Advertisement
Menu
/ soccernetnet.espn.go.com

Bolesna historia La Furia Roja

Felieton Eduardo Alvareza

Eduardo Alvarez jest dziennikarzem ESPN i wieloletnim socio los Merengues. Obecnie relacjonuje wydarzenia w hiszpańskim obozie na afrykańskim Mundialu.

------------------

W maju 2008 roku rozpocząłem przygodę z pisaniem o sporcie jako hiszpański korespondent soccernet.com. La Furia Roja była wtedy uważana za jednego z głównych faworytów Euro 2008. A ilekroć reprezentacja Hiszpanii była uznawana za faworyta, tylekroć zawodziła. Wiele czasu spędziłem na tłumaczeniach osobom spoza Hiszpanii, jak bolesnym jest kibicować drużynie, która sztukę zawodzenia swych fanów wyniosła na wyżyny.

Lecz zakończenie Euro było piękne. :)

A teraz czas rozpocząć Mundial i wdrożyć w życie wszelkie przesądy, jakich pełno w świecie sportu. Ta sama, nieprana koszulka reprezentacji na każdym meczu. Zakaz golenia do końca turnieju. Powtarzanie pewnych czynności podczas każdej drogi na stadion, unikanie pewnych tematów rozmów przez najbliższy miesiąc, jak choćby wspominanie nazwisk piłkarzy, jacy pudłowali w rzutach karnych strzelanych przez reprezentację Hiszpanii.

I muszę przyznać, że jestem niezmiernie szczęśliwy, ponieważ ten sam zestaw przesądów znów mogę wcielić w życie. Tym razem z okazji tegorocznego Mundialu. Już przestałem się golić, a w ramach powtórki sprzed dwóch lat przypomnę jedną z pierwszych korespondencji z Euro, mówiącą o najbardziej bolesnych porażkach naszej reprezentacji. Tak ku przestrodze - historia reprezentacji Hiszpanii jest pełna wielkich zawodów i strasznych rozczarowań.

Przestrzelone karne, fatalni sędziowie, błędziska bramkarzy - masochistyczne będzie, ale każdego sympatyka Armady trzeba przygotować na to, co może wydarzyć się w czerwcu i lipcu. Ograniczę się do pięciu największych porażek, gdyby nie limit słów w korespondencji, uzbierałoby się ich co najmniej z dziesięć.

A więc witaj w świecie kibicowania hiszpańskiej reprezentacji!

Gdy rzuca cię dziewczyna, bywa to mniej lub bardziej bolesne, w zależności od powodów. Fatalnie jest, jeżeli spotyka się z kimś innym. Mniej fatalnie, gdy rzuca, ponieważ 16 godzin tygodniowo poświęcałeś na oglądanie piłki nożnej. Tak samo jest z porażkami na Mundialu i Euro - są różne poziomy bólu. Bardziej bolesnym jest przegrać w ostatniej minucie finału niż odpaść w fazie grupowej.

Jakie czynniki powodują porażkę bardziej bolesną?

1. Faza turnieju.
Im dalej w turnieju, tym trudniej znieść porażkę.

2. Moment utraty decydującej bramki.
Najgorzej jest stracić bramkę w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry - czasu na reakcję już nie ma, a do dogrywki było tak blisko. Następne fazy to utrata decydującego gola w dogrywce, w rzutach karnych i w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Dlaczego porażka w rzutach karnych nie stoi wyżej? Ponieważ serii rzutów karnych Hiszpania nigdy nie wygrywa (z jednym, chlubnym wyjątkiem sprzed 2 lat). Normalnie, gdy kończy się dogrywka i piłkarze przygotowują się do rzutów karnych, my, Hiszpanie, czujemy unoszący się w powietrzu zapach porażki i pokornie dostosowujemy oczekiwania, aby uniknąć niepotrzebnego cierpienia.

3. Fatalne sędziowanie.
To akurat rozumie każdy. Może za wyjątkiem Brazylijczyków, którzy na wielkich turniejach nigdy z powodu sędziów nie muszą cierpieć.

4. Rywal.
Dla Hiszpanów najgorsi są Włosi. Zawsze grają wielkie pomyje, mają przedziwne przebłyski szczęścia i zwykle pomoc sędziego. My ich po prostu nienawidzimy. Po nich są Francja i Anglia.

5. Liczba zmarnowanych szans na gola.
Im więcej, tym gorzej. Jeżeli ich nie było, to i żalu mniej.

6. Rodzaj turnieju.
Porażki na Mundialu > porażki na Euro.

Gotowi na odliczanie największych porażek w historii hiszpańskiej reprezentacji? Zaczynamy od numeru 5, gdzie numer 1 jest najbardziej bolesny.

