Advertisement
Menu
/ FourFourTwo

The Real One - część 2.

Mourinho + Real Madryt = rewolucja. Felieton magazynu <i>FourFourTwo</i>

Simon Talbot jest dziennikarzem angielskiego magazynu FourFourTwo, zajmuje się ligą hiszpańską.

------------------------------

Część 1.
Problem: Zawodnicy uważają, że są ważniejsi od ciebie...

Rozwiązanie: Mylą się. Zresztą i tak potrafisz ich sobie pozyskać.

Kluczem jest komunikacja. W Mediolanie Mourinho pięć godzin dziennie poświęcał na naukę języka włoskiego, aby móc jak najlepiej dotrzeć do swoich piłkarzy. "Nawet jako asystent trenera był charyzmatyczny i zawsze wiedział, co mówić", zauważa Oscar Garcia z Barcelony. "Był przytłaczająco elokwentny, świetnie oceniał charakter człowieka. Służył jako łącznik pomiędzy trenerem Bobby Robsonem a zespołem. Potrafił zjednać sobie obie strony, być powiernikiem i piłkarzy, i trenera." Potrafił także przystosowywać się do nowych realiów i zmian w otoczeniu. Gdy Barcelonę objął Luis van Gaal, Mourinho natychmiast przestawił się na holenderską szkołę futbolu. "Nie mogłem uwierzyć, jak łatwo i bezwarunkowo przyjął inną wizję piłki nożnej. Patrzyłeś na niego i zastanawiałeś się, czy aby ten gość z Portugalii nie spędził całego życia w szkółce Ajaksu Amsterdam?", mówi jeden z zawodników tamtej Barcelony.

Mourinho nie stosuje żadnych wymuszonych i niezdarnych prób zespalania i motywowania zespołu. Jego poprzednik w Chelsea, Claudio Ranieri, przed jednym z meczów zaproponował drużynie projekcję filmu Gladiator, jako element motywujący zawodników. Portugalczyk skomentował, "Gdybym ja to zrobił, piłkarze wyśmialiby mnie i wzięli za wariata". Ponadto lubi, jak jego zawodnicy mogą odpocząć i zażyć relaksu. Do dziś opowiada się w Porto anegdotkę o jednym z piłkarzy zespołu tańczącym na stole bilardowym w majtkach... na głowie, akurat gdy do baru wszedł Mourinho. Albo historię, gdy po jednej z porażek przekazał drużynie: "Na razie jest po wszystkim, idźcie się rozerwać, pobawić, zapomnijcie". Rewanż już wygrali.

Lecz Mourinho nie zawsze gra przyjaciela piłkarzy. Deco opowiada, jak trener potrafił manipulować Maniche, jednym z zawodników FC Porto: "Mourinho wiedział, jak ważny dla drużyny jest Maniche, jak bardzo przeżywa mecze, lecz czasami brakuje mu motywacji. Dlatego na tydzień lub dwa przed ważnym spotkaniem, sadzał go na ławie podczas mniej istotnego spotkania. A gdy Maniche wracał do składu, był wściekły i robił wszystko, aby wypaść jak najlepiej. Ta metoda zawsze była skuteczna, a Maniche nigdy nie zorientował się, jak Mourinho nim pogrywał".

Piłkarze, których Mourinho się pozbywał, doceniają jego uczciwą postawę. Zanim kupił do Chelsea Paulo Ferreirę, zadzwonił do Glena Johnsona, który na tym transferze miał ucierpieć. "Zawsze był bezpośredni i bardzo szczery", dodaje Costa.

Mourinho jest także obrotny - to zwierzę polityczne pierwszego sortu. W Barcelonie szybko zauważył, kto jest ważnym piłkarzem w zespole, kto rządzi w szatni. Wtedy liderem był Guardiola i jak to ujął Bobby Robson, Mourinho natychmiast zadziałał w myśl zasady: "Muszę się z tym facetem dogadać". Dlatego też nie było przypadku w wychwalaniu przez Mou Materazziego w Interze, ani w opiewaniu Raúla tuż po przybyciu do Madrytu. Ponadto Mourinho zawsze dobiera sobie asystenta ze środowiska nowego klubu - człowieka, któremu może zaufać, i który dobrze zna nowe miejsce pracy Portugalczyka. W ten sposób Mou okazuje również szacunek pracodawcy i instytucji klubowej, zapewniając sobie przewodnika po specyficznych meandrach nowego środowiska. W Chelsea takim człowiekiem był Steve Clarke, w Realu były obrońca Aitor Karanka.

