MŚ: Czy Włosi pożrą kiwi?

Włochy - Nowa Zelandia

Aż siedemdziesiąt trzy miejsca w rankingu FIFA dzielą zespoły, które staną naprzeciw siebie w niedzielnym popołudniowym meczu w Nelspruit. Już o 16:00 podrażnieni remisem z Paragwajem przybysze z Italii zmierzą się z piłkarskim kopciuszkiem Nową Zelandią.

Bez Gianluigiego Buffona musi radzić sobie „Squadra Azurra” po tym, jak ten nabawił się urazu w ostatnim starciu z Paragwajczykami i wstępne prognozy obwieszczają powrót golkipera Juventusu dopiero… na finał (na fotografii rezerwowy Federico Marchetti). Jednak nawet pozbawieni opoki w bramce Mistrzowie Świata akurat w tym pojedynku po prostu muszą triumfować. - Wygrana to nasz obowiązek, który wypełnimy - zapowiada charyzmatyczny Daniele De Rossi. I faktycznie, każdy inny rezultat niż sukces Europejczyków będzie nawet nie niespodzianką, a ogromną sensacją - sensacją, w które ten Mundial, przypomnijmy, obfituje.

„Ten remis to nasza sportowa tragedia” lub „Przegraliśmy z amatorami” - właśnie tak podsumowywały podział oczek w meczu z Nową Zelandią gazety słowackie. Skazywani na dostarczanie punktów „All Whites”, sięgnęli wtedy po historyczny remis na Mistrzostwach Świata, a ich euforia po bramce Reida w ostatnich sekundach przemawia sama za siebie. Jeden punkt nie jest z pewnością szczytem ambicji Shane’a Smeltza i spółki, ale prawdopodobnie szczytem możliwości już tak. Jednak nie skreślajmy przedwcześnie nikogo - Nowa Zelandia zwyczajnie na to nie zasłużyła ze względu na poświecenie i walkę do samego końca, które pokazała.

Mbombela Stadium, Nelspruit, godzina 16:00