5. Anglia po prostu chciała naszych pieniędzy.

Mecz: Porażka 4:2 w serii rzutów karnych podczas ćwierćfinałów Euro'96, z gospodarzami turnieju, Anglią.

Uzasadnienie: późna faza turnieju, seria rzutów karnych, fatalne sędziowanie Francuza Batty (nie uznał prawidłowego gola Salinasa, ani oczywistego rzutu karnego na Alfonso), rywalem Anglicy i trzy świetne sytuacje zmarnowane tuż przed dogrywką. Gdyby to było na Mundialu, a nie na Euro, pierwsza "trójka" murowana.

Poziom bólu: "Byłam z Tobą tylko dla twoich pieniędzy".

Łotr i nikczemnik: Pan Batta oskubał nas z pieniędzy.


4.Wolała belgijską czekoladę.

Mecz: Porażka 5:4 w serii rzutów karnych z Belgią w ćwierćfinałach Mistrzostw Świata w Meksyku w 1986 roku.

Uzasadnienie: późna faza turnieju, seria rzutów karnych, tony zmarnowanych sytuacji, do dogrywki doprowadziliśmy zdobywając gola w 86. minucie meczu, co tylko pobudziło oczekiwania. Niestety belgijski bramkarz, Jean Marie Pfaff, powstrzymał nas i w dogrywce, i w rzutach karnych.

Poziom bólu: "Wolę zjeść czekoladę niż się z Tobą przespać".

Łotr i nikczemnik: Jean Marie Pfaff. Nie spalił się pod presją, gdy czwarty w serii rzut karny wykonywał Hiszpan Eloy "Smurf" Olaya. I posłał nas do domu.


3. Z Koreą bez szans.

Mecz: Porażka 5:3 w rzutach karnych z Koreą Południową, gospodarzem turnieju, w ćwierćfinale Mistrzostw Świata w 2002 roku.

Uzasadnienie: późna faza turnieju, seria rzutów karnych, tony zmarnowanych sytuacji, skandaliczne sędziowanie pana Ghamala Al Gandhoura z Egiptu (dwie nieuznane, jak najbardziej prawidłowe bramki Morientesa i gwizdanie wszystkiego przeciwko Hiszpanii)

Poziom bólu: "Gdy byłam z tobą, nie mogłam przestać myśleć o moim byłym".

Łotr i nikczemnik: Pan Ghamour. Po prostu odrażający typ. Nigdy nie pozwoliłby nam wygrać.


2. Arconada, mon amour

Mecz: Finał Euro'84 i porażka z gospodarzem, Francją, 0:2.

Uzasadnienie: Decydujący mecz turnieju, fatalny błąd naszego bramkarza, co podłamało zespół, i znienawidzona Francja jako zwycięzca turnieju. Od roku 1964 nie byliśmy tak blisko zwycięstwa w finale.

Poziom bólu: "No cóż, masz ..."

Łotr i nikczemnik: Luis Miguel Arconada. Był najlepszym bramkarzem turnieju, a zawalił sprawę w najgorszym z możliwych momentów. Rzecz serce łamiąca.


1. Jak to się mogło wydarzyć?

Mecz: Porażka 2:1 z Włochami w ćwierćfinałach Mundialu w USA w 1994 roku.

Uzasadnienie: Do dziś spokojnie o tym pisać nie potrafię. Baggio zdobył drugiego gola dla Włochów w 89. minucie meczu. Chwilę wcześniej Salinas zmarnował fenomenalną okazję na 2:1 dla Hiszpanii. Byliśmy od nich lepsi przez cały mecz, lecz cały czas pozostawało wrażenie, że coś złego może się zdarzyć. Koszmarnie idealne zwieńczenie wszystkiego - Tassotti potraktował z łokcia Luisa Enrique w ostatniej szarży Hiszpanów i to na włoskim polu karnym. Luis Enrique opuszczał murawę zakrwawiony, sędzia zignorował żądania zagwizdania rzutu karnego i pokazania czerwonej kartki. Czy mogło być gorzej? Tylko, gdyby ten mecz zdarzył się w finale. Żaden Hiszpan nigdy go nie zapomni.

Poziom bólu: "Spotykałam się z twoim najlepszym przyjacielem. I z twoim tatą też."

Łotr i nikczemnik: Sándor Puhl, węgierski sędzia, któremu życzę strasznej starości. Tassotti - zawsze brudno grający zawodnik, który zakończył turniej bez jakiejkolwiek kary. Julio Salinas, ponieważ zmarnował fantastyczną szansę na wysłanie Włochów w kosmos.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!