Problem: Każdy piłkarz chce być gwiazdą...

Były trener Realu Madryt siedzi przy stoliku restauracji w północnym Madrycie i wskazuje na krzątający się personel. "Wyobraź sobie, że ta restauracja to Real Madryt. Każdy chce być ochmistrzem. Nikt nie chce stać na zmywaku, gotować lub usługiwać przy stoliku."

Jeden z piłkarzy rezerw, gdy dostał szansę ćwiczeń z pierwszym zespołem, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. "Piłkarze po prostu robili to, na co mieli ochotę".

Co gorsza, klub sam zatwierdził status gwiazd w zespole. Czarny wóz terenowy wyjeżdża z parkingu pod Estadio Santiago Bernabéu, za kierownicą zawodnik pierwszego składu zespołu. Część stadionu przesłania gigantyczny banner z sylwetkami klubowych galacticos. "Można by pomyśleć, że to jedyni cholerni piłkarze, którzy tu grają", komentuje piłkarz.

Inny przykład: trening pierwszej drużyny, mniej więcej połowa zajęć. Nagle zawodnicy zauważają Florentino Péreza przemierzającego boisko wraz z kimś u boku. Towarzysz el presidente okazuje się być ambasadorem czegoś tam i bardzo chce poznać Davida Beckhama. A więc Pérez czyni honory gospodarza domu, a pozostali piłkarze przyglądają się spektaklowi.

Rozwiązanie: Przypomnij im, kto tutaj jest gwiazdą. Udowodnij, że postępując według twoich metod staną się jeszcze lepsi, Indywidualnie i zespołowo.

Pierwszego dnia w FC Porto Mourinho rozdał swój regulamin. Przykazanie pierwsze było proste - nikt nie jest większy od klubu. Ponadto obiecał piłkarzom: "Podporządkujcie się moim metodom, a będziemy wygrywać". Podczas pierwszej konferencji prasowej w Madrycie Mourinho dał szczerą radę Cristiano Ronaldo. Jeżeli, powiedział, jeżeli w pełni odda się zespołowi, może być najlepszym piłkarzem na świecie. Jeżeli. W Chelsea wiadomość brzmiała tak samo. "Jeżeli wielkie gwiazdy z największym ego zrozumieją, że najważniejszy jest zespół, będziemy mieli fantastyczną drużynę".

I to nie są puste słowa. Mourinho naprawdę pracuje z zawodnikami i pod względem taktycznym, i technicznym, aby ich rozwinąć, przekonać o własnej wartości gdy w nią wątpią, powtarzając im bez przerwy, jak dobrymi są piłkarzami. Samuel Eto'o grał dla Interu z prawej strony pomocy i nie pisnął nawet słowa. Samuel Eto'o grał z prawej strony pomocy dla Kamerunu na Mundialu i od początku stroił fochy.

Świetnie podsumowuje to Didier Drogba: "Przed przyjściem Mourinho do Chelsea taki John Terry, Frank Lampard, Arjen Robben czy ja nie byliśmy tak sławni na całym świecie, jak teraz. A stało się to dzięki pracy dla zespołu." Nieprzypadkowo gdy Mourinho chce postawić kogoś za wzór, wybiera pilkarza najmniej medialnego, nie przepadającego za błyskiem fleszów, nie będącego gwiazdą na boisku i poza nim. Gdy młody Mario Balotelli nieustannie zawodził zespół w ubiegłym sezonie, Portugalczyk podsumował: "Jeżeli każdego dnia trenujesz z Cambiasso i Zanettim, a mimo tego nie czynisz postępów, to musisz mieć w głowie jeden samotny neuron".

Problem: Wszystko fajnie, ale ten twój futbol jest, hmm, nudnawy...

Każdy, kto twój futbol określa mianem "gówna zwisającego z patyka" boleśnie żądli. Gdy ta sama osoba narzeka, jak to zabijasz grę krótkimi podaniami, piłkarskie zmyłki, zagrania piętką, zakładanie rywalom siatek i tym podobne, gdy uważa, że chcesz wyeliminować każdą oznakę kreatywności, żądli naprawdę mocno. Gdy ta sama osoba oskarża cię o chęć pełnego kontrolowania piłkarzy dlatego, że sam nigdy nie byłeś wystarczająco dobry, żeby grać, żądli jak cholera. A i tak może być gorzej - ta osoba może być twoim obecnym szefem. Ups.

