się na Mundial po to, aby grać - to normalne. Brazylia chciała, żeby grał i Dunga chciał, żeby grał. Lekarze dali z siebie wszystko, aby zawodnik ostatkiem sił mógł człapać po boisku. Po zakończeniu Mundialu problem ma klub, a nie oni. Dlatego podkreślam, że sam Kaká nie ma w tym żadnej winy.

Jakiś czas temu powiedział pan, że taki zawodnik jak Cristiano nie może sobie pozwolić na kolejny rok bez sukcesów. W tym sezonie wróci do zdobywania tytułów?
Zawodnik na takim poziomie stworzony jest po to, aby tworzyć historię. Tak, fajnie jest zdobyć Złotą Piłkę, ale ilu piłkarzy zdobywało ją dwa czy trzy razy? Fajnie też jest wygrać Ligę Mistrzów, ale ilu piłkarzy wygrywało ją dwa czy trzy razy? W ten sposób tworzy się historię. Gdy zawodnik prezentuje wielkie umiejętności, to wielkim grzechem byłoby, gdyby karierę zakończył bez wielu trofeów indywidualnych i drużynowych. Spójrz na Gento i jego sukcesy. Wielki piłkarz musi tworzyć wielką historię. Sergio Ramos nie może zakończyć kariery jedynie z dwoma mistrzostwami kraju, Superpucharem i Copa del Rey. Na tym poziomie liczą się tylko i wyłącznie sukcesy. Dla tych zawodników nie ma różnicy, czy zarobią milion euro więcej czy mniej.

Cristiano nigdy nie ukrywał, że zawsze chce być tym najlepszym.
Aby tego dokonać, musi najpierw wygrywać ze swoją drużyną. Cristiano, Kaká, Sergio Ramos czy Casillas muszą najpierw zdobywać trofea drużynowe, by dopiero później walczyć o te indywidualne. Real Madryt, który jest ważniejszy od jakiegokolwiek piłkarza, musi wygrywać i znów zostać najlepszą drużyną stulecia. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat ten klub nie był jednak najlepszy, dlatego musimy zbudować zwycięski Real Madryt. Jeśli nie będzie mi dane przeżywać tych największych sukcesów, to przynajmniej mam nadzieję, że będę jednym z wielu, którzy poprowadzą Real Madryt z powrotem na szczyt.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!