Advertisement
Menu
/ marca.com, własne

Pierwszy skład nie zawiódł

Królewscy odrobili straty

Real Madryt wygrał z LA Galaxy 3:2 w drugim sparingu w czasie przygotowań. Po pierwszej połowie Królewscy przegrywali 2:0, ale na drugą część Mourinho wypuścił wszystko, co miał najlepsze. Pierwszy skład nie zawiódł i w niecałe 20 minut odwrócił mecz. Gole strzelali Pedro León i dwie Gonzalo Higuaín.

Pierwsze minuty drugiego sparingu były bardzo podobne do tych z pierwszego meczu Realu tego lata. Oba zespoły próbowały uspokoić grę i przejąć inicjatywę. Na początku w zespole wicemistrzów Hiszpanii szczególnie aktywni byli Benzema i Granero. W 7. minucie świetne podanie Hiszpana wykorzystał Benzema, ale jego strzał głową z dwunastu metrów był za lekki i po koźle. Jednak drugi sparing nie był identyczny z tym pierwszym, ponieważ w dalszej części tej połowy Real wcale nie przejął inicjatywy. Drużyny szarpały się w środku. Niewiele złego można było zarzuć Diarrom, ale ich niezła defensywna postawa nie przekładała się na płynność z przodu. To piłkarze z Los Angeles zaczęli mieć więcej szans na bramkę, 3 razy Dudek musiał się solidnie napracować. Obraz gry nie był tym, czego szuka Mourinho, więc w 31. minucie ciekawiej zaczęło być poza boiskiem, gdzie zaczął się rozgrzewać cały pierwszy skład Królewskich. LA Galaxy stopniowo spychała Real coraz głębiej. W końcu w 39. minucie po ogromnym zamieszaniu w polu karnym Dunivant wepchnął piłkę do bramki Dudka. 1:0! Można się spierać czy faulowany był przed bramką Ramos, a także Dudek. Jednak sędzia pozostał niewzruszony, słusznie odgwizdał, że piłka przekroczyła linię bramkową. W sumie piłkarze z Miasta Aniołów zasłużyli na tę bramkę. A to nie był koniec...

Ten akapit poświęcony będzie talentowi Roystona Drenthego. Pewnie wielu z was śmieje się z jego umiejętności piłkarskich. Ja wierzę, że gdzieś tam są, ale raczej Holender nie odnajdzie ich w tym klubie. Jego głowa mu nie pozwoli. Ten akapit poświęcony będzie talentowi do niesamowitych zagrań tego zawodnika. Niesamowicie brutalnych zagrań, niestety. Kiedy Mourinho zaczął spokojnie spacerować do szatni, a na zegarze dochodziła 45. minuta, Royston Drenthe kopniakiem w stylu średnio-zaawansowanych wojowników powalił swojego rywala w polu karnym. Juninho długo się nie podnosił z murawy. Kiedy jednak w końcu doszedł do siebie, do piłki podszedł Donovan i strzelił pewnie obok prawego słupka Dudka. 2:0! Co tu dużo mówić, Holender po raz kolejny pokazał, że jego głowa nie ogarnia gry w takim klubie. Drenthe ponownie panikował przy każdym dotknięciu piłki, a nawet kiedy kogoś minął, to w euforii wstrzeliwał piłkę w strefy, gdzie nie było żadnego z jego kolegów. Do tego dochodzą brutalne faule. Nie pierwszy raz w Madrycie, do tego nie tylko w meczach. Royston, chyba, umie grać w piłkę. Chyba, bo ostatni raz zrobił to przed transferem do Madrytu. Nie wiem jaka jest recepta na jego powrót do czegokolwiek, ale na pewno nie gra w tym klubie. Zniesmaczony Mourinho powoli odchodził od chorągiewki, przy której obejrzał rzut karny, i pewnie już wtedy wiedział, że na boisku pojawić się musi pierwszy skład.