W maju 2007 roku Jorge Valdano oskarżył Mourinho o prowadzenie piłki nożnej w "mroczną przyszłość", gdzie kibice będą musieli "pożegnać się z każdym objawem boiskowego geniuszu i talentu, jakim cieszyliśmy się przez ostatnie sto lat". Jorge Valdano, dyrektor generalny Realu Madryt. Jorge Valdano, nowy szef Mourinho. Można wyobrazić sobie, jak gorąco ta sytuacja jest komentowana. Można wyobrazić sobie, co mówi to o Realu Madryt, klubie, który zwolnił trenera zdobywcę Ligi Mistrzów i dwóch ostatnich trenerów, którzy wygrywali Mistrzostwo kraju. Bo byli zbyt nudni lub grali zbyt nudno. Przecież ideą Realu, jak wielokrotnie podkreślał Florentino Pérez, pragnieniem doskonałości klubu, jest "wygrywać i fascynować".

Będąc jeszcze w Chelsea Mourinho narzekał po jednym z meczów na Tottenham, który "postawił autobus na własnym polu karnym". Tym samym wprowadził zupełnie nową frazę do piłkarskiego słownika - "parkowanie autobusu". "Byłbym zły i sfrustrowany na miejscu kibiców The Spurs, zapłacić 50 funtów za bilet i patrzeć, jak twój zespół się broni". Ano, przyganiał kocioł garnkowi. Van Gaall ujął to tak: "Moja filozofia to ładna gra, on przede wszystkim chce wygrać".

Mourinho jest drażliwy na punkcie zarzutów o grę defensywną. Mimo tego przyznaje się do łączenia wielu doświadczeń wyniesionych z Barcelony Robsona z "defensywną organizacją". Przepis na futbol? Silna para środkowych obrońców, którzy zajmują się tylko defensywą - "dbanie o defensywę jest wystarczająco pracochłonne, aby dodatkowo myśleć o ataku", mówi Mourinho - potężny środek pola i skuteczni napastnicy. "Nie interesują mnie zawodnicy, którzy na piętnaście sytuacji wykorzystają trzy, potrzebuję jednego, który z zdobędzie bramkę mając ku temu jedną okazję".

Dyrektor techniczny UEFA Andy Roxburgh prowadził w Szkocji kurs trenerski, na który swego czasu uczęszczał Mourinho, aby uzyskać odpowiednią licencję. Portugalczyk był szczególnie zainteresowany sposobami i przeprowadzaniem przejść z obrony do ataku i odwrotnie. Mówiąc krótko, jego obsesją był kontratak.

Kiedyś jedna z włoskich telewizji znalazła notatki Mourinho po jednym z meczów. Zaskoczenie wzbudził zapis, że "Maxwell przebywał o dwa metry zbyt daleko z przodu". Ponadto każdy aspekt gry przeciwnika przeanalizowany był do bólu. To nie jest podejście szczególnie Realowi Madryt odpowiadające. Real nie ma w zwyczaju przejmowania się rywalem, ma wyjść na boisko i zmieść go z powierzchni ziemi. W odpowiednim stylu i z odpowiednią klasą.

Po drugim meczu półfinałowym Ligi Mistrzów z Barceloną Mourinho nalegał: "Nie postawiłem autobusu w polu karnym. Postawiłem samolot i rozpostarłem skrzydła". W pierwszym półfinale niby grało trzech napastników, ale Pandew miał przede wszystkim biegać, a Eto'o miał sporo zadań defensywnych. W rewanżu był w zasadzie bocznym obrońcą. W Interze mało komu to przeszkadzało. Mało kto protestował w Porto, gdy zespół zdobywał Puchar Europy. Narzekano za to w La Coruńii, gdy Deportivo odpadło w półfinale po starciu z drużyną Mourinho. "On wygląda jak elegancki stylista, ale na boisko posyła zespół uzbrojony w topory", komentowano. W Madrycie będzie to przeszkadzać i będzie narzekanie.

Rozwiązanie: Powiedz im, że się mylą. Przypomnij, że jesteś zwycięzcą i jak bardzo są zdesperowani, aby również wygrywać...

"Prowadziłem drużyny w trzech finałach europejskich pucharów, gdzie zdobyły osiem goli", odpowiada Mourinho. Gromadzi w laptopie dokładny zapis swej kariery, każdy, najmniejszy nawet szczegół. Zbiera referencje, być może powstaje tam obraz trochę wykrzywiony, ale bardzo szczegółowy i zawsze gotowy do prezentacji.

We Włoszech bitwa o udowodnienie jego zdolności ofensywnych trwała w nieskończoność i z czasem stawała się coraz bardziej gorzka. Inter Portugalczyka zdobywał najwięcej bramek ze wszystkich Mistrzów Włoch ostatnich dziesięciu lat. Pokonał Barcelonę 3:1 zostając jedynym zespołem, jaki pokonał drużynę Guardioli więcej niż jednym golem. Mourinho skrzętnie przypominał te statystyki dziennikarzom.

W kwestiach taktycznych Mourinho jest pragmatykiem. Na Barcelonę wyszedł z pomysłem świeżym i innowacyjnym: oddajmy im piłkę i niech sobie podają. "Naprawdę chcecie, aby mój zespół rywalizował z nimi o posiadanie piłki? I przegrał? Jeśli jeździsz Ferrari, a ja prowadzę wolniejszy samochód, muszę przebić ci opony. Albo wsypać cukier do baku twojego auta."

W Madrycie będzie miał Ferrari. Lecz teraz, pomimo tych wszystkich prasowych uwag, Real nie przejmuje się aż tak bardzo wygrywaniem w ładnym stylu. Przynajmniej nie tak bardzo, jak niektórzy chcieliby myśleć. No i Mourinho wygrał Puchar Europy. A Real chce Pucharu Europy. Tak bardzo, że jest w stanie publicznie wyrzec się własnej tożsamości. "W Realu najważniejsze jest wygrywanie i tylko wygrywanie", deklaruje teraz Pérez, pospiesznie tuszując wszystko, co mówił wcześniej. Valdano również uklęknął do miecza przed całym korpusem dziennikarzy, gdy na początku powitalnej konferencji Mourinho w Madrycie publicznie i w godny współczucia sposób przeprosił za słowa o Mourinho przed trzech lat.

Gdy zwalniano Pellegriniego, Chilijczyk narzekał, że rekordowy pod względem zdobytych bramek i punktów sezon nie wystarczył, aby utrzymać posadę. "Następny trener będzie musiał dobić do stu punktów i ponad stu bramek", przewidywał. Albo, jak szybko zripostują krytycy Pellegriniego, po prostu wygrać coś konkretnego.

Problem: Hmm, czy ty nie jesteś zbyt, no wiesz, barceloński, gdzieś tam głęboko pod skórą?

To video nadal można zobaczyć w serwisie YouTube. Nie przeszło niezauważone. Mourinho na balkonie w Barcelonie krzyczy: "Dziś, jutro i na zawsze Barça w moim sercu!" Kiedyś był Barcelony wielkim wyznawcą, gotowym nakręcać niesnaski z Madrytem i anty-katalońskie teorie spiskowe.

Rozwiązanie: Zrób z nich wroga...
Zapytany kilka miesięcy temu o ewentualny powrót do Barcelony w charakterze trenera Mourinho odpowiada zdecydowanie: "To teraz niemożliwe". Niemożliwe w wyniku ataków na kataloński "teatr", oskarżeniom rzucanym na sędziów, kpieniu z Messiego. Plus jeszcze komicznie nadęte reakcje kibiców Barcelony związane z głoszoną przez nich "moralną wyższością". Mou powiedział już Luisowi Figo: "Powinieneś mi podziękować - nie jest już najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Katalonii."

Problem rozwiązany, ale co począć z Realem - klubem o dżentelmeńskich manierach? Ha! Przeszłość Mourinho jest jak wwiercający się w barcelońskie plecy nóż. A jeśli pokona Barcelonę i zakpi z katalońskiej obsesji na punkcie Madrytu, kibice Realu pokochają go jeszcze bardziej. I nikt nie będzie dbał o to, że było nudno, defensywnie, cynicznie. Ograł Barcelonę! Jeszcze zanim wygrał wyścig o posadę trenera w Madrycie, Mourinho stał się ku temu kandydatem idealnym. Zdobył Puchar Europy i pokonał Barcelonę. Teraz musi to wszystko zrobić raz jeszcze.

Koniec części drugiej, ostatniej.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!