Na drugą połowę wyszło więc dziesięciu nowych zawodników, z wyjściowej drużyny został tylko Garay. Na boisku pojawili się między innymi Xabi Alonso i Iker Casillas, którzy trenują z drużyną dopiero od czterech dni. Do tego oczywiście bohaterowie Ronaldo i Higuaín, a obok nich świetnie transfery Królewskich z tego lata, czyli Canales i Pedro León. Królewscy nie zamierzali czekać. Od początku narzucili kosmiczne tempo gry, chcąc jak najszybciej złapać kontakt z rywalem. Dosłownie szalał Cristiano. To po jego fantastycznym podaniu wzdłuż pola karnego kontaktową bramkę w 52. minucie zdobył Higuaín, który strzelił między nogami interweniującego golkipera rywali. 2:1! Portugalczyk i Argentyńczyk nie zwalniali. Dwie minuty później znowu akcja tej dwójki, ale tym raz czujny był Ricketts. Real grał szbyko, dokładnie, wiedział, czego chce. Środek pola został opanowany perfekcyjnie przez Gago i Alonso, Amerykanie nie mieli nic do gadania. Po godzinie gry przewaga została udokumentowana po raz kolejny. Rzut rożny wykonywał Canales, rywale zdołali wybić piłkę, ale Gago dograł ją w pole karne do Higuaína. Argentyńczyk minął jednego rywala i sytuacyjnym strzałem zmieścił piłkę w długim rogu bramki. 2:2! Co to była za akcja... Co to była za gra w drugiej połowie!

Bruce Arena, trener rywali, szybko dokonał czterech zmian. Jednak to nie pomogło. Real całkowicie dominował. I wcale nie była to dominacja wynikająca z klepania futbolówki. Królewscy szybko napędzali każdą akcję, a po stracie dosłownie kilka sekund zabierało im odzyskanie piłki. Mourinho tego chce i widać, że drużyna to rozumie. Przynajmniej pierwszy skład. W 70. minucie świetna dwójkowa akcja Higuaína z Canalesem. Ten drugi odegrał Argentyńczykowi piłkę piętą, Argentyńczyk znalazł miejsce na strzał, ale piłka odbiła się od bramkarza, który skrócił kąt. Do odbitej futbolówki dopadł Pedro León i strzałem zza pola karnego przelobował wracającego golkipera rywali. 2:3! Niecałe dwadzieścia minut wystarczyło podstawowym zawodnikom do odwrócenia losów meczu. Po trzeciej bramce przyszła dominacja, która objawiała się już poprzez posiadanie piłki. Swoje okazje miał jeszcze Ronaldo, ale wynik się już nie zmienił.

Mourinho chce złożyć solidną drużynę, ale na razie jego zalecenia chyba lepiej przyswajają piłkarze, którzy weszli po przerwie. Wychodzi im to znakomicie. Ci zawodnicy grali szybko, do przodu, odważnie, wiedzieli, co mają robić. Nie chcę mówić, że już mamy ten automatyzm, którego chce Mourinho, ale na pewno wszystko na razie ku temu zmierza. Druga połowa cudowna, po prostu trzeba to obejrzeć. A pierwsza? No cóż, trudno jest mieć od razu dwie megajedenastki. Wielu z zawodników grających w pierwszej części meczu pokazała już nawet w pierwszym sparingu, że grać umie. Niektórzy, jak Ramos, dopiero weszli w trening. Jest dobrze, będzie jeszcze lepiej. Zachwyceni dzisiejszym widowiskiem? W piątek już czeka Bayern.

Składy:
LA Galaxy: Ricketts; Berhalter, Franklin, González (Jordan, min.76), Dunivant (Lewis, min.70); Juninho, Stephens (Cazumba, min.70), Birchall (Magee, min.45), Donovan; Mathis (Bowen, min.25) i Buddle.

Real Madryt: Dudek (Casillas, min.45); Ramos (Arbeloa, min.45), Albiol (Pepe, min.45), Garay, Drenthe (Marcelo, min.45); Lass (Xabi Alonso, min.45), Diarra (Gago, min.45), Di María (Cristiano Ronaldo, min.45), Granero (Pedro León, min.45); Van der Vaart (Canales, min.45) oraz Benzema (Higuaín, min.45).

Stadion: Rose Bowl

Bramki:
1-0, 40', Dunivant
2-0, 45', Donovan
2-1, 52', Higuaín
2-2, 62', Higuaín
2-3, 71', Pedro León

Skrót spotkania:

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!